Rano, gdy Teresa w drodze do łazienki "zawadziła" o kuchnię, zdumiała się wielce, że nie było w niej żadnego z dziadków, a drzwi do ich pokoju były jeszcze zamknięte. Gdy wróciła do pokoju wyszeptała Kazikowi do ucha: nie wiem co jest grane, dziadki jeszcze śpią. Czyżby gdzieś zaszaleli w nocy bez naszej wiedzy?
Kazik uśmiechnął się- no wiesz, to już bardzo dorośli chłopcy. Poza tym to tu nie ma w okolicy żadnego lokalu rozrywkowego ani domu uciech cielesnych. Może po prostu długo w noc gadali, bo wszak jeden i drugi ma co wspominać. I zapewne Jacek ma więcej wspomnień niż tata, bo z tego co pamiętam babeczki za nim szalały i miał opinię Don Juana. Gdyby nadal był taki jak kiedyś to bym go do domu nie wpuścił, bo umarłym z niepokoju, że się w nim zakochasz. Nigdy nie widziałem, żeby on którąś podrywał, to one za nim szalały. Jak mówiła jedna z pań Jacek emitował jakieś przyciągające kobiety biopole.
No nie wiem, nie znam go wszak zbyt długo- stwierdziła Teresa- owszem przystojny, kulturalny i nawet mądry z niego facet. Kochanie, on nadal się kobietom podoba, co było widać gołym okiem, gdy byłam z tobą w N.W. M. Bardzo go lubię, ale kocham tylko ciebie. Wiesz- lubię go głównie za to, że jest twoim lojalnym przyjacielem. A on może i był i może nadal jest Don Juanem, ale w stosunku do mnie zawsze jest correct.
Czasami mam wrażenie, że on nas oboje traktuje jak swoje dzieci. Poza tym wystarcza mu, że doceniam jego już nieco przekwitłą urodę. Wiesz jak jest - chęci to nie wszystko, jednak wiek robi swoje, z czego wielu panów często nie zdaje sobie sprawy. Pracowałam z panią, która miała męża starszego od siebie o 22 lata. Gdy przekroczył 75 wiosenek to były już głównie tylko chęci i absolutny brak możliwości. Popatrz- żona Jacka zostawiła go, pojechała do Kanady i już nie wróciła. Nie wiem czy wiesz - ona wyjeżdżając stąd zabrała wszystkie swoje otrzymane od Jacka precjoza, co Jacek odkrył dopiero z okazji ekspediowania do Kanady jej ciuchów. Na logikę rzecz biorąc, to nie wykluczone jest, że wcale ta jej siostra nie była chora, tylko żonka Jacka potrzebowała pretekstu do wyjazdu. To akurat wiem od taty, który był szczerze zniesmaczony zachowaniem tej kobiety.
Kazik zaczął się cicho śmiać- no popatrz zawsze uważałem "panią komendantową" za durną gęś a to była spryciula. Oooo, obudzili się i urzędują w kuchni. Pójdę wybadać sytuację, może dowiem się czegoś ciekawego. A ja poczekam ze wstaniem aż się Alek obudzi- stwierdziła Teresa. On tu bardzo długo śpi, bo nie drzemie w ciągu dnia. Starzeje się nam dziecko, a poza tym jest tu właściwie calutki dzień na powietrzu.
Kazik wrócił po kwadransie i powiedział - coś mi się wydaje, że to będą pierwsze i ostatnie zarazem nasze wakacje w tym miejscu. Idzie nowe i nie wiadomo czy będzie to lepsze. Jedno jest pewne- nie mamy po co jechać do Wisełki. Wszędzie różne stare ośrodki , ich tereny i zabudowania są wykupywane przez osoby lub firmy prywatne. Nie bardzo do końca wiadomo co będzie tu za rok. Jedno jest pewne- niedługo gdzie tylko się da będą budowane nowe ośrodki, które jak amen w pacierzu będą nastawione na maksymalny zysk przy minimalnych nakładach. I Jacek rad niezmiernie, że odszedł do cywila.
Nasi wyszli jeszcze wczoraj b. późno na spacerek i spotkali Jackowego kumpla i on ich uświadomił co się dzieje. Podobno na placach, na których dotąd budowano by jeden letni domek stawiane są dwa domy. I budowane są osiedla domków letniskowych techniką dykta, klej, woda - domek koło domku, bo wtedy są o wiele niższe koszty budowy i masa osób w to inwestuje. Fakt, że taniej jest "przykleić" dom do domu, bo wtedy doprowadzenie wody, odprowadzenie ścieków i wprowadzenie zasilania jest znacznie tańsze niż wtedy gdy każdy dom stoi oddzielnie. Ponoć są nawet nieźle wyposażone te domki - wszak trzeba stworzyć jakieś pozory komfortu by potem znaleźć letników. No to jest wtedy parking, musowo teren zabaw dla dzieci, domki mają nieco sprzętu małego AGD, lodówkę, niektóre nawet pralkę, nieźle wyposażoną kuchnię- zmywarka, express do kawy, mikrofalówka, elektryczny czajnik, kuchenka indukcyjna lub płyta grzewcza, piekarnik elektryczny, jako że większość osób z dziećmi decyduje się na własne wyżywienie, bo to ponoć tańsze. I mają powodzenie te ośrodki, bo teren ogrodzony, wykopujesz dzieciaka z domu na plac zabaw dla dzieci a ty wypoczywasz, słuchając wrzasku dzieciaków. Czyli właściwie to co już znamy, co już było, tylko inaczej się nazywało. No i ma to błysk "luksusu", wtedy było bardziej siermiężnie.
Jacek zdegustowany, bo mu powiedziałem, że mało mnie to wzrusza, bo zapewne dzięki temu okaże się, że bardziej będzie się nam opłacało wyjechać nad ciepłe morze niż moczyć nogi w lodowatym Bałtyku. Bo póki co nie ma możliwości ocieplenia wody w Bałtyku. A dopóki nasze dziecko nie pójdzie do szkoły możemy wyjeżdżać nad cieplejsze morze, np. do Włoch przed sezonem. Co prawda podróż zapewne będzie droższa, bo nie sądzę by fajnie było jechać z małym dzieckiem nad Morze Śródziemne samochodem. Bo tam sezon to lipiec i sierpień. On na emeryturze też może korzystać z dobrodziejstw wyjazdu w dowolnym czasie.
Ja tylko podejrzewam, że nasi sprytni przedsiębiorcy, zapatrzeni ślepo na zachód, zabetonują całe wybrzeże mieszkalnymi bunkrami zwanymi "domki letniskowe". Zapewne nie będą to betonowe bunkry, ale raczej drewniaki. Deski są jednak tańsze niż cegła lub beton. I w ramach pogoni za zyskiem, w domku, w którym dotychczas wygodnie mieszkały dwie osoby umieszczą sprytnie od dwóch do sześciu osób. Już mi mignęły w sieci domki ogłaszające się, że jest do wynajęcia piękny domek letniskowy- jest jedna sypialnia, a w domku jest w sumie sześć miejsc do spania. Muszę te ogłoszenia odnaleźć, bo nie oglądałem nawet jaki to domek gdy przeczytałem, że domek ma 1 sypialnię, 1 łazienkę, kuchnię, "salon", taras, ogród a jest spanie dla sześciu osób. Nowum jest takie, że część właścicieli dopuszcza obecność zwierzęcia w domku. Do niedawna nie było takiej opcji. Ale ośrodki, do których wolno ci wziąć psa każą za niego płacić, ktoś mi mówił, że opłata to 50 złotych za dobę. Więc nic dziwnego, że każdego lata w tak bardzo cywilizowanym kraju jak nasz, jest masa psów wyprowadzanych do lasu i przywiązanych do drzewa lub wyrzucanych na szosie z jadącego samochodu. W niektórych ogłoszeniach o domkach do wynajęcia jest w opisie coś takiego jak "łóżeczko" i rysunek łóżeczka ze szczebelkami. Czyli dopuszczają nawet możliwość wzięcia ze sobą małego dziecka, a nie wyrzucenia go gdzieś w okolicy wysypiska śmieci. Postęp. Kiedyś nie brano pod uwagę możliwości wzięcia malutkiego dziecka do ośrodka wypoczynkowego. Zafundowaliście sobie dziecko, to siedźcie z nim w domu aż skończy trzy lata.
Ten wojskowy ośrodek w Rogowie też już nie będzie ośrodkiem dla wojska, będzie ogólnodostępny, tyle, że nie będzie tam całodziennego wyżywienia tylko papu z grilla. Za to będzie można sobie wykupić masaże i jakieś inne usługi wellness. Trochę zepsułem Jackowi humor, gdy mu powiedziałem, że chyba nie ma się za bardzo z czego cieszyć, że już jest na emeryturze, bo znając nieco te elity można liczyć się z tym , że zabraknie im na emerytury i albo mu drastycznie obniżą emeryturę albo wręcz cofną i każą dopracowywać, nie wiadomo gdzie, do przeciętnego wieku emerytalnego. Trochę się zirytował taką możliwością i bluzgnął nieco niecenzuralnych słów. Nie podejrzewałem, że je zna i że umie je użyć. Ooo, zobacz, nasz skarb się chyba budzi.
Skarb rzeczywiście się już budził i jak to określał Kazik, wyglądał jak kot w miodzie. Wyciągnął obie rączki i wygłosił: tata, siku. Kazik jednym susem doskoczył do łóżeczka i wyciągając malca powiedział- trzymaj, nie rób, Teresa szybko ściągnęła dziecku śpioszki i pampersa i......udało się - pampers ocalał. Po raz pierwszy dziecko obudziło się z suchym pampersem. Oczywiści zaraz maluch dowiedział się jakim jest już dużym i grzecznym dzieckiem. Potem było to, co tygrysy lubią, czyli przytulanie się i pieszczotki z mamą i tatą. Ubieranie dziecka też było okraszone licznymi przerwami na całuski i wzajemne "ukochiwania". Gdy w końcu dotarli do kuchni, by zjeść razem z dzieckiem śniadanie, obu dziadków już tam nie było. Dada nie ma? zdziwił się mały. Dziadek Tadek i dziadek Jacek pewnie już poszli na spacer, bo bardzo wcześnie dziś zjedli śniadanie. Ale obaj dziadkowie nie odeszli wcale gdzieś daleko na spacer - siedzieli na ławce pod domkiem i rozmawiali z jakimś kapitanem. Kazik pokazał ich dziecku i powiedział - jak zjesz to możesz do dziadków pójść i powiesz im, że już zjadłeś i powiesz i że pampers był suchy. Dobze, zgodził się Alek. I nie zapomnij powiedzieć dzień dobry, bo jeszcze dziś nie widziałeś dziadków- pouczał małego Kazik. Gdy Alek skończył jeść i wypił swoją herbatkę, grzecznie nadstawił buźkę do wytarcia i razem z Kazikiem wyszedł z domu. Dobrze dziecko pamiętało, że należy wpierw się przywitać, wydukał "zień dobry" i zaraz wpadł w wyciągnięte do niego ręce obu dziadków. A jak ty masz na imię?- zapytał kapitan. Alek, jestem duzy i zdlowy - pochwalił się. Jak widzę to jesteś też bardzo grzecznym chłopcem. Kapitan uniósł się z ławki, uścisnął dłoń Kazika i powiedział - słodki chłopaczek. A śniadanie już zjadłeś?- zapytał się małego Jacek. Tak, jogult i ciastecko. I sok był. A jaki sok - zainteresował się Jacek. Molelowy. Kazik uśmiechnął się i dodał wyjaśnienie - to był mus z moreli, Tesia zrobiła kilka słoików dla małego. Jacek uśmiechnął się - dobrze ma dziecina z wami. Fajnie bym miał, gdybyście byli moimi rodzicami. Gdy wrócimy do Warszawy to pewnie już będą morele, jak nie nasze to z importu - stwierdził dziadek Tadek. Możesz zamiast mnie stać przy garnku i mieszać morele, żeby nie przywarły do garnka.Tesia się strasznie denerwowała bo po raz pierwszy robiła coś na zimę nie ze zwykłym cukrem a z brzozowym i bała się czy się ten mus aby nie popsuje. Ale jak widać nie popsuł się. Poza tym nie była pewna, czy nie będzie aby zbyt zmieniony smak, bo jednak cukier brzozowy ma inny nieco inny smak. Nie wiem ile w tym prawdy, ale ponoć cukier brzozowy ma pozytywny wpływ na uzębienie, bo zapobiega próchnicy. No i jest znacznie mniej kaloryczny, ma o 40% mniej kalorii niż zwykły cukier.
Cukru brzozowego nigdy nie używałem- powiedział Jacek- ale piłem przez pół roku codziennie sok brzozowy gdy kiedyś miałem kłopoty z nerkami i miałem też nadciśnienie. Nie bardzo wierzyłem, że to coś pomoże a jednak pomogło i nigdy więcej potem nie miałem problemu z nadciśnieniem.
Alek przypomniał sobie, że miał się pochwalić, że obudził się rano z suchym pampersem, więc zgramolił się z kolan Kazika i przytulił się do dziadka Tadka mówiąc: lano pampels siuchy był. Dziadek czym prędzej ogarnął małego ramieniem i wziął na kolana mówiąc: to brawo, brawo, jesteś już dużym chłopczykiem, skoro wstałeś rano i pampers był suchy - szturchnął łokciem Jacka i powiedział - nasz dzielny chłopczyk wstał dziś z suchym pampersem. Oooo, to już sukces! Aleczku- jesteś bardzo, bardzo dzielnym chłopczykiem i mądrym chłopczykiem.
Kazik podniósł się z ławki i powiedział do dziecka - zostań z dziadkami a ja pójdę zobaczyć, czy nie trzeba mamusi w czymś pomóc. Alek, siedząc w dalszym ciągu na kolanach dziadka Tadka powiedział-pocekam.
A my tymczasem przypomnimy sobie jak się nazywają paluszki - dziadka Tadka wyraźnie rozsadzała chęć uczenia wnuczka. Pokaż mi, który to jest mały paluszek- powiedział rozczapierzając palce lewej dłoni. Dziecię bezbłędnie wskazało. A który to jest palec wskazujący?- znów padła bezbłędna odpowiedź i po kilku chwilach okazało się, że mały bezbłędnie kojarzy nazwy wszystkich palców. A na którym mamusia nosi obrączkę? Na seldecnym. A tatuś? - tatuś na ślodkowym. A na której ręce? Na plawej. Ojej - zdziwił się pan kapitan -dobry jest, ile on ma? W grudniu skończy trzy lata. No naprawdę dobry jest! Na razie liczy do pięciu - ale nie tylko na palcach. Policzy też patyczki lub klocki. A na ulicy bezbłędnie pokaże toyotę corollę, nie tylko czarną, bo taką ma jego stryjek. Aleczku, powiedz panu jakim samochodem jeździ tata. Cie ctely - C cztery citroen- podpowiadał dziadek a Jacek przerwał to męczenie dziecka i powiedział - nie zadręczaj dziecka, on i tak jak na swój wiek to dużo wie i rozumie, on jeszcze 3 lat nie ma. Nie wiesz przypadkiem co na dziś Kazik zaplanował? Nie wiem, przecież oni jeszcze spali gdy my wychodziliśmy z domu. Kapitan zerknął na zegarek i powiedział: niestety muszę was panowie opuścić - czeka na mnie praca. Ale cieszę się,że poznałem tak fajnego malca! Do zobaczenia! i oddalił się sprężystym krokiem.
c.d.n.
:)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń:-)
OdpowiedzUsuń