niedziela, 5 marca 2023

Lek na wszystko?- 64

 Gdy prezes już opuścił dom Kazików Teresa powiedziała - sympatyczny  facet, trochę zabawny- nie miałam pojęcia, że masz tak rozległe znajomości, nigdy mi o nim  nie mówiłeś.  Kazik przyjrzał się żonie, potem rzekł z uśmiechem - nie bardzo rozumiem o co ci idzie. Gdy w pewnym  momencie w czasie  swego pobytu w Niemczech przyjechałem do Polski, to stwierdziłem, że powinienem rozejrzeć  się za  mieszkaniem dla siebie, bo raczej wykluczałem opcję zamieszkania  na stałe w Niemczech, choć mnie wiele osób tam namawiało, bym wystąpił o  niemieckie obywatelstwo, bo ich  zdaniem mogłem się "załapać od  ręki". Miałbym silne poparcie od firmy,  w której   pracowałem. Ale tu  miałem rodziców - jeszcze. Wtedy jeszcze się to osiedle  budowało i ponoć wszystkie mieszkania były  już wykupione. Wpadłem na pomysł by się zapisać na  audiencję do prezesa i  z nim sprawę przedyskutować. Gdy już wreszcie do niego dotarłem, powiedziałem, że mnie urządza duże  mieszkanie, może być w  wieżowcu. Powiedziałem, że pracuję w Niemczech, mignąłem  mu wyciągiem ze swojego konta, żeby wiedział, że nie opowiadam bajek i stać mnie na kupno dużego mieszkania. I w ramach pomocy w znalezieniu takiego mieszkania obiecałem mu tygodniowy pobyt w Berlinie - trochę w ciemno go zapewniając, że jego zmartwieniem  będzie  tylko koszt podróży w obie  strony, ja pokryję resztę. I poskutkowało, z tym, że musiałem od razu sporo wkładu wpłacić. Nic  nie  było załatwiane z nim "na lewo", prezentem ode mnie był jego tygodniowy pobyt  w Berlinie. Bardzo mi wtedy pomógł Kurt,  bo umieścił go u swojego dobrego kolegi. A ponieważ nigdy nic  potem od  niego nie chciałem to nawet  nie bardzo o nim pamiętałem. Krystian od  dawna był członkiem tej spółdzielni, jeszcze  gdy studiował, bo  mu rodzice kazali się zapisać, o czym nawet  długo nie wiedziałem. A nigdy ci o nim nie mówiłem bo tak naprawdę później  już nic nigdy  od niego nie potrzebowałem. Nie opowiadam ci o moich znajomych,  z którymi nie mam częstego kontaktu, bo nie są tego  absolutnie  warci by ci nimi głowę zaprzątać. Poza tym to są głównie faceci, tylko głupek opowiada swojej żonie o znajomych facetach. Jeszcze by ci  się któryś   bardziej ode mnie  spodobał.  Zresztą ty mi też nigdy o  swoich koleżankach  nie opowiadałaś, nawet o Alinie.  A teraz to Krystian wreszcie ruszył tyłek do Spółdzielni i ja  się do niego nie mam  zamiaru wtrącać.  Chcę trochę pomóc Jackowi, bo wiem, że on jest wart tej pomocy.

No bo tak naprawdę to przyjaźniłam się tylko z Aliną,  a w pracy  nie nawiązywałam żadnych przyjaźni, bo nie  miałam na to czasu ani siły - odparowała Teresa. Zresztą dużo milsi byli faceci, ale to byli tylko i wyłącznie koledzy.  Franek mi kiedyś , na początku mojej  pracy bardzo pomógł, bo miałam spore "potknięcie" gdy go ekspediowałam, a on wszystko ukrył i wziął winę na siebie. Poza tym nie był upierdliwy i nachalny. A nasze najintymniejsze spotkania to było picie  czekolady w biały dzień u Wedla. No i robił mi prezenty w postaci świeżych daktyli. Ale prezenty to robiły mi również branżystki i inni faceci. Na obiady chodziłam zawsze sama, dzięki temu takie wypady były krótkie i niemal niezauważalne dla pani kadrowej.

Nooo, o tym to mi Franek też opowiadał i ogromnie  cię chwalił. Ale nigdy nie powiedział, że kiedyś  coś ci nie wyszło. No właśnie, to cały Franek - dopowiedziała Teresa. Zik, a czy ja nadal ci  się tak samo podobam jak  kiedyś? Kazik przecząco pokręcił głową - nie kochanie, nie tak jak  kiedyś, ale dużo bardziej niż kiedyś. Naprawdę? - dopytywała  się Teresa. To dlaczego rzadziej się kochamy? Odbieram to jako znak, że ci się nieco znudziłam. Kazik objął ją, bardzo mocno przytulił i powiedział -jesteś cudowne głupiątko! Często jesteś bardzo zmęczona wieczorem, co mnie zupełnie  nie dziwi. Mało ci teraz  w domu pomagam, sprzątasz, gotujesz, dbasz o dom, chodzisz z Aleksem na spacery. I gdy widzę, że jesteś bardzo zmęczona przyhamowuję swe pragnienia i wmawiam w siebie, że mi wystarcza utulenie  ciebie i zaczynam myśleć o doktoracie. Ty szybciutko zmęczona zasypiasz, a ja przyglądam ci się i zastanawiam się czy nie wynająć kogoś do sprzątania, byś miała nieco mniej pracy.  

Witek ma rację, że nazywanie tych trzech lat "urlopem" jest infantylizmem.  Jaki Witek ?- spytała Teresa. No prezes, on ma Witold na imię - wyjaśnił Kazik.  Pogadam z nim na ten temat - może mi poda kontakt do którejś  z firm sprzątających, bo przed oddaniem mieszkań lokatorom są one sprzątane. Ty pójdziesz z Aleksem na  spacer a tata dopilnuje osoby, która  nam posprząta. I bez tego sprzątania będziesz  miała jeszcze sporo na głowie. Myślę, że mogłaby bywać u nas dwa a może nawet trzy razy w tygodniu. I mogłaby też sprzątać u Krystiana- ich skarb jeszcze  nie brudzi tak jak nasz bo jest "spolaryzowany" w łóżeczku. I co o tym myślisz?

W oczach Teresy zabłysły łzy - to prawda, że wieczorem padam ze zmęczenia, ale nie  wiedziałam, że to aż tak jest widoczne. Kiepska ze mnie żona, przepraszam. Nie jesteś kiepską żoną, tylko po prostu jesteś perfekcjonistką z natury- nie potrafisz robić  wszystkiego "po łebkach". Kocham cię ogromnie i muszę tę sytuację nieco ucywilizować- nie  możesz się tak męczyć - stwierdził Kazik. Ty gdy sprzątasz odkurzaczem nie "przelatujesz" podłogi biegiem,  tylko odkurzasz porządnie raz koło razu - tak  jak cię mama nauczyła. Przyglądałem się  w pracy jak te nasze panie sprzątają - dobrze, że nie ma u  mnie w pokoju wykładziny bo pewnie bym zmarł na jakąś pylicę- podłogę w pokoju takim jak nasz  living babka przelatuje  odkurzaczem w trzy minuty, a potem mokrą ścierą, ani razu w trakcie nie przepłukaną, w minut pięć, wliczając w to wyciśnięcie  ściery po jej zmoczeniu. I jestem pewien, że jedna miska wody starcza  jej na kilka pokoi. Tylko raz miałem w pokoju porządnie posprzątane - było jakieś zastępstwo i była pani w  wieku ok.50-ki. Wiesz, w domu to  chyba każdy  ma czyściej, bo  nikt  nie łazi w butach po pokojach. Przez jakiś czas zmieniałem buty wyjściowe na drewniaki, ale jak były kłopoty z ogrzewaniem to przestałem zmieniać. Zresztą ja  mało chodzę ulicami, tyle co na parking w pracy i tu. Zgodzisz się, żebym załatwił kogoś do sprzątania? Teresa przytuliła  się do Kazika - oczywiście, załatw. Ja po prostu chyba zbyt często sprzątałam, bo co drugi dzień. Tylko "buduar" był raz  na tydzień sprzątany, bo tam często się nie chodzi.

Tego samego dnia Kazik obgadał sprawę z bratem i teściem. Obaj przyklasnęli pomysłowi a tata powiedział, że jemu Tesia  nigdy nie pozwala sprzątać, dobrze, że pozwala by załadował zmywarkę i pralkę oraz sam prasował swoje rzeczy. Krystian ucieszył się ogromnie i od  razu obliczył ile  godzin w tygodniu  zyska na  swoje służbowe sprawy, bo wyśle Alinę z dzieckiem na spacer w tym czasie a sam będzie mógł popracować w domu. Przy okazji powiedział bratu, że weźmie te trzy pokoje w tym ceglanym bloku i za kilka dni będzie omawiał z wykonawcą co chce zmienić w wyposażeniu. I od razu mu położą w przedpokoju terakotę, którą on sam zakupi. Drzwi to oni kupią, on tylko poda im nazwę tych drzwi. I że na tej zamianie zyskają 10 metrów kwadratowych powierzchni.

Kazik, tak jak postanowił, znalazł panią do sprzątania mieszkania.Była to właśnie ta kobieta, która mu kiedyś na  zastępstwie sprzątnęła porządnie pokój. Spotkał ją kiedyś na korytarzu innego piętra i spytał, czy nie  zechciałaby zmienić pracy. Powiedział jakie stawia warunki i ile jest skłonny płacić za 3 dni w tygodniu- prosił by pani sobie  wszystko przeanalizowała i dała  mu odpowiedź w ciągu dwóch, trzech  dni. Pani Maria, bo tak właśnie miała na imię, powiedziała, że ona to  może również pomóc młodej mamie w kuchni i że bardzo ją urządza zmiana pracy, bo ona  mieszka na Powiślu i  miałaby do  nich dobry dojazd. I wpierw by sprawdziła ile czasu musi poświęcić na sprzątanie u Kazików, bo  może w tym układzie  sprzątałaby w te same dni u obu braci. Kazik dowiedział się ile  ona zarabia w Instytucie i zaproponował jej takie samo wynagrodzenie i oficjalne  zatrudnienie, by miała  zapewniony ZUS i emeryturę.

Pani Maria bardzo przypadła do gustu tacie i Teresie. Obejrzała dokładnie "pole" swego przyszłego działania, zapytała,  czy będzie  mogła u  nich przechowywać swoje pantofle i fartuch roboczy, żeby ciągle tego ze sobą nie  wozić,"dogadała" się z Teresą co do używanych środków czystości, pozachwycała się Aleksem i stwierdziła na końcu, że pan inżynier stanowczo za dużo chce jej płacić, bo tu jest znacznie mniej pracy niż ona ma w instytucie. No chyba, że to ma  być opłata za sprzątanie w obu domach. Ale Kazik i Teresa powiedzieli, że u pana mecenasa też będzie  zatrudniona oficjalnie na takich samych jak u  nich warunkach. Pani Maria nieomal zemdlała z wrażenia, bo sądziła, że taka pensja to za sprzątanie w obu mieszkaniach,  a nie że będzie zatrudniona oficjalnie  w obu.  Na  koniec dowiedziała  się, że niedługo drugi  z  braci będzie mieszkał bardzo blisko i Kazik pokazał jej z okna w kuchni w którym bloku będzie mieszkał jej drugi pracodawca. Nim wyszła od Kazików przyjechał Krystian i zabrał panią Marię do siebie, by zobaczyła również i drugie  miejsce pracy. Krystian od  razu napisał dwie umowy o pracę, napisał też wymówienie pracy, które ma  wręczyć w Instytucie, pani Maria omówiła z Aliną co będzie u  nich robić i doszły zgodnie do  wniosku, że u  nich to pani  Maria będzie we wtorki i czwartki, a w piątki to będzie u każdego z braci.

Królewiątko Kazików  bardzo  szybko przywykło do obecności pani Marii, która z własnej inicjatywy dostarczyła Kazikowi swoje świadectwo zdrowia, z którego wynikało, że nie jest nosicielem żadnych groźnych zarazków. Kazik tak się tym  wzruszył, że  aż jej zwrócił koszty badania, co  z kolei spowodowało potok  łez  wzruszenia u pani Marii. Tesia szybko odkryła zalety  faktu  że nie  musi sama sprzątać pokoi, kuchni i łazienki i nawet  w dni, w których nie było pani Marii nie padała  wieczorem "martwym  trupem".  Tata był zadowolony, bo  miał  z kim powspominać "dobre, stare czasy", bo jakoś tak się składa, że w większości przypadków  czas młodości, gdy miało się więcej sił, jawi  się każdemu jako lepszy niż  czas teraźniejszy. Krystian nie mógł się wręcz nachwalić pani Marii, która poza sprzątaniem nauczyła Alinę kilku nowych potraw oraz wielu "sztuczek kulinarnych", poza tym teraz miał w mieszkaniu idealny porządek i w niczym nie  musiał pomagać Alinie. Ponadto pani  Maria nauczyła Alinę  jak posługiwać się w prawidłowy sposób szydełkiem i odczytywać wzory ściegów na  szydełko. 

W kilka tygodni później odezwał się Jacek. Okazało się, że prezes Witek powiadomił go, że ma z odzysku     dwa mieszkania trzypokojowe na południowej części ich osiedla, czyli spacerkiem od  mieszkania Kazików to będzie z kwadrans i jest to blok-wieżowiec tuż obok części handlowej osiedla, więc do sklepu spożywczego jest stamtąd "aż" pięć minut. Mieszkania są w tym samym  bloku, ale w  różnych klatkach schodowych, aczkolwiek sąsiednich klatkach, jedno na trzecim piętrze drugie na siódmym. Jest też mieszkanie takie jak Kazików, ale przy głównej ulicy, vis a vis szpitala, a pod domem jest przystanek autobusowy,mieszkanie na IX piętrze, geograficznie tak usytuowany jak  mieszkanie Kazików.  No i teraz Jacek "zgłupiał" i  czuje  się jak "osiołek któremu w  żłoby dano".  

Kazik się uśmiał i powiedział, że gdyby sprawa dotyczyła jego, to wziąłby te  dwa  mieszkania , które  są w tym samym  bloku a na różnych klatkach. Uzasadniał swój  wybór faktem, że "Młody" jeszcze nie  ma żadnej dziewczyny i że nie   wiadomo czy dziewczyna z którą się kiedyś pobierze będzie  chciała  mieszkać w jednym mieszkaniu z teściem. Kazik tylko wie, że jak na razie to większość  młodych  dziwi  się, że oni mieszkają z ojcem, "bo to przecież  chore". Więc niech to sobie Paweł spokojnie przemyśli, bo przecież trzeba myśleć perspektywicznie. Przejście  się z jednej do drugiej  klatki w tym samym budynku nie jest wyprawą na Spitsbergen i można to zrobić nawet w kapciach, o ile deszcze nie pada. A to duże mieszkanie jest na wprost Instytutu Psychiatrii, gdzie  również jest szpital o takim profilu. To znaczy, że ty mi niczego nie chcesz doradzić - marudził Jacek. No jasne, że ci nic nie  doradzę- nie  można doradzić w sprawie, która ma tyle niewiadomych - kapujesz?  My z Tesią jesteśmy nietypowi, że już pominę kwestię wieku, mojego zwłaszcza. Paweł to jeszcze młodziak, nawet trzydziestki jeszcze  nie ma. Co prawda i Tesię i  mnie  zawsze mało obchodziło zdanie innych i kwestia tego  co modne  a co nie. Tesia to nawet modę w kwestii ubioru olewa - nosi to  w czym jej wygodnie. Jeśli tak bardzo Młody chce mieszkać z tobą w jednym  mieszkaniu to niech  mieszka z tobą  w jednym a to drugie niech wynajmuje komuś lub niech stoi puste jak u nas. Wstawisz tam drugą lodówkę i zamrażarkę i różne zapasowe rzeczy. Poza tym zdarzyć się  może że nagle zatęsknisz za kobiecym  ciałem, więc będziesz  miał "metę", "czyli  chatę, szkło i adapter" jak to kiedyś mówiono. Przeceniasz mnie - stwierdził Jacek. No ale babkom się podobasz, nie bądź taki skromny- śmiał się Kazik. Teresa słysząc całą rozmowę  skręcała  się ze śmiechu w końcu podeszła i powiedziała do  słuchawki- weźcie te  dwie trójki, Kazik  ma rację. I naprawdę podobasz się babkom, np. mnie i  bratowej Kazika. A my mamy obie  niezły gust, jeśli idzie o facetów.

                                                                         c.d.n.