Około 1475 roku, przyjechał do Płocka kupiec, czcigodny Hans Rintfleich z Wrocławia. Przybył zapewne w interesach.. Kupiec miał nienaganną opinię i przyzwyczajenie do szanowania prawa.
Gdy zorientował się, że został okradziony przez karczmarza, zgłosił tę sprawę do sądu grodzkiego.
Sędziowie i ławnicy orzekli wobec karczmarza karę śmierci przez powieszenie. Nie byłoby w tym wyroku nic osobliwego, gdyby nie fakt, że akurat w tym czasie Płock nie miał własnego kata, a sprowadzenie kogoś o tej profesji było nie tylko przedsięwzięciem drogim ale i wydłuzającym sprawę na czas nieokreślony.
W tej sytuacji uradzono, że poszkodowany ma karczmarza sam powiesić, w przeciwnym bowiem razie to karczmarz powiesi czcigodnego kupca.
Przerażony Rintfleich chciał wycofac pozew i czym prędzej opuścic Płock, ale sąd grodzki się na to nie zgodził.
Cóz miał zrobić -by samemu przeżyć musiał kupca powiesić.
Odtąd jednak towarzyszyła mu infamia przypisana katu. Nalezy pamiętać, ze zawód ten nie cieszył się szacunkiem. Kat był osobą wyłączoną poza nawias wspólnoty, nie mógł przebywać wśród szacownych mieszczan. Mieszkal zawsze w odosobnieniu, poza miastem.
Po powrocie z Płocka biedny kupiec wpadł w poważne społeczne i psychiczne tarapaty. Przez resztę swego zycia usiłował zmazać swą niesławę. Pisał do Króla Kazimierza Jagiellonczyka opisując barbarzyński zwyczaj, który go dotknął na Mazowszu i prosząc o zdjęcie z niego niesławy.
Król zaskoczony dziwacznym wyrokiem sądu zdjął z kupca infamię.
Niestety,zgnębiony dotychczasowymi przeżyciami, kupiec zmarł, ale jego niesława przeszła na synów.
Krzysztof Rintfleich usiłował po śmierci ojca, w 1501 roku uzyskać od rady miejskiej Płocka dokumenty, mówiace o tym, że jest człowiekiem godnym czci.
Płock wystawił nienaganną opinię zmarłemu ojcu oraz jego synom, wyjaśniając, dlaczego Hans Rintfleich musial wykonac wyrok na karczmarzu. Ponadto krol czeski Władysław wystawil również całej rodzinie bardzo dobrą opinię.
Niestety, rada wrocławska nie dopuścila "syna infamisa" do swego grona ławników, orzekając ,że jest człowiekiem skalanym katem.
Gdy czytałam ten rozdział ksiązki Jerzego Besali "Tajemnicze dzieje Polski", to doszłam do wniosku,że nie powinny nas dziwić kontrowersyjne wyroki, wydawane przez współczesne sądy.
Co za szczęście, że nie ma kary śmierci!
To co tkwi w ludzkiej świadomości i jeszcze dodatkowo znajduje potwierdzenie w stereotypach lub różnych 'mądrościach ludowych', jest tak trwałe, że żadne przepisy prawne, dokumenty i zaświadczenia nie są w stanie ich pokonać. Niestety. Raz przypiętej łatki nawet pokolenia nie będą w stanie oderwać. Dotknęłaś tu przy okazji innego problemu - nie tylko kontrowersyjnych wyroków sądowych. Jak niewiele bowiem, może chwila zapomnienia, może jedno słowo, jeden czyn, czasem może zaważyć na całym naszym życiu, prawda?
OdpowiedzUsuńWitaj Effciu,czytałam i własnym oczom nie wierzyłam, historia jest autentyczn a brzmi jak z bajki.W tym rozdziale to jest jeszcze o składaniu zeznań (czyli o torturach), ale nie chciałam ludziom odbierać apetytu. A wogóle książka dobra, tego na lekcji historii się nie dowiesz.I masz rację, czasem lepiej coś odpuścić i stracić niż za dużo powiedzieć.
OdpowiedzUsuńMiłego Effciu, anabell
Ależ ja wierzę, że historia autentyczna. Co więcej, poszukam sobie tej książki dla własnych wiadomych Ci celów:)
OdpowiedzUsuńAleż to ciekawe co piszesz. Muszę też poszukać tej książki do poczytania. Pozdrawiam , eurydyka
OdpowiedzUsuńEffciu i Eurydyko,
OdpowiedzUsuńksiążka jest b. fajnie napisana, dużo ciekawostek, wydana jest przez Ballonę, a ja ją zamówiłam internetem na www.kdc.pl.Ma jeszcze jedną zaletę- ma ładny, wyrazny druk, co myślę,że też nie jest bez znaczenia, bo wygodniej się czyta, zwłaszcza wieczorem. Ten pan "popełnił" jeszcze kilka książęk i też chcę je przeczytać.
P.S. :)))))))
OdpowiedzUsuńSkleroza nie boli , oczywiście wydawnictwo BELLONA,
przepraszam za gapiostwo.
anabell
Średniowieczny obłęd lechicki, spiskowe teorie... jako żywo znane mi z czasów współczesnych.
OdpowiedzUsuńTo na pewno książka historyczna? ;) :)))
alElla
Witaj alEllu, to naprawdę dobra książka, pisana przez historyka.My po prostu jesteśmy specyficznym narodem, bo mamy w sobie tyle samo wad co inne nacje, ale uważamy się za coś lepszego skrzętnie ukrywając swoje wady pod maską świętości.Węszymy spiski tam gdzie ich nie ma, a spiskując odwracamy kota ogonem, bo my jesteśmy świętsi od papieża.
OdpowiedzUsuńMiłego dla Ciebie, anabell
Bardzo ciekawe co piszesz- nawet nie wiedziałam że w razie braku kata to ofiara wykonuje wyrok. Kiedyś prawo było znacznie bardziej surowe i stronnicze niż dziś. O ile się nie mylę to kiedyś jak chłop lub mieszczanin zabił szlachcica groził mu stryczek a jak odwrotnie tylko grzywna.
OdpowiedzUsuńA skoro wywołałaś temat kary śmierci. Jestem jej przeciwna- uważam że dla zwyrodnialców jest ona za łagodna- lepsze jest dożywocie w ciężkim więznieniu i nakaz ciężkiej pracy.
Ale jak widać dziwaczne wyroki sądowe to nic nowego
pozdrawiam
Erinti
Witaj Anabell, i oto kwintesencja obłudnego podejścia do kary śmierci. Ten twój tekst jest po prostu cudny.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy zauważyłaś na moim blogu opowiadanie "Taki los", jest wylinkowane na koniec calego ciągu linków.
Na tym własnie polega dwulicowośc zwolenników kary smierci. Owszem, domagamy sie jej, ale tego, kto jawykonuje, piętnujemy i odmawiamy mu prawa do szacunku. I przecież szacunku, prestizu nie dasie zadekretować. To w umysłowości każdego cżłowieka, w uczuciach kryje sieodraza do kata. To jest wlaśnie poważny argument zalikwidacją kary śmierci.I cywilizowane kraje to zrozumiały.
Pozdrawiam
Maria Dora
Do Effki,
OdpowiedzUsuńwitaj na moim blogu napisałam tekst "Negatywna inklinacja". Badania naukowe pokazują, że w kwestiach moralnych, ludzie oceniają innych po ich najgorszych czynach. dlatego łatwo mozna utracic reputację.
Maria Dora
Witaj Erinti, zastanawiam się tylko, jakie to prace mieliby ci skazani na te ciężkie roboty wykonywać.Kiedyś to było sporo ciężkich prac, np.kamieniołomy lub galery.A teraz-jakby ich posłac do kopalni to zaraz podniósł by się krzyk,że tak było za komuny.Może do ręcznej budowy dróg zamiast drogiego sprzętu zmechanizowanego.I już słyszę to larum obrońców praw człowieka- to co,że zabił, to przecież człowiek.
OdpowiedzUsuńU nas wszystko jest człowiekiem dla niektórych- i zarodek i morderca.Z prewencją jest naprawdę kłopot, bo więzienie nie resocjalizuje. Mam pomysł-można jeszcze robić lobotomię i wypuszczać, ponoć radykalnie zmienia sie psychika wtedy. Premier będzie sterylizował,ja optuję za lobotomią. A tak poważnie- i kara śmierci mi się nie podoba i trzymanie w więzieniu jest bez sensu.
Miłego Erinti, anabell
Witaj Mario, lubię gdy zaglądasz tutaj. Mnie "roczuliła" ta wolta myślowa i zrzucenie całej sprawy na barki ofiary.I ta dwulicowość - skazać kogoś na śmierć to niemal powód do dumy,wykonać wyrok -hańba.A czym to się różni-wyrok rozpoczyna proces odebrania komuś życia, wykonanie tego to tylko strona techniczna, nie byłoby takiego wyroku, nie byłoby działania kata.A może, gdyby było tak,że orzekający wyrok musieliby go sami wykonać na winnym to mam podejrzenie, że takie wyroki nie zapadałyby.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, anabell
Och, gdyby tak naszych najdroższych polityków można było skazywać płockim zwyczajem, katowskie miecze, jak mniemam, grzałyby się do czerwoności i czerwoną krwią ociekały,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Smooth, witaj, a nie uważasz, że dziwaczne wyroki sądowe w dobie obecnej mają żródło w tej odległej przeszłości? Może jakieś obciążenie dziedziczne? Prawnik to w większości zawód rodzinny, więc kto wie?:))))))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, anabell