poniedziałek, 10 marca 2014

Przeklęte szkolenie - cz.XV

Dni mijały szybko, Michalina była zapracowana. Dwa dni w tygodniu miała
konwersacje z języka angielskiego. Do tego Romek uparł się, żeby w domu  choć
w jeden wieczór rozmawiali tylko po angielsku. Michalina buntowała się,
twierdząc, że ten cały wyjazd to palcem na wodzie pisany, jest do niego tyle
czasu, że wszystko może się zmienić.
W dwa miesiące pózniej dyrektor poinformował Romka i Janikowskiego, że ich
wyjazd uległ przesunięciu na następny rok, na styczeń i będzie to pobyt roczny.
Romek udawał wielce zaskoczonego, Janikowski był zaskoczony, ale bardzo
zadowolony.

Pewnego upalnego dnia Kaśka zadzwoniła do Michaliny, że powinny się spotkać.
Tym razem wybrały się zaraz po pracy do Ogrodu Botanicznego, by poplotkować
na łonie natury.
Kaśka oświadczyła Michalinie, że "studiuje Mirka"- cokolwiek to znaczy. I, choć to
ją bardzo dziwi, jest chyba w nim zakochana.
Dotychczasowe życie Kaśki było bardzo bogate pod względem erotycznym ale
niezbyt bogate w uczucia. Zawsze uważała, że seks nie musi iść w parze z miłością.
Nie rozmawiała z Mirkiem na temat tamtej nocy. Zamiast tego wybrała się do ich
( Michaliny i Kaśki) lekarza, który je oglądał z odwrotnej perspektywy.
Opowiedziała lekarzowi wszystko ze szczegółami - jak to wyglądało ze strony
Mirka, opisała swoje odczucia i przyznała szczerze, że nie wie co ma  dalej robić.
Kochany doktor J. dał pewne wytyczne co do następnej nocy u Mirka oraz jej
poradził, że jeśli myśli o tym mężczyznie poważnie, to powinna się wybrać do
seksuologa, wpierw sama, potem razem z partnerem.
Kaśka uwielbiała pana doktora J. więc go posłuchała. I była już na jednej wizycie
u seksuologa, którego polecił jej ulubiony doktor. I- hurra, hurra, Mirek zgodził
się na wspólną wizytę. Kasia była zachwycona wizytą u seksuologa- twierdziła,
że jest jeszcze milszy niż ich ukochany dr.J. Zwłaszcza, że nie ogląda kobiety
z odwrotnej perspektywy - śmiała się Michalina.
Po chwili śmiech Michalinie minął - zaczęła się zastanawiać, czy Kaśka jest pewna
tego, że chce być z Mirkiem. Niewątpliwie bardzo się zmieniła, ale czy Mirek
nie jest aby zbyt nudnym dla niej facetem?
Oczywiście w chwilę potem zwerbalizowała swe wątpliwości. Ale Kaśka uparcie
tkwiła przy swoim - po raz pierwszy spotkała faceta, który się o nią autentycznie
troszczy, liczy się z jej zdaniem, nie jest dla niego tylko seksualną zabawką.
A ona też traktuje  go inaczej niż swych dotychczasowych partnerów . I nawet jego
chudość mniej ją denerwuje, a ona,ilekroć u niego jest to zawsze coś razem gotują,
więc może on wreszcie trochę ciała przy okazji nabierze.

Michalina przyznała się Kaśce,że najprawdopodobniej w styczniu przyszłego roku
Romek wyjedzie na  roczne stypendium. Kasia była przerażona - jak to , puścisz go
na rok, samego? Przecież rok to kawał czasu, znarowi ci się  chłop zupełnie a tobie
to wasze olbrzymie łoże wyda się pustynią i może ci też palma odbić. To wcale
nie jest dobra nowina- biadoliła Kaśka.
Małżeńskie łoże Michaliny było dość słynne wśród znajomych. Było olbrzymie,
miało dwa metry szerokości i dwa dwadzieścia długości, było robione na zamówienie.
Właściwie w sypialni mieściło się tylko to łoże , długa szafa na jednej ze ścian, tak
od sufitu do podłogi, dwa malutkie stoliki nocne, dwa wieszaki na  ubrania i  dwa pufy.
Wszystkie  meble były robione na zamówienie, więc wszystko było rozplanowane co
do centymetra.
Łóżko było monstrualne, bo Michalina bardzo nie lubiła braku przestrzeni w czasie
snu, a Romek przy swoim wzroście 190 cm do czasu zainstalowania tego łóżka
zawsze narzekał, że mu nogi wystają poza standardowe meble do spania.
Śmiali się, że nie mogą przez to łoże zmienić mieszkania.
A ich rodzice wyjątkowo zgodnie potępiali taką ekstrawagancję.

W dwa tygodnie  pózniej dziewczyny znów się spotkały. Wizyta u seksuologa była
strzałem w dziesiątkę. Wpierw okropnie długo Mirek rozmawiał sam, potem, już
znacznie krócej byli na rozmowie oboje.
Kaśka powiedziała, że dostali pewne zadania do wykonania i "przećwiczenia" w domu.
I ćwiczą, bardzo wytrwale, a zwłaszcza Mirek przykłada się do ćwiczeń, a Kaśka
oczywiście też bierze w tym udział. I kto wie, może z czasem wszystko będzie
"normalnie", choć z dużą przewagą tego co dotychczas. Bo tak naprawdę to teraz
 jest super, tyle tylko że tą metodą dziecka nie można zrobić.
Michalinie  aż oczy wyszły z orbit- dziecka? czy ty mówisz coś o prawdziwym dziecku?
co cię napadło? Nawet jeszcze nie wiesz, czy będziecie razem a ty już dziecko planujesz?
My będziemy razem,  zobaczysz  -odpowiedziała Kaśka.

W listopadzie wyjazd do Los Angelos był dopięty po obu stronach na ostatni guzik.
Romek wylatywał 3 stycznia.
Michalina miała wyjechać  do  Romka w połowie lutego, już miała zarezerwowany
lot. Teraz wszystkie sprawy nabrały dużego tempa. Trzeba było wybrać rzeczy, które
mieli ze sobą zabrać, część nadać na cargo. Troską o mieszkanie obarczyli rodziców
Michaliny, mieszkali dość blisko.
Jeszcze przed odlotem Romka zostali poproszeni przez Kaśkę i Mirka na  świadków.
Ślub był cichy, cywilny, z minimalną ilością osób. Panna młoda zdołała wypowiedzieć
formułę przysięgi pomiędzy dwoma atakami mdłości. Pan młody z lubością przykładał
rękę do już nieco widocznego brzuszka Kaśki.

W lutym rodzice odprowadzali Michalinę na lotnisko. Nie byli zadowoleni, że córka
 na tak długo wyjeżdża.
Nie wiedzieli jeszcze ile radości spotka ich za rok. Bo za czternaście miesięcy witali
na lotnisku nie dwójkę, a trójkę pasażerów.
                                                   KO N I E C


9 komentarzy:

  1. A to zaskoczenie :-)))
    A tak się dobrze rozwijało :-)))
    Fajnie ,że tak dobrze dla wszystkich się skończyło :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Doczytałam do końca, ale dlaczego w takim razie szkolenie było przeklęte? Nie daje mi to spokoju, przecież koniec jest pozytywny. ulach

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na więcej takich historii :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda,ze koniec....czekam na nastepna opowiesc :o)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziekuje za fajna historie z zycia wzieta. Oczywiscie bylo dla mnie zaskoczeniem , ze skonczyla sie happy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Doczekalam do końca opowieści. Niesamowite jak potrafilas to opisać. Pewnie jest to znowu jedna z opowieści, które uslyszalas od jakiej osoby, która znasz ?
    Jeśli tak, to wzorowe jest to małżeństwo Michaliny. Taki dobry przykład dla innych.
    I wcale mnie nie zaskoczył koniec, wręcz ucieszył ! Dzięki Anabell.
    Jestem Anna

    OdpowiedzUsuń
  7. Do wszystkich czytaczy-
    przede wszystkim dziękuje, że mnie czytacie, to miłe. Opowieść jest oparta na faktach. Padło pytanie dlaczego szkolenie było "przeklęte" - wszyscy uważaliśmy szkolenia za jedno wielkie przekleństwo. Dezorganizowały życie biurowe i rodzinne,najczęściej niewiele dawały.
    A jak się człowiek raz dał na coś takiego wypchnąć, to potem ciągle go szkolili.
    Małżeństwo Michaliny było (i jest) udane, choć może jakaś wielka miłość i namiętność nie leżały u jego podstawy. Poza tym żadne z nich nie usiłowało zmieniać zwyczajów i zainteresowań partnera.To wszystko było pomiędzy ustalone jeszcze przed ślubem. Po tym stypendium wrócili do Polski zaledwie na dwa lata - Romek dostał pracę w Stanach, wyjechali tam na stałe. W Polsce byli
    tylko raz - twierdzą,że jakoś nie tęsknią do tego naszego raju.Wyprowadzili się
    z Los Angelos i ostatnio mieszkają w Dolinie Krzemowej. Nazwy miasta nie podam - świat jest jednak mały. Małżeństwo Kaśki i Mirka przetrwało kilka burz-
    po prostu dziewczyna nie do końca wszystko przemyślała. Mają dwoje dzieci, a
    ilekroć się pokłócą Kaśka grozi rozwodem, co Mirka bardzo śmieszy , bo ona
    dobrze wie, że tak tolerancyjnego faceta jak on to chyba nie ma w Polsce.
    Przy okazji mam pytanie - czy poczytacie również moje różne przemyślenia a czasem i wspomnienia z okresu PRL-u?
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. BARDZO CHETNIE. GDYZ OPOWIADANIA SA INTRYGUJACE I CZASEM ZABAWNE , ALE ZAWSZE CIEKAWE. POZWALAJA WRACAC DO ODLEGLYCH CZASOW, ZDARZENIA I FAKTY PRZYPOMINAJA MLODE LATA.. CZEKAM CIERPLIWIE I DZIEKUJE ZA OBECNE.

    OdpowiedzUsuń