czwartek, 6 kwietnia 2023

Lek na wszystko?- 87

 Kazik był wielce  zadowolony z dokonanych  zakupów- stojąc w "buduarze" przed lustrem powiedział do żony - jestem z siebie niezmiernie  dumny, że udało  mi się to wszystko samemu kupić a do tego we właściwych rozmiarach i kolorach. No nie  byłeś tam  sam, był i Jacek z Pawłem i Kris. No ale oni kupowali dla  siebie,  więc   mierzyli a ja dla ciebie i małego  dobierałem  wszystko sam, bez twojego doradztwa. A swoje rzeczy tam przymierzałeś?- spytała. No nie - nie mierzyłem, ale  są dobre. Teresa z trudem  stłumiła  śmiech i tylko  powiedziała - powinniśmy napisać do producenta  list pochwalny, że wykonane produkty są  zgodne  z podaną rozmiarówką. Ich wyroby są znacznie  droższe niż innych firm, więc jeśli chcą się utrzymać na rynku to muszą przestrzegać takich drobiazgów jak zgodność  rozmiaru z tym co jest wydrukowane  na metce. Ale bardzo dobrze  dobrałeś kolory i chwała ci  za to. A ten kombinezon małego jest super - i ładny i bardzo praktyczny. I mój dres oraz  bielizna  też są bardzo fajne.

A czy ty zdajesz  sobie  sprawę  z faktu, że rozpoczął się karnawał, więc moglibyśmy się wybrać do klubu by potańczyć?  Zastanawiam  się jak  zorganizować wspólną wyprawę naszą i Aliny z Krisem do klubu- zapodała Teresa.  U nas to pestka, bo tata zostałby bez problemu z Alkiem - po prostu  tata spędziłby kawałek jednej nocy w naszej  sypialni. Problem jest tylko z Tadziem - musiałby Kris uwieść panią Marię, żeby została u  nich z małym. Mogłaby z nim spać w jego pokoju,  "na sofie z funkcją  spania", jak to  zawsze podkreśla Alina. Bo wiesz - Alina już go wyrzuciła  z ich sypialni, żeby się nie zgorszył tym co rodzice od  czasu do czasu "wyprawiają". Uśmiałam  się jak norka na  widok tłustej larwy. Mogliby z nami pójść też Jacek z Pawłem. Tak bardzo mi  się marzy, by znów tańczyć z tobą tango. Ponoć w tym klubie jest  spory  luz, więc nie  musiałbyś się dopasowywać do garnituru- mógłbyś pójść w czarnej  koszuli i w zamszowej kamizelce. 

A ty w czym byś poszła? W czarnych spodniach i czarnej szydełkowej bluzce zdobionej dżetami- tej co ma dekolt  głównie na plecach No i na miejscu  wskoczyłabym w  szpilki, też czarne. Mogłabym, jeśli wolisz, założyć taką srebrno-błękitną z dekoltem z przodu a nie  z tyłu- tylko nie  wiem jak  się teraz będzie   w niej prezentował mój biust "matki Polki".  Kochanie moje, ty masz  jakieś chore  wyobrażenie o swej figurze  po  ciąży. Ważysz  mniej niż przed  ciążą, piersiątka masz takie jak przed karmieniem, figurę też, blizna niemal niewidoczna a poza  tym ukryta pod bikini, więc w normalnej bieliźnie  niewidoczna, a poza tym kocham  cię jeszcze  bardziej niż kiedyś, więc przestań histeryzować. Natomiast ja powinienem zacząć ćwiczyć, bo już czuję, że mi nieco mięśnie sflaczały. 

No coś ty, jesteś tak samo dobrze umięśniony jak zawsze  byłeś, brzuch ci nie  sterczy. Nie  zauważyłam, żeby ci  coś sflaczało. Bez problemu mnie podnosisz, więc coś  ci  się wydaje. Za mało chodzę - muszę więcej chodzić. Na wiosnę, jak  się ociepli to w pogodne   dni będę zostawiał samochód i  część drogi do pracy będę pokonywał pieszo. To lepiej byśmy w każdy weekend wyjeżdżali za miasto i tam dreptali. Będziesz  szedł i albo pchał parasolkowca  z Alkiem  w  środku  albo go niósł na grzbiecie - będziesz miał chodzenie  z obciążeniem. Możemy zawsze się wybrać  do tego nowego Ogrodu  Botanicznego bo tam jest gdzie pochodzić bo to duży teren a ławek jak na lekarstwo. Mamy Powsin i  Konstancin naprawdę blisko. A dojeżdżanie do pracy komunikacją miejską jest kiepskie -zawsze jest  tłok i możesz  dziecku jakiś syf zakaźny przynieść. A mnie też dobrze   zrobią takie  spacerki poza  miastem  a i tata na pewno z nami zawsze się wybierze. Poza tym  nie  widzę problemu by codziennie wieczorem oblecieć obie  części naszego osiedla . To w  sumie sporo do podreptania. A dreptałabyś  razem ze mną? - bo nie  sądzę by mi  się chciało samemu chodzić. No pewnie, tylko będziemy  musieli tatę z małym zostawiać.  Bo jeśli  go weźmiemy na  spacer w wózku po kolacji, to nam  zaśnie i potem  mogą być  problemy z jego  zaśnięciem na  noc.

Pomysł z wybraniem  się do klubu by potańczyć spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem ze strony Krisa, Alina miała  się nad  tym zastanowić. Nie ma obawy - gdy jej powiem, że pójdę bez  niej to zaraz oprzytomnieje - stwierdził  Kris.  Zauważyłem pewną rzecz - im mniej jej ulegam tym bardziej robi  się przytomna. Ona chyba była  straszliwie rozpaskudzona przez  swoją matkę - powiedział Kris. Fakt - potwierdziła Teresa- w porównaniu  z nią to ja miałam "zimny  wychów  cieląt" i same  zakazy i nakazy. Nikt się ze mną nie  cackał- zawsze słyszałam od mamy, że sama na  siebie kręcę bicz, że jak sobie pościelę tak  się wyśpię, że siedzenie przed lustrem nie sprawi, że będę ładniejsza  lub zgrabniejsza i że ważniejsze jest to  co mam w głowie niż to jak jestem ubrana lub uczesana. 

To jak ty  się urywałaś  do klubu? - zdziwił się Kazik. Och- zupełnie zwyczajnie - kłamałam jak  z nut, że idę do koleżanki i że muszę się dużo uczyć. Tyle  tylko, że jakoś ta moja  nauka nie  miała odbicia w  moich stopniach, nie  byłam w pierwszej dziesiątce ze  swoimi ocenami, raczej w ostatniej piątce.  Do dziś nie  wiem jakim cudem udało mi  się zrobić maturę, zwłaszcza z matematyki,  a potem to  studium ekonomiczne i kilka różnych kursów. Nauczyłam  się  wielu różnych,  nawet dość mądrych  rzeczy, tylko nie tego jak odróżnić drania od porządnego człowieka i za niego nie  wyjść. Tego to już  musiałam nauczyć  się sama. Tego nie nauczyła mnie żadna  szkoła, ani kursy  ani moja własna matka. Więcej oleju do głowy to wlał mi tata i jak dopiero potem to odkryłam - w tajemnicy przed mamą. Kochałam mamę, ale moim guru był tata. Zapewniam cię, że gdyby to tata pierwszy umarł, to nie mieszkałabym razem z moją matką - za nic  w świecie. 

Gdy cię teraz  słucham to stwierdzam, że ja też byłem bardziej zżyty z tatą - nigdy na mnie  nie krzyczał chociaż nie jeden raz na pewno go nieźle zezłościłem. Miałem co prawda  do niego  straszny żal o to, że kazał mi się żenić z Anką, bo nie mieściło mu  się w głowie, że chciałem od  niej tylko seksu i to dlatego, że sama mi właziła  do łóżka. Tak samo  nie mieściło mu się w głowie, że kobieta  może być alkoholiczką. Ty, tyle lat młodsza ode mnie to rozumiałaś, a on  nie. Ojciec  był nawet zdumiony, że ty świadczyłaś w  sądzie na moją korzyść. 

Po prostu twój ojciec  nie  wiedział chyba, że my  się przyjaźnimy, że się wspieramy. Mam wrażenie, że poprzednie pokolenia nie wierzyły  w  coś takiego  jak przyjaźń mężczyzny i kobiety. Według nich to przyjaźń damsko-męska  mogła istnieć tylko razem z seksem, a seks powinien był być  usankcjonowany małżeństwem. A że nie  zawsze był - to było tajemnicą  poliszynela. Ja podejrzewam, że moich rodziców bardziej łączyły wspólne zainteresowania niż seks. Razem to  bywali tylko wtedy gdy i ja byłam z nimi, tata gdy byłam mała to sam wyjeżdżał na wczasy pracownicze,  potem ja wyjeżdżałam z mamą, tata zostawał w domu. Raz byliśmy we trójkę w tej Bułgarii i ja z tatą poszłam na plażę dla  nudystów - jak się domyślasz  w tajemnicy przed mamą.  Wtedy to mi tata powiedział, żebym z inicjacją zaczekała  aż do swej pełnoletności, a przed pierwszym razem bym poszła koniecznie do Poradni  Rodzinnej, bo tam są lekarze z prawdziwego  zdarzenia a nie jacyś zacofańcy, nawet podał mi nazwisko lekarza,  do którego mam pójść. Nie pytałam się taty dlaczego akurat  do tego, tylko poszłam do niego tuż przed własną osiemnastką. Facet był super - miły, kulturalny i bardzo zadowolony, że przyszłam przed faktem a nie  dopiero po nim, opowiedział mi sporo o fizjologii obu płci, zapisał mi tabletki i prosił by się pokazać zaraz po inicjacji, zwłaszcza gdybym odczuwała jakiś dyskomfort. Miał dwie specjalności - ginekologię i  seksuologię. To Robert dostąpił zaszczytu pierwszego razu? - spytał Kazik.  Nie - zrobiłam  to na  zimno, bez  emocji,  z kolegą jeszcze z podstawówki. Byliśmy oboje  ciekawi jak to jest, on  miał nawet szwedzki film instruktażowy, postanowiliśmy to  zrobić- ja przez 2 tygodnie brałam tabletki i w trzecim  tygodniu  zabawiliśmy  się w króliki doświadczalne. Przedtem trenowaliśmy różne  warianty gry  wstępnej i to się nam obojgu nawet podobało. Potem sam akt to tylko jemu się podobał, ale wiedziałam, że tak będzie. I nigdy więcej się z tym chłopakiem nie  spotkałam, zresztą on wyjechał z rodzicami z Polski- nawet nie wiem dokąd- jedni mówili że do Holandii, inni, że do Belgii. A tak nawiasem  to sporo moich szkolnych koleżanek i  kolegów siedzi poza  Polską. Chyba  najwięcej to wyjechało do  Wielkiej  Brytanii, ze trzy osoby do Irlandii, trochę do Belgii i  Francji. Roberta przetrzymałam aż  do ślubu - myślałam, że odpuści, że się wcale nie  chce żenić, tylko  tak mówi, żeby mnie  mieć. A on się naprawdę ze mną ożenił. Można uznać, że mnie przechytrzył. Nie przechytrzył cię, chyba  był w  tobie  zakochany, ale mocno zielony   w te klocki - wydawało mu  się, że skoro jemu  dobrze to i  tobie pewnie też.

Pierwsza wyprawa do klubu była z Jackiem, Pawłem i jego koleżanką. Jak stwierdziła  Teresa to bardzo dobry układ- trzech facetów i dwie dziewczyny. Jacek pojechał samochodem z Teresą i Kazikiem, Paweł swoim   samochodem pojechał po  swą znajomą i spotkali się wszyscy przed   klubem. Teresa  założyła czarną spódnicę-spodnie, do nich żorżetową błękitną bluzkę, na nogach  miała czarne, bardzo wysokie szpilki, włosy były rozpuszczone, co się szalenie wszystkim trzem panom podobało. Ewa, koleżanka Pawła, była w sukience dobrze eksponującej  jej sylwetkę, jej krótkie  włosy w kasztanowym kolorze  dobrze  się komponowały z ciemnozieloną sukienką.  Kazik był w czarnych dżinsach, koszuli w kolorze "królewskiego błękitu" i w zamszowej  kamizelce.  Teresa pieniądze i swe dokumenty miała w kieszeniach  swych spodni. Ewa pieniądze i  dokumenty  dała na przechowanie Jackowi, który przyszedł w garniturze, a swą torebkę zaniosła do szatni i schowała do rękawa płaszcza przypinając ją agrafką.

Na rozgrzewkę zespół zagrał Walk Avay a ponieważ Paweł i Kazik nie palili się do tańca, Jacek powiedział - chyba nie pogniewasz  się  Kaziu, jeśli ci porwę na  chwilę żonę? Wstał, skłonił  się przed Teresą, pomógł jej  wstać i poprowadził na parkiet. Przez chwilę byli jedyną parą, ale za moment zjawili się następni ochotnicy.  Jacek był naprawdę dobrym tancerzem, dobrze prowadził i Teresa zaraz  mu powiedziała, że miło się jej z nim tańczy, bo widać, że on nie tylko potrafi  tańczyć ale i robi  to świetnie. A wiesz, że będziesz skazany na trzy kolejne kawałki? tu ponoć grają w rundkach po trzy utwory- jestem tu pierwszy raz,  ale tak  mi mówił ktoś, kto tu bywał. Wszędzie na ogół grają po trzy kawałki - no  może poza dyskotekami - stwierdził Jacek. A ja tylko raz  w życiu byłam na dyskotece i właściwie mogę  powiedzieć, że byłam  dwa razy- pierwszy i ostatni - powiedziała Teresa.  Powyginać  się solo to mogę spokojnie   w domu, nie  muszę  do tego iść na  dyskotekę i być ogłuszona. Nawet niezła ta koleżanka Pawła- wygląda na taką poukładaną - stwierdziła Teresa. To pani inżynier, coś ma wspólnego z cybernetyką - powiedział Jacek. Paweł twierdzi, że to taka, która skończyła  studia bez mizdrzenia się do profesorów i jest całkiem dobra w tym co robi w pracy. No to chyba dobrze - wygląda na rozsądną dziewczynę - podsumowała Ewę Teresa. 

Idziemy w boogie-woogie? -  oczywiście bez przewrotów- zgadzasz się?-spytał Jacek. No jasne. Nie  da  się ukryć- Jacek był naprawdę świetnym tancerzem, znów byli jedyną parą na parkiecie,  ale świetnie im się tańczyło.  Po tym kawałku gdy dotarli do  stolika Paweł, Ewa  i Kazik  zgodnie  stwierdzili, że tańczyli świetnie.  Tato- wyglądaliście tak, jakbyście całe życie razem tańczyli boogie-woogie! Po prostu twój tata jest świetnym tancerzem i doskonale prowadzi- ja  się tylko dostosowałam- powiedziała  Teresa.  Ja po prostu kiedyś bardzo dużo i  często tańczyłam.  To prawda, Tesia nigdy nie próżnowała  w klubie - dodał Kazik. To był klub, w którym nie  było nic do jedzenia, do picia to woda i zsiadłe mleko, duuuży parkiet i grały różne zespoły. Tam się można  było naprawdę natańczyć na  cały tydzień.  Woda i  zsiadłe mleko? Paweł nie ukrywał zdziwienia i zniesmaczenia. To takie napitki dla skacowanych. Ooo, część na pewno przychodziła  skacowana- zapewnił go Kazik. Tam głównie przychodzili  studenci medycyny- śmieliśmy  się, że zapewne ci, co mieli pierwszy wykład  w prosektorium. No to co wy tam robiliście?- dziwił się Paweł. Tańczyliśmy po prostu, dobrze  grali. Poza tym nie było tam na  co wydawać pieniędzy. Przecież żaden z nas nie  zarabiał.

Po przerwie wreszcie rozbrzmiało tango-Teresa i Kazik zgodnie odłożyli sztućce  i wyszli na parkiet. Paweł poprosił do tańca Ewę, Jacek zabawił się w obserwatora. Patrzył się na oboje swych przyjaciół z rozrzewnieniem - Kazika znał od lat i cieszył się, że ten porządny  chłopak jest wreszcie szczęśliwy, że ma żonę mądrą, ładną, która go naprawdę kocha. Widać było, że są sobą nadal wzajemnie zachwyceni, że nadal są w  sobie   zakochani. Chciałbym, żeby i mój Paweł trafił na mądrą dziewczynę , żeby nie przeszedł tego co Kazik w pierwszym związku- myślał Jacek. Miło jest na  nich patrzeć. Ciekawe jaka jest ta Ewa, z którą przyjechał Paweł. Sprawia dobre  wrażenie.

                                                                      c.d.n.


2 komentarze: