Ojej - westchnęła ciężko niewidzialna- jest straszny tłok do wejścia. Będziemy musiały
nieco poczekać. Dobrze, że są jeszcze wolne miejsca siedzące. Odpoczniesz trochę nim
przekroczysz próg Domu. Możesz nawet trochę podrzemać, oprzyj się o mnie, będzie
ci wygodniej.
Inka, gdy tylko usiadła, poczuła wielkie zmęczenie. Skorzystała z propozycji niewidzialnej
i oparła głowę na jej ramieniu.
Nie wiedziałam, że dusza może odczuwać fizyczne zmęczenie- pomyślała. W chwilę
potem już spała.
Obudził ją delikatny dotyk dłoni niewidzialnej i słowa- zbudz się, za chwilę twoja kolej.
Inka rozejrzała się, ale nadal niczego ani nikogo nie zobaczyła.
Nadal otaczała ją perłowo-biała przestrzeń, za którą co chwilę przetaczały się różnych
kolorów światła - żółte, różowe, ciemnoniebieskie, jasno zielone.
Inka N. - proszę podejść - usłyszała czyjś głos. W tej samej chwili niewidzialna puściła
jej rękę i lekko popchnęła ją do przodu. Inka popłynęła do przodu i nagle utknęła na
jakiejś barierce, której oczywiście nie zobaczyła.
Przed nią stała dziwna, świetlisto- biała postać. Inka nie była w stanie zorientować się
czy stojąca przed nią postać to kobieta czy mężczyzna.
Strój tej postaci był typu unisex- biały, dwuczęściowy kombinezon, bez żadnych ozdób.
Twarz, którą zobaczyła była bardzo jasna i skojarzyła się Ince z najlepszej jakości
cienką porcelaną. Okalały ją dość długie proste włosy , a na Inkę spoglądały mocno
niebieskie oczy. Inka uśmiechnęła się i porcelanowa twarz odwzajemniła uśmiech.
Jestem Albert - przedstawił się - tu jest twój worek z rzeczami. Wejdz do pokoju
obok, a gdy się przebierzesz naciśnij guzik na ścianie. Wtedy otworzą się drzwi, przez
które wyjdziesz na zewnątrz.
Inka wzięła worek i ruszyła w prawo, gdzie zobaczyła drzwi. Pokój, w którym się
znalazła też był biało -perłowy i całkiem pusty. Inka wyciągnęła z worka swoje nowe
ubranie. Z nogawek spodni sterczały stopy, z rękawów bluzy dłonie a z dekoltu szyja
i twarz okolona jasnymi , skręconymi w fale włosami.
Ale to sprytne - pomyślała Inka. Skoro nie mam ciała to mi je zrobili. Szybko nałożyła
swój nowy strój. Szkoda, że nie mam lustra - ciekawa jestem jak wyglądam.
W tej samej chwili na jednej ze ścian zobaczyła swe odbicie - jej twarz też wyglądała
jak z porcelany. No, niezłe, lepsze to niż zmarszczki, które miałam w sporej ilości.
Śmieszne, ale nigdy nie miałam takich blond loków .
Tu się chyba lubują w blond włosach, ten Albert też był blondynem.
A te rękawiczko-dłonie i stopo-skarpety też praktyczne.
Podeszła do ściany, na której był umieszczony guzik - z daleka nie był zbyt widoczny,
ale gdy Inka do niego podeszła zalśnił żywą zielenią.
Popatrzyła na niego z niedowierzaniem, bo nigdzie nie dostrzegła drzwi.
Z lekkim wahaniem nacisnęła guzik a ściana rozsunęła się szeroko. Inka zrobiła kilka
kroków do przodu. Posłyszała za sobą szelest i obejrzała się, sądząc, że zobaczy
zamykające się za nią drzwi i budynek, z którego wyszła.
Ale nie było z tyłu żadnego budynku. Za nią rozpościerał się dość rzadki lasek, w którym
przeważały brzozy.
Inka wzruszyła tylko ramionami i z westchnieniem poszła naprzód. To wszystko było
bardzo dziwne.
Przed nią rozpościerał się duży trawnik albo łąka. W oddali zobaczyła sporo postaci
ubranych tak jak ona. Postanowiła pójść w ich stronę. Skoro już tu kiedyś była to
może spotka kogoś znajomego. Ale zaraz sama siebie skarciła za naiwność - jak ma
kogokolwiek rozpoznać, skoro wszyscy są jednakowo ubrani a ich twarze to maski?
Jej też pewnie nikt nie rozpozna. A już z pewnością nikt, kogo znała za życia na Ziemi.
Wypróbuję przy okazji moje stopo - skarpety, pomyślała. Szła rozglądając się dookoła.
Uniosła głowę i spojrzała w górę - nad nią, zupełnie jak na Ziemi rozpościerało się
błękitne niebo, bez chmur, obłoczków i...słońca. Ale gdy patrzyła przed siebie była
pewna, że wszystko jest oświetlone słońcem.
Nie było za ciepło ani zbyt zimno, temperatura była bardzo przyjemna. Ponieważ nie
widziała żadnych ścieżek ani dróżek, szła przez trawnik, na którym rosły różne kwiaty.
Bała się, że zdepcze trawę, ale gdy po paru krokach obejrzała się za siebie to zobaczyła,
że ani jedno zdzbło trawy nie jest przydeptane.
No tak, ta trawa taka sama prawdziwa jak moja twarz, ręce i stopy. Przykucnęła i
zaczęła się bacznie przyglądać trawie - a może jednak to trawa kosmiczna - w końcu
jest tyle nieznanych nam, ziemianom, planet i może ta trawa jest właśnie z innej
planety?
Zaczekaj na mnie - dobiegł ją czyjś głos. Podniosła się i zobaczyła, że w jej kierunku
podąża jakaś biała postać - oczywiście z długimi blond włosami i bladą porcelanową
twarzą. To jakiś "on"- pomyślała - bo ma proste włosy, jak Albert.
Tajemniczy "on" podszedł do niej i objął ją w powitalnym uścisku.
Inkę aż dreszcz przeszedł , bo odniosła wrażenie, że już kiedyś ktoś tak ją obejmował.
Wiedziałem, że dziś dotrzesz do Domu i zgłosiłem się do pomocy przy przyjmowaniu
nowych. Wiem, że mnie nie pamiętasz, chociaż spędziliśmy tu razem bardzo wiele
szczęśliwych chwil. Ale niedługo wszystko sobie przypomnisz.
A teraz chodz, oprowadzę cię, bo dziś tu wszystko jest dla ciebie nowe.
Inko, tak się cieszę, że tu jesteś. Inka wpatrywała się w niego z wielką uwagą ale
zupełnie nie mogła sobie go przypomnieć. A jak ty masz na imię?- zapytała.
Rafał -odpowiedział -i to imię mam już od trzech wcieleń.
Wtedy też byłem Rafałem. Daj rękę, pójdziemy na spacer. Oprowadzę cię i odpowiem
na wszystkie pytania, oczywiście w miarę swej wiedzy.
Wziął Inkę za rękę i poszedł z nią w kierunku spacerujących białych postaci.
c.d.n.
Przecudnie to napisałaś Anabell. A już ten lasek z brzózkami to rewelacja. Chociaż świerki i sosny też mogłyby być.
OdpowiedzUsuńPewnie jutro IV część?
Postaram się. Zauważyłam, że wymyślanie fabuły to bardzo wyczerpujące zajęcie. Bo przecież wpierw muszę to "zobaczyć" w głowie i dopiero potem opisać. Dobrze, że nie muszę tego wpierw namalować:)))))
OdpowiedzUsuńJednak opisywanie tego co się zna lub widziało jest znacznie prostsze.
No i wydało się, że brzózki to moje ulubione drzewa;)
Miłego, ;)
Zaskoczyłaś mnie kompletnie tematyką. Bardzo mi się ten pomysł podoba .Historia Inki tak mnie wciągnęła, że nie otwierałam już komentarzy aby tylko zdążyć przeczytać, nim mój Internet znowu przestanie działać! Pomysł niesamowity. Czekam co dalej.:) Udało mi się przeczytać ale na wpisanie komentarza czekałam 12 godzin. Naj....
OdpowiedzUsuńJoasiu, przecież wiesz, że mam lekkiego świra, na szczęście jeszcze się to nie kwalifikuje do zakładu zamkniętego.
OdpowiedzUsuńBuziam;)
Ciekawa fabuła , autorka posiada wielki talent do tworzenia scen , akcji i opisu zdarzeń. Czekam na dalszy ciąg tego wątku.
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę a wpadnę w samouwielbienie:)))
OdpowiedzUsuń