czwartek, 2 czerwca 2022

Trudny wybór- 35

 Żal mi tej matki  Kamila - dobrze, że choć bratowa  z nią  mieszka. W starszym  wieku mieszkanie  samemu może być nie  tylko przykre  dla psychiki  ale i  niebezpieczne, jeśli  nikt nie  opiekuje  się starszym  człowiekiem. Skończyły  się wielopokoleniowe  rodziny  mieszkające pod  jednym dachem. Jak to  dobrze, że Helena wyszła za Twego tatę i mieszkamy tak  blisko  siebie! Umówiłam się  z Heleną, że z raz  w tygodniu zatelefonuje  do  swej siostry i  przepyta się co u  nich.  I wiesz, jesteś  absolutnie   niesamowity, że zaoferowałeś matce Kamila naszą pomoc  w razie potrzeby. Jestem  dziwnie  pewna, że niewiele osób zrobiłoby  coś takiego!

Emil roześmiał  się- kochanie  moje,  ja nie jestem zazdrosny o to co łączyło ciebie i Kamila, to minęło, no a teraz gdy Kamil  nie żyje  to tym bardziej  nie ma  znaczenia to, że jakiś  czas byliście parą. A gdyby  żył to on by cierpiał, a nie ja. Nie  mniej  tak  się jakoś  złożyło, że poznaliśmy  się przez  niego. A zawartość pudełka  możesz  sprawdzić  nawet przy mnie,  nie przeszkadza  mi to. Nie jestem  zazdrosny o to co  było kiedyś,  tylko  mi trochę  szkoda, że my nie poznaliśmy  się  wcześniej. Ale złożyło się tak,   a nie inaczej i  zakładam, że tak właśnie  z jakiegoś powodu musiało być. Może po prostu oboje  musieliśmy nabrać  doświadczenia życiowego, przeżyć trochę  rozczarowań by umieć docenić to co mamy teraz. 

Przejrzę zawartość pudełka przy tobie, nie mam przed tobą żadnych tajemnic i nie chcę  ich mieć. Ale tak na  wszelki wypadek zaparzę  dla  siebie herbatkę  z melisy, wszak muszę dbać o  stan swoich nerwów. No to ja  ci tę herbatkę  zaparzę, a ty zacznij przeglądać co tam jest. Jestem zawsze za rozwiązywaniem trudnych spraw jak najprędzej a nie odkładanie  ich "na  zaś" - powiedział Emil podając jej  swój scyzoryk. Poprzecinaj tę  taśmę, tak  będzie  prościej- odklejanie  jej jest  karą   za wszystkie grzechy, przeszłe i przyszłe.

To ty przetnij taśmę, ja  nożem to  tylko kurczaka dobrze operuję. Emil obejrzał dokładnie   pudełko, potem  obmacał, zrobił trzy  nacięcia wzdłuż krawędzi i  podał pudełko Adeli - proszę, udało  się otworzyć bez dynamitu - powiedział ze śmiechem. 

Pudełko  było pełne zaklejonych kopert. Na każdej adresatem była Adela,  ale na tej, która  była na  samym  wierzchu adresatami byli oboje- Adela i Emil. Adela  szybko przełożyła pudełko dnem do góry, tak, by leżący dotąd  na  samym spodzie  list    był pierwszym do otwarcia.   W większości kopert były zdjęcia robione  Adeli " z  zaskoczenia" lub w czasie  snu. Te  w czasie  snu to były  głównie wybrane  fragmenty jej ciała. I trzeba  przyznać, że były to naprawdę bardzo  dobre  zdjęcia. Do zdjęć były dołączone ich klisze. W kilku kopertach  były wiersze adresowane do Adeli.

Ojej, jęknęła Adela- jakoś nie mogę pojąć, że on pisał  wiersze, bo na co  dzień nie było w nim  ani skrawka poezji.  I po co komu fotografować moje  ślady na piasku  albo wygnieciony koc w grajdole i pisać, tu przed  chwilą   leżała  Adela. Jestem nieco przerażona, że byłam  z kimś, kto  się tak znakomicie maskował w życiu  codziennym, że uważałam go  za wzorzec trzeźwości i racjonalności umysłu. Ukrywał przede mną to kim jest  naprawdę. Ja nawet  nie  wiedziałam zbyt  dobrze co lubi jeść, jakie książki czyta i co lubi u  mnie, we  mnie. I cała masa  zdjęć jest robionych niemal  z ukrycia. Te wszystkie  zdjęcia to niczym  zdjęcia "Lenin  w czapce i bez czapki". Takie "mono" w pełnym  wymiarze - i kolorystycznym  i tematycznym. Teraz  do mnie  dotarło, dlaczego tak  źle znoszę fotografowanie. Spójrz, normalnie  wszystkie  odbitki u fotografa mają na odwrocie  jakieś  znaczki, podejrzewam, że sam wszystko wywoływał, pewnie u  matki. I nigdy  mi ich  nie pokazał.

Maleństwo, ale obiektywnie rzecz ujmując to miał facet talent  do robienia  dobrych  zdjęć. Te monochromatyczne jego  zdjęcia  są po prostu świetne, te kolorowe tylko niektóre są tej  samej  klasy. Ja myślę, że on  był bardzo "rozdarty" wewnętrznie. Zobacz, jest naprawdę piękna ta czarno biała panorama Tatr. I zobacz - kawałek zapewne twojej ręki wskazującej na jakiś  szczyt, ale  nie  wiem na jaki. Adela  zajęta unicestwianiem poezji Kamila  spojrzała na fotografię - pokazywałam mu gdzie jest Świnica. 

Kochanie, prościej będzie jeśli te listy wsadzisz  do  niszczarki, łapięta  cię  będą  bolały od tego  darcia. Tylko  nie  wkładaj  do niszczarki więcej  niż 3 kartki na jeden  raz, bo ona jest  taka  domowa,  mała. To my mamy niszczarkę?- zdziwiła  się Adela. No pewnie, że mamy, przywiozłem ją do  domu, gdy likwidowaliśmy Milanówek. Zaraz ci ją tu przyniosę z piwnicy. I mam do ciebie  prośbę - nie niszcz  tych zdjęć, one naprawdę  są dobre. Pójdę teraz do piwnicy a potem zrobimy sobie przerwę na kolację i na spanie. Jutro dokończysz przeglądanie tych kopert. Adela pokręciła przecząco głową- wolę  dziś to  zakończyć. Po prostu zaraz otworzę  wszystkie koperty, jutro sobota,  nie  musimy rano wcześnie się  zrywać.

Emil powędrował do piwnicy po niszczarkę a Adela otworzyła teraz , poza  kolejnością, kopertę zaadresowaną do nich obojga. List był pisany zapewne tuż po  tym gdy Kamil i Emil rozmawiali ze  sobą. Było to tylko  kilka  zdań, w których Kamil stwierdzał, że oboje dokonali bardzo dobrego wyboru i że    jest pewien, że to będzie bardzo dobry i trwały związek a on im  życzy by  zawsze  się kochali i dbali o siebie wzajemnie. Oboje  zasługujecie na życie w  szczęściu - tak brzmiało ostatnie   zdanie. Adela wyjęła potem wszystkie inne listy i już bez  czytania przygotowała je do unicestwienia. Zdjęcia  powędrowały do plastikowego pudełka, które Adela  opatrzyła  tytułem "zdjęcia od Kamila". Dosyć tej ceremonii pogrzebowej - stwierdziła.

Gdy z piwnicy  wrócił Emil,  Adela stwierdziła, że zaraz  zrobi  kolację, na którą  będą jego ulubione  racuszki ze serka  śmietankowego z dodatkiem wiórków  kokosowych. A ty wiesz, że dopiero przy  tobie polubiłem smak kokosa?- przedtem to nawet ciastek kokosanek  nie jadłem. Ale te racuszki  mnie wręcz uwiodły! Te  wszystkie  listy do pocięcia?- spytał. Tak, koniec  ceremonii pogrzebowej  w  tym domu. Czuję  się oszukana przez  Kamila. I dlatego  proszę cię - mów mi  zawsze co robię nie tak jak ty to sobie  wyobrażasz, mów co lubisz,  czego  nie lubisz i błagam-  niech ta ocena  nie  dotyczy  tylko jedzenia. Chcę wiedzieć co ci  się podoba i  nie podoba  w tym co robię, co gotuję,  w co się ubieram, sposób w jaki cię pieszczę. Nie  chcę  zasłony  dymnej typu "wszystko co  robisz jest  cudowne". Bo na pewno nie jest, a my jeszcze  wciąż jesteśmy na początku wspólnej  drogi,  więc mówmy  sobie  prawdę. Prawda nas  nie  rozdzieli, tylko bardziej  nas  scali.

Emil przyglądał się jej zdumiony - ale ja naprawdę nie widzę w twoim postępowaniu, zachowaniu, sposobie prowadzenia  domu itp. czegokolwiek co by mi  nie odpowiadało- naprawdę  wszystko mi jak najbardziej  pasuje. Mogłabyś tylko częściej stosować  swój pewien  patent - uwielbiam gdy to robisz! Adela wytrzeszczyła oczy- jaki patent, nie mam  żadnych  patentów. Emil uśmiechnął się - masz, ale o  nim nie wiesz. Uwielbiam, gdy zewnętrznym grzbietem dłoni tak delikatnie  przejeżdżasz mi wzdłuż pachwiny- oczywiście  wtedy gdy jestem goły. A poza tym wszyściutko co robisz jest  naprawdę  cudowne, to nie jest  z mojej  strony zasłona  dymna.

 A ty wiesz jak bardzo  delikatne  masz  ciało w pachwinie? Zupełnie  jakbyś był maleńkim dzieckiem. Ale ponieważ zawsze wywołuje to u ciebie lekkie drgnięcie,  a nie powiedziałeś  nigdy, że ci to sprawia frajdę, to rzadko to robię. I nawet się  boję cię tam  całować, bo może to wcale nie sprawia  ci  przyjemności? - tłumaczyła  Adela.  

Maleństwo kochane,  ja  naprawdę uwielbiam wszystkie twoje pieszczoty,  nawet i  to gdy mi czasem przy kąpieli dłubiesz w pępku tłumacząc, że najlepiej  jest myć pępek patyczkiem do czyszczenia uszu. I uwielbiam gdy  mi głowę myjesz bo mamy wtedy bardzo ciekawą pozycję. Ja  naprawdę uwielbiam  każdy twój  dotyk. Zrobiłem się przy  tobie  stworzeniem wielce dotykowym. Podejrzewam, że często jestem  jak pies, który  zawsze  reaguje całym  swym  ciałem na pieszczotę od  swego pana. 

A zauważyłeś czym najczęściej się kończy to mycie  twojej  głowy i jak  bajecznie  długo trwają nasze ablucje? No ale ja  nie umiem nie  reagować gdy stoisz obok golutka a na  dodatek mnie  dotykasz. To ponad  moją  wytrzymałość. Masz taki cudowny,  zmysłowy dotyk. 

Dobrze,  że  weszła  nam  do łazienki ta kabina 120 cm. A ojciec wziął dziewięćdziesiątkę, twierdząc, że na jedną osobą dość szczupłą to wszak taka powierzchnia jest wystarczająca.  Więc mu delikatnie  tłumaczyłem, że ja  muszę  być obok ciebie w kabinie żebyś przypadkiem się nie poślizgnęła i  nie upadła. Wpierw popatrzył na  mnie jak  na kompletnego wariata,  a potem powiedział rozumiem,  rozumiem, będziesz tam robił za chodzik, bo na tak wyrośnięte  dziecko nie produkują. 

Adela  śmiała  się- dobrze, że tata  ma poczucie  humoru i nie jest ponurakiem. No i że mnie  traktuje tak jak  ciebie, jakbym  była jego  dzieckiem.Twój tata w pewnym  sensie  mnie  adoptował. Tak, masz rację- zgodził  się z nią Emil. Przypadłaś mu do serca od pierwszego  spotkania. Powiedział mi- no wreszcie  przyprowadziłeś miłą, kulturalną i  ładną   pannę. Zupełnie tak  jakbym dotychczas przyprowadzał jakieś wyciruchy. A  ja nigdy od przyjazdu nie przyprowadziłem do  domu jakiejkolwiek kobiety. Więc strasznie mnie ta jego  uwaga  rozbawiła. A wiesz Maleństwo  co  ciągle  mam przed oczami? Pewnie  mnie, bo stoję przed tobą- roześmiała  się  Adela. No pewnie, że  ciebie, ale w chwili gdy otworzyła  się brama, ty zrobiłaś pół kroku do przodu, popatrzyłaś przez  moment na samochód, nabrałaś powietrza  i prościutko , leciuteńko kręcąc biodrami szłaś do  samochodu. Pomyślałem- nooo niezła ta  nowa. Byłaś na bardzo wysokich szpilkach i jak zwykle  pomyślałem  sobie - że też  się te  kobiety  nie pozabijają na tych cieniutkich  obcasach. A potem, gdy jeszcze  siedziałaś w  sekretariacie ciągle słyszałem od konstruktorów  jaka jesteś ładna, miła, uprzejma i  kulturalna. I byłem bardzo  ciekawy,  czy Kamil  dotrzyma  słowa i skieruje ciebie do mnie.

Na ogół to on  słowa  dotrzymywał. On był specjalistą od inwestycji i jako  taki miał jechać  do Iraku.Namawiał  mnie, bym jechała też, czyli żebym rzuciła dopiero co  rozpoczęte  studia i pojechała na 2 lata do Iraku.Powiedziałam wtedy, że nie pojadę i że nie będziemy  się więcej widywać bo to nie ma  sensu. Jeśli wróci za dwa lata i jeszcze  coś będziemy do  siebie czuli to wtedy porozmawiamy co  dalej.

Wiedział, że narzekam na pracę w ministerstwie - sekretariat tu to kaszka manna  z malinami, a tam ciągle urwanie  głowy.Byłam pewna, że dzwoni z Iraku, więc wyobrażasz sobie co przeżyłam gdy usłyszałam jego głos gdy ty do niego wszedłeś, mówiąc, że mnie  przywiozłeś.

Ale nie przychodziłeś często do sekretariatu, z tego co pamiętam. Nie, nie przychodziłem i bez tego byłem nieco  skołowany, bo bardzo  mi się podobałaś. I tak sobie kombinowałem - nie  nosi obrączki, miała dwa pierścionki srebrne na lewej  ręce, no  ale chyba już dość dorosła, bo Kamil wszak starszy  był ode mnie,  a mówił, że znacie się na gruncie  prywatnym. No tak, był od ciebie  starszy o osiem lat. 

A ja wychodząc pomyślałam- o do licha, oryginalna  włoska  pięćsetka,  a więc  nie kupiona  w Polsce,  a za kółkiem średni blond bardzo  dobrze wychowany, bo ruszył  zadek zza kierownicy i  to   w dobie, gdy szczytem uprzejmości  jest otwarcie  pasażerowi  drzwi od  środka. Druga  refleksja- blondyn,  ale fajny. Trzecia  refleksja- kolor   oczu  nie pasuje do blond włosów. I to był koniec  refleksji bo gdy usłyszałam  głos Kamila to  miałam  przemożną  chęć uciec. Ale stanął na  wysokości zadania - po imieniu mówił do  mnie  tylko półgłosem i tylko  wtedy, gdy  byliśmy sami. I moje zatrudnienie u ciebie  uzależnił od tego jakie odniosę wrażenie  podczas  naszej pierwszej  służbowej rozmowy. Może  szkoda, że poszedł do psychologa  tylko w  sprawie  syna, jemu też by się pewnie  przydała  jakaś  dobra psychoterapia. Po tej rozmowie  z jego matką to jego  śmierć przestała  być dla  mnie  czymś tajemniczym. Myślę, że  życie go jednak  przerosło - kiepskie małżeństwo a do tego kłopoty teraz z  synem i- o czym jestem  przekonana- jego pewność, że on ma  nadal  "końskie  zdrowie" tylko lekarze  są przewrażliwieni, więc żadne  tabletki  nie są  mu potrzebne, doprowadziło do jego śmierci. I- chociaż to  brzmi może nieludzko - dobrze, że zmarł nagle   a nie dostał np. udaru mózgu i leżał zawieszony pomiędzy życiem a śmiercią. Roślinka w kształcie  człowieka.

No patrz , byłabym   zapomniała- wiem za co "cudnego" wygrzmocili z placówki - uwodził niewłaściwą kobietę, bo żonę szefa  placówki. Moja nowa "przyjaciółka" mi to  doniosła. Szalenie  mnie to ubawiło. Ale zrobiłam duże oczy i  powiedziałam "ojej, to okropne". A pomyślałam - widocznie  szef placówki był dość kiepski w "te  klocki". I w ogóle to "cudny"  jest ponoć już dwukrotnym rozwodnikiem, ale dzieci swym  byłym  żonom  na  pamiątkę nie zrobił. A nasze  biurowe panie są nim  zachwycone, więc obie czekamy która mu się podłoży. Przyjaciółka  moja już wie, której  się bardzo podoba- kobietka jest  rozwódką z dzieckiem płci   męskiej, dwunastolatkiem,  ona ubiera  się  jakby była nastolatką a wiosenek ma czterdzieści. Ty podobno też  byłeś na jej celowniku, no ale ja ją w  wyścigu do  ciebie ubiegłam. I obie  mamy niezłą  zabawę.  Ja ją chyba  z raz  widziałam na oczy, ale nawet  nie wiem  w jakim  dziale  pracuje- jedno jest pewne, nie u konstruktorów ani nie  w tym obok - w tym obok pracuje jedna blondynka, aktualnie  w stanie odmiennym. I ponoć ma męża wiecznego studenta, bo on już chyba trzeci fakultet robi.

                                                              c.d.n.                 



Trudny wybór - 34

 Dni mijały  jakby  niepostrzeżenie. Dom -praca, dom- praca i tak w kółko. Odbierając swój paszport Adela doznała lekkiego  szoku - nie  wytrzymała i  powiedziała do urzędniczki: przecież jak któryś z pograniczników naszych lub  zagranicznych  spojrzy  na to zdjęcie i   na  mnie to  mnie  zamkną  za nieuprawnione przekroczenie  granicy.  Urzędniczka   spokojnie   wytrzymała jej  spojrzenie i  powiedziała - oni  co innego  widzą na tym  zdjęciu  niż pani, to  zdjęcie to nie portret do powieszenia na ścianie lub zdjęcie  na pamiątkę. Proszę  sprawdzić  czy  wszystkie  dane  się  zgadzają. Adela  sprawdziła i jakimś  cudem  wszystko się  zgadzało.

Pewnego późnego popołudnia, gdy  już byli po obiedzie zadzwoniła komórka i Adela doznała  lekkiego  szoku-  na ekraniku wyświetlił  się numer komórki.......Kamila. Była tak  zszokowana, że aż jęknęła-  przecież to niemożliwe żeby telefonował Kamil! 

Emil podszedł,  wyjął jej  komórkę  z ręki i się zgłosił. Starczy damski głos po  drugiej  stronie   zapytał się czy może  rozmawiać z panią Adelą , Emil odparł, że oczywiście i że  zaraz żona  podejdzie do telefonu. Wręczył  komórkę  Adeli mówiąc szeptem- spokojnie, to jego matka pewnie. Adela  nieco drżącym  głosem powiedziała - tak,  słucham? Starsza  pani  wpierw przeprosiła, że ją niepokoi, ale jej syn, przed  tym niefortunnym  wyjazdem do Niemiec był u  niej i zostawił dla Adeli pudełko, ona  nie  wie  co tam jest,  ale syn  to określił, że to są pamiątki i on chce je zwrócić, żeby  nie trafiły w niepowołane  ręce, gdyby jemu się  coś stało. Nie  wiem czy pani  wie, ale syn umarł nagle w tej  delegacji. On chyba przeczuwał, że się  coś  złego stanie. Czy mogłaby pani do  mnie po  to przyjechać, bo ja już prawie  nie  wychodzę  z domu. 

Oczywiście, a czy mogłabym to zrobić jeszcze  dziś ? Przyjechałabym razem  z mężem, tylko proszę mi podać  swój adres. Matka Kamila mówiła adres, Adela  go powtarzała a Emil  zapisywał. W takim  razie my będziemy u pani w ciągu pół godziny - zapewniła  Adela  matkę Kamila.

Maleństwo, weź tabletkę z walerianą,  bo się ogromnie  zdenerwowałaś- stwierdził Emil. Myślę, że to  całkiem  miłe  ze strony tej  pani, że zatelefonowała  do ciebie. Jak  znam życie  to większość zbolałych mam albo by przejrzała i  wyrzuciła,  albo najzwyczajniej odłożyła jako  pamiątkę  po synu. Myślę, że dla każdego z rodziców przeżycie  własnego dziecka jest straszliwą  traumą. Bo o ile naturalne  jest, że to dzieci odprowadzają  rodziców do  grobu, to odwrotna sytuacja jest nienormalna.

Podany adres był na Górnym Mokotowie. Ulica jeszcze  z czasów przedwojennych nosiła   ślady  swej urody. Były tu stare  wille, niektóre modlące  się wręcz o remont,  ale było też sporo pięknie wyremontowanych. Willa, która była pod  podanym Adeli  adresem musiała  być kiedyś piękna, teraz po prostu przydałoby  się odnowienie  elewacji. Nacisnęli  guzik  domofonu zgodnie  z instrukcją udzieloną przez telefon, Emil  podał swoje   nazwisko i furtka otworzyła  się. Emil obejmował Adelę i prowadził wprost do  drzwi, w których stała   starsza pani  w czerni, powtarzając- proszę, proszę, wchodźcie.

W tle przesunęła  się jakaś wysoka  chuda kobieta  mówiąc - zaraz  podam herbatę, już się  zaparzyła. Emil szarmancko pochylił się nad podaną mu dłonią,  ale nie  cmoknął jej, Adela po prostu wymieniła  z matką Kamila uścisk ręki.  Pokój  do którego weszli miał piękne, jeszcze przedwojenne  meble,  na ścianach wisiały obrazy, a serwantka pełna  była ozdobnych drobiazgów.  Adela podeszła do jednego z obrazów  mówiąc - ojej, to  przecież Kossak!  Tak, jak najbardziej, stwierdziła starsza pani- chciałam im dać ten  obraz, ale  synowej się nie podobał. Jej się tu  nic  nie podobało, nie  mówiąc już o  mnie. Na przeciwnej ścianie wisiał portret bardzo ładnej ciemnowłosej dziewczynki i niewiele od  niej  starszego chłopca. A na tym portrecie to chyba jest pani! - skonstatowała  Adela i to pewnie  pani brat. Tak, to ja i mój brat, był straszliwie  nadąsany, bo musiał siedzieć grzecznie w jednym  miejscu kilka godzin. Całą wojnę te obrazy przetrwały w piwnicy i choć tu się  toczyły w czasie  powstania w 44 roku całkiem  zajadłe walki, to żadna bomba nas nie  dosięgła. Może dlatego, że w willi obok mieszkali Niemcy. Chuda, nieco  tyczkowata  kobieta przyniosła na tacy filiżanki i dzbanek herbaty, oraz kryształowy  koszyk pełen  malutkich  ciasteczek. Teresko,  nalej  nam  herbaty, bo ja to  zawsze coś rozleję obok, chociaż  ręce mi się jeszcze  nie trzęsą. A te  ciasteczka to takie na jeden łyk, Tereska je piecze  coraz  mniejsze, bo ja łakoma jestem. Tereska to  moja  bratowa, od śmierci mego  brata mieszka  ze mną. We dwie raźniej.

Pomyślicie pewnie  państwo, że jestem nienormalna, ale nie zaakceptowałam nigdy żony Kamila i bardzo się ucieszyłam, gdy Kamil poznał panią i zaczął mówić o rozwodzie i bardzo przeżyłam jego rozstanie z panią. Sporo mi o pani opowiadał a ja już w  wyobraźni widziałam was jako małżeństwo. Przepraszam, że o  tym mówię,  ale skoro pani tu przyjechała  z mężem, to zapewne pani mąż o  nim wie.  W ubiegłym roku, nie, dwa lata wcześniej, Kamil miał atak serca i wylądował w szpitalu, miał operację, ale wcale o siebie nie dbał. Nawet nie  wiem, czy na pewno brał przepisane  mu leki. No nic,  nie mówmy już o nim. Teresko, kochana, przynieś to pudełko, które  leży na  moim nocnym  stoliku.

Pani Adelko, a pani  rodzice  zaakceptowali pani męża? Adela roześmiała  się - u  mnie  rodzice na trzy tygodnie  przed  ślubem  dowiedzieli  się, że wychodzę  za mąż. Od szesnastego  roku życia  mieszkałam  z siostrą  mojej mamy a gdy skończyłam  18 lat to się do niej przemeldowałam. A ciocia zaanektowała  mego męża w stu  procentach. I żeby było zabawniej wyszła za mąż za mojego teścia. Obie panie słuchały opowieści Adeli z wielkim przejęciem. Ależ to naprawdę  chyba  rzadko spotykana  historia- stwierdziła bratowa. 

Podniosła  się z krzesła i poszła  do  sypialni pani  domu. Za chwilę  przyniosła  nieduże pudełko oklejone starannie elastyczną,  srebrną taśmą i podała je Adeli. Adela  spojrzała na nie i powiedziała- ulubiony sposób Kamila  na pakowanie - koniecznie elastyczna,  srebrna  taśma.  Potrząsnęła pudełkiem i powiedziała - pozwoli pani, że  zajrzę tam  dopiero w  domu? Podejrzewam, że tam są po prostu zdjęcia i to chyba ich  sporo. 

Ależ oczywiście, niemal chórem odpowiedziały obie  panie. Milczący dotąd  Emil  powiedział - a gdyby trzeba było paniom  w czymś pomóc to proszę  do nas  zatelefonować. Jestem  coś winien  Kamilowi - dzięki niemu  poznałem Adelę gdy już nie byli parą. 

Mój Boże - westchnęła matka  Kamila - są jednak jeszcze w tym kraju kulturalni ludzie! Ale nawet jeśli niczego  nie  będę potrzebowała to chętnie  bym  państwa  u siebie  zobaczyła.W kwadrans potem po wymienieniu wszelakich uprzejmości,  wracali  już do domu.

Matka Kamila była kiedyś bardzo ładną kobietą, piękny jest ten jej portret.  Myślę, że jest jej bardzo  ciężko bez niego. Trochę  się obawiałam tej  wizyty, ale już  się uspokoiłam. Nie  miałam pojęcia, że Kamil opowiadał swej matce o nas. On  chyba  naprawdę nie  kochał swojej żony. Tylko dlaczego się z nią ożenił?

Nie  wiesz? zdziwił się Emil - zapewne klasyk - zaszła w ciążę i trzeba  było albo usunąć  albo wziąć  ślub. Podobno usunięcie pierwszej  ciąży jest  wielce  szkodliwe, ale  kiedyś pewien położnik powiedział, że tak  samo niebezpieczne i  szkodliwe dla  kobiety jest każde usunięcie  ciąży, nieistotne jest czy to pierwsza czy piąta ciąża.   Niebezpieczne tak  samo jak każda interwencja  chirurgiczna, a  szkodliwe, bo następuje gwałtowne przemeblowanie hormonalne. Organizm już jest nastawiony na dziecko a  tu nagle dziecko  znika. Mnóstwo jest takich bredni wygłaszanych. Tak  samo jak  brednią jest to, że gdy kobieta  nie  urodzi  dziecka to na pewno  będzie  miała  raka piersi. A raka piersi mają i wieloródki i te które nigdy nie  rodziły. Jedna z sąsiadek w Milanówku, matka czwórki dzieci też miała raka piersi, jakoś jej  te  porody  przed rakiem  nie uchroniły.

Nie wiedziałam, że Kamil miał leczony  operacyjnie zawał  serca, nie  pochwalił mi się  tym gdy byłam w  sekretariacie. On był tak naprawdę  strasznie zestresowany  tym dyrektorowaniem i ten  awans  go wykończył a nie wiadomość, że się  pobieramy. A do tego miał kłopoty z synem, narzekał, że  musi dzień w dzień siedzieć  wieczorami  w domu, żeby smarkacza pilnować. Bo smarkacz już trenował dorosłość- palił, kilka  razy  się upił a na dodatek zaczynał ćpać. Musiało nie być  zabawnie  skoro nawet do psychologa poszedł. Bo zawsze  się  dziwił  tym, którzy wędrowali ze  swymi problemami  do psychologa. Bo jego  zdaniem on  sobie  sam  ze wszystkim  świetnie  radził. Żony nie kochał,  ale dzieci tak- w końcu to był jego produkt.

                                                               c.d.n.