niedziela, 6 września 2009

160. Przywróćmy pamięć o nich

Wpadł mi w ręce wrześniowy numer "Wiedzy i Życia" i przyprawił mnie
o lekki rumieniec wstydu.

Żyję sporo lat i wydawało mi się, że okres międzywojnia w Polsce jest mi
dobrze znany. Od strony literatury raczej tak, ale okazuje sie, że jestem
nieomal zielona, gdy rzecz dotyczy polskiej myśli technicznej.

Wiedziałam coś o tym, że produkowaliśmy bardzo dobre parowozy, które
były eksportowane, a z czasem lokomotywy spalinowe i elektryczne.
Nazwa Łoś kojarzyła mi się nie tylko z przemiłym rogaczem ale i z dobrze
ocenianym bombowcem, skonstruowanym przez Jerzego Dąbrowskiego.
Wiedziałam też o złamaniu kodu niemieckiej maszyny cyfrującej a doko-
nał tego trzyosobowy zespół matematyków-kryptologów.Pracami kiero-
wał Marian Rejewski, współpracowali: Jerzy Różycki i Henryk Zygalski.

Właściwie mam żal do kolejnych ekip rzadzących w Polsce,że tak mało
uwagi poświęcono rozwojowi gospodarczemu II Rzeczypospolitej. A był
to rozwój godny uwagi , bo z chwilą uzyskania niepodległości ówczesne
władze miały naprawdę niełatwe zadanie zniwelowania różnic występują-
cych na terenach 3 zaborów oraz dokonania skoku, by dorównać choć
Czechosłowacji.

Nasze obecne ugrupowania prawicowe zachłystywały się w zachwytach
nad polityką Piłsudskiego, a tak naprawdę godna zachwytu była polityka
gospodarcza II Rzeczypospolitej.
Do momentu wybuchu II wojny światowej powstało ponad 100 nowo-
czesnych wytwórni.
To wtedy powstały zakłady opon i polskiego sztucznego kauczuku KER
w Dębicy,w Mielcu produkowano samoloty, w Rzeszowie silniki lotnicze,
w Sanoku karabiny maszynowe, w Niedomicach koło Tarnowa -celulozę,
w Lublinie montowano samochody ciężarowe, w Poniatowie sprzęt dla
łączności, w Tarnowie była rafineria miedzi. W trakcie budowy była ele-
ktrownia wodna w Myczkowicach na Sanie oraz rurociąg naftowy z Zagłę-
bia Borysławsko-Drohobyckiego. Choć ilościowo polski przemysł był
skromny, to jakościowo rywalizował z najlepszymi. W planach było jesz-
cze dalszych 300 zakładów.

Czy ktoś z Was słyszał o majorze Rudolfie Gundlachu i jego wynalazku?
Stawiam na atahualpę, miał coś wspólnego z wojskiem, więc pewnie
wie, że major Gundlach wynalazł czołgowy peryskop odwracalny,
pierwszy który zapewniał pełne pole widzenia, całe 360 stopni. Umożli-
wiały to lusterka pryzmatowe umieszczone w ruchomej nakładce.
Brytyjscy i amerykańscy producenci czołgów stosowali ten wynalazek
w produkowanych przez siebie czołgach, które w ramach programu
lend-leade trafiły do ZSRR. Tam został bezpardonowo skopiowany i
zainstalowany w czołgach T-34 i IS-1. Powrócił do Polski ze wschodu
i wszedł do wyposażenia LWP jako Peryskop Obserwacyjny MK-4.

O Józefie Kosackim, konstruktorze skutecznego wykrywacza min (Mine
Detector Polish Mark 1) też mało kto wie, a znalazł się on w wyposażeniu
brytyjskich sił zbrojnych.

W listopadzie 1940r w Londynie powstał Wojskowy Instytut Techniczny,
w którym wznowiono produkcję polskiego działa przeciwlotniczego kalibru
40mm, produkowanego przez Z-dy Cegielskiego w Poznaniu. Ponadto
polscy konstruktorzy stworzyli kilka rodzajów broni: Jerzy Podsędkowski
działko kalibru 20 mm, Kazimierz Januszewski połautomatyczny karabin
EM2, poza tym Januszewski i Aleksander Czekalski przyczynili się do
skonstruowania wraz z brytyjczykami działa bezodrzutowego, zastosowa-
nego w kampanii w Afryce Północnej.

W dziedzinie lotnictwa, w II wojnie światowej wykorzystano również kil-
ka polskich wynalazków.
Zbigniew Oleński udoskonalił Spitfira powiekszając pole widzenia pilota
i ułatwiając mu opuszczenie maszyny w przypadku konieczności ratowa-
nia się na spadochronie.
Tadeusz Czaykowski wyeliminował niebezpieczne drgania w pościgow-
cach Tempest, używanych m.in. do zwalczania pocisków
rakietowych V-1.
Wacław Czerwiński swym wynalazkiem przestrzennego kształtowania
sklejki drzewnej na gorąco umożliwił zastąpienie niektórych aluminio-
wych elementów konstrukcyjnych elementami produkowanymi ze sklejki.
W bombowcach brytyjskich zainstalowano opracowane przez Władysława
Świąteckiego specjalne wyrzutniki wykorzystujące zasadę dzwigni
wielokrotnej. Jerzy Rudlicki rozwinął tę koncepcję i opracował wyrzutnik
do bombardowań powierzchniowych z dużej wysokości, który został
zastosowany w amerykańskich bombowcach B-17 Flying Fortress.

Mieliśmy również swój udział w bitwie o Atlantyk.To Wacław Struszyński
skonstruował antenę namiarową umożliwiającą wykrywanie i lokalizację
niemieckich okrętów podwodnych, gdy korzystały one z łączności radio-
wej na wielkich częstotliwościach. Anteny te montowano na okrętach es-
kortujących konwoje morskie.
Juliusz Hupert wynalazł stabilizator częstotliwości nadajników okrętowych.

Inżynier Heftman kierował wytwarzaniem zminiaturyzowanych radiostacji
własnego pomysłu, dla ruchu oporu w krajach okupowanych.
Henryk Magnuski, pracujący od 1940 roku w amerykańskiej f-mie Moto-
rola opracował pierwszą, opartą na modulacji częstotliwości, radiową stację
wojskową dla najniższych szczebli dowodzenia SCR-300, lekką i o stosu-
kowo dużym zasięgu. A Zygmunt Jelonek stworzył radiostację WS Nr 10,
pionierską w skali światowej linię radiową o ośmiu kanałach komunika-
cyjnych, która umożliwiła łączność dowództwa z oddziałami walczącymi
na plażach Normandii podczas inwazji na początku czerwca 1944r.

Wszyscy wyżej wymienieni naukowcy i wynalazcy nigdy nie powrócili
do Polski, a Polska jakby o nich zapomniała.
Jestem w stanie zrozumieć ekipy rządowe z okresu PRL, ale jakoś nie
mogę zrozumieć milczenia na ten temat ekip firmowanych przez
polską prawicę.

Oczywiście nie wymieniłam tu wszystkich polskich wynalazców i
naukowców z okresu II Rzeczypospolitej.
Więcej na ten temat można znalezć we wrześniowym numerze mie-
sięcznika "Wiedza i życie", art. Bolesława Orłowskiego "Zapomniani
Zwycięzcy".