sobota, 8 marca 2014

Przeklęte szkolenie -cz.XIII

Michalina wpadła w wir pracy. Musiała się jeszcze wiele uczyć i gdyby nie
szef, który naprawdę wiele jej w tych dwóch pierwszych miesiącach pomógł,
pewnie złożyłaby rezygnację. Poza szefem bardzo pomogła jej pani Janka,
najstarsza z jej podwładnych.
Pani Janka pracowała tam od lat, a drogę do awansu zamykał jej brak studiów.
I zapewne gdyby nie fakt, że pani Janka owdowiała gdy jej synek miał siedem
lat i od tego czasu wychowywała go sama, uzupełniłaby z czasem wykształcenie.
No ale los zadecydował inaczej, a pani Janka nie należała do osób mających
o wszystko żal do losu. Ważniejsze od studiów było zapewnienie dziecku dobrej
opieki. W drodze do pracy odprowadzała go do świetlicy, wracając z pracy
odbierała go stamtąd. Nie było mowy by znalezć czas na studia.
Nowa kierowniczka podobała się pani Jance o wiele bardziej niż dotychczasowy
jej przełożony, który  odszedł na emeryturę. Bo Michalina zaraz drugiego dnia
zrobiła "babskie zebranko", na którym poprosiła swe pracownice o pomoc, bo
zdaje sobie sprawę, że one wiedzą o tej pracy wiele więcej niż ona.
Interesowała się również, czy każda z nich jest z zadowolona z dotychczasowego
podziału pracy, czy może ich zdaniem należałoby coś zmienić.
Wszystkie trzy panie, gdy tylko  Michalina zniknęła w gabinecie szefa, orzekły
zgodnie, że raczej dobrze będzie się z "tą nową" pracować.

W domu Romek się leciutko podśmiewał, zwracając się do niej per "moja droga
kierowniczko", ale Michaliny wcale to nie bawiło. Po raz pierwszy od wielu
lat powiedziała mu kilka niemiłych słów. Dopiero wtedy do Romka dotarło, że
Michalina bardzo przeżywa zmianę pracy i zrobiło mu się nieco wstyd. I to na
tyle wstyd, że cichcem wyszedł z domu (gdy Michalina zamknęła się w kuchni
w towarzystwie  garnków) i odwiedził pobliskie delikatesy i kwiaciarnię.
Gdy w dwie godziny pózniej Michalina wyszła z kuchni w pokoju na stole stał
kosz azalii, a pod nim jej ulubione słodycze - czekolada "Old Jamaica" i
wedlowska mleczna z orzechami laskowymi. A on sam przepraszał ją i zapewniał,
że jest debilem, bo jej sprawił przykrość. A wieczorem na swoim nocnym stoliku
znalazła kwiat orchidei w szklanej kuli.
Czasem dobrze jest opieprzyć własnego męża- pomyślała Michalina.

Gdy już nieco okrzepła w nowym miejscu, postanowiła zobaczyć się z Kaśką.
Tym razem spotkały się w barku Horteksu. Zamówiły po duuużej porcji lodów.
Kaśka jakoś mało kwapiła się  do opowieści z frontu zwanego Mirek.
Nadal się spotykali, ale  Kaśka była zaniepokojona sama sobą - podejrzewała, że
zakochała się w Mirku - ona, która dotychczas patrzyła bez żadnych złudzeń na
kontakty damsko-męskie. Przez blisko godzinę  Michalina słuchała peanów na
cześć Mirka - czuły, troskliwy, delikatny, mądry, oczytany, chętny do chodzenia
po sklepach z damskimi ciuchami, umie doradzić, pojętny - już umie sam zrobić
naleśniki. No i co dalej? zapytała Michalina.
Byłam raz u niego na noc. I jak, zadowolona jesteś?- zapytała Michalina. Kaśka
dość długo milczała. Nooo... obudz się - Michalina szturchnęła ją łokciem.
No bo nie wiem jak to powiedzieć - było właściwie bardzo fajnie, choć bardzo
nietypowo- trzygodzinna superancka gra wstępna. Tak bym to określiła- tyle tylko,
że nie było typowego zakończenia. Ale byłam usatysfakcjonowana, w pełni.
Nie rozmawialiśmy potem o tym co zaszło. I wiesz, to pierwszy facet, który nie
zadawał głupich pytań w rodzaju czy "było dobrze". Nie wiem skąd, ale dobrze
wiedział co i  w jakim stopniu mi sprawia przyjemność. Może po cichu studiował
zaocznie seksuologię?  Wiesz, jego oczy z bliska są jasno-srebrzyste i chyba jakieś
magiczne - czułam jak  jego spojrzenie przenika mnie na wylot, ale w taki miły
sposób. Zastanawiam się czy powtórzyć ten eksperyment. W sobotę idziemy na
dansing - proponowałam Stodołę, ale on  nie lubi klubów studenckich. Za dużo
brudu i potu, jak określił. Może potem  pojadę do niego. Wiesz, on jest okropnie
chudy, choć nie wątły. Ale dotyk ma fajny....Kaśka umilkła wyraznie rozmarzona.
Michalina zupełnie nie poznawała Kaśki -gdzie się podziała ta Kaśka patrząca na
facetów tak, jak oni z reguły patrzą na kobiety, czyli przez pryzmat pożądania?
c.d.n.

4 komentarze:

  1. Strasznie tajemniczy ten Mirek :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa jestem czy ten Mirek uwiedzie Kasie, czy ten romans potrwa dluzej.

    OdpowiedzUsuń
  3. pewnie cos sie pokomplikuje,życie nie jest takie proste i oczywiste:)

    OdpowiedzUsuń
  4. No przeciez mowie, ze to "mezczyzna w kobiecym ciele"....

    OdpowiedzUsuń