środa, 5 lipca 2023

Lek na wszystko?- 155

 Kris dość długo milczał, w końcu powiedział - traktujecie  mnie jakbym był nieznośnym dzieckiem. No bo w pewnym sensie jesteś nieznośnym  dzieckiem - powiedziała Teresa. Zachowujesz się często jak niewyżyty małolat  a czterdziestkę już przekroczyłeś. Jesteś naprawdę inteligentnym facetem i nawet ci co za tobą nie przepadają wystawiają ci szóstkę oceniając cię od  strony zawodowej.  I mam wrażenie, że przez ostatnie lata wygrywałeś wszystkie sprawy, które prowadziłeś, co miało odbicie w twoich zarobkach i co sprawiło, że ci się chyba nieco przewróciło w głowie. Przystojny  młody prawnik kolekcjonujący ładne dziewczyny, stawiający kolacyjki w drogich  knajpach, jeżdżący jednym z droższych modeli samochodów.

Ale ty wybrałaś Kazika a nie mnie- stwierdził Kris. No bo ja  nie należę do tych, za którymi przepadają kolekcjonerzy a poza tym od pętaka się w nim kochałam. Z nim szlifowałam parkiet w klubie, nie  z tobą. Żebyś się nie  czuł odrzucony przez rodzinę, to ja postaram się wynaleźć ci psychoterapeutę - nie jakiegoś leciwego, ale kogoś zbliżonego do ciebie  wiekiem,  nie jakiegoś tetryka, dla którego rozmowa  na SKYPE będzie profanacją jego specjalności.Tylko zastanów się przed wyjazdem, czy tego chcesz, czy nie i mi daj znać jutro rano. Gdy sprawę załatwię podeślę ci namiary mailem. Rano u nas zaczyna się od 9,00.

Kris spojrzał się na brata  i powiedział - naprawdę nie wiem jak ty z nią wytrzymujesz. Kazik uśmiechnął się - dzięki niej jeszcze żyję a ty masz brata. Nie rozumiem, nie wiem co masz na myśli. Nie musisz tego rozumieć, to sprawa między mną a Tesią. Kiedy  wyjeżdżacie?  W niedzielę o świcie. Ona też kierowca? Na  szczęście nie. Drogę wybiorę tuż przed startem- są trzy trasy, nigdy nie wiadomo dzień wcześniej która trasa będzie  lepsza pogodowo. Dlatego nie rezerwuję z góry nigdzie  noclegu. Nigdy nie jest o tej porze roku tak, żeby nie było jakiegoś noclegu dla dwóch osób. Latem to bym popruł bez noclegu, ale teraz to niemożliwe.

No to my się już będziemy gubić. Fajnie było zobaczyć się z wami. A Alkiem jestem  wprost zachwycony. Super dziecko. I oby się spełniły słowa Tesi, że Tadzik też taki będzie. Ja się nie nadaję na wychowawcę-albo bym rozpuścił gnoja jak bicz dziadowski albo zamęczył. I, tylko się nie śmiej - kocham was oboje. Wiem, oboje o tym wiemy i pewnie dlatego czasem jesteśmy niestrawni- ale wiesz- dobre lekarstwo na ogół nigdy nie jest smaczne - z uśmiechem powiedział Kazik. A Teresa dodała- jeśli jeszcze nie masz dość rodzinnego ciepełka i opieprzania to wpadnijcie jutro na lunch bo mam w planie...... placki kartoflane. Ty naprawdę to powiedziałaś czy się przesłyszałem? W takim razie ja obiorę i utrę kartofle, o której mam być?- Kris wyraźnie  się ożywił. No ale chyba nie  zostawisz dziewczyny samej. Przyjedźcie o 14,00, pogadasz z tatą, bo chyba jutro rano wróci do  domu. 

Po wyjściu Krisa  i Anisy Kazik pomógł Teresie posprzątać,  napełnił zmywarkę i ją włączył. Potem zajrzał cichutko do pokoju Alka- dziecko spokojnie  spało a na krzesełku obok łóżka leżało jego ubranie a na nim leżało pudełko z klockami Lego. No to już wiadomo co jutro się zacznie - pomyślał. Wrócił do pokoju stołowego, otworzył okno i poszedł do kuchni sprawdzić czy zmywarka dobrze funkcjonuje i poszedł do sypialni, w której Teresa  stała  zadumana przy oknie. Stanął obok niej i czule objął pytając o czym tak duma.  Właściwie to o niczym. Zastanawiam się czy Kris skorzysta z usług psychoterapeuty. I trochę mnie poraziło to jego sformułowanie, że albo by dziecko  rozpuścił albo zamęczył. Często mam wrażenie, że on  sam nie bardzo wie do czego w życiu dąży.  

A mnie zaskoczył wygląd Anisy - figurę to ma w porządku, ale mam wrażenie że i dłuższe  włosy nie dodałyby jej urody. Pewnie poszła urodą w tatusia - z reguły dziewczynki są bardziej podobne do  taty niż do mamy. Ale pewnie ma dziewczyna tak zwane walory ukryte i jak Kris skończy leczenie  swej paszczęki to i znajomość się urwie. Wszystkie mało urodne dziewczyny które z nim widywałem były dla niego "przydatne" pod jakimś względem - gdy przestawały być przydatne to znajomość  szybko się kończyła. Już w liceum taki był. Albo bardzo mu odpowiada w łóżku i to go trzyma. A nie przyszło ci do głowy, że może on się w niej po prostu zakochał?- spytała  Teresa. Nie to mi do głowy nie przyszło - on był zakochany w Alinie, to się zapowiadało naprawdę dobrze, ale przerosły go problemy związane z jej chorobą. Ale jak sama mówiłaś kiedyś - zakochać się jest łatwo, ale kochać na dobre i na złe wcale nie jest łatwo. 

Gdy już byli w  sypialni Teresa powiedziała - trzeba zlikwidować łóżeczko Alka. Zawiozę je do tego sklepu z używanymi dziecięcymi akcesoriami i może na  coś zamienię tylko się  dowiem czy może Alina coś chce z tego sklepu- a właściwie to ją po prostu wezmę ze sobą. My to chyba nic nie musimy dokupywać dla Alka. Albo wywieszę ze trzy kartki, że mam do oddania darmo łóżeczko dziecięce i dołączę zdjęcie.  Dwie kartki wywieszę w naszych windach a jedną na drzwiach altany śmietnikowej. Muszę tylko je  wymierzyć. Nie chce mi się rozbierać go na części, potem upychać w  samochodzie i potem  stamtąd wyciągać. Szkoda na to benzyny. No i słusznie - przytaknął Kazik. Jak  to będzie ktoś z naszego bloku lub sąsiedniego to nawet nie będzie go musiał rozkładać do przeniesienia. A po chodniku to można przecież nim jechać, ma kółka, wystarczy je odblokować.

W poniedziałek rozejrzę się za choinką do stołowego i zobaczę co oferuje kwiaciarnia. Jeśli mam być szczera to chętnie  bym kupiła  sztuczną choinkę do stołowego i malutką  kwiaciarnianą do pokoju Alka. Muszę jutro się zastanowić nad pierwszym dniem świąt. Skoro wigilia jest u Aliny to może w pierwszy dzień świąt  zrobimy u nas obiad. Teresa nagle usiadła na łóżku - właśnie oprzytomniałam- to łóżeczko trzeba jednak rozebrać, nie przejdzie na szerokość przez  drzwi pokoju. Zapomniałam, że je montowaliśmy w sypialni właśnie  z tego powodu. No nie fajnie, już mnie  skleroza tłucze skoro o  tym zapomniałam. Nie  szkodzi, ono się łatwo  rozkłada i składa. Zrób tylko zdjęcie, ja jutro rano skoczę do piwnicy i przyniosę pokrowiec plastikowy na materacyk i chyba jeszcze są tam te kartony z łóżeczka.

Następnego dnia Kris przyjechał sam, mówiąc, że Anisa jest niedysponowana, bardzo boli ją głowa, więc postanowili, że ona po prostu poleży, bo następnego dnia przecież mają skoro świt wyjechać. Masz mikrofalówkę w tym mieszkaniu?-zapytała  Teresa. Mam, bo co? Bo to, że zawieziesz jej  jakiś obiad- nie będziesz jej ciągać po knajpach gdy ma  migrenę. Zrobię jej krupnik ryżowy z mięsem i weźmiesz też dla niej placki. Chodź do kuchni, kartofle są już obrane, możesz je już trzeć, a ja szybko zrobię ten krupnik dla niej. To zrób i dla mnie, wezmę ten krupnik i masę na placki i coś na czym to można usmażyć i zjem lunch razem z nią w domu.  Jak chcesz.  A co ją tak zmogło? Co miesiąc tak ją zmaga- leczy się, jest nieco lepiej, ale migreny z tej okazji ma nadal. Ale przynajmniej nie tonie we krwi. Miała termin na poniedziałek no ale może ta droga jej zaszkodziła a może coś źle sobie zapisała. Dwudziesty pierwszy wiek a nadal  masa kobiet ma problemy z gospodarką hormonalną. 

Albo powinna zmienić lekarza ginekologa na endokrynologa ze specjalnością ginekologiczną- powiedziała Teresa. Podpowiedz jej to - skoro są  tacy w Polsce to tym bardziej we Francji. Albo sam poszukaj w jakiejś informacji medycznej i podaj jej adres na tacy. W półtorej godziny później Kris wyruszył do swego mieszkania z krupnikiem, masą na placki, masłem klarowanym do smażenia, wędliną do kanapek i mrożonymi bagietkami do upieczenia. I daj znać jak się biedula czuje. I z drogi też daj znać jak wam się jedzie. Tesiu - jesteś wielka - nawet nie wiem jak mam ci dziękować. Jesteś wszak bratem Zika, a więc rodziną. A wielka nie jestem- nie mam nawet 165 cm wzrostu. Ale ty jesteś wielka duchem-to miałem na myśli. Ok, leć do Anisy.

Gdy Kris wyszedł z mieszkania Kazik wziął żonę w ramiona i powiedział - chociaż raz miał szczeniak rację. Teraz już wie, na własnej skórze poznał dlaczego ja ciebie uwielbiam.  W chwilę później do domu zjechali tata z Jackiem. Chyba widziałem samochód Krisa jak wyjeżdżał z naszej ulicy.  Dobrze tatku widziałeś- był u nas wczoraj i przed chwilą  a jutro  bladym świtem wraca do Francji. 

A my przywieźliśmy wam upieczone perliczki na obiado kolację - świeża dostawa. Co tam masz w garnku?- pysznie pachnie- stwierdził Jacek. Krupnik ryżowy z mięsem ugotowałam. Dobrze, że miałam podgotowany ryż i zawekowane mięso, bo się Kris bardzo spieszył. Chodźcie - wystarczy tego krupniku dla nas  wszystkich na lunch.

To nie jest najlepsza pora na długie trasy pokonywane samochodem - stwierdził tata. Dla normalnych ludzi na pewno nie jest - powiedział Kazik. Ale mój brat do normalnych to się raczej nie  zalicza. Ja nawet nie wiem po co on był teraz w Warszawie, bo mi nie powiedział. Zatelefonował pytając się czy może nas "nawiedzić"- telefonował w czwartek, więc go zwekslowałem by przyszedł w piątek, przyjechał z jakąś znajomą pochodzenia algiersko-francuskiego i nawet nie wiedział, że dziewczyna włada nieźle angielskim. No a jutro raniutko jadą z powrotem. Bardzo chciał zobaczyć zdjęcia Aliny i Tadzia, więc mu pokazałem zdjęcia z naszego pobytu w Tleniu i zdjęcie ślubne Aliny i Pawła. Jego znajoma stwierdziła, że Alina to bardzo ładna kobieta. Chciał dostać te zdjęcia  ale nie dostał a Tesia mu obiecała, że je dostanie gdy przepracuje u psychoterapeuty związek z Aliną, rozwód i rozstanie z Tadziem. I Tesia mu załatwi  speca w tej branży takiego, który będzie  miał z nim sesje  internetowo. Nie wiem co prawda skąd ona takiego człowieka wytrzaśnie, no ale skoro tak powiedziała to chyba wiedziała  co mówi.

No tak- powiedział tata - Kris jak zwykle zakręcony. Ale chyba mu tam nieźle idzie skoro tam siedzi. Teresa wzruszyła  ramionami - powiedział, że pracuje tam w  jakiejś kancelarii, nie ma wyboru spraw, musi brać to co mu szef wyznaczy. No i że wróci do Polski jak nieco więcej pozna prawo europejskie. Nie wiem, bo nie pytałam  go o to, ale być może, że wróci stamtąd z jakimś "papierkiem" określającym jego jakieś nowo nabyte umiejętności. W każdym razie w moim odczuciu on czeka aż przyschnie sprawa jego rozwodu. Bo mam podejrzenie że któryś z kolegów po fachu był mało dyskretny  i roztrąbił sporo szczegółów z tej sprawy. 

Grunt, że pracuje w zawodzie a nie został jakimś kurierem i nie telepie się na okrągło na trasie Polska-Niemcy-Francja przewożąc jakieś drobne przesyłki - stwierdziła Teresa.  Wprawdzie żadna praca nie hańbi, ale przekwalifikowanie  się z wziętego adwokata na kuriera lub kelnera w knajpie nie wyglądałoby dobrze  w jego dossier. Tak z zewnątrz to on nawet nieźle nadal wygląda, tylko chyba sporo nerwów go kosztował ten rozwód. I dlatego powiedziałam, że powinien jednak to przepracować  ze specjalistą. Ja po prostu skontaktuję się z tym facetem, który prowadził indywidualnie Alinę ( mam na niego namiary) i spytam  się czy on mógłby wziąć takiego zdalnego klienta i powiem mu kim jest ów klient dla mnie i kim był dla Aliny. Teraz takie  czasy, że wielu psychoterapeutów pracuje zdalnie. Możemy nawet z Zikiem opłacić mu te sesje a forsę potem ściągnąć w ratach od Krisa.  Ostatni rok pod  względem finansowym to Kris  miał bardzo dobry i raczej nie biedował. A teraz już nie buli alimentów, jest wypłacalny. Bo może być i tak, że faceta będzie urządzało by mu płacić  do ręki a nie wpłacać na konto. Po prostu pogadam  z nim na ten temat.

                                                                         c.d.n.