poniedziałek, 22 marca 2010

213. Ocalić od zapomnienia

Postanowiłam dziś napisać o polskiej nauce w okresie Międzywojnia, bo
odnoszę wrażenie, że ten okres w naszych dziejach jest traktowany nieco
po macoszemu.

W chwili odzyskania niepodległości w 1918 roku w Polsce działały trzy
uniwersytety: Jagielloński w Krakowie, im.Jana Kazimierza we Lwowie i
reaktywowany jako polska uczelnia w 1917 r. Uniwersytet Warszawski.
Wielu wybitnych profesorów przebywało za granicą, większość laboratoriów
naukowych była zniszczona, nie istniała właściwie w kraju baza materialna
dla nauk technicznych.
Sytuacja gospodarcza była bardzo trudna, a trudności pogłębiał fakt ponad
stuletniego podziału ziem polskich. By stworzyć podstawy dla normalnego
rozwoju oświaty i nauki należało odbudować i unowocześnić przemysł,
powiązać gospodarczo ziemie trzech dawnych zaborów, ujednolicić i również
tworzyć od nowa - system praw, instytucji i administracji.
Do wykonania tych wszystkich zadań należało jak najszybciej wyszkolić kadrę
fachowców wszystkich dziedzin, a mogły to zrobić tylko polskie uczelnie.
Już w rok po wojnie działał nowy uniwersytet im.Stefana Batorego w Wilnie,
w 1918 r. powstał prywatny Katolicki Uniwersytet Lubelski, w Krakowie
założono Akademię Górniczą (1919r), w Warszawie - Szkołę Główną Gospo-
darstwa Wiejskiego, Wyższą Szkołę Handlową, Szkołę Nauk Politycznych, a
jej blizniaczą uczelnię powołano do życia w Wilnie. Powstały też nowe uczelnie
specjalistyczne - Wyższa Szkoła Handlu Zagranicznego we Lwowie (1922r) i
Państwowy Instytut Dentystyczny w Warszawie. Zaczęto rozbudowywać
Politechnikę Warszawską i Politechnikę Lwowską.

Dawne Towarzystwo Kursów Naukowych ( d.Uniwersytet Latający) prze-
kształcono w Wolną Wszechnicę Polską. Była to prywatna uczelnia akade-
micka, skupiająca się na dokształcaniu osób pracujących- dzięki niej wielu
nauczycieli i pracowników kultury i gospodarki zdobyło wyższe wykształcenie.

Polscy uczeni i działacze oświatowi zakreślili szeroki program rozwoju oświaty
i nauki w Polsce. Jednym z jego założeń była koncepcja rozbudowy wyższych
uczelni jako placówek dydaktycznych i naukowych zarazem, by nie rozpraszać
skromnych środków finansowych. Powstawały również w tym okresie wyspe-
cjalizowane placówki badawcze ( w sumie 15), między innymi : Państwowy
Zakład Higieny, Państwowy Instytut Geologiczny, Wojskowy Instytut Geogra-
ficzny, Państwowy Instytut Farmaceutyczny, Państwowy Instytut Meteoro-
logiczny, Główny Urząd Statystyczny i Morskie Laboratorium Rybackie na
Helu.

Największymi ośrodkami nauki i nauczania (wg liczby studiujących) były :
Warszawa -42,3 % ogółu studentów, Lwów - 19%, Kraków- 15,6% oraz
Wilno - 7,2%.

Poza nowymi uczelniami i instytucjami naukowymi zaczęły powstawać
liczne muzea, biblioteki, archiwa. Jeszcze w 1916 r. otwarto w Warszawie
Muzeum Narodowe, z którego w 1920r. wyodrębniono Muzeum Wojska.
Pełniły funkcje nie tylko głównego muzeum polskiej kultury, prezentowały
również kultury obce.
Powstało Archiwum Akt Nowych, gromadzące akta od 1918r., Centralne
Archiwum Wojskowe a w 1928 otwarto największą książnicę polską-
Bibliotekę Narodową w Warszawie.

Pomimo niekorzystnego startu uczeni polscy dość szybko znalezli się
w czołówce światowej - dotyczyło to matematyki, logiki, filozofii, badań
historycznych i archeologicznych, językoznawstwa i antropologii.
Pomimo sporego niedoinwestowania w kosztowne wyposażenie placówek
naukowych osiągnięto zasadniczy postęp w pewnych działach fizyki, chemii
fizycznej i techniki, a wyrazem tego był światowy wówczas poziom konstruk-
cji lotniczych, budownictwa mostowego, niektórych technologii chemicznych
oraz zastosowań tele- i radiotechniki.

Oczywiście zaraz mi zarzucicie, że dostęp do nauki był tylko dla uprzywilejo-
wanych. Nie do końca jest to prawda. Istniały instytucje samorządowe
przydzielające najzdolniejszym studentom stypendia, wiele stypendiów było
fundowanych przez osoby prywatne. Właśnie dzięki takiemu stypendium i
pracy w każde wakacje w charakterze prywatnego pielęgniarza, brat mojej
babci ukończył Akademię Medyczną. Zgoda, nie było łatwo, ale czy ktoś może
nam zagwarantować łatwe życie?

18 komentarzy:

  1. Witajcie Pisacje! Nauka, nie wiedza, powinna być przywilejem dla tych, którzy posiadają tę iskrę Bożą umożliwiającą jej wykorzystanie. Egalitaryzm, czyli posiadanie dokumentu ukończenie czegoś tam (można też nabyć pokątnie) niczego nie załatwia. Natura tworzy (uprzywilejowuje) określoną ilość geniuszy.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Anabell! Przepraszam! Palce się pomyliły! Przed chwilą byłem u Pisacji stąd to foux pas.
    Wybacz!

    OdpowiedzUsuń
  3. mam wrażenie,że kiedyś państwu zależało na wykształceniu fachowców,teraz raczej na ilości ludzi z papierem....

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Anabell. Podobno w Katowicach też były dwie prywatne wyzsze szkoły. Ale wtedy ta część Sląska miała autonomię, a tu gdzie teraz mieszkam nie było Polski.
    Teraz co drugi z dyplomem a w głowie potężne braki. Ludzie kupę kasy wydawają na studia a potem są bezrobotni bo sam papierek to jeszcze nie wiedza.

    OdpowiedzUsuń
  5. :) bardzo interesujące :) Wtedy też pewnie ludzie posiadali wiedzę... a nie to co teraz... jestśmy niedouczonym spłeczeństwem z górami papierów... i tyle... :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Jerzy, wybaczam, całkowicie.Prawdę mówiąc, to nie zdawałam sobie sprawy,że aż tak wiele Szkół Wyższych wtedy powstało i równie dużo placówek naukowych.Śmieszny kraj mamy- wpierw w okresie PRLu deprecjonowano okres Międzywojnia, potem opluwano PRL mianując ten okres "czarna dziurą" a wynosząc pod niebiosa tych z okresu Międzywojnia, którzy mieli wątpliwe zasługi dla kraju. Nie bardzo rozumiem, dlaczego nie można po prostu pisać prawdy - bez komentarzy, emfazy,nienawiści lub uwielbienia.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj Mijko, ja już się zupełnie pogubiłam w tym, na czym to "państwu" zależy.Mam nieodparte wrażenie,że najbardziej przydatną kastą będą posłuszne przeciętniaki, co to do 100 policzą, pokląskają na klawiaturze i nie będą się wymądrzać.
    Gdy ja chodziłam do liceum to nikt nie musiał brać korepetycji by zdać maturę lub egzamin na wyższą uczelnię.A teraz każdy ma korki i gania na różne kursy przygotowawcze, z trudem dostaje się na uczelnię, a po jej ukończeniu niewiele więcej umie niż po dobrym liceum. W okresie Międzywojnia, ktoś z tytułem technika już był "kimś", wiadomo było, że wiele umie w swej dziedzinie i może nadzorować i uczyć innych pracowników. No ten, który ukończył studia - to już była gwarancja solidnego wykształcenia. A teraz wszyscy stawiają na ilość ludzi z papierkiem ukończenia wyższych studiów a nie jakość absolwentów opuszczających wyższą uczelnię.No i mamy różnych niedouków.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj Ula, teraz sporo jest uczelni prywatnych, ale niestety niewiele z nich gwarantuje odpowiedni poziom.A za granicą zupełnie nie są honorowane dyplomy tych uczelni. Póki co to liczy się tylko dyplom Uniwersytetu Jagiellońskiego i Warszawskiego.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj Mi, masz rację. Ale miałam namacalny przykład jak wiele zależy od samego uczącego się-moja córka chodziła do szkoły społecznej, gdzie nikt nikogo do nauki nie zmuszał, nie wydzierał się, nie poganiał i część uczniów uczyła się b.d i nie miała problemu z dostaniem się na dowolny kierunek studiów bez żadnych korepetycji, część z trudem zdała maturę, niektórzy poprawiali.A czasy mamy teraz takie,że wszyscy lecą na ilość a nie na jakość.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Po okresie zaborów wszystkie dziedziny życia państwowego musieliśmy odbudowywać, ale szczególnie należało wiele trudu włożyć w odnowę nauki i tych kierunków, które miały charakter narodowy, czyli historii, językoznawstwa, badań nad literaturą.I wszystko się udało.
    Serdecznie pozdrawiam. Nola

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja ilekroć patrzą na historię Międzywojnia jestem pełna podziwu- dokonano cudu, sklejono kraj z 3 zaborów i jeszcze to wszystko działało nie najgorzej. Co do nauki- to o ile pamiętam nasze podręczniki szkolne, pisane przez najlepszych ówczesnych naukowców tłumaczono na inne języki i korzystano z nich w Europie. A co mamy dzisiaj w systemie edukacji?
    Meriam

    OdpowiedzUsuń
  12. Też mi się zdaje, że okres międzywojenny trochę po macoszemu był traktowany. Może nie uważałam akurat na tych lekcjach, ale ze szkoły prawie nic nie pamiętam z tego okresu. Nie licząc oczywiście literatury dwudziestolecia międzywojennego. Dominowali w niej pisarze i poeci, którzy debiutowali jeszcze w epoce Młodej Polski.

    alElla

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj Nolu, to był bezsprzecznie bardzo trudny okres dla Polski, ale mam wrażenie,że wtedy wszyscy znacznie poważniej traktowali swoje obowiązki względem kraju i współrodaków.Oceniający ten okres komentatorzy najwięcej uwagi poświęcają właśnie sprawom materialnym- że wielkie rozwarstwienie majątkowe,ze brak dostępu do nauki,a teraz, w dobie powszechnego dostępu do nauki to co? mamy pęd do nauki? nie , u nas jest pęd do papierka. Ważny papierek a nie wiedza, najważniejsza to zasada trzech "Z" , czyli "zakuć, zdać, zapomnieć".
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj Meriam, a propos podręczników- gdy moje dziecko zaczęło pobierać nauki w szkole, a był to początek lat 80.to nie mogłam odżałować,że nie miałam już swoich podręczników z podstawówki.Jakimś cudem były tak napisane,że dziecko gdy nie było na lekcji, mogło się wszystkiego nauczyć z podręcznika. Z niesmakiem i zdziwieniem patrzyłam na jej podręczniki -niczego nie wyjaśniały.
    I ja tez uważam scalenie trzech zaborów za wielkie i trudne przedsięwzięcie.Nam się udało, a popatrz -scalenie Niemiec po znacznie krótszym okresie podzielenia na Wschodnie i Zachodnie do dziś nie za bardzo wychodzi.Wschodnie landy nadal są zle notowane przez zachodnie i podział cały czas istnieje, choć nieoficjalny.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj alEllu, mnie się zdarzało uważać na lekcjach historii a jedyne co zapamiętałam z nich to było podsumowanie,że był to okres ciemnoty, zacofania, skrajnej biedy ludu, tylko burżuje chodzili do szkół.Nikt nie chwalił tego okresu choćby właśnie za to,że ogromnym wysiłkiem ludzi światłych udało się scalić te 3 zabory.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Rzeczywiście - bardzo po macoszemu traktowany okres... A tyle ważnych, jakby na to nie patrząc, rzeczy udało się wtedy osiągnąć. We wszystkich dziedzinach. I tylko w polityce było prawie tak jak teraz. Czyli nieciekawie...
    Pozdrawiam wiosennie:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Witaj Ewutku, bo mam wrażenie,że my ani do polityki ani do robienia pieniędzy to nie mamy talentu.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
  18. asz do ostatniego komentu czekalem bo.... gdyby z tych "Zdolnych" "geniuszow" ktos sie polityka zaja moze by dzis wszystko inaczej wygladalo.... a tak byli poprostu paprance i tyle :x sorry

    OdpowiedzUsuń