sobota, 21 listopada 2009

182. Być kobietą, być kobietą......

Mam kilka zabytkowych egzemmplarzy czasopisma Marie Cler z lat
dwudziestych i trzydziestych dwudziestego wieku. Wczoraj się z
nimi żegnałam, ponieważ będą prezentem dla pewnej młodziutkiej
osoby, która bardzo interesuje się historią mody. Z rozrzewnie-
niem patrzyłam na szkice najmodniejszych wówczas sukien, bluzek,
spódnic i spodni.

I przyszło mi na myśl,że gdyby nie wybuch I wojny światowej kobie-
ty nadal głównie zajmowałyby się prowadzeniem domu, a te, które
musiały pracować, pracowałyby nadal na podrzędnych stanowiskach w
przemyśle włókienniczym lub świadczyłyby usługi jako niańki, poko-
jówki, kucharki, praczki, krawcowe, szwaczki lub gosposie.

Gdy wojna wygnała mężczyzn na front,miejsca zajmowane dotąd przez
nich zaczęły zajmować kobiety, a były to stanowiska dotąd niedo-
stępne dla kobiet.
Kobiety rozpoczęły prace urzędniczek bankowych, zawiadowców stacji
kolejowych, konduktorów, kierowców, maszynistek. Wiele zostało
zatrudnionych w przemyśle zbrojeniowym, nawet przy konstrukcji
samolotów.
Bardzo wiele z nich zostało pielęgniarkami i członkiniami Czerwo-
nego Krzyża, związały się również z organizacją Liga Obrony Kobiet.
Gdy zakończyła się I wojna światowa kobiety nie powróciły potulnie
w domowe pielesze. Chciały się rozwijać, wzrosły ich ambicje zawo-
dowe, chciały być niezależne, zarabiać pieniądze.

Pamiętacie sufrażystki? To one swoimi wystąpieniami i walką prowa-
dzoną od 60 lat, doprowadziły do tego,że około 1918 roku wiele
państw przyznało prawa wyborcze kobietom.
W 1917 roku prawa wyborcze otrzymały Holenderki,Kanadyjki i Rosjanki.
My otrzymałyśmy je 1918 r a pani Irena Kosmowska została wicemini-
strem opieki społecznej w Tymczasowym Rządzie Ludowym Republiki Pol-
skiej.
Rok 1919 przyniósł prawa wyborcze Węgierkom, Szwedkom i Austriaczkom,
rok pózniej otrzymały je również kobiety w USA.

Na swoje prawa wyborcze Brytyjki czekały aż do 1929 roku, Włoszki i
Słowenki do1945r.,Szwajcarki do 1971r., Portugalki do 1976r.,panie
z Lichtensteinu do 1984r., a kobiety w Kuwejcie aż do 2005 roku.

Po raz pierwszy nagroda Pulitzera została przyznana kobiecie w 1921
roku. Otrzymała ją Edith Wharton za powieść "Wiek niewinności".
Kobiety zaczęły również uprawiać sporty zarezerwowane dotąd dla
mężczyzn. Phoebe Faigrave jako pierwsza kobieta wykonała skok na
spadochronie, a potem została doradca technicznym w Narodowym Dorad-
czym Komitecie ds.Aeronautyki w rządzie Roosevelta.
Kobiety dość zdecydowanym krokiem wkroczyły do lotnictwa. W 1932 roku
Amelia Earhart samotnie przeleciała Atlantyk, 3 lata pózniej jako
pierwsza przeleciała nad Pacyfikiem lecąc z Honolulu do Oakland.
Niestety jej próba samotnego okrążenia świata lotem wzdłuż równika,
podjęta w 1937 roku, zakończyła się śmiertelnym wypadkiem.

Kobiety zaczęły również walczyć w tym okresie o prawo do kontrolo-
wania liczby posiadanych dzieci. Pionierką w tej dziedzinie była
Amerykanka Margaret Sanger, która w 1921 roku założyła Ligę Kontro-
li Urodzen, które potem została przekształcona w Amerykańską Fede-
rację Planowego Rodzicielstwa.
A Brytyjki, w 1921 roku założyły klinikę antykoncepcji. W dwa lata
pózniej wywalczyły prawo do rozwodu z winy niewiernego męża.

Wyjście kobiet z domowych pieleszy zaowocowało również rewolucją
w kobiecej modzie. W szybkim tempie odeszły gorsety, stosy halek,
poduszki formujące krągłośći, olbrzymie kapelusze.
Stroje zyskały wygodę, stały się praktyczne, pomijające swym kro-
jem atrybuty kobiecości, włosy stały się krótkie, kapelusze sym-
boliczne.
To w tym okresie Coco Chanel wylansowała swoją, do dziś tak lu-
bianą sukienkę "mała czarna" i swój kostium.
To w tamtych latach czarnoskóra piosenkarka Bessie Smith nagrywała
utwory jazzowe z Louisem Armstrongiem, Bennym Goodmannem i Cole-
manem Hawkinsem.
To lata dwudzieste i trzydzieste dały nam Marlenę Dietrich i Gretę
Garbo, Wirginię Woolf, Radclyffe Hall.
Kobiety zaczęły śmiało pisać o swoich odczuciach, pragnieniach,
dążeniach i warunkach, jakie chcą mieć.

Ten intensywny rozwój został brutalnie przerwany przez wybuch II
wojny światowej. Marzenia i dążenia zostały odłożone "na półkę",
a kobiety poza pracą zawodową i troską o dom, musiały zaangażować
się w walkę z wrogiem.
Następne wydarzenia światowe przyćmiły czar beztroskich lat dwu-
dziestych i trzydziestych, odsuwając je w mrok zapomnienia.

47 komentarzy:

  1. Widzac w magazynach czy filmach couture z przed prawie 100 lat troche im zazdroszcze tych woalek, kapeluszy, etoli. Jakos nadawaly kobiecego wygladu bez pokazywania za duzo ciala, co kroluje dzisiaj. Pamietasz ks. Diane i jej kapelusze? Byly one jakas kropka nad "i", troche jej logo i pasowaly do niej. Nasz styl zycia nie pozwala poniekad na powrot do takich fatalaszkow a szkoda. Moze nawet przydalby mi sie gorset do niektorych sukni, hihi. Ciesze sie ze moge glosowac, cieszylabym sie bardziej widzac mniej jeansow. Z Twojego zdjecia domyslam sie ze Ty takze lubisz kapelusze? Pozdrowienia, Anabell
    Margo4

    OdpowiedzUsuń
  2. I spodnie:) Kobiety zaczęły chodzić w spodniach - no bo jak tu iść do pracy w fabryce w tych falbaniastych sukniach?... A ja bardzo lubię spodnie. Sukienek posiadam sztuk trzy, z czego dwie są typowo wakacyjne... Nie ukrywam, że czuję się w sukience jak w zbroi, ale też mam świadomość, że wyglądam bardziej kobieco:) A zatem od wielkiego dzwona i z okazji bardzo wielkich okazji czemu nie?:)
    Ale w spódnicach chodzę. Częściej niż w sukienkach. To na usprawiedliwienie:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Margo, w czapkach wyglądam fatalnie, no chyba że w takich z daszkiem. Ja to odetchnęłam gdy wreszcie zapanowały spodnie.Wszak w zależności od tego z czego uszyte mogą być na wszystkie okazje. Ja się naprawdę w spodniach czuję świetnie,niezależnie od pory roku.A dżinsy- zawsze czarne, bez stębnowań.
    Ale Juniorka moja twierdzi,że to tylko materiał jak na dżinsy, bo prawdziwe to muszą być stębnowane.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ewutku, ja z tymi sukienkami to tak ja TY, ale moje wszystkie są tylko i wyłącznie letnie.A i tak ich nie noszę:))))Wolę cieniutkie spodnie z "lejącego się" materiału i cieniutką bluzkę. Na "wyjście" toleruję długą spódnicę, ale zauważyłam,że ostatnio jakąś zakupiłam i jeszcze ani razu jej nie założyłam, bo tak intensywne życie towarzyskie prowadzę:)))
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja mama rocznik 1905,ijej siostry , jeden jej rodzony brat.Ja w życiu tyle zdjęć nie miałam co oni w czasach ich młodości. Widać ich w kapeluszach, włosach obciętych na pazia, w sukienkach z falnankami. A nawet moja chrzestna juz i w kostiumie kąpielowym , w spodniach też ,ale na wycieczce w górach. Panowie zawsze w kapeluszach ,a panie mają już na nogach jedwabne pończochy i szpilki.Trzy albumy pełne zdjęć.

    OdpowiedzUsuń
  6. O tak, spoooodnie!!!

    W czapkach i kapeluszach wygladam jak ciocia klocia, ale Starsza pieknie i uwielbia byc kobieta!!!! Sukienki , szpilki.... Wyglada jak modelka, ale woli stac po tej drugiej stronie. I to mnie cieszy, bedac kobieta uprawia meski kiedys zawod.I chyba o to chodzi.I

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj Anabell! A teraz grozi Wam, Kobietom, parytet. Połowa miejsc np. w sejmie dla kobiet i połowa dla innych płci i to niezależnie od tzw. preferencji czy skłonności. Mechaniczne przydzielenie miejsca tylko dlatego, że się jest takiej a nie innej płci trochę to sztuczne i niemoralne nawet. Głupek-chłop będzie "musiał" mieć mandat posła tylko dlatego, że nim jest?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Uleczko, uwielbiam oglądanie starych zdjęć. A te kostiumy kąpielowe dżersejowe pań!A męskie stroje sportowe- każdy miał pumpy, koszulę z kołnierzykiem i obowiązkowo kamizelkę z materiału lub z dżerseju i oczywiście czapkę lub kapelusz panama.Mam takie zdjęcie moich dziadków, robione tuż po ślubie i babcia ma wąziutką długą spódnicę, bluzeczkę ze stójką wykończoną falbanką, bluzka ma baskinę też z falbanką.A do tego strasznie płaski kapelusz, ozdobiony kwiatami, które wyglądają tak , jakby ktoś położył na tym kapeluszu wiązankę kwiatów.
    Wtedy rzeczywiście sporo zdjęć robiono. Każda wycieczka miała dokumentacje fotograficzną. Niestety mnóstwo zdjęć rodzinnych spłonęło nam w czasie powstania sierpniowego. Cieszę się, że choć trochę ocalało.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mijko, to kwestia doboru kapelusza. Trzeba po prostu chodzić do dobrej modystki. Są kapelusze, w których wygląda się dostojnie, a są i takie, w których wygląda się młodzieńczo. A tak w ogóle to ładne te Twoje córki, naprawdę.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawie napisane, w pelni popieram , ze spodnie to nie jest ubior kobiecy. Swiadczą o tym kroniki z dawnych lat, poparte licznymi fotografiami. Ala o kobiecości także świadczy jej spsób poruszania , zachowania czyli urok osobisty i jego tajemnice.

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj Jerzy, a może parytet to zemsta facetów za sufrażystki? Osobiście uważam to za kompletny idiotyzm.Niedługo będzie wszędzie tak jak w Stanach,że najbardziej opłaca się być kobietą, kolorową, bo w ramach parytetów będą musieli przyjąć cię do pracy, bez względu na wykształcenie i twoje możliwości.
    A kiedy zaczną robić łapanki w ramach parytetu?
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj Anonimowy, zabawne, ale ja bardziej kobieco czuję się właśnie w spodniach. Bardzo lubię hinduski strój kobiecy złożony właśnie z wąskich spodni i tuniki, obie części z tego samego materiału. I wierz mi, wygląda się w tym naprawdę kobieco.One ubierają się nie tylko w sari.A nawiasem mówiąc sari to dla mnie poemat- to 10 m materiału, z którego masz suknię bez jednego szwu.Widziałam sari haftowane srebrnymi nićmi, było przepiękne, ale nieco ciężkie, bo tych haftowanych srebrem wzorów było sporo. I masz rację- kobiecość to nie tylko strój.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dzieki za corki:)))

    Powiem tak: jak bylam mlodsza, to mi kapelusze i czapki pasowaly,ale wiadomo, twarz szczuplejsza itd..
    I masz racje, z pewnoscia dobra modystka dobierze, fakt, ostatnio mierzylam takie zwykle sklepowe w roznych fasonach i pekalysmy normalnie ze smiechu, widocznie zaden nie pasowal:))) ale np kaszkiety juz tak, może o daszki chodzi? Ale wiesz, zachcialo mi sie pomierzyc profesjonalne kapelusze, w sumie i Mama i Babcia mialy.. Może czas?:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bosze, takie stare egzemplarze? jejku, żebym mogła chociaż je troche potrzymać...:)

    OdpowiedzUsuń
  15. O ile jestem wdzięczna za wyzwolenie kobiet z kajdan gorsetu, o tyle tych kapeluszy mi żal...:) Nie wiem jak potoczyły by się losy świata gdyby nie wojny, bo tego chyba nikt nie wie. Można jedynie domniemywać... Niemniej jednak "wyzwolenie" kobiet spod władzy męskiego rodzaju wymusiła .... cywilizacja;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Witaj Anabell! A mi pewnych rzeczy z tamtych czasów żal. Żal mi tej kobiecości, którą dziś niewiele dziewczyn ma wbudowaną naturalnie a której wtedy panny musiały się nauczyć. Odkąd kobiety zaczęły nosić spodnie żadna matka nie uczy swojej pociechy płci żeńskiej jak ładnie chodzić, ładnie siadać czy wchodzić po schodach, co w dużym stopniu wymuszały tamte ubiory. Nawet to jak trzymać głowę, żeby kapelusz dobrze wyglądał. I dziś obserwuję na ulicy bandę dwudziestoletnich kaczek w jeansach tuptających trotuarem i klapiących dupskiem na ławkę. I dlatego tych czasów mi żal. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Witaj Mijko,kiedyś pracowałam z dziewczyną, która dorabiała jako modelka(wieszak bez akcesoriów kobiecych,175 na bosaka)i ona zabrała mnie kiedyś do modystki.I ta wytłumaczyła mi,że niskie kobiety też mogą chodzić w kapeluszach,tylko odpowiednich do wzrostu. Kapelusze dobre są dla pań o stosunkowo dużej twarzy i niedużej głowie. Po prostu taka twarz musi mieć "tło", a więc nie ulizane uczesania i nie obcisłe czapeczki. Koniecznie idz poprzymierzać kapelusze.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Beatko, one są "boskie". I wiesz, szkoda,że dzisiejsze żurnale to tylko fotografie. Tamte rysowane modele od razu ukazywały ideę kroju, podkreślały innowacyjność danej kreacji.Na rysunku można było ukazać wszystkie cięcia i szczegóły.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Witaj Nivejko,wojny, na przestrzeni wieków różne niosły za sobą skutki. Czasem całkowita zagładę a czasem były przełomem cywilizacyjnym.Mnie to nawet żal tych długich sukien.Lubię długie suknie, na lato też.Mam wrażenie, że wtedy mężczyzni częściej przeżywali rozczarowania sylwetką swej połowicy niż teraz. Gorset modelował sylwetkę, poza tym były przeróżne "wynalazki" zaokrąglające ją tam, gdzie natura się nie wysiliła. No a jak potem kobiecisko wyskoczyło z tych wszystkich modelujących wynalazków, to miał facet nową kobietę obok siebie, zupełnie inną niż myślał.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Mironq, cieszę się,że jesteś!Wiesz, mnie w domu uczono takich różnych dziwnych rzeczy:jak chodzić, siedzieć,odpowiednio posługiwać, się sztućcami, odpowiedniego komponowania potraw, nakrywania do stołu i wielu innych "przedwojennych
    manier", co sprawiło,że w szkole patrzyli się na mnie nieco dziwnie, a ja czułam się jak w małpiarni.Ale babcia uważała,że jest to wiedza potrzebna każdej kobiecie.Może dzięki temu zachowałam do dziś "chód dziewicy" i nie potrafię chodzić jak stary dragon, nawet na płaskim obcasie. Dzisiejsze dziewczęta zadziwiają mnie często tym, jak bardzo potrafią się oszpecić-odnoszę wrażenie,że staje taka przed lustrem i zastanawia się, co sobie zrobić z twarzą, włosami, strojem, żeby nie daj Bóg wyglądać ładnie i sympatycznie.A gdy widzę kobietę w szpilkach, która stawia metrowe kroki i cały czas chodzi z ugiętymi kolanami, to naprawdę żal patrzeć,bo widać,że się dziewczyna nieziemsko męczy.Żal mi,że już nie powróci optymizm lat dwudziestych.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak zwykle wszystkiemu winny Adolf. Gdyby nie rozpętał wojenki, to kto wie na jakim etapie rozwoju byłyby dziś kobiety.

    A nie masz czasami starych egzemplarzy ,,Prawdy''? Chętnie bym odkupił.
    Gospo38

    OdpowiedzUsuń
  22. mironq halo!!!
    ja uczę!
    i o ile Starsza potrafi np siedzieć z łokciami przy sobie w czasie jedzenia i ładnie siadać,o tyle z Młodszą jeszcze walczę...działają dwuzłotówki włożone pod pachy:))jak upuści,to moje!
    no i książka na głowę i chodzimy...bo tendencję do garbienia się mają obie..uh...

    OdpowiedzUsuń
  23. Gospo, nie mam i chyba nigdy nie miałam "Prawdy".Te żurnale ocaliłam w ostatniej chwili po śmierci babci, a Ona, jako że była dość cięta na ZSRR (bo Jej wpisali w dowodzie miejsce urodzenia ZSRR, bo była ze Lwowa),więc tych gazet z pewnością nie czytała. Trudno powiedzieć, co by było gdyby nie było II wojny.Chyba przez tę wojnę kobiety nieco zatraciły swój czar.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Mijka, wyślij obie panny na wzmocnienie mięśni grzbietu. Chodzenie z książka zdecydowanie poprawia sposób poruszania się, ale garbienie bierze się ze słabych mięśni grzbietu.Na siłownię i na basen wyślij, z tym,że trzeba uzgodnić z trenerem, że mają mieć wzmocnione mięśnie grzbietu no i brzucha.A na co dzień muszą chodzić z napiętymi mięśniami brzucha i pośladków, to się przestaną garbić.
    Miłego,:)
    P.S. I fajnie,że je uczysz, tak trzymaj!.

    OdpowiedzUsuń
  25. Anabell..Starsza jest leń!ile ja się nagadałam o basenie matko jedyna,a pływać lubi,ale iść?oj!...na siłkę nie bardzo,ma wadę kolan(zakaz np biegów,obciążeń,itd,jest po artroskopii),ale ostatnio coś o rolkach gadała-też trzeba się prosto trzymać:)i zabrała łyżwy Młodszej,bo chce na Torwar pochodzić.też kiedyś chodziła na lód,raczej rekreacyjnie,do szkółki.

    Młodsza jak chodzi, to ma postawę-jednak łyżwy zrobiły swoje,potrafi też zrobić brzuszki i tzw wielbłądy na szóstkę,ale wiadomo,nie codziennie.a przy stole??masakra!!!
    ale podobno od 1 grudnia ma być przed szkołą ślizgawka..oj pogonię do jazdy!też dużo się brzuchem trzyma!!
    na razie zapisała się na aerobik,pogadam z koleżanką,która prowadzi,niech bardziej dziewczynki do parteru pogoni:))))

    ale mnie znielubią:)))))

    OdpowiedzUsuń
  26. Witaj Anabell. Widzę, że poruszyłyśmy podobny temat, ale w całkiem inny sposób, czyli ja po swojemu i Ty po swojemu ;) Nie mam pojęcia jak wyglądały lata, które opisałaś, nigdy się tym specjalnie nie interesowałam. Oczywiście znam początki spodni, b. męskiego stylu życia i znaczenia wojen, ale w gruncie rzeczy, to boję się pomyśleć, co byłoby gdyby tych wydarzeń nie było. Dalej siedziałybyśmy w domach, aż do teraz, wszystkie, i to by nam wystarczało?

    OdpowiedzUsuń
  27. Witaj Pisacje, ja niestety też niewiele wiem.Wiedzę czerpałam z babcinyh opowieści, oglądanych zdjęć rodzinnych, z literatury tamtego okresu, niektórych filmów.Niewątpliwie I wojna w pewien sposób wyzwoliła kobiety, wreszcie wyszły z domu bez przyzwoitki, przekonały siebie i świat,że kobieta wiele potrafi.Ale nawet po II wojnie kobiety były niedoceniane, zwłaszcza w placówkach naukowych-panowie "odkrywali", a panie były traktowane jak komputer -zliczały "na piechotę" różne dane. I to we wszystkich placówkach, na całym świecie, przez wiele lat.Pytasz czy
    życie kobiet sprzed I wojny byłoby dla nas satysfakcjonujące- tak, gdybyśmy nie poznały innego życia.Wbrew wrogiej propagandzie to było naprawdę sporo wykształconych kobiet, o szerokich zainteresowaniach, realizujących swe pasje.Tyle tylko,że to niestety zależało od pochodzenia społecznego. A teraz zależy nie tyle od pochodzenia społecznego co od forsy-smutne, ale prawdziwe.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  28. O! Pisacje! chyba logo zmieniłaś:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Anabell: to mimo wszystko zazdroszczę Ci tych zdjęć i opowieści - ja pochodzę z rodziny, w której miejsce kobiety było w domu, w której nie bardzo interesowało się modą, trendami, prawami. Czasami wydaje mi się, że jako jedna z pierwszych, z mojej rodziny, kobiet mam coś do powiedzenia.

    Rzeczywiście wiele dziś zależy od forsy, ale pocieszające jest to, że w kwestii realizowania pasji jesteśmy na równi z mężczyznami. I możemy mówić, żądać, rozwodzić się, walczyć z tymi wszystkimi stereotypami. Piękne :D

    Beato: Jakie logo? :D Avatar mam tak samo nieprzyjazny, jak zawsze ;))

    OdpowiedzUsuń
  30. Pisacje, moja babcia pracowała tylko do chwili wyjścia za mąż,czyli do 21 roku życia.Ale to ona w domu rządziła, nie dziadek.W mojej rodzinie kobiety były nieco ekscentryczne i zawsze miały wiele do powiedzenia.No a ja zawsze byłam wygadanym bachorem i tak mi zostało.
    Wiesz, ja naprawdę jestem bardzo udomowiona, tyle tylko,że nie lubię prac domowych, ale za to szydełkuję, robię na drutach, haftuję, coś lepię, robię decoupage, czytam. I ciągle mi dnia za mało.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Oj Mijko, znam ten ból,moja była skoliotyczką, ale się jej zle trafiło, bo trafiła na matkę-kata.
    Musiała ćwiczyć codziennie, tylko gorączka zwalniała.Teraz sama chodzi na specjalną siłownię rehabilitacyjną
    i na basen, a na basen razem z maluszkiem.
    Miłego:)
    P.S.
    A rolki nie obciążą stawów? Skonsultuj u ortopedy.

    OdpowiedzUsuń
  32. Widzę, że na znajomych blogach zapachniało kobietą. Dziękuję za przypomninie historii dochodzenia kobiet do równych praw z mężczyznami, w czym nie widzę niczego, co mógłbym określić negatywnie.
    Nie chciałbym jednak, aby atrybutem kobiecości miał być przysłowiowy traktor, Anabell.
    Róznijmy się pięknie, z tym "pięknie" po stronie kobiet, rzecz jasna,
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  33. Mam roczki Przekroju z 1946 r (chyba).Jest tam dział mody. Suknie wieczorowe,zakiety, kapelusiki. Powiem Wam,że patrząc tak...to garsonki i dziś bym ubrała, bo mają piękne klasyczne kroje. Sukniom niczego nie brakuje. Pamiętam też modę lat 80. Tak, kolorowa, tandetna.Szyło się spódnice z tetry,surówki czy płótna i farbowało. To akurat nam pozostawało. Kolorowe lata w modzie.Tak, dzis wydaję sie tandetne. Choć czy dziś moda nie jest tandetna? te kolory, plastik i byle jakość?
    Dla mnie moda lat 80 była zachłysnięciem sie czymś nowym.Po latach szarosci coś sie zaczęlo dziać. I to było piękne.Człowiek radził sobie jak mógł.
    Co do praw kobiecych...to nie powinno być nakazów,że 30%,50% kobiet ma byc tu i tu, tylko po prostu powinni nas w końcu zrównać w prawach i przestać dyskryminować.A dyskryminacja istnieje.Niestety.

    OdpowiedzUsuń
  34. Witaj Smooth, ma nadzieję,że ów traktor nie będzie atrybutem kobiecości. Kobieta powinna być jak kot: mądra, sprytna, miła,pociągająca wyglądem,pozornie uległa i....chodząca własnymi drogami. A jak Ty to widzisz?
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Witaj Kasiu, zdecydowanie jestem przeciwko parytetom, bo to głupawe.Co do zrównania praw-czasem jest to ciężkie, bo na przeszkodzie stoi nasza biologia.Bardzo wiele lat musiałam zastępować koleżanki, które nagle musiały zostać z chorym dzieckiem w domu i wywracało to cały misternie ułożony plan, podział pracy, terminy.I pamiętam te telefony do domu, kontrolujące czy wszystko w porządku, odbywane po 5 ,6 razy dziennie.To wbrew pozorom jest problem, no chyba,że się urodzi, a ktoś inny przejmie za nas
    pełną opiekę nad dzieckiem. W moim odczuciu nie da się być jednocześnie matką na 100% etatu i w takim samym stopniu pracownikiem. Zawsze jedno odbywa się kosztem drugiego.Oczywiście istnieją żłobki, przedszkola, świetlice i..babcie. Znam kobiety będące pracodawcami i one też unikają zatrudniania kobiet, właśnie z tych względów.Ja miałam ten komfort, że mogłam być w domu.Wiele kobiet najchętniej pracowałoby tylko na 1/2 etatu i to w drugiej części dnia.Ale przeróżne przepisy to komplikują.
    I chyba kobiety powinny wywalczyć zmianę przepisów na takie, które nie utrudniałyby podejmowania im pracy w wym.1/2 etatu.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Witaj Anabell, bardzo ciekawe przypomnienie, niekiedy ta przedwojenna moda przetrwala na dawnych zdjęciach, jeżeli komuś udało sie je uchronić przed skutkami wojny.
    Maria Dora

    OdpowiedzUsuń
  37. No, no, Anabell... pozornie uległa... a cóż to takiego? Co do chadzania własnymi drogami, to i owszem. Zwyczajowo kierują się one do odzieżowo-obuwniczych sklepów, tudzież do supermarketów. Cóż ... wypada na tę okoliczność jakąś książkę zabrać z sobą i pozostać w autku na parkingu. A ona? Niech chadza.
    Lepiej już tam, niż gdzie indziej,
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  38. Dla mnie lata 20-ste czy 30ste XX wieku to prehistoria. To były ważne czasy z tego co piszesz, dzięki temu w ogóle mamy jakieś prawa. Mnie skóra cierpnie na myśl o tradycyjnej roli delikatnej kobietki.
    Meriam

    OdpowiedzUsuń
  39. Pisacje, to te usteczka karminowe zawsze były? :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Witaj Mario, trochę tych starych zdjęć jednak u nas w domu ocalało, choć sporo spłonęło. Znam panią, która ma w swojej szafie po jednej kreacji z każdego roku z lat 1930-37.
    Wtedy to były materiały- wręcz nie do zdarcia.Wyobraz sobie,że było coś takiego o nazwie "leszczkowska wełna"
    a spódnica z niej uszyta w 36r wygląda dziś jak nowa.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Meriam to naprawdę nietrudne być delikatną kobietką a jednocześnie mieć stalowy charakter. No wiesz, dla mnie to też prehistoria, tyle,że jakby oswojona, bo mnie wychowywała babcia, więc dużo mi opowiadała.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  42. No proszę... moda... kapelusze... lata 20, lata 30...
    A moda z czasów: kobiety na traktory?

    ;) :)))

    OdpowiedzUsuń
  43. Smooth, ta pozorna uległość jest potrzebna, aby dawać wam, mężczyznom, złudzenie,że wy rządzicie światem. A pisząc o chodzeniu własnymi drogami jakoś nie myślałam o błądzeniu po sklepach....
    Miłego zgadywania o czym myślałam:)

    OdpowiedzUsuń
  44. No to teraz ja!
    Nigdy nie widziałam siebie w roli "puchu marnego".
    Nie cierpię być kopietą!
    Co się mama ze mną nakłóciła, żebym szpilki zakładała albo sukienki latem!
    Torebek do dzisiaj nie noszę.Jak juz muszę to od córki pożyczam.
    Jedyne co lubię to klipsy,uwielbiam wręcz.
    A kto z Was wie co to są "butony"?

    OdpowiedzUsuń
  45. kapsel z agrafką do przypinania:)

    OdpowiedzUsuń
  46. Beata-nie! Rodzaj klipsów.Przykrecanych taką śrubką do ucha.

    OdpowiedzUsuń
  47. Jednym słowem czas na kolejna wojnę i ciekawe co potem będzie...pewnie ugór i spalona ziemia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń