niedziela, 15 września 2013

Trudna miłość- cz.3

Po wizycie u wróżki Tomek nie mógł dojść do siebie. W to, że może nigdy nie będą
mieli dzieci to wierzył, przecież tak się zdarza. Natomiast nie mógł zaakceptować myśli,
że jego los można było wyczytać w gwiazdach, ktorych już dawno nie ma, a my widzimy
tylko ich odbicie. Odbicie tego, czego już nie ma... to przecież idiotyczne dla trzezwo
myślącego człowieka. Prędzej uwierzyłby, gdyby wróżka coś wyczytała z jego dłoni.
Kiedyś wyczytał, że niektóre choroby genetyczne zmieniają układ  charakterystycznych
linii wnętrza dłoni i chiromancja to nie  takie bzdury jakby się wydawało.
Ale astrologia, numerologia, wpływ imienia na życie - bzdury i tyle.
W dwa  dni pózniej, dobra koleżanka z działu personalnego wyjawiła mu w wielkiej
tajemnicy, że ktoś  z zarządu dziwił się, że pracują dwie osoby o tym samym nazwisku
w jednym oddziale.
Tomek aż zaniemówił - co za zbieg okoliczności- przecież już od dawna są małżeństwem.
Marta przyjęła jego nazwisko, więc co w tym dziwnego. Ale już zapaliła mu się w głowie
czerwona żaróweczka. Jeszcze tego samego dnia zadzwonił do kolegi, który stosunkowo
niedawno chciał go widzieć w swojej firmie. Postanowił zmienić pracę nim ktoś zechce
się pozbyć Marty  lub jego. On bez trudu mógł znalezć pracę, Marta mogła mieć z tym
trudności - prawników jest wszak jak mrówek w lesie.
To nie był dobry dzień - wpierw Tomek powiedział Marcie, że chce zmienić pracę , nie
mówiąc o prawdziwej przyczynie. Jakoś to łyknęła.
Dał słowo koleżance, że nic nikomu nie powie, dotyczyło to również Marty. Potem, gdy
na stole wylądowały lody, które zawsze Martę wprawiały w dobry nastrój, postanowił
przeprowadzić z nią poważną rozmowę.
Powiedział, że jeśli w ciągu 2 lat nie przyjdzie na świat ich dziecko, to  jego zdaniem
powinni zgłosić się  do kolejki  adopcyjnej.
Dziecko to jest dziecko, nieważne kto spłodził i urodził, ważne kto miał serce i wychował.
Marta oświadczyła, że po jej trupie - ona chce mieć własne dziecko, a nie cudze, które
być może spłodziła para pijaków  i dziecko będzie debilne.
I wtedy Tomek powiedział, że w takim razie, niech ona zajdzie w ciążę z kimś innym, bo
on, jak widać, nie jest w stanie dać jej dziecka. On da temu dziecku taką miłość jakby to
było jego, bo on ją kocha, więc dziecko też pokocha.
Stanowczo było za mało lodów na stole - Marta rzuciła  się na Tomka z pięściami, krzycząc,
że on chce z niej zrobić jakąś dziwkę. W chwilę potem po pokoju latał blond-tajfun zrzucając
z półek książki, wazony, zdjęcia ze ścian. Wyleciały też ubrania Marty z szafy i ze dwie walizki.
Marta zebrała ciuchy do walizek, wykrzyczała na koniec, że teraz Tomek może sobie wziąć
inną kobietę, ona składa papiery rozwodowe. Tomek zaczął się śmiać, że teraz to sobie
znajdzie kobietę samotną z co najmniej z dwójką dzieci. Ale rozwścieczona Marta chyba tego
nie usłyszała. Porwała zapakowane walizki i wybiegła z mieszkania. Po kilku sekundach
Tomek usłyszał, że otwierają się drzwi wejściowe, coś łomotnęło dzwięcznie o podłogę,
a drzwi się znów zatrzasnęły. Ogłuszony i przerażony wybuchem Marty  Tomek wyjrzał do
przedpokoju - na podłodze leżał pęk kluczy- od ich mieszkania, piwnicy i samochodu.
Marta rzeczywiście złożyła papiery w sądzie. Miała wielu  znajomych w tej branży, udało się
wyznaczyć  szybki termin rozprawy. W trzy miesiące pózniej Tomek był rozwodnikiem.
W tym samym czasie zmienił pracę i na "dzień dobry" zaliczył trzytygodniowy pobyt na
szkoleniu w Wielkiej Brytanii. Miał tyle pracy i nowych różnych zajęć, że nawet nie miał
czasu pomyśleć nad tym, co się stało.
Pousuwał starannie wszystkie rzeczy będące własnością Marty i odesłał je do teściów.
Odbył poważną, męską rozmowę z teściem, który był niepocieszony, że małżeństwo się
rozpadło, ale dobrze znał własną córkę i wiedział, że do łatwych we współżyciu to ona
nie należy.
Mniej więcej w rok po rozwodzie, gdy Tomek wrócił z pracy, w swoim mieszkaniu zastał
Martę. Miała po prostu trzeci komplet kluczy od ich mieszkania. Twierdziła, że zupełnie
o tym zapomniała, a gdy odnalazła postanowiła go oddać. I przy okazji sprawdzić, czy
Tomek znalazł sobie kobietę z dwójką dzieci.
Marta niemal do rana oddawała Tomkowi klucze od mieszkania.
Znów było istne wariactwo i pełen luz. Rano Tomek zadzwonił do firmy, że przyjdzie
dopiero po południu, bo się bardzo zle czuje, czymś się chyba zatruł. To był już piątek,
więc szef zwolnił go z przyjścia tego dnia do pracy.
W niedzielę Marta wyskoczyła do domu po kilka ciuchów i kosmetyki.
Po trzech dniach spędzonych w łóżku, pełnych wyznań i seksu,postanowili spróbować
jeszcze raz.
Ponownie wzięli ślub- tym razem tylko cywilny, tylko oni i świadkowie.
I znów zaczęło się co miesięczne wyczekiwanie na to, co wykaże tester. I znów były
zgrzyty, teraz dodatkowo o to, że Tomek wyjeżdża w delegacje w dni płodne Marty.
Ale Tomek nie miał zamiaru z tego powodu zmieniać pracy.
Marta znów się wyprowadziła, ale regularnie dzwoniła do Tomka,  sprawdzając, czy nadal
jest sam. Czasami wpadała bez zapowiedzi i znów było szaleństwo i luz, ale jakoś
dziecka nie było nadal.
Tomek pomału dojrzewa do rozwodu - nie odpowiada mu ta sytuacja. Ostatnio zdał sobie
sprawę, że z Martą łączy go tylko seks, ponadto czuje się jak jakiś rozpłodowiec,
dopuszczany do samicy w okresie rui. Nadal ma "plan awaryjny" - ożenić się z kobietą,
która  ma małe dzieci i wychowuje je samotnie.
 Co myśli o tym wszystkim Marta - nie wiadomo.
Twierdzi, że kocha Tomka i nadal wierzy, że jednak będzie miała z nim dziecko. Na razie
niemal całą pensję wydaje na przeróżnych energoterapeutów, uzdrawiaczy itp.
Do wróżki, u której był Tomek nie trafiła, bo nie wierzy we wróżby.
Oboje są przygnębieni, bo już nie kwalifikują się na sponsorowany przez NFZ program
in vitro (wiek).
Dziesiąta rocznica pierwszego ich ślubu nie była obchodzona uroczyście. Wprawdzie
zaprosili  na  obiad swych świadków i rodziców, ale radości  na ich twarzach nie było.
To dość trudna sprawa, gdy oddzielnie zle a ze sobą- chyba jeszcze gorzej.

14 komentarzy:

  1. Zaczyna być ciekawie. Jednak dziesięć lat spędzili razem to o czymś świadczy, chociaż dość burzliwe to życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem co będzie dalej. Jak mówią "sprawa w toku". Mam wrażenie, że Tomek jest bardzo zmęczony tym wszystkim. Marta wpada w szał i w ten sposób rozładowuje złe emocje. Ciekawe i jednocześnie bardzo różne są powody, dla których każde z nich chce mieć dziecko- Marta chce mieć coś swojego (równie dobrze mogłaby kupić psa lub kota , w moim odczuciu) a Tomek po prostu lubi dzieci, ma z nimi świetny kontakt, chciałby z czasem nauczyć dzieciaka tego co sam umie,lubi i jak mówi "zostawić ślad po sobie".
      Miłego,;)

      Usuń
  2. trudno tak, trudno byc im ze sobą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beata, w tym związku nie ma wspólnych zainteresowań ani przyjazni. Teraz jest tylko jedna wspólna sprawa- brak dziecka. Oni się w tej trudnej sytuacji wcale wzajemnie nie wspierają i jak widać nie potrafią znalezć rozwiązania zastępczego. Oboje już są po czterdziestce, a ona nawet słyszeć nie chce o adopcji. Ma być jej własne, niczym szczoteczka do zębów.
      Miłego,;)

      Usuń
  3. Chyba ten związek można nazwać toksycznym, gdyby nie to, że jednak czegoś ich nauczył. On zdał sobie sprawę, że chce mieć rodzinę i być za nią odpowiedzialny, ona że Tomek to wartościowy człowiek i lepiej z nim, niż bez niego. Ale co dalej?....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiam się, co będzie dalej,bo znając oboje to podejrzewam, że dziecko byłoby stałym elementem przetargu. Już słyszę w wyobrazni głos Marty jak się dzieciaka będzie pytać kogo więcej kocha, mamę czy tatę i jaka będzie wściekła gdy nieopatrzenie dziecko powie że tatę. A Tomek rozpuści dzieciaka jak przysłowiowy dziadowski bicz. Dziecię jego siostry go uwielbia, bo on małej pozwala na wszystko, jest gotów wykupić cały sklep z zabawkami gdy tylko mała sobie tego zażyczy. I pół dnia potrafi chodzić na czworakach po mieszkaniu nosząc małą na grzbiecie. I wcale nie jestem pewna,że małżeństwo przetrwa i skończą się kryzysy gdy będzie dziecko. Ich naprawdę zbyt mało łączy - w pewnej chwili fascynacja fizyczna odpadnie i co zostanie???
      Miłego, ;)

      Usuń
  4. Ciekawa para, chociaż dość burzliwie im się życie układa. Z obserwacji widzę, że pary, którym się seks układa, często zostają ze sobą całe życie :), mimo że teoretycznie seks nie jest najważniejszy :).
    Ale czy będą mieli to dziecko - wątpię. Poza tym mam podobne wątpliwości do do wychowania, które Ty opisałaś w komentarzach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, znam w sumie 3 takie "seksem oczarowane małżeństwa" - to opisane powyżej, drugie, w którym ona przymyka oko na jego stałą niewierność ale stale z tego powodu cierpi i trzecie, w którym on był zdeklarowanym alkoholikiem- skończyło się już wiele lat temu, a ona sama wychowywała syna, który temperament odziedziczył po tacie, rozum po skażeniu taty genów alkoholem i teraz ma ju 3 żonę , a z każdą dzieci., w sumie pięcioro.
      I myślę, że w chwili gdy z jakiegoś powodu seks się skończy, takie małżeństwa nie wytrzymują upływu czasu. Żeby być razem w szarości codziennego dnia musi ludzi łączyć coś więcej.
      Miłego, ;)

      Usuń
  5. Typowa, chociaż nietypowa sytuacja. Podobnie jak Joanna uważam, że Tomek to wartościowy mężczyzna. Ciekawa jestem jak dalej pokierujesz zyciem bohaterów.

    Wspaniale piszesz Anabell.
    Serdeczności pozostawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko, rozpieszczasz mnie tymi pochwałami;) Czekam co będzie dalej, żal mi ich, ale ja tylko słucham co mi Tomek opowiada i nic nie doradzam, choć czasem mnie aż skręca by coś powiedzieć.
      Miłego, ;)

      Usuń
  6. Zawile to nasze zycie i czasem tak trudno sie rozstac,choc rozsadek podpowiada by tak uczynic.
    Mysli serdeczne sle Anabell

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alinko, a my tak rzadko kierujemy się rozsądkiem. Znacznie częściej kierujemy się emocjami niż rozsądkiem.
      Miłego, ;)

      Usuń
  7. Życie jest trudne, a emocje są siłą napędzającą, siłą która skłania nas do podejmowania różnych, czasem złych decyzji. Ale kto nie ryzykuje ten szampana nie pije. Więc może czasem trzeba podjąć ryzyko bycia emocjonalnym. Pozdrawiam Caffe

    OdpowiedzUsuń
  8. I po co być ze sobą skoro można być z kimś innym?
    Są młodzi mogą poukładać sobie życie.
    To nie jest miłość , ale zaczarowanie, złe zaczarowanie...

    OdpowiedzUsuń