środa, 25 lipca 2012

Zuzka- c.d.

Gdy Zuzka chodziła już do ogólniaka, nikt w Polsce jeszcze nie słyszał o czymś takim jak komputer, a telefon był przedmiotem gorącego pożądania. Nie było komputerów osobistych, a więc nie było czegoś takiego jak portale randkowe lub inne społecznościowe "brewerie". Za to niektóre czasopisma miewały rubryki, w których ludzie, którzy chcieli poznać kogoś w celu matrymonialnym lub nawiązać kontakty towarzyskie pozostawiali  króciutkie ogłoszenia tego typu:  "jestem XY, studiuję/uczę się, interesuję się "abc", nawiążę korespondencję z osobą o podobnych zainteresowaniach". Tego typu rubryki były w czasopismach dla nieco starszych dzieci (Płomyczek i Płomyk) oraz w czasopismach dla młodzieży akademickiej, np. "Razem".
Zuzka  gdy była w II klasie licealnej czuła się już niemal dorosła i raz na jakiś czas kupowała prasę kobiecą i owo pisemko "Razem". W jednym z numerów  znalazła taki anons:  "młody, nieśmiały szuka koleżanki lub kolegi, która lubi powieści Stendhala i Prousta". Zuza, która właśnie z trudem przebrnęła przez  I tom "W poszukiwaniu straconego czasu" napisała do tego "młodego i nieśmiałego" osobnika. Korespondencja rozkwitła pełną parą, a ten młody, nieśmiały był ze 3 lub 4 lata starszy od Zuzki, miał w Kanadzie ojca i miał wyjechać do niego na wakacje.
Wyjazd do Kanady nie przerwał korespondencji. Nieśmiałemu bardzo spodobało się w Kanadzie, zaprzyjaznił się bardzo z własnym ojcem i postanowił, że będzie tam studiował.
Gdy Zuzka zdała maturę,  otrzymała z Kanady list, w którym Nieśmiały najwyrażniej się jej oświadczał.
Dwa lata  korespondencji o wszystkim  zrobiły swoje. Zuzka była pewna, że kocha Nieśmiałego, choć nawet nigdy się nie widzieli.  Pewnego sierpniowego dnia Nieśmiały zawitał do Polski wraz z kompletem
dokumentów potrzebnych do zawarcia ślubu.
Matka Zuzki  biła się z myślami, ale kandydat na zięcia tak gorąco ją zapewniał o swej miłości do Zuzki, o
tym, że zabierze Zuzkę do Kanady, która przecież jest krajem mlekiem i miodem płynącym, a nie tylko pachnącym żywicą,  że Zuzka tam pójdzie na studia, że ojciec ma duży dom, w którym razem zamieszkają
i że przecież Zuzka też go kocha, więc w czym problem?
No właśnie, w czym problem? Dla matki Zuzy największym problemem było to, że młodzi nie chcieli brać
ślubu kościelnego, no a przecież taki cywilny ślub to tak, jakby byli bez ślubu.
Młodzi złożyli swe dokumenty w USC i w 30 dni od tej daty odbył się ślub. Mając papierek w ręce,
Zuza z pomocą swego męża zaczęła załatwiać formalności paszportowe i wizowe, co wcale wtedy nie było
sprawą łatwą.
Formalności się ciągnęły a mama Zuzki wciąż narzekała, że to zły omen, że czekając na odpowiednie
dokumenty powinni wziąć ślub kościelny, bo tylko wtedy taki ślub jest ważny.
Wtedy po raz pierwszy Zuzka  matce wykrzyczała prosto w twarz, że przecież ten tak ważny ślub kościelny nie uchronił jej małżeństwa od rozpadu.
Nieśmiały musiał wyjechać do Kanady, bo zaczynał się rok akademicki, a Zuzka zapisała się na kurs francuskiego.
Wreszcie pod koniec listopada Zuzka dostała odpowiednie dokumenty, Nieśmiały opłacil jej bilet
lotniczy, nawet juz z rezerwacją na konkretną datę i Zuzka z dokumentami mienia przesiedleńczego
poleciała do Kanady.
Na lotnisku czekał na nią mąż, teść i konkubina teścia ze swą córką. Została powitana ciepło i miło.
c.d.n.