sobota, 15 lutego 2014

Baby są głupie

Być może, że jako kobieta nie powinnam tak mówić - ale ja nie uznaję solidarności
płci. Mam wrażenie, że winę za głupotę kobiet ponoszą najczęściej ich rodzice.
Po prostu za mało uwagi przykładają do tego, by nauczyć swe córki myślenia -
samodzielnego, trzezwego, logicznego.
Dziewczynki mają być: miłe, dobre, posłuszne, delikatne, mają wyrosnąć na dobre
żony i matki, to one mają być podstawą domowego ogniska.
Ale nikt nie uczy ich, by umiały same siebie docenić, by znały swą wartość.
A do tego wiele mamusiek ukrywało przed nimi czarne strony życia i wychodziły
z domu wykształcone "pierwsze naiwne".
O, zapomniałam jeszcze, że wychowanie seksualne też najczęściej szwankowało i
polegało ono głównie na wbijaniu do dziewczęcych  głów, że seks przedmałżeński
jest "be" a małżeński- ciężkim obowiązkiem.
Zojka była panienką z tzw. "dobrego domu". Rodzice- inteligencja pracująca, tatuś
nawet  po WAM. Mieszkali  w niewielkiej miejscowości na północy naszego pięknego
kraju.
Zojka była naprawdę  bardzo ładną dziewczynką, ale w domu bardzo przestrzegano, by
przypadkiem nie  uważała się za ładną. Jeśli zbyt długo stała przed lustrem natychmiast
babcia zwracała jej uwagę, że wpatrywanie się we własne odbicie jest niewskazane, bo
w lustrze diabeł mieszka.
Zojka obowiązkowo od 5 roku życia uczyła się gry na fortepianie, choć nie sprawiało
to jej ani krzty przyjemności. No ale panienka z dobrego domu powinna taką umiejętność
posiadać. Drugą umiejętnością, niezbędną wg jej mamy, było łyżwiarstwo figurowe.
Na szczęście dla Zojki miejscowe lodowisko było odkryte, a jej talent w tej dziedzinie
poniżej  średniej krajowej, więc po 2 latach obijania sobie kostek , kolan i pośladków
zrezygnowano z tej umiejętności.
Gdy Zojka ukończyła miejscowe liceum  postanowiono, że wyjedzie do stolicy i zacznie
pobierać nauki w Pomaturalnym Studium Stenotypii i Języków Obcych. Absolwenci tej
szkoły mieli pracę zapewnioną - znali dobrze pracę biurową i języki obce. To z tej szkoły
wywodziły się stewardesy LOTu i sekretarki dyrektorów poważanych instytucji.
Gdy już było wiadomo, że Zojka będzie do Studium przyjęta, jej ojciec zwrócił się do
swego znajomego, by pomógł w znalezieniu dla Zojki jakiegoś lokum w Warszawie.
Ów znajomy wynalazł dla niej pokój "przy rodzinie", z pełną używalnością kuchni i łazienki.
Były to czasy, gdy nie było w stolicy samodzielnych mieszkań do wynajęcia. Miasto wciąż
przeżywało niedobór mieszkań.
Właścicielem mieszkania był niemłody już wdowiec - pan Karol.
Zapewniał rodziców Zojki, że "da baczenie" na Zojkę i zawsze będzie jej służył radą.
W kilka lat pózniej miałam okazję poznać pana Karola - był naprawdę bardzo miłym
i kulturalnym człowiekiem. Lubił Zojkę i traktował ją jak własną córkę. Przypominał by
rano zjadała śniadanie, prosił by wieczorami raczej nie wędrowała sama  ulicami stolicy,
a gdy jechała raz na jakiś czas do domu, przekazywał dla jej mamy pozdrowienia i jakiś
drobiazg - bombonierkę pralinek lub  malutką wodę kwiatową.
Zojce podobała się nauka w Studium i życie w stolicy. Ale najbardziej podobało się jej
mieszkanie z dala od rodzinnego domu i......brak pianina w domu pana Karola. Poza tym
mogła swobodnie zapraszać do swego pokoju koleżanki i kolegów - pan Karol często
brał udział w tych "posiadach" i był bardzo lubiany przez młodzież. Nie gorszył się, gdy
na stole lądowały kolejne butelki wina, nie przeszkadzały mu też kłęby dymu - młodzi
ludzie kopcili zawzięcie.
Na którymś z kolejnych spotkań pojawił się "nowy" - przyprowadziła go jedna z koleżanek
Zojki. Adam miał w sobie "coś", czyli podejście do kobiet. Lubił kobiety, wiedział dobrze
co im sprawia przyjemność. Prawił komplementy, głęboko zaglądał w oczy, każda z nich
miała wrażenie,że jest dla niego tą jedną jedyną.
Poza tym Adam naprawdę był przystojnym facetem. Studiował na politechnice kierunek
związany z ciężkimi maszynami.
Już od pierwszego wieczoru Zojka nie mogła od niego oderwać oczu. Wpatrywała się
w niego niczym sroka w gnat, co oczywiście  bez trudu zauważył i Adam i pan Karol.
Gdy Zojka wyszła po coś do kuchni, Adam poszedł za nią, leciutko objął ją ramieniem
i zaglądając jej głęboko w oczy powiedział: "ależ ty jesteś ładna! chyba musimy się spotkać; zadzwonię do Ciebie, gdy będę miał czas, dobrze?"
Oczywiście Zojka zgodziła się i grzecznie czekała na telefon od Adama.
c.d.n.


4 komentarze:

  1. Też się zgadzam, że niektóre baby są głupie. Czesto same sobie zasłużyły aby o nich tak mówić. Ale głównie powodem jest nieodpowiednie wychowanie.
    Bardzo ciekawie zapowiada się Twoje opowiadanko.
    Chyba znałam taką właśnie Zojko-podobną dziewczynę...
    Czekam na część nastepną. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz świętą rację, że dziewczyny są nieodpowiednio wychowywane.
    Tak kiedyś było,
    Ciekawe jak jest teraz.
    Chyba też niewiele lepiej tylko w zupełnie innym zakresie są niedouczone...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko ma swoje dobre i zle strony. Tego typu wychowanie nie bylo zle, tylko brak mu bylo wlasnie utwierdzania dziewczat we wlasnej wartosci...Choc Ja mialam szczescie, bo moi Rodzice kladli duzy nacisk na moje poczucie watosci...To przeciez takie wazne !
    Serdecznie Cie pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  4. Nadrabiam spore zaległości...

    OdpowiedzUsuń