sobota, 30 maja 2015

Mezalians , cz.II

Całą drogę do pracy Iwona intensywnie myślała nad tym, jak wpłynąć na  Piotra tak,
by się nie spóżniał.  Była tak bardzo zamyślona, że omal nie przejechała przystanku,
na którym zawsze wysiadała.
Była straszliwie niewyspana i wielce roztargniona.
Szef przyglądał się jej badawczo, w końcu zaprosił do swego gabinetu.
Iwona wpierw się nieco zdenerwowała tym zaproszeniem, ale gdy szef zapytał się o
wyniki badań powłok ferrytowych  , uspokoiła się.
Chciała pójść po dokładne notatki, ale szef powiedział, że obejrzy je potem, przy okazji,
a teraz niech powie coś na temat  ostatniej dostawy ferrytu.
Iwona wymieniła swe spostrzeżenia.
Tego dnia miało być pierwsze próżniowe napylanie korpusów oporników ferrytem.
Na koniec szef zapytał się Iwony co się z nią dzieje,  czy aby nie jest chora lub w ciąży,
bo wygląda jakoś dziwnie.
Ale Iwona zapewniła, że z całą pewnością w ciąży nie jest, tylko miała kiepską noc, jest
tylko nieco zdenerwowana i niewyspana.
Gdy wróciła do laboratorium koleżanka dość obcesowo zadała jej takie same pytania
jak szef. Iwona pokrótce wyjaśniła jej całą sprawę - a koleżanka zawyrokowała - "wiesz,
on na pewno był z jakąś dziewczyną i dlatego zapomniał o powrocie do domu".
Iwona popatrzyła na nią z odrazą. No to mnie pocieszyłaś, wiesz?- wycedziła przez zęby.
Nie sadzę, żeby był z dziewczyną, bo to nie w jego stylu. Ale jesteś naiwna - zaśmiała się
koleżanka.
Około godziny czternastej szef znów wezwał Iwonę do siebie - popatrzył na nią i tym razem powiedział- jutro będziemy siedzieli w pracy dłużej, więc niech teraz pani wpadnie do
Instytutu i podrzuci im  te pierwsze  napylone  korpusy. Oni to wszystko dokładnie
pomierzą i rano zamiast tu, pojedzie pani wpierw do nich , odbierze je i przywiezie.
Tylko proszę dopilnować, żeby był dokładny opis. I proszę się na jutro dobrze wyspać, bo
to będzie długi i ciężki dzień. Wręczył Iwonie kasetkę z  napylonymi korpusami, wystawił
przepustkę na portiernię i wypchnął delikatnie z gabinetu.
Iwona szybko się zebrała i powędrowała do Instytutu. Daleko nie miała, wystarczyło przejść
na sąsiednią ulicę.
Pół godziny pózniej była już w drodze do domu. Właściwie to była wdzięczna szefowi, że ją
wyprawił wcześniej  do domu.
W ogóle szef zawsze dobrze ją traktował , starał się by ciągle uczyła się nowych rzeczy,
czasem zabierał na ciekawe konferencje. W laboratorium pracowały w trójkę, ale tylko ona
naprawdę interesowała się tym co robi. Była po technikum chemicznym i szef namawiał ją
by koniecznie poszła na studia politechniczne.
Iwona  zaprosiła go na swój ślub, podobnie jak i dwie  koleżanki z laboratorium.
Na ślub szef przyszedł z  żoną i niedużą  córeczką, a składając  nowożeńcom życzenia
poinformował pana młodego, że Iwona to jego najlepsza pracownica i koniecznie powinna
studiować.
Piotr wrócił z pracy około siedemnastej, zjedli razem coś na kształt obiadu (Iwona gotowała
raz na dwa dni) i po obiedzie, odkładając zmywanie na póżniej, Iwona zapytała się Piotra
czy może jej powiedzieć czemu tak pózno  poprzedniego dnia wrócił.
Ale zamiast jakiegokolwiek wytłumaczenia usłyszała, że jest histeryczką, bo dzwoniła na
pogotowie, a przecież co mu się mogło stać, skoro grał w ping ponga.
No po prostu pózno zaczęli grać, grali partię i rewanż, potem trochę gadali i wracali do
domu oczywiście piechotą, bo nie było sensu czekać na nocny autobus. I on wcale nie ma
za co ją przepraszać, to raczej ona jego powinna przeprosić bo miała do niego nie
wiadomo z jakiego powodu pretensje. Przecież on niczego złego nie zrobił, był z kolegami,
więc o co jej chodzi?
Iwona, usiłując zachować spokój tłumaczyła, że nawet zakładając, że tenis stołowy jest
stosunkowo mało kontuzjogenny, to zawsze może się  wydarzyć coś złego, można skręcić
nogę, złamać rękę lub dostać po drodze od kogoś nożem w brzuch.
Ale  Piotr tylko lekceważąco machnął ręką i stwierdził, że nie mają o czym dyskutować.
Iwonie "puściły nerwy" i stwierdziła, że inna kobieta na jej miejscu podejrzewałaby, że
po prostu był z kobietą i o całym świecie zapomniał. Piotr się wściekł  i obraził. Iwona
pozmywała tymczasem po obiedzie i powiedziała, że ona dziś wcześniej  się kładzie do
łóżka, bo musi odespać zarwaną noc a następnego dnia będzie dłużej pracowała.
Piotr usiłował jeszcze coś powiedzieć, ale Iwona stwierdziła, że już temat zakończony i
nie ma już o czym dyskutować.
Siedząc w wannie przypomniała sobie, jak matka i ciotka tłumaczyły jej, że Piotr nie
jest wcale właściwym kandydatem, bo wychował się w zupełnie innej rodzinie i jego
rodzice oraz brat nie grzeszą nadmiarem kultury, taktu i rozumu i taki związek zawsze
powoduje konflikty. Ale Iwona twierdziła, że Piotr jest zupełnie inny niż jego rodzina,
a poza tym przecież oni będą mieszkali sami, a nie z którąkolwiek z rodzin.
Poza tym czasy się zmieniły ,czego chyba rodzice jakoś nie zauważyli, a chłopak jest
uczciwy, miły, wykształcony i małżeństwo z nim wcale nie będzie mezaliansem.
W końcu matka "odpuściła", twierdząc, że to przecież Iwony  życie a nie ich i jeśli
Iwona jest pewna, że Piotr jest tym wyśnionym, wymarzonym - to trudno.
c.d.n.

3 komentarze:

  1. Niby zwyczajne życie a tak ciekawie opisywane....Trudno się doczekać następnej części opowiadania.
    Temat zwracania uwagi na to z jakiego domu wybiera się przyszłego męża u mnie był stale wałkowany. Ja specjalnie na przekór mamie wybierałam jedno wielkie dno. Efekty wciąż zbieram. Efekty swojej wielkiej GŁUPOTY.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że naprawdę ciężko jest przewidzieć jak ułoży się małżeństwo. Czasem"dno" chce się wyrwać z tej pozycji i udaje mu się to. W dniu ślubu nie liczyłam na długi związek, byłam cholernie młoda i bardzo chciałam wyrwać się z domu. Ale mój A. miał pełną akceptację mego dziadka, który znał się na ludziach, choć A. nie wzbudzał entuzjazmu rodziców. A popatrz co się porobiło - to już podpada pod kazirodztwo:)))))

      Usuń
  2. Czasem panienki z dobrego domu pociągają bardzo niegrzeczni chłopcy, to w zasadzie reguła.
    W takich wypadkach trudno też przewidzieć rozwój sytuacji.
    Jeśli ci chłopcy mają jakieś doświadczenia, często zdążą nauczyć się docenić swoje partnerki. Gorzej, jeśli nie mają doświadczeń.

    OdpowiedzUsuń