środa, 8 lipca 2009

Wyrocznia

Z całą pewnością wiele osób zastanawia się nad swą przyszłością. Jest to
całkiem normalne, wszak interesuje nas, czy nasze plany "wypalą", czy
czekają nas jakieś niezwykłe wydarzenia, czy może spotka nas coś niemi-
łego? Wydaje się nam , że gdy będziemy znali swą przyszłość, to może
uda nam się zapobiec niemiłym wydarzeniom.

Owa ciekawość przyszłych losów dręczyła ludzkość od zarania dziejów,
a dobry wróżbita był w cenie. Oczywiście nie każdy mógł odbierać
sygnały od przeróżnych bóstw i bożków, które kierowały losami nie
tylko poszczególnych osób ale i całych narodów.

Wróżbici tłumaczyli co oznacza krzyk ptaka w nocy, przelot komety,
nietypowy kolor wnętrzności ofiarnego zwierzęcia czy nawet jego
zachowanie, gdy było prowadzone w stronę ołtarza ofiarnego.

W świecie starożytnym największą sławą cieszyła się wyrocznia del-
ficka, w której Apollo przemawiał ustami Pytii, kapłanki, która
poświęciła swe życie służbie bóstwu.

Początkowo Apollo wróżył raz w roku, z czasem, z powodu wielkiego
zapotrzebowania codziennie, a "na etacie" były 3 Pytie, z których
dwie pracowały równolegle, trzecia była rezerwową. Wokół wiesz-
czącej Pytii zgromadzeni byli kapłani, którzy jej słowa przekładali
na zgrabne heksametry.

Pytia wcale nie miała łatwej pracy - na początku należało ustalić,
czy Apollo wogóle będzie raczył cokolwiek przepowiedzieć. Służył
do tego...kozioł ofiarny, którego spryskiwano zimną wodą - jeśli
się wstrąsnął, Pytia mogła szykować się do przekazywania słów
boga. Najpierw musiała napić się specjalnej wody, potem wykąpać
w określonym zródle, a w międzyczasie proszący o radę uiszczali
odpowiednią opłatę. Ciekawe, czy dostawali paragon, czy też wierzo-
no im na słowo? Gdy sprawy opłaty i ofiary już były uregulowane,
Pytia zasiadała w głębi świątyni na specjalnym trójnogu, stojącym nad
dziurą w ziemi. Opary wydobywające się ze środka wprowadzały
Pytię w trans i zaczynała pleść słowa, często bez związku.
Stojący wokół kapłani układali z nich zgrabne haksametry, które i tak
nie dawały konkretnej odpowiedzi i można było "boskie słowa" dość
dowolnie tłumaczyć.

Niezle się powodziło kapłanom w Delfach, bo opłaty były spore, a zda-
rzało się, że przepowiednia się sprawdzała (historia Edypa) i przyby-
wali nowi klienci.

Większość wielkich antycznego świata korzystała z usług wyroczni
defickiej, choć mieli spore kłopoty z właściwym odczytaniem wróżby.
Czasem należało mieć umiejętność abstrakcyjnego myślenia, a czasem
dobrze znać łacinę i niuanse gramatyczne.

Na znajomości gramatyki łacińkiej potknąl się Pyrrus, macedoński król
Epiru.Doskonale to rozumiem- wiele łez wylałam nad gramatyką
łacińską, a zwłaszcza nad równoważnikami zdania dopełnieniowego.
Odpowiedż na pytanie Pyrrusa o szanse na pokonanie Rzymian można
było tłumaczyć na dwa sposoby:
1. "potwierdzam, synu Ajasa, że możesz zwyciężyć Rzymian",
2."potwierdzam, synu Ajasa, że Rzymianie mogą zwyciężyć ciebie".
Oczywiście Pyrrus wybrał niewłaściwe tłumaczenie i przegrał , bo
wprawdzie prowadząc wojny z potężnym wówczas Rzymem wygrał
wiele bitew, ale do tego stopnia osłabił swoją armię, że musiał pokona-
nych Rzymian prosić o pokój, a jego prośbę odrzucono.

Chrześcijański cesarz Teodozjusz w 394 r zamknął wyrocznię w Delfach,
a kilka lat pózniej zburzył tamtejszą świątynię.
Starożytni pisarze i historycy zgodnie twierdzili, że pod swiątynią
Apollina znajdowała się szpara w ziemi, z której wydobywała się para,
która wprawiała Pytię w ekstazę i sprawiała,że miała ona wizje.

Prowadzone w XIX wieku wykopaliska w Delfach nie natrafiły na
żadną szczelinę w ziemi. Archeolodzy nie zwrócili uwagi na fakt, że cała
powierzchnia wokół Delf pełna jest szczelin i jam, a woda w tamtejszych
zródłach zawiera etylen, który jest gazem halucynogennym. I pewnie
była jakaś nieduża szpara, która wydobywał się ów gaz. Biedna Pytia
była cały czas na haju.

Do dzis ludzie korzystają z usług wszelkiego rodzaju jasnowidzów.Wolno.
Pisałam już o takich różnych przepowiednich, dla naszej wspólnej roz-
rywki. A gdy staniecie pod drzwiami jakiegoś jasnowidza i wasz dzwonek
sprowokuje pytanie: "Kto tam?", to szybko róbcie w tył zwrot, bo to
jakiś kiepski jasnowidz.

54 komentarze:

  1. Witaj Anabell! Wydaje mi się, że współczesne wróżki same nie wierzą w to co mówią. Po prostu nie są na haju. Kiedyś próbowałem powróżyć Cygance z ręki, ale mi uciekła. Jakby wierzyła we wróżby to chyba by nie uciekała? Kiedyś wróżby były złe i dobre. Dziś są tylko dobre, bo traci się klienta. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć Mironq, czytałam kiedyś coś na temat kodeksu moralnego wróżek.Otóż wróżce nie wolno :oszukiwać i straszyć klienta. Jeżeli wróżba jest zdecydowanie niepomyślna, a wróżka odnosi wrażenie,że osobę zapytującą czeka smierć, nie wolno jej tego powiedzieć, należy tylko ujawnić,że będą poważne kłopoty.Zawsze mnie zaskakuje,że nadal wiele osób szuka u wróżek rozwiążania swych problemów.Kilka lat temu moja koleżanka była u słynnego tarocisty, który jej powiedział,że 1.osoba starsza, siwa kobieta z jej bliskiego otoczenia umrze niedługo, 2. jej córka nie wyjdzie za mąż za człowieka, z którym jest aktualnie, 3. mąż bedzie miał b. poważne kłopoty zdrowotne. Koleżanka w te pędy za telefon i dzwoni do swej starej ciotki, ale ciocia zdrowiutka i w dobrym humorku, więc stwierdziła,że to było takie sobie gadanie. Za 3 dni, jej przyjaciółka (siwa, ale farbowana) trafiła do szpitala i w 3 tygodnie pózniej już nie żyła.
    Koleżanka do mnie zadzwoniła z lekka przerażona, bo jeszcze 2 sprawy miały się spełnić. Po roku córka jej zerwała z narzeczonym i pojawił się inny chłopak. W tym samy roku, mąż mojej koleżanki miał zator.No i teraz moja koleżanka jest przekonana,że tarot jest wyrocznią.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  3. heheheh:)))

    ja miewam przeczucia.ale to zupełnie co innego.

    raz tylko byłam u wróżki,wywróżyła mi za męża blondyna..taa....
    koleżanka postawiła mi tarota wedle którego do pięciu lat jestem rozwiedziona:)

    a Młodsza dziś mówi tak:mam,chciałabym,żeby już przyszły te zamówione buty..

    za dwie minuty zadzwonił dzwonek.

    znaczy co,wróżka?:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wierzę w jasnowidzów czy wróżki. To dla mnie zwykłe oszukaństwo i wyciąganie pieniędzy od naiwnych.
    Meriam

    OdpowiedzUsuń
  5. Obecnym wróżkom nawet się nie dziwię. Sposób na zarobienie łątwej kasy. Bardziej zaskakują mnie ci, podobno cywilizowani klienci, którzy dają się wodzić za nos. Niby mamy XXI wiek, a niektórzy są tak naiwni, że aż śmiech ogarnia.
    Gospo38

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeżeli ktoś chce wierzyć to wierzy byle robił to z umiarem włączając też trochę rzeczywistości. Całkowita ucieczka w prawdę wróżb może w pewnym momencie skończyć się słabo dla wierzyciela :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie od kilku dni w horoskopach wyisują, że mam się pakować i dobrze wypocząć, bo powrót do pracy będzie ciężki... A ja się pytam: jakiej pracy?:) Mam wyjechać na cały rok?:))
    Ściskam mocno

    OdpowiedzUsuń
  8. Znajoma wyciągnęła mamę do wróżki ta przepowiedziała starszej już pannie,że wyjdzie za mąż i urodzi piątkę dzieci. I tak potem też było. Stara cyganka mojej młodej jeszcze mamie powiedziała,że będzie żyła 97 lat i tyle żyła.Uleczka

    OdpowiedzUsuń
  9. Wróżę wspaniała przyszłość temu blogowi, wielu zacnych czytelników i komentatorów i wspaniałych przyjaciół autorki.
    Nola

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wierzę w żadne wróżby, za to w przeczucia i dobrą energię tak. Są ludzie przy których poprostu dobrze się czuję i tacy , którzy wysysają ze mnie całą siłę witalną. Tych ostsnich staram się unikać, ale niestety są w rodzinie, więc.....
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ha hai ha.
    Pytia na haju mnie rozwaliła!

    Mnie kiedyś,za cielęcych lat,dorwała w parku Cyganka.Chciałam jej torebką przyłożyć przez łeb ale się wystraszyłam.Park ciemny i ponury,bałam się, że za drzewami czają się pozostali Cyganie bo one przeważnie tłumnie chadzają.
    I ona mi wywróżyła czarnookiego bruneta i pięcioro dzieci.Pierwszym miał być syn!
    Ha ha i ha.
    Mam córkę i obaj mężowie blondyni błekitnoocy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj Mijko, Twoje ciacho z pewnością nie jest blondynem.Kiedyś, koleżanka,która zajmowała się hobbystycznie tarotem powiedziała mi,że sceptykowi karty nie powiedzą prawdy i nie chciała mi postawić tarota.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj Meriam, wierzyc to ja nie woerzę, ale czasem komuś coś się sprawdza i wtedy się zastanawiam, jakim cudem.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  14. :)))))nawet jak posiwiał to nie jest:))))

    OdpowiedzUsuń
  15. Gospo, a ja chyba u Ciebie czytałam,że wróżka to będzie teraz zawód? Widac ludzie lubią się kontaktowac z wróżkami, na kablówce to jest nawet jakis taki kanał, na którym zawsze jakaś kobieta w kartach merda.No popatrz,niewiele się w tym względzie od starożytności zmieniło.Ale te etatowe Pytie to miały dobrze- służbowo były na haju.Tylko to ciągłe moczenie się w jakimś żródle- skóra mogła się pomarszczyć:)))))

    OdpowiedzUsuń
  16. wiesz Czarny, czasem ludzie lubią słyszeć,że coś będzie dobrze,że sprawy nabiorą dobrego kierunku.Nie każdy jest tak odporny, by tak czarno wszystko widzieć, jak nie przymierzając ja.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ewutku, nie ma rzeczy niemożliwych. Jestes stanu wolnego, a może tam ktoś Cię na najbliższy rok tam właśnie zatrzyma? I wtedy powrót do pracy rzeczywiście będzie ciężki. Przeciez życie składa się z przypadków.
    Miłego,:)
    P.S.
    Jak idzie pakowanie?

    OdpowiedzUsuń
  18. Uleczko, a może mama za bardzo sie przejęła wróżbą? Mówie powaznie, czasem cos zapada w podświadomośc i człowiek robi tak, jak powiedziała wróżba.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nolu, to najmilsza wróżba, słowo daję.
    Miłego:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Witaj Kiciuszara, ja tez wierzę w przepływ energi i wiem,że są osoby "żywiące" się cudzą energią- takie wampiry energetyczne. Faktycznie, przebywanie z nimi jest okropnie męczące.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Neskavko, ta Pytia to miała tylko dość marnie z tym ciągłym moczeniem się w zródle, ale służbowy haj- niezłe. Ciekawa jestem, ile lat taka jedna wytrzymywała.I jeszcze jedno- musiała żyć w dziewictwie, to już może mniej fajne. Blondyni mówisz- było posłuchać cyganki i przynajmniej tego piewrwszego wybierać bruneta. Może wtedy miałabyś tylko jednego męża i syna. Kto wie? :)))))
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Kto tam? czasami jest zadawane, nawet jeśli wiesz kto jest za drzwiami:0 po sbosobie mówienia, tonacji głosu wiesz czego ta osoba chce:)

    czasami się wie cos i nie jest to wrózba, po prostu sie wie ale dlaczego sie wie to juz jest bardzo trudne do udowodnienia. Tak i już!

    tak samo nie potrafię wyjaśnić dlaczego czasami patrzę w karty i wiem czy plany danej osoby sie spełnią...dlatego nie wróżę, bo nie zawsze i nie każdemu, a jak odmówię to sie obrażą:)
    ale gdy byłam nastolatką wróżyłam koleżankom czy powiedzie sie im z chłopcami:)

    OdpowiedzUsuń
  23. ja miewam przeczucia..bardzo często,i nie raz nagle wychodziłam przed dom,a tu ktoś znajomy albo rodzina...ale to co innego.

    a może ja też na haju do pracy powinnam?jakiś wykładzik o kolorkach hehehe:)

    OdpowiedzUsuń
  24. No właśnie nie idzie... Nie mam natchnienia, jak to mówię w takich sytuacjach...
    Ale pójdzie. Jeszcze tylko kilka dni:)
    Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  25. moja siostra chodzi regularnie i zauważyłam u niej że często postępuje według wróżby, np. zwiedzisz dalekie miejsce, więc ona od razu planuje podróż...(lucy)
    ps.
    wiele rzeczy można "podciagnąć" do wróżby

    OdpowiedzUsuń
  26. Anabell-no weź,no!
    Wszak ja nie chciałam syna!

    OdpowiedzUsuń
  27. Beatko, jak dla mnie, to wiele jest na świecie rzeczy, których nie da się wyjaśnić w 100% "naukowo", zawsze pozostaje jakiś margines niejasności.Podobnie jest z astrologią.Niby to niemożliwe, ale od strony charakterologicznej coś w tym jest.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Mijko, istnieje prawdopodobieństwo,ze kolorów by zabrakło w takiej sytuacji. 15 minut temu, pomyślałam, że muszę zadzwonic do mojej ulubionej bratowej i...właśnie do mnie zadzwoniła. A ile razy ona o mnie pomyśli, to ja do niej dzwonię, a mieszka daleko stąd.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Wiesz Lucy, niewątpliwie, gdy wiele osób tak robi, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Ale gdy wróżba dotyczy tylko osób z toba związanych, a Ty nie masz wpływu na to co i jak one robią, a ta wróżba się sprawdza, to czujesz się dziwnie, no nie?
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Neskavko, zupełnie jak ja, ja tez nie chciałam syna. Chłopcy sa fajni tak dopiero po 40-ce, ale nie w pieluchach!
    Miłego:)
    Ale kto wie, może ten pierwszy, gdyby był ciemnowłosy to byłby lepszym partnerem?

    OdpowiedzUsuń
  31. a ja chciałam syna!!!!!!!!!!! i mam!
    syny sa prostsze w obsłudze
    dziewczynki od 10 roku życia mają stałe napięcie przed, śród i po miesiączkowe i to jest straszne!

    OdpowiedzUsuń
  32. Ja myślę że wróżby sprawdzają się na zasadzie przypadku. Ktoś zgadywał co się może przydarzyć delikwentowi i po prostu trafił. To możliwe.
    Meriam

    OdpowiedzUsuń
  33. Nie rozumiem, co wyrocznia delficka miała wspólnego z łaciną. Przecież to było miejsce w Grecji. Chyba, że opisujesz wyłącznie czasy późniejsze, kiedy to łacina stała się oficjalnym językiem całego basenu śródziemnomorskiego.

    OdpowiedzUsuń
  34. Zapomniałem się podpisać - wybacz. To ja Nitager pisałem powyżej :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Beata, potem się z nimi (synami) trudniej dogadać, bo to dość długo jakieś takie durnowate.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Meriam, teorii na ten temat multum.Słyszałam już opinie,że jeśli się czegoś bardzo obawiamy, to właśnie to nas spotyka.Co do wróżek itp.- trudno mi na ten temat napisać coś od siebie, bo nigdy z ich usług nie korzystałam, ale moje koleżanki mnie zapewniały,że niektóre są nadzwyczajne,że bez trudu opowiadaja wszystko, co dotychczas działo się z klientką. Mnie się to wydaje nieprawdopodobne.Z drugiej strony już kilka rzeczy sama "lapnęłam" tak bez zastanowienia i potem się tak stało i w rodzinie mówią,że mam jaszczurczy język. Ale wróżyć nie umiem- słowo.
    Po prostu jest na świecie wiele rzeczy dziwnych.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  37. anabell - jakie durnowate syny? z córka się dogadać nie mogę, z synami zawsze:)
    syny tylko - jeść, spać, komputer a obowiązki na pismie i z wyprzedzeniem:) stosuję sie i jest gucio

    OdpowiedzUsuń
  38. Witaj Nitagerze, Z tego co pamiętam, to Pyrrus te swoje zakichane wojny prowadził w okresie 280-275 p.n.e., a ta najsłynniejsza (i tak mocno okupiona krwią epirejczyków ) bitwa to była o Ausculum.I masz rację,że tu jest nieścisłość. Pytia oczywiście ćwierkała po grecku, ale opowieść o tym wyszła spod pióra rzymskiego poety Eniusza, który tak to przedstawił.
    Podejrzewam jednak, że Pyrrus miał kłopoty z gramatyką grecką(na szczęście nie uczyłam się greki) i dlatego Eniusz tak to przedstawił.
    Miłego:)

    OdpowiedzUsuń
  39. No popatrz Beatko, a moje koleżanki, te które miały synów zawsze mi córki zazdrościły,że to takie uporządkowane stworzenie, że dziur na kolanach nie robi, gwozdzi w kieszeniach nie nosi,adidasy starczają na długo, do lekcji nie trzeba zaganiać, czyta na okrągło no i nie pyskuje.I że można ubrać jak lalkę.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Twoja nie pyskuje? prawie wszyscy moi znajomi narzekają na nastoletnie córki :) nastolatkowie chłopcy już kolan nie drą:) a nie potrzebują tyle czasu w łazience i nie rzucą się na dwie godziny na podłogę z rozpaczy, że fryzjer źle obciął włosy...

    OdpowiedzUsuń
  41. Beatko - jako nastolatka nie pyskowała, a teraz nie ma okazji, bo jej w Polsce nie ma.A gdy zaczynała chodzić, to była takim dziwnym dzieckiem,że zamiast wszystko otwierać, ona zamykała.Miała jedna wadę- była chorobliwie nieśmiała, ale z tego wyrosła.I jeszcze jedną wadę-ciągle musiałam jej czytać-najlepiej cały dzień. Gdy miała 2 lata mąż kupił dla niej magnetofon, ja kasety z bajkami i nauczyłam obsługi. Przeważnie pół dnia był spokój, ale wieczorem- poczytaj mamo.

    OdpowiedzUsuń
  42. Hej Anabell! czy juz mowilam jak bardzo lubie do Ciebie zagladac? chyba pare razy, ale dobrych slow nigdy nie za wiele, nieprawdaz? :) ostatnie dwa posty to bilska mi tematyka. co do wrozbitow; w gorszych momentach mojego zycia szukalam tam ucieczki i ratunku, jednak nauczylo mnie to jedynie tego, by nigdy wiecej tego nie czynic. powazam jednak astrologie, jako nauke pomagajaca nam zrozumiec wlasna nature i wskazujaca na mozliwosci zyciowe. wspierajace i ograniczajace energie planet i ich aspektow. wskazujaca lekcje zyciowe, ktor bedziemy musieli przerobic. prognozowania przyszlosci jednak nie jestem pewna, w koncu decyzje mniej lub bardziej powazne podejmujemy kilkadziesiat razy dziennie...
    Pytie na haju powiadasz? czy nie tak pracuja szamani indianscy? wychodzi na to, ze trzeba byc na haju by moc spojrzec gdziekolwiek dalekowzrocznie;)pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  43. Anabell, ohydny blog na adresie skasowanego bloga Bastek, juz został usunięty, więc jeżeli tam nie zajrzalaś, to już go nie zobaczysz. Ale zajrzyj do mnie na blog albo do Nitagera i zobacz, jak się Bastek tym zdenerwowała. Ty zdaje sie byłaś orędowniczka poglądu, że ja dziwaczę, bo całkiem przypadkowo wpada się na adres skasowanego bloga. Oczywiście to nie jest dowodem, że poprzednio było tak samo, ale jest poważna przesłanką.
    Pozdrawiam
    Maria Dora

    OdpowiedzUsuń
  44. ShyJa, cieszę się z Twoich słów i z tego,że zaglądnęłaś.Byłam u Ciebie, ale się jeszcze nie wpisałam, prawdę mówiąc zupełnie nie znam tej kapeli i nie mam zdania.Co do wróżek-we wróżby nie wierzę, zwłaszcza,że żerują na ludziach zagubionych.Astrologia- coś w tym jest i pewna pani astrolog tłumaczyła,że taka astrologiczna "przepowiedz" nie oznacza, że tak będzie, ale sygnalizuje,że może tak być, a człowiek musi wysilić mózgownicę, by to odwrócić.Wielce przekonuje mnie natomiast teoria o promieniowaniu korzystnym lub nie różnych kształtów.I wpływie imienia na życie.Wiem, to brzmi idiotycznie, ale kiedyś kolega przesłał mi moją charakterystykę na podstawie imienia i niestety zgadzało się co do joty.Aż mnie zatkało z wrażenia. A wogóle tyle jest dziwnych rzeczy na świecie, prawda?
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Ewutku, do pakowania to trzeba miec natchnienie,bez tego to trudne zajęcie.
    Miłego:)

    OdpowiedzUsuń
  46. Witaj Mario, piszesz mi o czymś, o czym nie mam nawet bladego pojęcia. Nigdy nie czytałam żadnego bloga osoby o nicku Bastek(jakoś mi z tego co napisałaś wynika,że Bastek to kobieta), nie wiem,że był opuszczony i nie wiem,że ów Bastek protestował/a. Wiem, że ludzie mają często dziwne pomysły, ale nie odniosłam wrażenia,że ktoś celowo zajął blog po Erinti tylko po to,żeby Ci dokuczyć.To, co się działo potem, w kilka dni po ukazaniu się bloga Inteligencji, było reakcją, a nie akcją wymierzoną w Ciebie.Być może,że gdyby nie wmieszało się w to tyle innych osób sprawa zmarłaby śmiercią naturalną i osoba o nicku Inteligencja nadal prowadziłaby ten blog. No a teraz prowadzi go Wiktoria.I tak samo mnie to nie przeszkadza. Mario, czy Ty nie za bardzo lubisz teorie spiskowe? Nie wykluczam,że jestem naiwna, ale mnie nie przyszłoby do głowy,że ktoś specjalnie jakiś blog założył po to,żeby mi dokuczyć.W końcu,żeby komuś dokuczyć wystarczy nie prowadzić własnego bloga, a wszędzie swoje 3 grosze wrzucać i zaśmiecać blogi, tak jak to u Ciebie niestety ma miejsce dość często.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Witaj Anabell, tylko dlatego, że nie znasz Bastek, to juz nic cie nie obchodzi, że ktos jej dokuczył. Zrobil tak sam numer jak Inteligencja, na opuszczonym adresie po skasowanym blogu założył blog, w tym wypadku wyraźnie do obrażania mnie.
    Chcesz zamykać oczy na fakty. Zajrzyj do mnie na blog i zobacz, co Bastek napisała w komentarzach (tekste refleksje doświadczonego blogera), zobacz, jak ja to zdenerwowalo i jak ja trolle obrażały, napisała to też na blogu Nitagera.
    Erinti postanowiła znikną wraz z nickiem, a więc sama nie mogła protestować, że ktoś wykorzystuje jej adres, natomiast Bastek nadal korzysta ze swojego nicka, tylko teraz na WP, dlatego się tak strasznie zdenerwowala.
    Tak więc w tym, co pisze nie ma nic spiskowego, tylko same fakty.
    Ktoś, kto przejąl adres Bastek i tak strasznie ją zdenerwowal, argumentuje podobnie jak ty. Jka będziesz miala czas, to naprawdę zajrzyj na mój blog i to przeczytaj. Chyba tylko ty jedna to bagatelizujesz z osób, którym na to zwróciłam uwagę.
    Maria Dora

    OdpowiedzUsuń
  48. A bo ja wiem, ktoto jest Wiktoria, zauważylaś, jak pod jednym tekstem ktos napisał, że mu się wydaje, że ona troche koloryzuje, jak się rzuciła z pazurami! Ciekawe!
    Maria Dora

    OdpowiedzUsuń
  49. Mario, czy ja gdzieś napisałam,że mnie nie obchodzi sprawa Bastka? Ja napisałam,że sprawy nie znam, bo nigdy na taki blog nawet nie zaglądałam.Ja mam wprawdzie mocno ograniczone zaufanie do współuczestników ruchu drogowego, ale nie podejrzewam, że ktoś mógłby założyć blog tylko po to,żeby mi dowalić. I słowo daję, nie doszukuję się w każdym zdaniu aluzji do siebie.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  50. Mario, przyznaję się mam poważną wadę - najczęściej nie czytam wszystkich komentarzy, a juz nigdy po tym, gdy sie wpiszę.Często wpisuje się jako druga osoba i wtedy czytam komentarz, Ale gdy jest ich więcej - prawie nigdy.Nie starcza mi czasu.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  51. Anabell, ja tez tak myślalam początkowo, dopóki nie zaczęły się dziać dziwne rzeczy. a przecież to, o czym mówię, to widział też Nitager (nie tylko) i pisze o tym sama Bastek. Dlaczego podajesz w wątpliwość to, co piszę, skoro ma to potwierdzenie?
    Wiesz, na Onecie łatwiejsze jest nawiązywanie kontaktów przez blogerów, łatwiejsze wpisywanie komentarzy, ale i też łatwiejsze różne intrygi.
    O antyblogu Patrycji, która wygrała konkurs na blog też nic nie słyszałaś?
    Jak ci dobrze, że jesteś z boku tych wszystkich intryg Onetowych. Tak trzymaj! Mam nadzieję, z]że cię nie uwiklłają, bo ja też bronie sie przed intrygami, ale co mam poradzić, gdy pewien bloger atakował każdy mój tekst i mnie osobiście, dlatego, że nie chcę sie narażac na niebezpieczeństwo podając swoje dane osobom, do których nie mam za grosz zaufania. A to ściągnęło na mnie mase obelg z różnych stron.
    Czy uważasz, że ja mam obowiązek korespondować z każdym, kto tego chce, a może i umawiać się z obcymi facetami po kawiarniach?
    Maria Dora

    OdpowiedzUsuń
  52. gdybym ja zaczela Ci wymieniac w jakie dziwne rzeczy wierze, to do wieczora by mi zeszlo:) co do imion to nigdy nie mialam okazji przeczytac charakterystyki wlasnego, wiec jak narazie z nieufnoscia podchodze do tematu... no bo czy to znaczy ze kazda Monika ktora spotykam bylaby do mnie podobna? ksztalty, owszem dzialaja na czlowieka podobnie jak i kolory, co tlumaczy iz rozni ludzie roznie sie czuja w roznych wnetrzach. jeden potrzebuje spokoju, inny jest chodzacym chaosem itp itd.
    jesli chodzi o komentowanie u mnie, to nie spodziewam sie by kazdy komentowal wszystko. niektore tematy sa nam obce i nie mamy na nie nic do powiedzenia. ja tez nie zawsze u Ciebie komentuje. musze zajrzec na tego drugiego bloga, zostawisz mi jeszcze raz linka bo jakos mi sie zagubil? prosze.

    OdpowiedzUsuń
  53. Myślę Mario,że jeszcze trochę a Onet będzie musiał wprowadzić "blogi za zaproszeniem" oraz możliwość moderowania komentarzy. Wydaje mi się,że w gruncie rzeczy, te osoby, które piszą dla frajdy, a nie dla popularności, powinny się tego domagać. W mojej blogowni istnieją te dwie opcje i ja też odwiedzam taki blog, na który musiałam uzyskać zaproszenie.Szczególnie przydatne jest moderowanie komentarzy, bo każdy "chłam" zawsze możesz wyrzucić w kosmos.
    Mnie powaliła nagroda w dziale literackim, bo kibicowałam pewnej
    blogowiczce (zajęła 2 miejsce)a te wiersze, które wygrały to jak dla mnie to był skandal.Z tym blogiem Patrycji to zmiotło mnie uzasadnienie werdyktu. Po prostu Onet robi się kiepską blogownią.
    Mario, oczywiście,że nie masz obowiązku korespondować z kimś, z kim nie masz ochoty.Zaczynam wierzyć,że 1/3 blogerów w Onecie to świry.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  54. Moni, za chwilę do Ciebie wpadnę i umieszczę w "napisz do mnie".
    Ja, tak na własny, skromny użytek zaczęłam obserwować dziewczyny o "moim" imieniu. I w bardzo wielu rzeczach jesteśmy podobne.Ten wpływ imienia na życie jest mieszanką numerologii i znaczenia imion. Zresztą ma tu znaczenie, czy np. ktoś na Janinę mówi cały czas Janina, czy np. Nina.Wtedy każde z tych imion ma inną liczbę i osoba wołana zawsze per Nina będzie się różniła od innych Janin.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń