piątek, 13 lutego 2009

Weekendowa ciekawostka

W 1744 roku zatonął "HMS Victory", jeden z największych i najpiękniejszych okrętów brytyjskiej , królewskiej floty.Był to 53 metrowy trójmasztowiec, a na pokładzie miał zamontowanych 110 armat, wykonanych z brązu.
Kazda z nich była ozdobiona reliefami delfinów i monogramami króla Jerzego II.
W chwili zatonięcia był nie tylko największym i najlepiej uzbrojonym statkiem Royal Navy, ale był również statkiem najdrozszym, bowiem jego ładownie były po brzegi wypełnione 5 tonami złota w postaci 100 tysięcy złotych monet.
Dziś takie znalezisko może być warte miliardy dolarów.
Do dziś nie wiadomo, dlaczego zatonął. "HMS Victory" wypłynąl z Lizbony 4 pazdziernika 1744 roku. Na jego pokładzie znajdowało się 1150 ludzi, z których nikt nie ocalał. Okrętem dowodził admirał sir John Balchin, a na pokładzie , oprócz załogi znajdowali się najwyższej rangi przedstawiciele Royal Navy.
Już w Zatoce Biskajskiej okręt napotkał potężny sztorm i z tego pojedynku nie wyszedł zwycięsko. Prawdopodobnie rozbił się skałach Casquets, nieopodal francuskiego portu Cherbourg. Po jakims czasie na plaży wyspy Guemsey znaleziono kawałek masztu.
Juz wtedy jedna z poszkodowanych rodzin wyznaczyła pięć tysięcy funtów nagrody dla tego, kto odnajdzie wrak okrętu.
Jednak dopiero teraz, 265 lat po tragedii, poszukiwacze kalifornijskiej firmy "Odyssey Marine Exploration", ogłosili w dniu 2 lutego 2009 roku, że znalezli w Kanale La Manche zatopiony wrak "HMS Victory".
Szef grupy archeologów Neil Dobson oraz właściciel firmy "Odyssey"Greg Stemm, oświadczyli,ze po wydobyciu statek zostanie oddany w ręce brytyjskich muzeów.
Stemm juz negocjuje z Ministerstwem Obrony WB, warunki wydobycia wraku.
Sprawa budzi wiele emocji, bo firma "Odyssey" zastrzegła sobie poważna sumę wykupu wraku, podobnie jak przy wydobywaniu z dna w poblizu Gibraltaru innego statku Royal Navy,"HMS Sussex", który zatonął w 1694 roku i równiez transportował złoto.
Wówczas umowa dotyczyła setki milionów funtów wykupu.
Firma "Odyssey" dwa lata temu wydobyła bez zezwolenia i zabrała ze soba na Florydę srebro z hiszpańskiego galeonu "Czarny Łabędz". Hiszpański galeon zatonął na Atlantyku w 1804 roku, a na swym pokładzie transportował 17 ton srebrnych monet, o wartości 390 milionów euro.
Hiszpański rząd zaskarżył wtedy kalifornijska firmę. Według Hiszpanów srebro należy sie im, ponieważ oni nigdy oficjalnie nie uznali okrętu za stracony, a Ministerstwo Kultury zarzuciło Amerykanom splądrowanie hiszpańskich dóbr kultury. Sprawa do dzis nie znalazła epilogu.
Tak naprawdę nurkowie odkryli wrak "Victory" juz w maju ubiegłego roku, na głebokości ponad 100 m.
Dotychczas wydobyto armaty i zajęto się poszukiwaniem przyczyn zatonięcia , które nastąpiło daleko od wybrzeża, co może świadczyć o tym, że to sztorm był powodem zatonięcia statku.
Kalifornijska firma, w obawie przed nieproszonymi poszukiwaczami i piratami nie podała miejsca, w którym znajduje się wrak, oświadczyła tylko, że jest to ponad 8o km dalej od miejsca tragedii z 1744 roku.
"HMS Victory" był czwartym z sześciu okrętów Royal Navy, które nosiły tę nazwę.
Sześćdziesiąt jeden lat pózniej okrętem o tej samej nazwie dowodził i zginął na nim w bitwie pod Trafalgarem admirał Horatio Nelson.
Oglądałam przed 2 laty na Discovery Channel cykl filmów o współczesnych poszukiwaczach skarbów.
Przedsięwzięcie przynosi zyski, ale należy wpierw sporo pieniędzy zainwestować w sprzęt potrzebny nie tylko do wydobycia tych skarbów ale i równiez do odpowiedniego ich zabezpieczenia po wydobyciu, żeby nie uległy zniszczeniu. Potrzebni są do tego różni specjaliści- nie tylko nurkowie ale i archeologowie i konserwatorzy zabytków.
Myślę, ze obecny kryzys przyhamuje niestety prace nad wydobyciem wraku "HMS Victory".
anabell

14 komentarzy:

  1. Wydobywanie wraków to z pewnością zajęcie ekscytujące i intratne.
    Jest jednak rzecz warta zastanowienia - czy to tylko cenne znalezisko czy również miejsce, gdzie zginęło ponad tysiąc ludzi. Może takich wraków nie powinno się wydobywać; nawet jeśli katastrofa zdarzyła się ponad dwieście sześćdziesiąt lat temu?...
    srebrzysta

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj,zdania na ten temat sa podzielone-UNESCO uważa, że wraki powinny pozostać na dnie, ale nie precyzuje co ma byc z zawartościa wraku, ale dla historyków są kopalnią wiedzy nt historii wypraw
    morskich.Nam się nawet nie kojarzy ile przedmiotów brali ze soba ludzie.Szef grupy archeologów z "Odyssey" mówił,że pod względem ilości i róznorodności przedmiotów to "Victory" był małym miastem, istną kapsułą czasu. Ja też myślę,że wrak powinien pozostac na dnie.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też jestem zdania, że wraki powiny zostać tam gdzie są obecnie. Jeżeli już tak bardzo nurkowie chcą je penetrować - niech to robią, ale pod okiem specjalistów. Uważam, że należałoby sfilmowac ich wnętrze (sprzęt do filmowania jest coraz większej jakości i nawet zdjęcia podwodne już można bez przeszkód wykonywać) i udostępnić do obejrzenia choćby takim szczurom ladowym jak ja. Obróbka komuterowa pozwoli odtworzyć dawny wygląd statku i pewnie wyszedłby z tego całkiem przyzwoity film-przewodnik. Niech je zaczną traktować jak muzeum: chcesz zwiedzić?- dostajesz przewodnika, też nurka, który "oprowadzi" po wraku. Ale z muzeum nie wynosimy tego co nam się podoba, niech więc i "skarby" zostaną na wrakach... To taki mój pomysł na wykorzystanie wraków;)
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Effciu, a czy widzisz siebie zwiedzającą pod wodą Titanica? Ja myślę,że możnaby wyciągnąc to co było we wraku, ale sam wrak zostawić, tylko go dokładnie sfilmować.Oglądałam podwodne zdjęcia z Titanica oraz wydobyte z niego różne przedmioty.To był diablo piękny statek!
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tym razem mój komentarz będzie króciutki - i znów bardzo ciekawy artykuł, Anabell:) Ty chyba wszystkim się interesujesz, od decoupage'u, przez historię, do astronomii;) Pozdrawiam walentynkowo:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Roztrzepańcu, korzystam z tego,że jeszcze żyję;)))
    Miłych Walentynek dla Was obojga, :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ... a mój ...jeszcze krótszy :)))

    Pozdrawiam serdecznie.

    PS. Długi poleciał w kosmos :(

    OdpowiedzUsuń
  8. I tak się ieszę,że zajrzałaś alEllu, chociaż mi szkoda,że wysłałaś komentarz w kosmos:)))
    Na poieche Ci powiem,że ja sie nie mogłam przez jakis czas dostac na własny blog, bo mi twierdziło,że muszę się od nowa logować i potem mi wywalało hasło, że niby złe.Za 15 minut połączyłam sie bez trudu. Ot, technika
    Pozdrawiam, :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oprócz użycia powiedzenia "wrak"- pamietajmy, że jest to miejsce spoczynku ofiar tego wypadku. Myślę, że tutaj chodzi bardziej o wartości majątkowe niż o poznanie prawdy. Należy rozważyć wiele możliwości.
    Pozdrawiam poniedziałkowo
    eurydyka

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj Eurydyko, ja podejrzewam, że na I miejscu f-my "Odyssey" jest zwyczajnie biznes, bo pomimo dużych nakładów kosztów firma b.d. prosperuje, a wartość historyczna zajmuje w tym wszystkim dalsze miejsce.Mnie zafascynował sposób odzyskiwania świetności tych przedmiotów-niby zwykła chemia, ale wymaga to dużej wiedzy i anielskiej cierpliwości.Myślę,że jeśli uda im się wydobyć ten statek, to w tym miejscu powinna zostac umieszczona boja, informująca o tym, że tu zginęło tylu ludzi. Z tym,że miejsce odnalezienia wraku wcale nie musi byc zgodne z miejsce zatonięcia, bo trzeba pamiętac o silnych prądach morskich, które przez tyle lat przesunęły statek w inne miejsce.
    pozdrawiam, :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie ma szans, żeby taki skarb pozostawić na miejscu. Nieważne ile osób tam zginęło. Zresztą nie widzę powodu, żeby wraków nie wydobywać, choć osobiście nie bardzo wiem po co to robić. Rozumiem, że to miejsce tragedii i ewentualnie znalezione zwłoki należy potraktować z należnym (wg naszej kultury) szacunkiem, ale przecież nie będziemy omijać każdego miejsca tragedii szerokim łukiem, bo niedługo zabrakłoby nam miejsc do poruszania się.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć Jacku, po ponad 200 latach to tam chyba juz nie ma żadnych ludzkich szczątków, po latach to nawet żelazo jest żżarte nie tylko przez rdzę, ale jakieś specyficzne bakterie. To czego nie zjedzą ryby to dokończą bakterie. Nic się tam nie zmarnuje.Nie sądzę,żeby tam było dużo pozostałości samego okrętu, no ale jego ładunek z pewnościa jest wart zainwestowania.
    Wydaje mi się, że warto wydobyc to wszystko co ocalało, bo wiele przedmiotów ma przeciez wartość historyczną. Na dobrą sprawę to dno morskie jest rodzajem cmentarza, bo do annałów hostorii trafiaja tylko opisy zatonięć wielkich lub znanych jednostek, a ludzie od wieków pływali i ich stateczki tonęły.Na morzu, zwłaszcza w czasie silnych sztormów jesteśmy po stronie przegranej, nawet dziś.
    Pozdrawiam, :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj,mam gdzieśksiązkę o katastrofach morskich, ale nie pamiętam, czy akurat i tę tam omawiano. Bardzo interesująco opisałaś o poszukiwaniu wraków.
    Pozdrawiam
    Maria Dora

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziękuje Mario, a ta seria filmów na Discovety Channel była rewelacyjna.I wiesz, gdy widzisz zastawę, którą wydobyto z Titanica, to az mrówki po grzbiecie latają,bo te talerze to niemi świadkowie byłej wspaniałości statku i jego tragicznej zagłady.
    pozdrawiam,:)

    OdpowiedzUsuń