niedziela, 4 listopada 2012

Migawki

Migawka I

"Łasiczka" siedziała skulona za gęstwiną krzaków malin. Głowę  miała  mocno opuszczoną , dotykając nią do objętych kurczowo kolan. Kołysała  się miarowo w tył i w przód, wzdrygając się ilekroć dobiegało
głośne wołanie-   Łasiczkaaaa, Łasiczkaaa, choooodz!
Nie widziała mnie, mocno zaciśnięte oczy, zacięta mina i cała jej postawa sygnalizowały, że nie chce nikogo widzieć ani słyszeć, chce by ją pozostawiono w spokoju.
 Wycofałam się cichutko i poszłam w stronę domku letniskowego, z którego dobiegał płacz dziecka.. Na ganku  stała Maria i co jakiś czas wołała córkę.
Nie ma jej na terenie - skłamałam z pełną świadomością- pewnie pobiegła do lasu. Przewietrzy się trochę, odpocznie od dziecka i wróci.
A czemu mała płacze? - zapytałam uprzejmie, choć tak naprawdę wcale nie byłam ciekawa.
Albo głodna, albo chce pić, albo  trzeba zmienić pieluchę - zawyrokowała Maria.
No to zobacz,  przecież to wszystko leży w zakresie Twoich możliwości - warknęłam niemile, bo bardzo mnie denerwował płacz małej.
Maria spojrzała na mnie jak na idiotkę.
" Ale to Baśki dziecko, do jasnej cholery, to ona powinna przy nim
siedzieć, pilnować, karmić, poić, przewijać"- wrzasnęła.
No ale każda matka może być chyba zmęczona takim ciągłym siedzeniem z dzieckiem, więc....  Nie dokończyłam zdania.
Maria popatrzyła na mnie i wysyczała:
"ty nic a nic nie rozumiesz, ona wcale się nie zajmuje dzieckiem. Nie wiem co się stało, przecież tak bardzo chciała dziecka. Tyle lat, systematycznie starała się o to dziecko, za każdym poronieniem wpadała w histerię i czarną rozpacz. Ilekroć udawało się jej być w ciąży, szalała z radości.  Tym razem  udało się i Baśka całą
ciążę była w euforii. Rozmawiała z własnym brzuchem, szykowała pokoik dla dziecka, razem z mężem
robili  do niego zakupy, zgromadziła wszelakiego dobra  jakby na  świat miały przyjść sześcioraczki.
Przez pierwsze trzy miesiące było nawet całkiem dobrze - potem zaczęła kombinować, by choć trochę mniej czasu spędzać z dzieckiem. Wpierw zaczęła chodzić na gimnastykę - chciała szybko wrócić do formy. Przychodziłam, siedziałam z małą, a Baśka  coraz dłużej siedziała na tej gimnastyce. W dni, gdy nie ćwiczyła robiła zakupy - oczywiście bez dziecka. Potrafiła stać w sklepie koło domu 3 godziny gadając z ekspedientką, a ja na górze dostawałam obłędu. Gdy tylko jej mąż wracał do domu, Baśka czekała by zjadł i wymykała się z domu pod różnymi pretekstami - a to musi iść do dentysty, a to do kosmetyczki, czasem
wmawiała mu, że ja się zle czuję i ona musi iść do mnie.
Wybrałam się z nią na tę działkę by nie byłaby tu sama z dzieckiem, no ale to nie znaczy, że ona będzie tylko czytać a ja  mam wszystko koło dziecka robić i jeszcze szykować dla nas obu jedzenie. Ona tylko na zakupy jezdzi. I zapowiedziała, że od sierpnia wraca do pracy. A dziecko albo odda do żłobka, albo znajdzie jakąś opiekunkę."
Wszystko to Maria opowiadała przewijając małą, potem usadowiła ją na moich kolanach i zabrała się za pranie pieluch.
"Łasiczka" była niewiele młodsza ode mnie, tak ze 3 lata,  a ja nawet nie myślałam o dziecku - raczej byłam skłonna w ogóle nie  "bawić się  w te klocki".  Nie mogłam pojąć jak można wpierw  z uporem maniaka raz za razem zachodzić w ciążę, a gdy już jest dziecko - tak od niego uciekać.
Siedem lat póżniej sama urodziłam dziecko. Zdecydowałam się wcale nie dlatego, że rozpierał mnie instynkt
macierzyński - zdecydowałam się na dziecko, bo stanęłam pod ścianą-  albo teraz, albo ze względów
medycznych wcale.
Pamiętałam historię Łasiczki", bałam się, że może ja też będę uciekać przed dzieckiem skoro nawet tak bardzo  go nie  pragnęłam
 Ale psychika ludzka jest wciąż tajemnicą.Lata spędzone z małą w domu były dla mnie cały czas radosne, nigdy nie miałam ochoty uciec od niej choćby na  pięć minut.
A wracając do "Łasiczki"- dwa lata pózniej rozeszła się z mężem, mała wychowywała się u Marii a ona
wyjechała na stałe z Polski. Mieszka w Paryżu, nie wyszła za mąż.

4 komentarze:

  1. O masz , i zrozum tu człowieka...
    Biedne dziecko...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego wciąż nic nie wiemy nie tylko o świecie, ale nawet o SOBIE?

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyżby depresja poporodowa?I nikt jej nie pomógł?Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam, że takie zachowania są spowodowane tzw. depresją poporodową. To są jakieś zaburzenia psychiczne, których nie rozumiem. Powinna poradzić się lekarza, bo można się uporać z tymi zaburzeniami. Pozdrawiam cieplutko!!!!

    OdpowiedzUsuń