poniedziałek, 16 lutego 2009

Dlaczego?????

Znów zadano mi pytanie, dlaczego piszę. Odpowiedz jest dość prosta - piszę bo lubię. Zawsze lubiłam pisać, pewnie dlatego, że nie miałam trudności z przenoszeniem myśli na papier.
Jestem przekonana, że to zasługa pierwszej mojej nauczycielki, która potrafiła nauczyć nas kilku ważnych rzeczy - czytania jak największej ilości książek, pisania bez błedów ortograficznych, wypowiadania swoich myśli w sposób logiczny, uporządkowany i w ten sam sposób przenoszenia ich na papier.
Do końca życia nie zapomnę naszych ówczesnych koszmarów , w postaci dyktand. Gdy "przybyło" nowe słowo "rzeka", pani wytłumaczyła nam , że w starosłowiańskim języku i rosyjskim "rzeka to rieka", więc mamy zapamiętać, że ten wyraz pisze sie przez "rz". Potem ta "rzeka" przez tydzień królowała w dyktandach. Zresztą dyktanda były wręcz nasza codziennościa, takie małe, króciutkie, kilka zdań zaledwie, a każde zdanie "z bombą na pokladzie". I nikt wtedy nie słyszał o dysleksji czy też dysgrafii, jak również o prawach ucznia.
Natomiast często słyszeliśmy o obowiązkach ucznia.
Pamiętam pierwsze wypracowanie - to miał być list z wakacji. Mieliśmy napisać, gdzie byliśmy, co robiliśmy, co się nam najbardziej podobało. I wtedy nasza pani powiedziała nam bardzo ważną rzecz - gdy już napiszecie to wypracowanie "na brudno", sprawdzcie, czy wszystkie trudne wyrazy sa napisane poprawnie, a potem, nim przepiszecie do zeszytu, przeczytajcie je na głos, bo zdarza się , że dopiero wtedy zauważamy , że nie jest to dobrze napisane.
Przez wiele lat korzystałam z tej rady.
W liceum też miałam dobrą polonistkę. I pisałyśmy (własnie pisałyśmy, bo to było liceum żeńskie) bardzo wiele wypracowań, nawet miałyśmy za zadanie uwspółcześnić Makbeta. Trochę karkołomne zadanie, ale całkiem niezle wywiązałyśmy sie z niego.
W liceum i pózniej zawsze prowadziłam dość szeroką korespondencję - miałam spore grono osób poznanych na wakacjach. Poczta Polska miała niezłe wpływy z samych naszych listów.
Lubiłam pisać, ale nigdy nie pisałam pamiętnika. Nawet nie wiem dlaczego.
Może jego rolę spełniały częściowo właśnie listy?
Czasami pisałam jakieś drobne opowiadania, najczęściej oparte na moich własnych przeżyciach, raz na wiele, wiele miesięcy trafiał się jakiś wiersz. Oczywiście to wszystko lądowało w przysłowiowej szufladzie, a co jakiś czas , z okazji porządków, ulegało zagładzie.
Z czasem zaniechałam pisania opowiadań, listy zamieniły sie w kontakty telefoniczne lub osobiste. Jedynie z jedną z kuzynek wymieniałyśmy ze sobą bardzo długie listy.
A potem życie zadbało o to, bym nie miała zupełnie nadmiarów wolnego czasu. Potem nastała "era komputera" i komórek. Telefony zamieniły sie sms-y, papierowe listy w e-maile.
A mnie przybyło wolnego czasu i pomyślałam o pisaniu, ale może już nie do szuflady?
Po jakimś czasie trafiłam przypadkowo na blogi , podczytywałam , czasem się gdzieś wpisałam, potem robiłam to coraz częściej . Trwało to jednak dośc długo nim zdecydowałam się na własny blog.
Trochę mnie na to namówiono, a poza tym pomyślałam, że skoro komentuję czyjeś wypowiedzi, to ten ktoś powinien mieć szansę ocenienia moich myśli.
Podoba mi się ta forma istnienia w sieci, polubiłam osoby, ktore tą drogą poznałam, z niektórymi nawiązałam korespondencję.
Mam nadzieję,że jeszcze jakis czas ze mną wytrzymacie.
anabell

12 komentarzy:

  1. Pisz jak najdłużej, Anabell, Twoje posty są zawsze ciekawe, czytam je z przyjemnością:) Ja lubiłam w szkole dyktanda, chociaż pamiętam, że w jednym z pierwszych napisałam 'słonice' zamiast 'słońce', co za wpadka:) Miłego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A wiesz roztrzepańcu, moje córka robiła podobny błąd: pisała Metek zamiast Mietek i koni zamiast koń.Najbardziej się na mnie wściekała, gdy kazałam jej to czytac na głos litera po literze, bo inaczej nie byłam w stanie jej udowodnić,ze pisze zle.Jej w szkole nie gnębiono dyktandami, ja to robiłam, zamiast szkoły.
    pozdrawiam cieplutko, :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też zaczynałam karierę blogową od komentowania. Potem uznałam, że może spróbuję? A pisanie politbloga zaczęłam od komentarzy u Marii Dory i Słowianki. Wydawało mi się że jestem za głupia na politykę i nie mam tam szans.
    Piszesz bardzo ciekawie anabell. Pisz jak najdłużej i życzę Ci weny. I ja pisałam i piszę do szuflady. Lubię pisać nawet pomimo mojej szkoły i polonistki zwalczającej samodzielne myślenie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Erinti, dziękuję za ciepłe słowa. To widać,że lubisz pisać. I dobrze,że nie dałaś się swej polonistce "przydusić".A co to znaczy "za głupia na politykę"? Tu każdy może mieć własny osąd, w końcu zawodowym politykiem nikt z nas nie jest i dobrze, bo dzięki temu mamy szansę na szczerość wobec siebie.Rasowi politycy nie wiedzą co to szczerość, ale wiedzą jak się podlizać wyborcom. A ja wpierw trafiłam na blogi witryny Cafeart, bo szukałam odpowiedzi na dręczące mnie pytania z dziedziny decoupage, potem po linkach trafiałam dalej, potem trafiłam i na Ciebie i na Marię Dorę , no a potem jakoś to poszło.Staram się mało pisac o polityce, za bardzo emocjonalnie do tego podchodzę, a to mi psuje styl pisania:))))
    serdeczności, :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Anabell, mnie podobnie uczono języka polskiego w szkole podstawowej i mam to samo spostrzeżenie. Dużo czytaliśmy, dużo pisaliśmy, najpierw na brudno, potem dopiero na czysto i rzeczywiście nie było tych anomalii rozwojowych. A teraz młodzi używają skrótów, slangowych określeń i smailów, nie potarfią wyrazić swoich emocji. Choć nie wszyscy, wszak na blogach piszą też absolwenci szkół po reformie. A to co piszesz jest bardzo ciekawe i świetnie napisane, pobudza do dyskusji i na pewno zastępuje dawne listy.
    Nola

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję Nolu za miłe słowa.Moja córka też lubi pisać, tyle tylko,że teraz dużo pisze na tematy zawodowe.I marzy o wolnym czasie, w którym mogłaby czytać coś dla rozrywki, a nie tylko to co dotyczy jej pracy.Mieszkam blisko szkoły i gdy dzieciaki wracają to słuchając ich, zastanawiam sie jak i czy wogóle pisza jakies wypracowania. Bo jesli piszą tak jak mówią, to czarno to widzę. Ostatnio znajoma pokazała mi wypracowanie swego wnuka, nt.Pana Tadeusza. Właściwie nie wiadomo,śmiac sie czy płakać: "nie moge omówić, bo nie przeczytałem do końca, tak mnie zbrzydziło". Szczerość do bólu, matke do szkoły wezwali.
    No cóż, bywa i tak
    Pozdrawiam serdecznie, :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj wytrzymamy, moja droga, wytrzymamy:)
    Ja też wiele zawdzięczam moim polonistom ze szkoły podstawowej. Czasem mam problem co i jak napisć i przyznam szczerze, że gdy nie chce mi się wstać, by sprawdzić dane słowo w słowniku - szukam w głowie innego, przy którym nie zrobie błędu. Ale to też moi kochani poloniści mnie tego nauczyli.
    Pisz Anabell i nie przejmuj się pytaniami "dlaczego". Wazne, że Tobie to sprawia satysfakcję. Ja, gdy się przyznałam moim przyjaciołom, że piszę bloga (w domu nikt nic nie wie, zresztą po co), usłyszałam nie "dlaczego" ,ale "nareszcie". A jak długo nie pisze nic nowego i do tego jeszcze jestem nieuchwytna na gg, to wpadają z 'kontrolą', czy aby wszystko w porządku. I nie żałuję dnia, gdy napisałam pierwszego posta. Ciebie pewnie też inaczej bym nigdy nie poznała:)
    Zatem pisz. Ja czytam z przyjemnościa:)
    POZDROWIONKA!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuje Effciu za ciepłe słowa.
    Dopiero w dorosłym życiu widzimy, jakie to ważne, by w podstawówce uczyli prawdziwi nauczyciele-z sercem i talentem, a to taka trudna praca.Za moich lat nauczanie początkowe obejmowało klasy I-IV, więc pewnie mogli nas trochę lepiej przygotowac do pózniejszej nauki.
    Miłego dla Ciebie. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też piszę, bo lubię. I na klawiaturze szybciej niż w kajecie :-) . Grono czytelników mam skromne, ale też na rozgłosie mi specjalnie nie zależało. Nie jestem kontrowersyjna a udawać nie umiem.
    Ubolewam szczerze, że mowa tak zubożała; prawie wszystkie pozytywne emocje określa się jednym słowem, którego nie zacytuję z wrodzonego obrzydzenia do wulgarnych rusycyzmów.O negatywnych emocjach wolę nie mówić!
    Mam nadzieję - cichą i wątłą - że jak już się nasycimy tymi wszelkimi zapożyczeniami, skrótami i epitetami, to wrócimy do korzeni: zaczniemy mówić i pisać prawdziwą piękną polszczyzną. Marzycielka ze mnie, prawda?...
    srebrzysta

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj Srebrzysta,podzielam Twą opinię w sprawie języka.Pamietam, jak okropnie na mnie nakrzyczano, gdy w czasach szkolnych użyłam zwrotu,że "fajnie" było.W ramach nauczenia się poprawnego wyrażania, musiałam napisać 3 razy wyrazy, którymi powinnam była zastąpić ten zwrot.Mnie się podoba Twoje pisanie , to o czym piszesz i w jaki sposób. Bo chyba najtrudniej pisze sie o zupełnie zwykłych sprawach, o sensacyjnych - łatwiej. Mam cichutką nadzieję,że może kiedyś znudzą sie wreszcie młodym wulgaryzmy , po prostu spowszednieją i przestaną ich bawić.
    Pozdrawiam, :)

    OdpowiedzUsuń
  11. mnie się kiedyś wydawało że polityka to kategoria dla zawodowców. Ale widzę że nie. I że amatora doceniają.

    OdpowiedzUsuń
  12. Być może, Erinti, że doceniają, ale w konkursie raczej wygra profesjonalista w danej branży a nie amator.

    OdpowiedzUsuń