niedziela, 6 września 2009

160. Przywróćmy pamięć o nich

Wpadł mi w ręce wrześniowy numer "Wiedzy i Życia" i przyprawił mnie
o lekki rumieniec wstydu.

Żyję sporo lat i wydawało mi się, że okres międzywojnia w Polsce jest mi
dobrze znany. Od strony literatury raczej tak, ale okazuje sie, że jestem
nieomal zielona, gdy rzecz dotyczy polskiej myśli technicznej.

Wiedziałam coś o tym, że produkowaliśmy bardzo dobre parowozy, które
były eksportowane, a z czasem lokomotywy spalinowe i elektryczne.
Nazwa Łoś kojarzyła mi się nie tylko z przemiłym rogaczem ale i z dobrze
ocenianym bombowcem, skonstruowanym przez Jerzego Dąbrowskiego.
Wiedziałam też o złamaniu kodu niemieckiej maszyny cyfrującej a doko-
nał tego trzyosobowy zespół matematyków-kryptologów.Pracami kiero-
wał Marian Rejewski, współpracowali: Jerzy Różycki i Henryk Zygalski.

Właściwie mam żal do kolejnych ekip rzadzących w Polsce,że tak mało
uwagi poświęcono rozwojowi gospodarczemu II Rzeczypospolitej. A był
to rozwój godny uwagi , bo z chwilą uzyskania niepodległości ówczesne
władze miały naprawdę niełatwe zadanie zniwelowania różnic występują-
cych na terenach 3 zaborów oraz dokonania skoku, by dorównać choć
Czechosłowacji.

Nasze obecne ugrupowania prawicowe zachłystywały się w zachwytach
nad polityką Piłsudskiego, a tak naprawdę godna zachwytu była polityka
gospodarcza II Rzeczypospolitej.
Do momentu wybuchu II wojny światowej powstało ponad 100 nowo-
czesnych wytwórni.
To wtedy powstały zakłady opon i polskiego sztucznego kauczuku KER
w Dębicy,w Mielcu produkowano samoloty, w Rzeszowie silniki lotnicze,
w Sanoku karabiny maszynowe, w Niedomicach koło Tarnowa -celulozę,
w Lublinie montowano samochody ciężarowe, w Poniatowie sprzęt dla
łączności, w Tarnowie była rafineria miedzi. W trakcie budowy była ele-
ktrownia wodna w Myczkowicach na Sanie oraz rurociąg naftowy z Zagłę-
bia Borysławsko-Drohobyckiego. Choć ilościowo polski przemysł był
skromny, to jakościowo rywalizował z najlepszymi. W planach było jesz-
cze dalszych 300 zakładów.

Czy ktoś z Was słyszał o majorze Rudolfie Gundlachu i jego wynalazku?
Stawiam na atahualpę, miał coś wspólnego z wojskiem, więc pewnie
wie, że major Gundlach wynalazł czołgowy peryskop odwracalny,
pierwszy który zapewniał pełne pole widzenia, całe 360 stopni. Umożli-
wiały to lusterka pryzmatowe umieszczone w ruchomej nakładce.
Brytyjscy i amerykańscy producenci czołgów stosowali ten wynalazek
w produkowanych przez siebie czołgach, które w ramach programu
lend-leade trafiły do ZSRR. Tam został bezpardonowo skopiowany i
zainstalowany w czołgach T-34 i IS-1. Powrócił do Polski ze wschodu
i wszedł do wyposażenia LWP jako Peryskop Obserwacyjny MK-4.

O Józefie Kosackim, konstruktorze skutecznego wykrywacza min (Mine
Detector Polish Mark 1) też mało kto wie, a znalazł się on w wyposażeniu
brytyjskich sił zbrojnych.

W listopadzie 1940r w Londynie powstał Wojskowy Instytut Techniczny,
w którym wznowiono produkcję polskiego działa przeciwlotniczego kalibru
40mm, produkowanego przez Z-dy Cegielskiego w Poznaniu. Ponadto
polscy konstruktorzy stworzyli kilka rodzajów broni: Jerzy Podsędkowski
działko kalibru 20 mm, Kazimierz Januszewski połautomatyczny karabin
EM2, poza tym Januszewski i Aleksander Czekalski przyczynili się do
skonstruowania wraz z brytyjczykami działa bezodrzutowego, zastosowa-
nego w kampanii w Afryce Północnej.

W dziedzinie lotnictwa, w II wojnie światowej wykorzystano również kil-
ka polskich wynalazków.
Zbigniew Oleński udoskonalił Spitfira powiekszając pole widzenia pilota
i ułatwiając mu opuszczenie maszyny w przypadku konieczności ratowa-
nia się na spadochronie.
Tadeusz Czaykowski wyeliminował niebezpieczne drgania w pościgow-
cach Tempest, używanych m.in. do zwalczania pocisków
rakietowych V-1.
Wacław Czerwiński swym wynalazkiem przestrzennego kształtowania
sklejki drzewnej na gorąco umożliwił zastąpienie niektórych aluminio-
wych elementów konstrukcyjnych elementami produkowanymi ze sklejki.
W bombowcach brytyjskich zainstalowano opracowane przez Władysława
Świąteckiego specjalne wyrzutniki wykorzystujące zasadę dzwigni
wielokrotnej. Jerzy Rudlicki rozwinął tę koncepcję i opracował wyrzutnik
do bombardowań powierzchniowych z dużej wysokości, który został
zastosowany w amerykańskich bombowcach B-17 Flying Fortress.

Mieliśmy również swój udział w bitwie o Atlantyk.To Wacław Struszyński
skonstruował antenę namiarową umożliwiającą wykrywanie i lokalizację
niemieckich okrętów podwodnych, gdy korzystały one z łączności radio-
wej na wielkich częstotliwościach. Anteny te montowano na okrętach es-
kortujących konwoje morskie.
Juliusz Hupert wynalazł stabilizator częstotliwości nadajników okrętowych.

Inżynier Heftman kierował wytwarzaniem zminiaturyzowanych radiostacji
własnego pomysłu, dla ruchu oporu w krajach okupowanych.
Henryk Magnuski, pracujący od 1940 roku w amerykańskiej f-mie Moto-
rola opracował pierwszą, opartą na modulacji częstotliwości, radiową stację
wojskową dla najniższych szczebli dowodzenia SCR-300, lekką i o stosu-
kowo dużym zasięgu. A Zygmunt Jelonek stworzył radiostację WS Nr 10,
pionierską w skali światowej linię radiową o ośmiu kanałach komunika-
cyjnych, która umożliwiła łączność dowództwa z oddziałami walczącymi
na plażach Normandii podczas inwazji na początku czerwca 1944r.

Wszyscy wyżej wymienieni naukowcy i wynalazcy nigdy nie powrócili
do Polski, a Polska jakby o nich zapomniała.
Jestem w stanie zrozumieć ekipy rządowe z okresu PRL, ale jakoś nie
mogę zrozumieć milczenia na ten temat ekip firmowanych przez
polską prawicę.

Oczywiście nie wymieniłam tu wszystkich polskich wynalazców i
naukowców z okresu II Rzeczypospolitej.
Więcej na ten temat można znalezć we wrześniowym numerze mie-
sięcznika "Wiedza i życie", art. Bolesława Orłowskiego "Zapomniani
Zwycięzcy".

37 komentarzy:

  1. cóż...przykro...mam tylko taką niesmiałą pewność, że nie tylko nasz kraj zapomina...

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację Anglicy też o nich nie wspominają. Ale wydaje mi się ,że stanowczo za mało wiemy o czasach międzywojnia od strony ówczesnego rozwoju ekonomicznego i przemysłowego. PRL wszystko zakrywała, a twórcy Polski Prawej i Sprawiedliwej też nie umieli docenic tamtych lat, głównie zauroczeni konikiem, szabelką i hasełkami.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  3. się niewiele zmieniło w takim razie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeżeli chodzi o międzywojnie, - to przynaje bez bicia, że dostaję białej gorączki, jak wchodzę w te tematy - ale od strony politycznej. Bo to co się działo wówczas na scenie politycznej odrodzonej RP było żenujące. Natomiast, jeżeli chodzi o rozwój gospodarczy II RP - wbrew opiniom niektórych - szliśmy jak burza. Ja ten okres nazywam "Jeden kraj - trzy światy". Gdzieś to wyczytałam i tak mi zostało. Całkiem inny poziom rozwoju gospodarczego, kulturalnego, inne stosunki społeczne, inne prawo (w tym drogowe, bo np.w Galicji jeżdżono lewą stroną drogi, a nie prawą, jak na ziemiach zaboru rosyjskiego i pruskiego) inne języki, poziom wykształcenia, brak połączeń komunikacyjnych, nawet wyznanie. Jeden wielki tygiel, z którym trzeba sobie poradzić, bo inaczej wybuchnie... I choć nie było kolorowo i sielsko - anielsko, jakoś udało się to wszystko naprowadzić przynajmniej na odpowiednie tory. I faktycznie gospodarka polska dość prężnie zaczęła się rozwijać. A polscy konstruktorzy - co sama już pokazałaś, wcale nie odstawali od swych kolegów po fachu z zachodu.I kto wie, co by się stało, gdyby nie 1939 i jego następstwa.
    A jak pozwolisz, to dorzucę jeszce dwie ciekawostki z Polakami w roli głównej:
    W czasie bitwy pod El - Alamein, przełomowej w bitwie o Afrykę Pn., Brytyjczycy przełamali niemiecki opór m.in. dzięki elektronicznemu wykrywaczowi min, który był wynalazkiem polskiego inżyniera Mariana Kosteckiego.
    I operacja "Overlord", czyli lądowanie aliantów w Normandii. Alianci prowadzili szereg działań maskujących, by Niemcy nie odkryli czasu i miejsca operacji. Człowiekiem, który "oszukal Hitlera" nazwano płk. Romana Czerniawskiego, pseud. "Brutus". Kierował on operacją, która miała zasugerować Niemcom, iż głowne siły alianckie wylądują w rejonie Calais, a desant w Normandii to tylko uboczna akcja dywersyjna. I zrobił to ze swymi ludźmi tak skutecznie, że Niemcy faktycznie główne siły zebrali pod Pas - de - Calais, a Hitler twierdził, że posiada informacje z najbardziej wiarygodnych źródeł.
    Przepraszam, że się tak rozpisałam. Ja Ci bardzo dziękuję za tego posta:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niezmiernie ciekawe, Anabell i dajace Polsce powod do dumy. Wstyd ze nie mowi sie o tym szerzej.
    Mysle ze glowna przyczyna jest to iz po wojnie Polska dostala sie pod skrzydla ZSRR i prowadzila polityke przez nia narzucona. Nie bylo mozliwym chwalic i glosic tego co nie powstalo pod ich auspicjami. A pozniej po prostu zapomniano. Zreszta ile istnieje dokumentow ktore dopiero teraz mogly zobaczyc swiatlo dzienne!
    Dobrze ze troche ludzi uslyszy o tym dzieki Tobie. Ja Ci rowniez dziekuje. Milego poniedzialku -Margo4

    OdpowiedzUsuń
  6. I szkoda, prawda Beatko?
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj Ewutku, zrobiłaś mi radość tym komentarzem, lubię gdy to co napisze interesuje i inne osoby, chociaż jak zwykle tematy wynikaja z egoizmu.Autentycznie zrobiło mi się głupio, bo o ile znałam powstawanie Gdyni, trochę wiedziałam o lotnictwie (bywało się w modelarni),o Enigmie to nawet chyba za PRLu mówili, to reszty tych wynalazców nie znałam. I trochę smutno,że nic się o nich nie mówi, a powinno.I o tym jak szybko wtedy Polska szła do przodu też powinno się mówić, bo powinniśmy z tamtego okresu czerpac przykłady. A nie zachwycać się bzdurami , które plótł Piłsudski.
    Miłego Ewutku,:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj Margo,mijamy się, Ty zaczynasz dzień, ja kończę, ale najważniejsze,że mamy kontakt, prawda? Ja myślę,że Polacy za mało właściwych wniosków wyciągają z własnej przeszłości. Chyba nie potrafimy uczyć się na błędach i własnych i cudzych, gorzej,że nie potrafimy powielać tego, co kiedyś zrobiliśmy dobrze.
    Miłego, kochana,:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj Anabell,
    Podzielam Twoje zdanie. Więcej Ci u nas kultu wojennych sukcesów (a również i porażek), mniej zaś docenienia ludzi nauki, tudzież kultury.
    Rzeczywiście - dla PRL-owskich rządów korzystniej było nie zauważać osiągnięć II Rzeczpospolitej, ale myślę też, że i obecnie nie potrafimy wykorzystać potencjału naukowego. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Trochę szkoda, że nic nie wspomniałaś o polskiej myśli w technice telewizyjnej, którą stosowano od 1933 r. Gdyby nie wojna to mięlibyśmy już w latach 40-tych odbiorniki w sporej części domostw i zapewne stalibyśmy na równi z USA. Pozdro!
    trocki

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj Smooth, a przecież wsomnieć również należy,że wszystkie te zakłady były w rękach prywatnych właścicieli.I mam podejrzenie,że dzięki temu,że nie były państwowymi molochomi to były dynamiczne. I jeszcze coś- kiedyś ludzie szanowali pracę, swój zawód i nie zaczynali rozmowy o pracę od pytania o zarobki, a od tego co potrafią, w czym są dobrzy. Mój dziadek był dyrektorem w pewnej b. dużej prywatnej firmie (oczywiście przed wojną), więc się nasłuchałam wiele o stosunkach panujących w takiej firmie, o sprawach kadrowych i produkcyjnych a i o ekonomicznych też.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  12. A o upowszechnieniu drewnianych sławojek też tam napisali? Tak tylko pytam, bo II RP ze względów politycznych mam w głębokiej niechęci. Co zwykłym Polakom przychodziło z różnych wynalazków i postępu, skoro na wsi były żarna i sierpy, gliniane podłogi, strzecha na dachu i analfabetyzm? Przereklamowany rozwój gospodarczy i tyle. Zacofana była technologia rolnictwa, infrastruktura socjalna i kulturalna. Długo mógłbym wymieniać. A tych prywatnych firm bym tak ślepo nie chwalił. Dziadek mojego kolegi przed wojną zarabiał dziennie 50 groszy. Tyle, ile kosztowało kilo cukru. To też miara ówczesnego postępu i szacunku dla pracowników? Bardzo dobrze, że wojna, a potem komuna tych wszystkich burżujów rozpędziła na cztery wiatry.
    Gospo38

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam :-)
    Pozwolę sobie dorzucić jeszcze karabin przeciwpancerny wz 35, kal.7,92. Karabin z odległości ok. 100 metrów przebijał bodaj wszystkie pancerze czołgów z 1939 r. Konstrukcja całkowicie polska, produkcja Warszawska Fabryka Karabinów.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ech, jak dobrze czasem poczytać Twój blog. Człowiek się tylu rzeczy dowie :)
    Pozdrawiam
    Nitager

    OdpowiedzUsuń
  15. Niestety, przeważnie pamięta się te wszystkie polityczne zawirowania i pierdoły a o tych którzy są tego warci zapominamy. Więc nie dziwne, że nasze polityczne tuzy tak dążą do nieśmiertelności. Nawet jak wymyślą jakąś totalną głupotę to będą pamiętani, jak w show biznesie, "nie ważne jak ważne byle mówili". Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Dzięki:)znowu się czegoś dowiedziałam:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Trocki, a ile osób byłoby wtedy stać finansowo na zakup telewizora? Może elitę w stolicy.
    Gospo38

    OdpowiedzUsuń
  18. Witaj Trocki, nie wspomniałam, bo nie sposób o wszystkich osiągnięciach wspomnieć, ale naprawdę warto ten artykuł przeczytać.Tak naprawdę to chyba nie widziałam tam nic o TV.Artykuł eksponował głównie udział polskich wynalazców w II wojnie światowej.Wiesz, gdyby nie Amerykanie, to bylibyśmy producentem syntetycznego kauczuku, ale lobby amerykańskich producentów postawiło weto, gdy chcielismy wdrożyć tam swoją technologie, które była oparta na...ziemniakach.Widać z tego,że z
    ziemniaka można wiele rzeczy pędzić, nie tylko spirytus.

    OdpowiedzUsuń
  19. Gospo, nie w całej Polsce tak było na wsi, jak piszesz.Poza tym, ten rozwój gospodarczy ruszył pełną para dopiero w r.1937 gdy utworzono Centralny Okręg Przemysłowy, a w dwa lata potem wybuchła wojna.Lubie Cię, ale pomyśl spokojnie-to była zbieranina z trzech różnych zaborów, żeby istniec jako państwo trzeba było organizowac wszystko od podstaw, a do tego wszyscy się kłócili( ci na górze).I tak zrobili b.dużo. A jaką prace wykonywał dziadek Twojego kolegi? Wydaje mi się,że płaca na ogół odpowiadała temu, co się wykonywało. A czy uważasz,że socjalistyczny system, w którym profesor zarabiał często mniej niż robotnik to był sprawiedliwy?
    W fabrykach przedwojennych ci, którzy mieli odpowiednie wykształcenie z pewnością zarabiali więcej niż 50 groszy. dziennie.

    OdpowiedzUsuń
  20. Witaj anty, miło Cię gościć.Nie wiedziałam o tym i mam wrażenie,że w tym artykule tez o tym nie napisali.A ja się cieszę że choć troszkę napisali, bo mam wrażenie,że wiele osób nic o tym nie wiedziało.Niewątpliwie szkoda,że ci ludzie nigdy już do Polski nie wrócili.I wiesz, dziwi mnie,że nikt nie przeglądał tych starych wynalazków,np. tej technologii produkcji kauczuku syntetycznego.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nitagerze, dziękuję.A ja lubię zawsze wizyty na Twoim blogu i Twoje posty.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  22. A możesz wymienić nazwę wsi, gdzie było inaczej i lepiej? Chociaż jedną. I nie mam na myśli Warszawki. Oczywiście nie wszystko w tamtych latach było złe. Doceniam rozwój kolejnictwa. Nie zmienia to jednak faktu, że gospodarkę Polski cechowała stagnacja. Nawet gorzej. Produkcja na 1 mieszkańca w roku 1937 była mniejsza o 18% niż w roku 1913, co już jest skandalem, a nie wybitnym dokonaniem. Nie stworzono warunków do rozwiązania problemu bezrobocia i przeludnienia agrarnego szacowanego na jakieś 4 mln osób. Długo mógłbym wymieniać, bo więcej w tych podłych latach zrobiono złego niż dobrego. I nie podniecajmy się tym kauczukiem, gdy w tym samym czasie duży odsetek Polaków był analfabetami. Jakaś hierarchia ważności powinna być.
    Gospo38

    OdpowiedzUsuń
  23. Witaj Czarny,zawsze wszelkie pyskówki odbywają się na forum publikum, więc zapadają ludziom w pamięć, a rzetelna praca jest mało medialna.Gdy pan A publicznie naubliża panu B, a do tego obaj są ze sfer rządzących, to ludziom zapada w głowę, ale praca - u nas nigdy nie było kultu pracy. Stąd więcej wiadomo o politykach i pyskówkach niż o osiagnięciach gospodarczych tego okresu.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Mijko, ja też dotąd tego nie wiedziałam.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Masz zupełną rację Anabell, za dużo w naszej świadomości i pamięci społecznej spraw politycznych, a za mało spraw innych, które trzeba docenić. Pocieszę Cię, w programach szkolnych rozkwit gospodarczy i kulturalny II RP jest uwzględniany.
    Pozdrawiam. Nola

    OdpowiedzUsuń
  26. I na tym właśnie polega dzisiejsza obłuda. Rzekomy rozkwit II RP jest uwzględniany, a dokonania PRL pomijane. Widzę, że jako jedyny mam tutaj odmienne zdanie, ale chyba blogi służą do dyskusji. Blog to nie jest miejsce wzajemnej adoracji czy klub chwalenia i zgadzania się w każdej sprawie. Aż mnie skręca na myśl o wazelinie która czasami leje się strumieniami.
    Gospo38

    OdpowiedzUsuń
  27. Mnie czasami zastanawia skąd Ty bierzesz te wszystkie informacje?
    Toż na Twoich notkach można się historii uczyć!
    Miłego.

    OdpowiedzUsuń
  28. Nolu, to świetnie, bo za moich młodych lat to tylko kulturalne osiągnięcia omawiano, gospodarcze - wcale.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Gospo, jesteś niesprawiedliwy. Oczywiście blog jest miejscem do dyskusji.Staram się o wszystkim co piszę pisać obiektywnie, nie emocjonalnie.Stosunkowo niedawno pisałam o PRL-u więc sobie poszukaj- pisałam tam właśnie o pozytywnych zjawiskach tego okresu. Każdy ustrój ma swoje dobre i złe strony.Tak naprawdę nie ma ustroju idealnego. W tym poście nie omawiałam wcale ustroju społecznego, co powinieneś był zauważyć, bo raczej do bystrych należysz.Wazeliny też tu nie widzę.Osobiście uważam,że scalenie ludzi z 3 różnych zaborów, w których były dość odmienne warunki
    cywilizacyjne i co tu ukrywać- generalnie zacofanie, stwarzało b. trudne warunki dla nowego państwa polskiego.Chyba na tyle masz rozeznanie w ekonomii,że rozumiesz,że aby coś ludziom dać, to trzeba wpierw coś mieć- mam tu na myśli instytucję państwa. A żeby mieć pieniądze na socjal, to trzeba je wpierw wypracować.A żeby wypracować- trzeba coś produkować i sprzedawać ten produkt.I w dalszym ciągu uważam,że uruchomienie w ciągu 2 lat 100-u, nawet nie za dużych zakładów produkcyjnych, produkujących na tyle dobre produkty,że liczyły się na rynkach światowych, jest sukcesem. A propos PRLu- cały tamten czas leczyłam się prywatnie,
    mając oczywiście ubezpieczenie.A każdy pobyt w szpitalu też wymagał mojego wkładu finansowego, a pielęgniarek i salowych wtedy nie brakowało i każda usługa była nagradzana dodatkowo, mimo,że ci się należała z urzędu. Gospo, ja trochę dłużej żyłam w tym PRLu niż Ty i sporo tej radochy zaliczyłam.
    Pozdrówki:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Neskavko, żadna tajemnica, cholernie dużo forsy wydaję na różne czasopisma mało kobiece i mało rozrywkowe, dużo czytam i mam dość dobrą pamięć.I nie czytam wogóle wiadomości na necie,z TV preferuje 3 kanały Discovery i Animal Planet, reszty nie oglądam, nie mam już kiedy.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Ale bez emocji. Po prostu wszyscy Ci pod tym postem przytakują i się potulnie zgadzają, a ja jako jedyny mam ciut inne zdanie. I w tym cała heca. W niczym więcej. Paradoksalnie właśnie na różnicy poglądów polega urok blogowania. Przynajmniej dla mnie. Im bardziej się ludzie nie zgadzają i dyskutują, tym ciekawiej.
    Gospo38

    OdpowiedzUsuń
  32. To dla Gospo. Pomiędzy 1913 a 1937 trzeba pamiętać była straszliwa wojna a potem bezrobocie i inflacja.A gospodarstwa rolnicze na Śląsku i w Wielkopolsce do zacofanych zaliczać nie można ,więc je pozytywnie wymieniam .Uleczka

    OdpowiedzUsuń
  33. Gospo, ja jestem niespotykanie spokojna osoba, bo jestem niedoczynnościowiec, ale ja napisałam o nosie, z Ty czepiasz się sosu. Nam, jako krajowi zabrakło czasu, a niewątpliwie przyczyniły się do tego tarcia "na górze". Wiesz, władza upaja, każdy się do niej rwie wrzeszcząc "ja wiem co trzeba zrobić", a potem okazuje sie,że nic nie wie.Ale ze stołka nie chce odejść.Przecież tam było więcej chętnych do władzy niz wróbli na dachu.A gdy się żarli o władzę to nikogo nie obchodził "ciemny naród". I tak niestety jest w każdym systemie.Gospo, bardzo bym chciała,żeby powstał taki ustrój społeczny, w którym każdy znalazłby swoje miejsce i nie czuł się wykorzystany lub gorszy.Niestety to tylko utopia.
    Powiedz mi, dlaczego ktoś, kto wiele lat studiował, jest dobry w swoim zawodzie, ma osiągnięcia, ciężko pracuje i dostaje za to odpowiednio wysokie wynagrodzenie, ma płacić na lesera, który chleje, udaje chorego i siedzi ciągle na progu pomocy społecznej?

    OdpowiedzUsuń
  34. Gospo, ale gdybyśmy byli mądrzy, to po wojnie powinniśmy byli się tym syntetycznym kauczukiem zainteresować, bo wyjściowym surowcem były ziemniaki, a rzecz polegała na metodzie syntezy butadienu z alkoholu.Pomysł był nasz, powstał w 1935 r w Chemicznym Instytucie Badawczym w Warszawie.Dawało to możliwość odcięcia się na tym odcinku od ropy naftowej.Wiesz, wydaje mi się, że może nawet dziś powinniśmy się przyjrzeć bliżej tamtym wynalazkom i może gdyby je udoskonalić jeszcze byłby z tego pożytek.
    Pozdrowki, :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Dla Polski byłoby z pewnościa lepiej, gdyby Mościcki zajął się swoją chemią, a nie polityką. Faktycznie, w dwudziestoleciu mieliśmy parę wybitnych osiagnięc na polu nauki i techniki ( chociażby matematyczna Szkoła Lwowska), ale muszę zgodzic sie z Gospo38, że poza większymi aglomeracjami miejskimi to bieda aż piszczała. I niewiele się zmieniło.
    Jadąc pociągiem, w kazdym wagonie wisi mapa kolejowa Polski. Co ciekawsze, do tej pory, czyli 90 lat po odzyskaniu niepodległości, na mapie wciąż widac zarys granicy pomiędzy Kongresówką a Zaborem Pruskim. Po prostu w Kongersówce jest rzadsza siec kolejowa. Jedyna zmiana w III RP polega na tym, że nowych linii kolejowych w byłej Kongresówce sie nie buduje, a stare linie w zachodnich województwach się zamyka i rozbiera. Podobno są nieopłacalne... Kto nie wierzy niech sprawdzi mapę wiszącą na korytarzu każdego wagonu osobowego. Dlatego też pod tym względem zgadzam się z Gospo38.

    Atahualpa

    OdpowiedzUsuń
  36. Witam Cię, ostatni raz jechałam pociągiem w 2000r i żadnej mapy nie widziałam. Na mnie to nawet samo przebywanie na dworcu zle wpływa a jazda pociagiem przyprawia mnie o depresję.A dobrze postawiłam na Ciebie,że będziesz coś wiedział o tym peryskopie?
    Wiesz, w tej chwili też w wielu miejscach Polski bieda piszczy.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Uleczka, ale jakieś konkrety proszę zamiast pustosłowia. Wymień choć jedną nazwę bogatej wsi i podaj jakieś szczegółowe dane. Wykształcenie, dochód na głowę i tak dalej. Anabell też jest pewna, że takie wioski były, ale nazwy nie zna. I nawet się nie dziwię. Trudno znaleźć miejscowość gdzie wszyscy mieszkańcy umieli pisać, a zamiast strzechy mieli dachówki.
    Gospo38

    OdpowiedzUsuń