wtorek, 11 sierpnia 2009

Wspaniałe laboratorium - Ziemia

Dawno, dawno temu, na dnie jednego z mórz planety Ziemia, grupa
astronautów z innej planety zbudowała olbrzymią kopułę.

Mówi o tym I Księga Mojżeszowa, oraz pozabiblijne, pradawne
zapiski, które uznawane były przez dawnych izraelitów za święte.

Sklepienie owej kopuły było przezroczyste, grube jedynie na 3 palce,
bo było wykonane z wyjątkowo twardego i mocnego materiału,
hartowanego "siłą ognia".
Kolejnym krokiem było wypompowanie wody z kopuły by ukazał się
suchy ląd.
Następnie zajęto się uprawą osuszonego kawałka dna morza. A na skle-
pieniu kopuły zainstalowano system lamp.

Tak powstało laboratorium doświadczalne, miniatura świata, który
nietrudno było objąć wzrokiem i mieć pod stałą kontrolą.

I właśnie w tym laboratorium powstał pierwszy człowiek, nie w drodze
powolnej ewolucji , ale w wyniku działań genetycznych.
Astronauci- naukowcy manipulując genami istot człekokształtnych i
swoimi genami, stworzyli w końcu rozumną istotę, do nich podobną.

Na tym zakończył się czas działania podwodnego laboratorium. Nie
wszystkie powstałe w laboratorium istoty spełniały założone przez
astronautów kryteria. Postanowiono zatopić laboratorium wraz z
jego licznymi, nieudanymi zupełnie mieszkańcami, a jednocześnie
zachować przy życiu gatunek Homo Sapiens i część zwierząt.

Pouczono najstarszego z rodu jak zbudować bezpieczny, niezatapialny
statek, będący właściwie łodzią podwodną. Gdy ci, co mieli być ocaleni
znalezli się w tym statku, laboratorium na dnie morza zostało zalane.

Ludzie wyprodukowani w laboratorium zostali w ten sposób wypu-
szczeni na wolność, mogli rozpocząć zasiedlanie lądów, co było począt-
kiem drugiego etapu planu astronautów- Stwórców.

Nasi Stwórcy-astronauci stale ingerowali w życie ludzi. Wybierali
niewielkie, reprezentatywne grupy i izolowali je od reszty świata.

Kochani, to nie jest nowa Biblia, ale jej tłumaczenie z materiałów
żródłowych, dokonane przez niemieckiego teologa Waltera-Jorga
Langbeina. Od kilkunastu lat Langbein pracuje naukowo i przemierza
świat szukając potwierdzenia swej teorii, że istoty, uznane kiedyś
za Bogów, Stwórców ludzi, były przybyszami z Kosmosu.

Do mnie ta teoria przemawia. Rozumiem teorię ewolucji, ale zawsze
zastanawiał mnie fakt, że "obok siebie" żyją małpy człekokształtne,
które jakoś nie mogą już wznieść się na kolejny etap rozwoju , oraz
my, Homo Sapiens.
Dlaczego w tym przypadku zatrzymał się rozwój małp?
A my - skąd mamy te 2% genów, którymi różnimy się od małp?

Nie wiadomo skąd pochodzili nasi Stwórcy - może z Syriusza?
Dogonowie i inne plemiona zamieszkujące góry Hombori w Mali, są
przekonani, że przed tysiącami lat przybyły na Ziemię istoty
z Syriusza. A wiedza Dogonów o tej planecie jest zadziwiająca. Ale
to już temat na odrębny post.

29 komentarzy:

  1. Czemu nie...
    tylko jakoś jestem tak do końca przekonana, że nigdy się nie dowiem, jak było na prawdę...
    może te 2% to po prostu przypadek w ewolucji?
    ale takie informacje, przypuszczenia, rozważania, zawsze są podniecająco ciekawe, tajemniczość, niepewność rozbudza wyobraźnię, skąd jestesmy...
    taaa, wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz Beatko, może to nawet nie jest takie ważne skąd się wzięliśmy i od kogo pochodzą owe 2% genów? Może wręcz lepiej nie wiedzieć. Ale pokombinować i poszperać w książkach jest całkiem fajnie, zwłaszcza,że nikt za to stopni nie stawia.Zastanawiające jest w tym wszystkim to,że zarówno Dogonowie, Indianie Ameryki Płn., Hindusi, Sumerowie, mieszkańcy Wyspy Wielkanocnej i jeszcze parę innnych plemion, mają w swych najstarszych zródłach pisanych opisy bogów, którzy przybyli z nieba, którzy toczyli między sobą zaciekłe wojny, latali maszynami.

    OdpowiedzUsuń
  3. kurcze, ja to wiem, tylko gdzie oni sie podzieli, "wsiąkli " w nas? Pewnie tak, jednak zabrakło im energii, wiedzy, Bóg wie czego, żeby wrócic?
    to, Anabell, przygnębiające jest... jestesmy skazani na Ziemię!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Anabell! Ciekawość człowiecza i chęć wyjaśnienia i poznania wszystkiego przywodzi na myśl szczęśliwe małżeństwo. Małżeństwo w którym z ciekawości wynajmuje detektywa by mieć jeszcze jeden powód do uwielbienia wiernej mu od lat żony. Rzeczywistość, czyli tzw. prawda jest okropne. W efekcie szczęście obojga jest zrujnowane a stadło się rozpada.
    Czy warto więc dochodzić do świadomości, że ludzkość może okazać się pożytecznym dla rozwoju Ziemi pasożytem, czymś w rodzaju mszyc, na przykład?

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie specjalnie jestem ciekawa tego skąd się wzięliśmy - kosmici stworzyli nas czy ewolucja na Ziemi. bardziej ciekawi mnie czy mamy jakichś krewniaków w kosmosie.
    Markita

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie widzę w koncepcji ewolucji niczego rewelacyjnego poza usiłowaniem uporządkowania danych naukowych. Moim zdaniem dużo pełniejsza od koncepcji ewolucji gatunków wydaje mi się teoria złożoności i fraktali. W sensie kosmologicznym Bóg-Stwórca pozostaje dla mnie poza naszym czasem i przestrzenią (zupełnie jak dla św. Augustyna). Stąd wszystko, co się pojawiło do tej pory w naszej czasoprzestrzeni bierze swój fraktalny początek z owej tajemniczej osobliwości, z której dosłownie wybuchł, ale w sposób wybitnie uporządkowany (!), a nie przypadkowy, niszczycielski (!) nasz wszechświat. W teorii złożoności jest miejsce na równoczasowe pojawienie się dwóch fraktali: małp człekokształtnych i ludzi. Nie ma sprzeczności.

    Opis biblijny z I Zwoju MOjżesza odbieram nie jako naukowy opis zdarzeń, które na pewno miały miejsce podczas stwarzania wszechświata, ale jako wyraz wiary starożytnych, że uporządkowany świat, w którym żyją powstał ze względu na nich, a Bóg czuwa, aby siły chaosu i zła tego świata nie zniszczyły. Więcej pisałam o tych sprawach i związkach ewolucji i teorii złożoności w lutym-marcu 2009 na blogu Bracia Polscy (http://bracia-polscy-poznan.blog.onet.pl). Ale i Twoja wersja ma w sobie elementy bajkowości i może być pociągająca dla wielu. Pozdrawiam, Arianka

    OdpowiedzUsuń
  7. Takie i podobne opisy stworzenia czlowieka - droga genetycznej inzynerii,pojawiaja sie w wielu przekazach. Ponadto istnieja struktury architektoniczne czy wrecz rysunki mowiace ze wieki temu istniala cywilizacja ktora byla bardzo rozwinieta technicznie i pomagala zorganizowac zycie tym nowym, niezaradnym istotom ktore stworzyla.
    Nie wiadomo gdzie sa teraz i dlaczego nie szukaja kontaktow. A moze sa i tylko ich nie zauwazamy?
    Sa teorie mowiace ze te wlasnie cywilizacje albo zyja w innym rozmiarze czasowym albo potrafia przeskakiwac z jednego czasu do drugiego i stad wynika fakt ze istnieja "Nostradomusy" - osobnicy ktorzy potrafia widziec to co stanie sie w przyszlosci bo z jakich powodow jest im ta zdolnosc, przynajmniej czesciowo, dana.
    Wg mnie, istnieje wiecej dowodow na taki wlasnie scenariusz historii zycia na ziemi niz Boga. Wielu sceptykow nie chce o tym ani o tym sluchac a ja sie pytam wtedy: a jakie wlasciwie sa DOWODY na istnienie boga?
    To wszystko jest fascynujace. Mam nadzieje ze napiszesz wiecej postow na takie tematy. Pozdrowienia!
    Margo4

    OdpowiedzUsuń
  8. Anabell, może rzeczywiście tak było, a może nie. Fantastyczne jest to domniemywanie. Ja skłaniam sią do przyjęcia wpływu na świat istot pozaziemskich.
    Nola

    OdpowiedzUsuń
  9. Beatko, może spodobały im się bardzo Ziemianki i dlatego zostali.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj Jerzy, fakt, czasem może nie warto dochodzić do sedna sprawy, ale mnie nie przeszkadza w niczym świadomość,że może jestem owym pożytecznym pasożytem. Lepiej być pożytecznym niz nieprzydatnym, prawda? :))))

    OdpowiedzUsuń
  12. Markito, jeśli nas stworzyli Jacyś z Kosmosu, no to mamy krewniaków w Kosmosie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie widze powodu dla którego mam tego, kto mnie stworzył nazywac akurat bogiem. Poza tym, to o czym pisałam to nie moja teoria. Nawiasem mówiąc bardziej mi to pasuje niż to co na ten temat głosi kościół.Zdecydowanie ta bajka bardziej mi odpowiada.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zgadzam się z Tobą Margo całkowicie. Pewnie,że jeszcze napiszę.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  15. No to nas przybywa, Nolu. Tak naprawdę to jest jeszcze wiele tajemnic i wiele ciekawych teorii.

    OdpowiedzUsuń
  16. Witaj Anabell! Twój opis (mniej więcej) został wykorzystany w filmie (w zasadzie serialu) "Stargate Atlantis". Tyle, że tam ludzie (tzw. pradawni) nie tyle ewoluowali co po prostu przyszłe pokolenia zapominały o ich dorobku. I jest to jak najbardziej z racjonalnego punktu widzenia możliwe do udowodnienia.

    Wyobraź proszę sobie, że zostałaś wyrzucona na przykład z balkonu ;-) na jakąś wyspę gdzie mieszka sobie miła i sympatyczna ale bardzo prosta i mało rozwinięta technologicznie rasa. I tu mam pytanie. Jaki procent swojej (niewątpliwie dużej) wiedzy byłabyś w stanie im przekazać? O rzeczach technicznych takich jak klimatyzacja, skuter czy motorówka mogłabyś zapomnieć. Starałabyś się przekazać proste, ale przydatne rzeczy. Twoje opowieści o latających maszynach i urządzeniach w których jest zimno podczas upałów zmieniły by się w legendy.

    A swoją drogą jak mało pożytecznych rzeczy człowiek wie. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Cześć Mironq, nie znam tego serialu, a zresztą nie oglądam wogóle filmów sf.Wogóle mało filmów oglądam, wolę czytać i to nie na ekranie, ale tak tradycyjnie.Z tym balkonem to byłoby trudno, mieszkam na parterze, co najwyżej mogłoby mnie UFO poderwać.:)))Już kilka razy w życiu, nie opuszczając własnego kraju, czułam się tak, jakbym spotkała ludzi oddalonych od naszej cywilizacji o całe lata świetlne. I najprostszych, podstawowych rzeczy nie bardzo można było im przekazać. Na wszystko , co im mówiono reakcją było tylko wzruszenie ramion i dzwięki: iiii, niiiii, iiitam.
    A wszystko działo się w końcu XX w.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  18. tak..od jakiegoś czasu myślę podobnie.
    i jakoś nie wierzę w przypadki.

    ale chciałabym się kiedyś dowiedzieć skąd i dlaczego i po co?:))))

    OdpowiedzUsuń
  19. Cześć Mijko, nawet jeśli są na te pytania prawdziwe odpowiedzi, nikt się nie kwapi do ich udzielenia i ropowszechnienia.

    OdpowiedzUsuń
  20. pytanie dlaczego sie nie kwapią tez jest zasadne...

    OdpowiedzUsuń
  21. Beatko, nie domyślasz się? Przecież padłoby kilka dotychczasowych mitów i jeszcze by się okazało,że pewne zawody to nie powołanie, tylko wygodny sposób na życie.

    OdpowiedzUsuń
  22. Aleś ruszyła temat! I to w przededniu koncertu Madonny, którą pierwowowzorkę ponoć porwali kosmici na oczach gawiedzi.
    Ale na serio!. Dzięki netowi mamy możliwość poznać czasem fantastyczne teorie stworzenia życia na naszym globie. Niezaprzeczalnym największym popularyzatorem teorii naszego kosmicznego pochodzenia jest Erich von Daniken. Jednak nie to mnie akurat zawsze interesowało, bo to że życie pochodzi z Kosmosu jest niezaprzeczalnym faktem. Powtarzam - życie a nie człowiek w obecnym kształcie! Bardziej mnie zawsze frapowała historia powstawania religii i wszelkich wierzeń ze szczególnym uwzględnieniem tego naszego drugiego - po śmierci - życia. Jakoś ludzie na przestrzeni tysięcy lat nie dopuszczali nigdy, że z chwilą śmierci zapada kurtyna nicości, że nasz mózg przestaje pracować i nie odbiera bodźców. Skoro tak, to po co urządzamy uroczystości i obrządki aby godnie pochować ciało zmarłego, skoro jemu jest to już gance gal? Przecież równie dobrze można byłoby przepuścić jego ciało przez maszynkę do mięsa i nakarmić "tym" głodne lwy. A jednak mamy w kanonie moralnych norm zachowanie godności szczątków ludzkich i to bez względu na wyznanie. Chociaż jeśli chodzi o wroga to już nie jest to takie jednoznaczne.
    My jako Polacy poniekąd mamy się kim szczycić ponieważ w 1902 roku Jerzy Żuławski (tak, tak ten z całej dynastii Żuławskich) napisał pierwszą część tryptyku Si-Fi pt:"Na Srebrnym Globie". To właśnie w pierwszym tomie ukazany jest cały proces powstawania religii wśród homo sapiens. Dlaczego człowiek na obecnym etapie ewolucji w coś wierzy - bo wiara to surogat czegoś nieznanego czego jeszcze nie znamy! Gorąco polecam tę książkę wszystkim, którzy czytają teraz ten tekst. Jest tylko jedno ale! Nie próbujcie zastąpić książki filmem wyreżyserowanym przez stryjecznego wnuka autora książki. Andrzej Żuławski skopał całe przesłanie, które zawarł dziadek Jerzy gmatwając wszystkie wątki zawarte w całej trylogii ("Na Srebrnym Globie", "Zwycięzca", "Stara Ziemia"). W filmie wyszedł taki bigos, że chyba najtęższy umysł filozofa nie pojmie o co tu chodzi. Według mnie powinny powstać trzy różne filmy a nie synteza różnych, czasem odległych od siebie wizji.
    Na koniec pragnę tylko powtórzyć za kosmologami i filozofami, że człowiek na razie jest na etapie ewolucyjnym porównywalnym do innego ssaka - psa - ze swoim móżdżkiem. Dopiero inżynieria biologiczna i nanotechnologie będą udoskonalały nasz mózg. Wtedy dopiero będziemy odkrywać Prawa Kosmosu, o których na razie nie mamy zielonego pojęcia. Przecież z góry zakładamy, że Kosmita to wyższa ineligencja - to tak jakbyśmy My dzisiejsi ludzie pragnęli wytłumaczyć zasadę telefonii komórkowej np. Mieszkowi I i w dodatku zrobilibyśmy mu zdjęcie tym aparatem. Pozdro!
    trocki!

    OdpowiedzUsuń
  23. Ks. Adam Boniecki z "Tygodnika Powszechnego", który nie uważa, że istnienie kosmitów stoi wbrew nauce Kościoła, żartobliwie kiedyś stwierdził, że poradziłby proboszczom powiedzieć z ambon: - Drodzy parafianie, mam nadzieję, że Bóg stworzył gdzieś we wszechświecie inny świat, który mu się bardziej udał niż ten nasz.Uleczka

    OdpowiedzUsuń
  24. Cześć Trocki, czytałam całą trylogię Żuławskiego, filmu nie oglądałam, bo dla mnie zawsze książka lepsza niż film.Tylko w jednym wypadku film był lepszy niż książka- "Rodzina Połanieckich".Nic nie ujmując naszemu kochanemu pisrzowi to książka była wyjątkowo nudna i bezbarwna. Sama nie wiem, co się dzieje z nami "potem", ale pewnie się kiedyś dowiem, gdy przekroczę tę cienką linię. Czasem mi się wydaje, że może reinkarnacja to nie takie głupie założenie, bo w gruncie rzeczy mentalność ludzi na przestrzeni wielu, wielu wieków jakoś mało się zmienia. Wydaje się,że skoro na okrągło kolejne pokolenia popełniają te same błędy to może krążymy w kółko, zresztą nie tylko my, zwierzęta też.
    Co do religii- chyba łatwiej jest żyć, wierząc,że ktoś nami kieruje, że to iż robimy głupstwa lub podłości nie wynika tylko i wyłącznie z naszej głupoty i niskiego instynktu, a jest jakimś planem bożym. Tylko jak dla mnie to ów bóg musi mieć osobliwe poczucie humoru - bardziej to wygląda na zabawę żołnierzykami ołowianymi, niż kierowanie losem ludzkości, którą się stworzyło.Psychologowie twierdzą,ze tworzenie wiary w bostwa/boga, jest zakodowane w naszym mózgu, pytanie więc się nasuwa, kto nam to zakodował? Po co? - tu już łatwiej odpowiedzieć- żeby nami sterować, czerpać z tego korzyści.A ilu chętnych pomocników
    się przy tym kręci, prawda? Tylko dlaczego nazywaja to powołaniem, skoro to jest po prostu pewien sposób na życie.
    Pozdrówki, :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Cześć Uleczko, czasem nawet ksiądz Boniecki mówi do rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  26. Myślenie wielu ludzi zajmujących się tą tematyką jest jakieś takie poplątane i jak dla mnie nieprzejrzyste. Ale nawet najbardziej logicznie myślącym z nas zdarzają się poplątane myślenia. A za myśleniem idzie nasze życie. Dlatego życie tak często bywa też takie poplątane. Uleczka

    OdpowiedzUsuń
  27. No popatrz Ula, a ja myślałam,że napisałam to w sposób nie poplątany:)))
    Z reguły wszystko, co burzy naszą dotychczasową wiedzę, wydaje się nam z początku poplątane lub niedorzeczne.

    OdpowiedzUsuń
  28. Miło myśleć, że jest się cząstką boskiego planu a nie tylko udaną mieszaniną z probówki kosmitów :-))))

    A tak serio: istnieje w naszych dziejach wiele trudnych do zrozumienia wydarzeń; to skłania do poszukiwania wyjasnień, to z kolei nas rozwija i pogłębia wiedzę, więc idzie na pożytek.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń