niedziela, 5 lipca 2020

Zastępstwo - V

Dwa tygodnie to tylko 14 dni, które dziwnie szybko mijały. Iza   stwierdziła, że chyba
powinni sobie robić notatki, w jakich godzinach dnia i nocy najbardziej im wychodzi
sex. Jacek z kolei twierdził, że powinni natychmiast wziąć ślub, żeby mógł  każdego
wieczora zasypiać trzymając w objęciach Izę.
Zapomnij - wieczorem to ja jestem denat- ja to jestem ciężko fizycznie pracująca osoba.
W dni,  w które pracuję do 18,00 to nawet nie mam siły przygotować sobie kolacji.
Piję wtedy tylko soki owocowe lub warzywne i zjadam jakieś herbatniki lub coś  co
mama upiecze. Z reguły nie spotykamy się w dni, w które pracuję po południu, jestem
zbyt zmęczona.
A dlaczego mi nigdy o tym nie  powiedziałaś?- zdziwił się Jacek.
A pytałeś się? Nawet gdybym powiedziała to niczego by to nie zmieniło, taka praca.
Taki sobie wybrałam zawód, wiedziałam co mnie czeka. Jedyny plus, że mamy
bardzo porządną i sympatyczną naszą szefową. Każdego nowego pacjenta z nami
omówi, nie  zostawi  nas tylko z wypełnioną kartą zlecenia. Co prawda wtedy wychodzę
jeszcze później z pracy, za to mi łatwiej pracować z pacjentem. To ona mnie przekonała
bym brała prywatne zlecenia, bo to co oferuje  " darmowo" ubezpieczenie to kropla
w morzu potrzeb.  Mało która  matka  może potem w domu ciągnąć rehabilitację. Wiesz-
dziecku potrzeba 365 zabiegów a dostaje raptem  po dwadzieścia, dwa razy w roku.
Resztę, czyli 325, jeśli rodzicom zależy by dziecko doszło do normy, muszą zapewnić
dziecku na koszt własny. My, jak cała "służba zdrowia" zarabiamy kiepsko i te fuchy
nas  ratują finansowo. Ja biorę tylko tych pacjentów, którzy mieszkają blisko, 2- 3
przystanki autobusowe ode mnie, a nie na drugim końcu dzielnicy. Ostatnio mam
dziecinę na naszym osiedlu, na sąsiedniej ulicy. Fajna dziewuszka, ma półtora roku
i widać postępy. Już  nawet się cieszy gdy przychodzę i ta rączka jest coraz lepsza.
Jak już będzie dobrze, to tylko nauczę jej mamę jak ma z nią ćwiczyć w ramach
zabawy. Ma malutka szczęście, że jej matka zobaczyła, że mała nieco inaczej wyciąga
w górę jedną rączkę. Taki mikroskopijny zespół DPM.
Znam takiego rehabilitanta, który pracuje w szpitalu, jest po studiach i wcale nie
zarabia sporo więcej ode mnie i żyje dostatnio tylko z tych prywatnych wizyt.
Różnica polega między nami głównie na tym, że on ma tych co już nie mówią a ja
najwięcej tych co jeszcze nie mówią. Podobno mam dobry kontakt z maluszkami.
Jacusiu, jutro trzeba podjechać do Zegrza albo do Serocka i kupić jakieś  czekoladki
i kwiatki dla pani kierowniczki - bycie rodziną p.Melanii zobowiązuje.
Damy to jutro po obiedzie, bo pojutrze po śniadaniu się stąd wyniesiemy.
Nie rób takiej smutnej miny, przecież się nie rozchodzimy, mamy się pobrać.
Jacek rzucił jej  niezbyt przytomne  spojrzenie- właśnie się zastanawiam gdzie my
będziemy mieszkać. Budynek, w którym  mam mieć  mieszkanie prezentuje się
jako głęboki wykop, więc może za rok będzie gotowy. Mamy do wyboru albo
mój pokój albo coś wynająć. Mądrzej byłoby pomieszkać na razie u moich
rodziców. Moja maman cię uwielbia i zaraz Ci przedstawi same  zalety takiego
rozwiązania. Bo zawsze marzyła o córce a urodziła mnie- straszliwie była
rozczarowana tym faktem. Do dziś mi to powtarza.
Ja też bardzo lubię twoją mamę, lepiej się z nią dogaduję niż z własną. Jacek, ale ja
nie chcę ślubu kościelnego i wesela też nie chcę. Zwykły cywilny na dzielnicy, obiad
rodzinny w Honoratce i koniec.
A twoje przysłowiowe pięć minut? Biała suknia z trenem, welon , te  śmiecie rzucane
na szczęście itd?  Dorożka lub biały mercedes?
Jacuniu,  mówię poważnie. Mam śliczną sukienkę, której jeszcze nie miałam okazji
założyć, jest w twoim ulubionym błękitnym kolorku i ma duuuży dekolt z przodu
i z tyłu.
A kto nam będzie świadkował? - spytała Iza
Jacek uśmiechnął się szeroko - mnie Aleks, bo ty lubisz ładnych chłopaków, zwłaszcza
ciemnych szatynów o jasnych oczach.
No to ja poproszę Alicję - wszak ty lubisz blondynki o szarych oczach.
Jasne, najbardziej lubię blondynki, co widać  zwłaszcza po tobie. Jak się nazywa ten
twój kolor?
Po prostu czarny.
Jacek westchnął teatralnie - myślałem, że może "czerń nocy".
                                                                      c.d.n.

Zastępstwo - IV

Ośrodek "Budowlanych" był pełen ludzi. Piach na plaży był brudny,  jedyny kosz na
śmiecie był wypełniony "z górką" i otoczony  śmieciami. W kawiarni nie było już
wolnych  miejsc, więc wzięli  lody "na wynos". Jedli lody i przyglądali się otoczeniu.
Pomiędzy jednym a drugim "liźnięciem" Jacek stwierdził, że może ośrodek w którym
zamieszkali nie jest wytworny, ale jest w nim czysto a poza tym cicho i przestronnie.
Tu stanowczo było zbyt wiele  ludzi, pełno  wrzeszczących dzieciaków, plaża mała
i bardzo brudna a  stojące  przy brzegu rowery wodne wyglądały na mocno już
wysłużone. Zjedli  lody i wyruszyli przepatrzeć jeszcze inne  miejsca. Dojechali do
miejsca w którym wyraźnie powstawało nowe osiedle  domków jednorodzinnych.
Domki-klocki były jednakowe, dwa rzędy jednakowych domków, każdy okolony
ogródkiem. Patrzyli na  nie z dezaprobatą a Jacek wysunął tezę, że gdy będą potem
wszystkie jednakowo otynkowane to ktoś wracający do domu "na gazie" na pewno
będzie miał  kłopot ze znalezieniem swego domu. Bo wśród 20 jednakowych
domów znalezienie tego właściwego nie będzie łatwe. Do tego osiedle stało w szczerym
polu, przy bocznej drodze, ale przy główniejszej nie było w promieniu 3 km żadnego
przystanku PKS ani też żadnego sklepu czy też kiosku.
Przejechali jeszcze kilka  kilometrów i powrócili do "swego"  ośrodka - w sam raz na
kolację.
Po kolacji jeszcze trochę pospacerowali nad  zalewem ale wkrótce komary zmusiły ich
do odwrotu. Na szczęście okna domków były zabezpieczone szczelnymi siatkami.
Jacek starannie sprawdził w domku czy aby nie ma choć jednego komara bo dobrze
pamiętał jak którejś  nocy Iza postawiła wszystkich na  nogi bo polowała  na bzyczącego
komara. Po tym doświadczeniu obaj ojcowie rodzin w ciągu 2 dni zamontowali na
wszystkich oknach w domu ramy z siatkami a na tarasie stały pojemniczki z olejkiem
goździkowym i rozpuszczonymi tabletkami witaminy B2.
Gdy Jacek tak wielce dokładnie  sprawdzał pokój, Iza zniknęła w łazience i po chwili
zawołała - Jacuś, zapomniałam wyjąć z torby szampon, mógłbyś go wyjąć i tu mi
przynieść? I czy umyjesz mi  plecki? Moment, muszę  zdjąć  ciuchy, odkrzyknął.
Po chwili wszedł do łazienki z szamponem, a Iza  zarządziła- "wpierw plecki" i podała mu
gąbkę.
Gdy tylko dotknął jej pleców wyszeptała: "niespodzianka panie Sułku, biorę tabletki
antydziecięce, więc będziesz miał ze mną mnóstwo pracy na wstępie".
To była bardzo pracowita  noc a Iza wykorzystała wszystkie dobre rady, których jej
udzielił stary lekarz. Oboje byli sobą wzajemnie zachwyceni i zdumieni. Iza nie
ukrywała co jej powiedział lekarz a z porad wynikało że był również bardzo dobrym
seksuologiem, nie tylko ginekologiem.
Na śniadaniu byli  niezbyt przytomni, dopiero mocna kawa i krótka drzemka postawiły ich
do pionu.
Jacek stwierdził, że zaraz po powrocie do Warszawy zrezygnuje z tego stypendium, za to
przyspieszy pisanie pracy magisterskiej by jak  najszybciej uzyskać dyplom. Ma już
napisaną połowę, z tym że  promotor jeszcze z nim tego co już napisane  nie omawiał.Poza
tym  postara się o pracę w jednym z  laboratoriów, w którym pracuje jego promotor. A jak już
załatwi pracę to będą się mogli pobrać,  nawet przed obroną  magisterki.
A z kim ty  Jacusiu ten  ślub weźmiesz ?-  słodziutkim głosem zapytała Iza.
Jak to z kim - przecież z tobą!
 A to ciekawe - śmiała się  Iza - bo ja nic o tym nie wiem! Uzgodniłeś coś ze mną? Pytałeś
się mnie o to czy będę twoją żoną? To, że się z tobą tej nocy znalazłam w  łóżku a ty
pozbawiłeś mnie dziewictwa nie znaczy wcale, że mamy być mężem i żoną. Od dość
długiego czasu znałeś  dobrze moje ciało, ale nigdy nie rozmawialiśmy o takiej
drobnostce  jak  ślub lub uczucia. Tak naprawdę jedyne co wiem w kwestii twoich uczuć do
mnie  to  fakt, że masz całą  furę  wątpliwości co do tego co  nas   łączy, zupełnie jak
w piosence Grechuty - "czy to jest  przyjaźń czy to jest kochanie?" Nie wiesz też czy ja cię
kocham, tak jak nie wiesz czy ty mnie kochasz.
Jacek wyglądał jakby stał przed plutonem egzekucyjnym - zdumiony i wystraszony.
Wreszcie oprzytomniał, podszedł do Izy objął ją, przytulił i powiedział nieco stłumionym
głosem  - masz rację, jestem  debil.
Kocham cię od dawna, jest to dla mnie tak naturalny stan jak proces oddychania, o którym
się nie rozmawia ani nie rozmyśla. Po prostu się oddycha. O tym, że chcę byś była  moją
żoną mówiłem raz, bardzo dawno, ale ponieważ wciąż byliśmy blisko siebie byłem pewien,
że nadal się zgadzasz.
A teraz mi powiedz - czy zostaniesz moją żoną?  Bo ja kocham cię od wielu lat i to uczucie
nie zmienia się. Postaram się być dobrym mężem.
I jeszcze coś -jeśli nie zmieni się twój pogląd odnośnie dzieci - to nie będziemy ich mieli.
Czytałem sporo na ten temat - część DPM to wynik stresu matki w trakcie ciąży.
Stąd taka moja decyzja w tej sprawie.
Iza, czy  ja naprawdę muszę paść na kolana z bukietem róż w grabie by prosić byś została
moją żoną?
Jeśli tak, to zaraz pojadę poszukać jakiegoś ogrodnika, kupię wiadro róż i obtłukę sobie
kolana padając na nie  przed tobą. Nie podejrzewałem nawet, że coś takiego mogłoby się
Tobie spodobać. Tobie, która mnie przyzwyczajała do widoku nagich piersi a potem uczyła
anatomii kobiety poza  lekcjami biologii w szkole a do tego zmusiła do zgłębiania tematu
antykoncepcji tylko w sferze teorii. Jesteś moją pierwszą kobietą i jeśli mnie nie odtrącisz
pozostaniesz i ostatnią.
Iza delikatnie wyplątała się z jego objęć, mrucząc, że za moment zemdleje z  braku dopływu
powietrza tkwiąc z twarzą przyciśniętą do jego klatki piersiowej.
Pociągnęła go na tapczan, mówiąc,   że porozmawiają dalej w pozycji horyzontalnej- wszak
zawsze najlepiej im się rozmawiało właśnie leżąc obok siebie i niemal szepcząc.
Długo rozmawiali omawiając swe przyszłe życie.
Oczywiście Iza nie byłaby sobą gdyby coś nie palnęła . Tuląc się do Jacka wyszeptała- no
i wychodzi na to, że nigdzie  nie pójdę  z  bardzo przystojnym Aleksem. Jedyną odpowiedzią
Jacka była lawina konkretnych pieszczot. Z trudem zdążyli na obiad.
Gdy wracali ze stołówki Jacek powiedział - już wiem co robią ci nasi wczasowicze- to mądrzy
ludzie - oni po obiedzie śpią i  powinniśmy zrobić to samo, ale w domku, nie na zewnątrz.
Otworzymy szeroko okno i nie zaciągniemy zasłony. Siatka ochronna w oknie jest szczelna.
Pół metra od naszego okna rośnie jakiś krzak, za nim już jest siatka , potem metr do brzegu
zalewu a nikt nigdy tamtędy nie chodzi, nie ma dokąd, drogę zamyka budynek stołówki.
No i jak, mam jechać i szukać  ogrodnika? Bo z bukietem to mam zamiar przyjść do Twoich
rodziców i jak tradycja każe prosić wujka, tfu, chciałem powiedzieć  twego tatę o twą rękę.
Cóż za zubożenie tradycji- zaśmiała się Iza. Wpierw powinna przyjść do jednych i drugich
swatka. Tylko skąd ją wziąć? Ja mam inny plan - zaprosimy swoich rodziców do Baszty na
obiad i w trakcie obiadu ich poinformujemy o swoich planach. Zarezerwuję wcześniej
miejsca i zapłacę orientacyjny rachunek- mam "fundusz ślubny" z prywatnych fuch.
No to będziemy to załatwiać razem, bo jak cię znam to jeszcze zamówisz dla mnie w ramach
deseru występy nagich dziewczyn- zaśmiał się Jacek.
Oj, to ty jeszcze wciąż  mało mnie znasz - myślałam raczej o tym, że sama wystąpię w stroju
odaliski i razem z Aleksem odtańczymy taniec erotyczny, dla ciebie. Żebyś był pewien co do
mnie czujesz.
Włącz muzykę z tej kasety z czerwonym serduszkiem, dawno nie tańczyłam z tobą na golasa.
                                       
                                                c.d.n.