sobota, 14 września 2013

Trudna miłość - cz .2

Nie tak sobie wyobrażał Tomek wizytę u wróżki. Spodziewał się ubranej na
kolorowo Cyganki, pokoju bez okien zawieszonego kotarami, stolika nakrytego
jakąś aksamitną lub jedwabną materią , drżącego płomyka świecy, stojącej na
podstawce szklanej kuli i drzemiącego czarnego kota.
Nic z tego - w  pokoju dominowało duże biurko, na którym stały  dwa drewniane
zamknięte pudełka, leżał jakiś notatnik i.....laptop.
Za biurkiem siedziała skromnie  ubrana kobieta, w wieku zupełnie nie określonym.
Wyglądała tak zwyczajnie jak urzędniczka w jakimś biurze.
Tomkowi rzuciły się w oczy jej szczupłe ręce, na obu przegubach miała sporo
bransoletek, na palcach pierścienie- duże, z kamieniami bardzo ozdobnie
oprawionymi.
Z lekkim ociąganiem się i zapewne dość niepewną miną podszedł do biurka.
Kobieta uniosła się lekko ze swojego krzesła, gestem zapraszając go by usiadł
naprzeciw niej.
A jak pan ma na imię?- zapytała.
Tomek - odpowiedział, zastanawiając się czy i nazwisko musi podać.
"No tak - Tomasz- czyli niewierny Tomasz. Ale nie dlatego ,że zdradza ale że nie
wierzy. Nie wierzy, a jednak przyszedł do wróżki,  więc sprawa pewnie
poważna" - powiedziała półgłosem.
Tomek uśmiechnął się, jego skrępowanie powoli mijało.
Czy zna pan swoją dokładną datę urodzenia, miejsce i godzinę z dokładnością do
piętnastu minut? Zajrzymy w pana horoskop a potem popytamy się kart. Pan będzie
zadawał pytania, ja będę rozkładała karty i powiem panu co one mówią.
Tomek podał swoje dane,oprócz dokładnej godziny narodzin, wiedział tylko, że był
to pózny wieczór.
Wróżka wklepała wszystkie dane do komputera, potem jeszcze coś tam  wpisywała.
A może napije się pan dobrej herbaty?  To chwilę jednak potrwa.
Tomek podziękował. Wróżka wstała, przeprosiła go na chwilę i zostawiła samego
w pokoju.
Miał straszną ochotę wyjść stąd, ale postanowił jednak zostać.
Po chwili wróżka wróciła ze szklanką herbaty, zerknęła w komputer i włączyła
drukarkę.
Drukarka trochę poskrzeczała i powarczała, potem wypluła kilka stron zapisanych
jakimiś kołami, w które były wrysowane kwadraty i przy każdej linii było pełno
cyferek.
No proszę, - powiedział Tomek z przekąsem-to teraz tak wygląda wróżenie?
Wróżka uśmiechnęła się łagodnie i wytłumaczyła, że to co wypluła z siebie drukarka
to nie jest żadna wróżba, ale układ planet w chwili jego przyjścia na świat i to jest jego
horoskop, a na jego podstawie ona  opowie mu czego się o nim właśnie dowiedziała.
I zaczęła opowiadac Tomkowi o tym, jaki on jest, zapytała się jeszcze o datę urodzin
jego żony i na zakończenie powiedziała, że jego wizyta z całą pewnością jest związana
z kłopotami małżeńskimi.
Przy okazji doradziła, by się rozejrzał za zmianą pracy, bo w ciągu najbliższego
kwartału dostanie wymówienie, ale znajdzie pracę bardziej zgodną ze swoimi studiami
i zainteresowaniami, że wygląda na to, że będzie jakiś czas przebywał za granicą.
I że jego małżeństwo jest pod wpływem Saturna a to zle rokuje.
Tomek słuchał tego wszystkiego ze ściśniętym żołądkiem, zastanawiając się skąd
"ta baba" go zna. Był mocno zdziwiony, skąd ona tyle o nim wie- o jego charakterze,
sposobie rozwiązywania problemów, a nawet to, że kocha psy , ale własnego nie ma.
"A teraz proszę, by pan zadawał pytania dotyczące przyszłości. Wiem ,że pan nie wierzy,
by karty mogły dać jakąś odpowiedz, ale skoro już pan jest, to rozłóżmy karty".
Z jednego z pudełek wyjęła talię  dziwnych kart  i poprosiła o pytanie.
Tomek wpierw zapytał o swoje małżeństwo. Wróżka rozłożyła karty i zaczęła mówić:
"jesteście parą, którą nie potrafi ani być ze sobą razem ani oddzielnie ;kłócicie się ciągle,
prawda? nie umiecie się z sobą porozumieć, a jednocześnie  żyć bez siebie nie możecie"
A kiedy będziemy mieli dziecko? - zapytał Tomek.
Wróżka  ponownie rozłożyła karty. Popatrzyła uważnie na Tomka i powiedziała :
"przepraszam pewnie zadam panu ból, ale wy  chyba straciliście małe dziecko.Tak mi to
wychodzi w kartach. Ale drugiego dziecka ja tu nie widzę".
Ponownie rozłożyła karty. Tomek wpatrywał się w nią intensywnie.
Kobieta popatrzyła na Tomka, wzięła go za rękę i powiedziała:
"Nie będziecie nigdy mieli dziecka, z jakiegoś powodu, zapewne ważnego, nie będziecie
mieli wspólnego dziecka. Każde  z  was w innym związku pewnie tak". 
Zebrała delikatnie karty i włożyła je do pudełka.
Tomek siedział jak zamurowany. Wreszcie wydusił z siebie: "Czy pani mnie zna?
A może  zna pani kogoś z mojej rodziny?"
Wróżka uśmiechnęła się i powiedziała- "teraz pana w jakimś sensie znam - znam pana
horoskop, znam pytania , które pana nurtują, wiem,że ma pan na imię Tomasz. Ale
tego nikt poza mną nie będzie wiedział, tajemnica zawodowa mnie obowiązuje".
Tomek wstał, a wtedy wróżka poprosiła, by jeszcze na moment usiadł. Bo ona, chce mu
coś  powiedzieć- już nie jako wróżka, ale jako zwyczajna, doświadczona kobieta.
"To nie jest odosobniony przypadek, że dwoje zdrowych pod względem rozrodczym
ludzi nie może począć dziecka- być może, że  są oboje nosicielami jakiegoś genu, dziś
jeszcze nie odkrytego, który spowodowałby jakąś ciężką chorobę dziecka. I w ten sposób
Natura chroni ludzi, by nie przychodziły na świat takie właśnie dzieci.
W krajach, gdzie metody  in vitro są już od lat stosowane, plemniki i komórki jajowe są
badane pod względem genetycznym, by wykluczyć szkodliwe mutacje genowe, ale się
o tym głośno nie mówi".
Wręczyła Tomkowi wydruk jego horoskopu, odebrała honorarium i odprowadziła do
drzwi.
Tomek wyszedł jak ogłuszony. To było nieco za wiele - nikomu przecież nie mówił,
że idzie do wróżki, z nikim nie omawiał swych trosk związanych z brakiem dziecka,
nikomu nie żalił się, że Marta chwilami jest nie do wytrzymania. Więc skąd ona to
wszystko wiedziała?
Wyciągnął z kieszeni kartkę z wydrukiem horoskopu, dokładnie ją podarł i wrzucił
do mijanego kosza.
Postanowił, że te wizytę zachowa w tajemnicy przed Martą.
c.d.n.


4 komentarze:

  1. Bardzo trudny temat. Nic dziwnego, że oboje przeżywają tak mocno i ranią się nawzajem nawet niezamierzenie. Wróżka ?..znam ludzi na których wywarła wielki wpływ. Do wróżki chodzi się w chwilach zwątpienia mając nadzieję, że ona powie:" Tak, za tydzień koniec kłopotów!!", ale takie cuda rzadko się zdarzają. Twoi bohaterowie są sympatyczni i nieszczęśliwi. Życzę im pomyślnego rozwiązania ważnych dla nich problemów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Raz tylko bylam u wrozki z kolezanka do towarzystwa. Nie wierzylam we wrozby,nie chcialam,by mi wrozyla,ale ona na sile postawila mi karty,jakby cos ja zmuszalo do tego...wszystko sie sprawdzilo. Nigdy wiecej nie pojde do wrozki.
    Opowiadanie fantastyczne, czekam na ciag dalszy i serdecznie sciskam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja mama kiedyś towarzyszyła znajomej ,,starej pannie" i wróżąc powiedziała wróżka tej pannie że wyjdzie za mąż i urodzi pięcioro dzieci z bardzo szczęśliwego dla nie związku. A mamie ,która nie chciała by jej wróżono powiedziała że dożyje bardzo sędziwego wieku. Panna się z tej wróżby śmiała bo nie znała żadnego mężczyzny, i obie w to co ta wróżka powiedziała nie wierzyły. ale jak się później okazało ,wróżka miała 100% racji. Fascynujące to o czym tu piszesz Anabell. Pozdrawiam serdecznie-;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowite! Zaszokowałaś mnie!

    OdpowiedzUsuń