poniedziałek, 1 czerwca 2015

Miłość bywa.... cz.II

Ale miłość Doroty do wielkiego, pryszczatego osobnika jakoś nie mijała. Aśka i jej mąż
bardzo byli tym zaniepokojeni, bo Dorota w następnym roku szkolnym miała zdawać
maturę. Na razie jej miłość do koszykarza nie miała większego wpływu na jej wyniki
w szkole.
Byli przekonani, że wakacyjny wyjazd obu sióstr do szkoły językowej w Anglii, nowe
towarzystwo, mieszkanie u dalekiej kuzynki w Londynie, automatycznie  wyleczą
Dorotę z fascynacji koszykarzem.
Zdobyli się nawet na szczyty rodzicielskiej wyrozumiałości i zaprosili Jacka W. na
urodzinową kolację Pana Domu.
Nie była to żadna wielka feta, Aśka zrobiła dużą ilość zapiekanki makaronowej z szynką,
a potem podała tort czekoladowy z wiśniami, który zrobiła jej najlepsza przyjaciółka.
Pan Domu bezskutecznie usiłował wydobyć z Jacka W. nieco inne dzwięki niż krótkie
"tak, nie, yhm". Ale gdy na stole wylądował tort i lekkie półsłodkie wino, z ust Jacka W.
padło ciche westchnienie : "szkoda, że nie ma piwa".
Rodziców Doroty z lekka zatkało, ale Młodsza spojrzała się na Jacka W. i powiedziała:
"w tym domu nie pije się piwa- to po pierwsze, po drugie do tortu piwo nie pasuje."
Jacek W. z lekkim wstrętem na twarzy wypił dwa łyki wina - a gdy odstawiał kieliszek
wszystkim się zdawało, że w kieliszku był kwas solny, a nie wino.
Po odstawieniu kieliszka zerknął na swój zegarek wielkości małego budzika i oświadczył:
"miło było, ale muszę już iść".
Z hurgotem odsunął swoje krzesło, wstał, powiedział wszystkim "no to do zobaczenia"
i pożeglował do przedpokoju.
Dorota oczywiście zerwała się również od stołu by obiekt swych uczuć odprowadzić.
A rodzice  przypatrywali się, gdy Jacek W. szeroko rozstawiając nogi i lekko się kołysząc
przemierzał odległość między pokojem a drzwiami wyjściowymi.
Faktycznie- pomyślała Aśka- idzie jakby miał pieluchę w spodniach.
Po pół godzinie wróciła Dorota i już od drzwi zaczęła wrzeszczeć na  Młodszą , że swą
wypowiedzią uraziła Jacka W.
Młodsza z kolei wyraziła swą niepochlebną opinię o intelekcie Jacka W. i już po chwili
siostry przerzucały się niewybrednymi inwektywami.
Pan Domu przywołał córki do rzeczywistości wrzasnąwszy "ciszaaa!"
Przez kilka dni siostry ze sobą nie rozmawiały, a wieczorne rozmowy sypialniane rodziców 
zdominował temat : "jak wyeliminować Jacka W. z życia Doroty".
Aśka  proponowała, by to Pan Domu zaprosił Jacka W. na poważną, męską rozmowę.
Powinieneś mu powiedzieć- perorowała Aśka- by powstrzymał się z zawracaniem Dorocie
głowy  przynajmniej do czasu aż ona zda maturę i egzaminy na uczelnię. Może on wcale
nie jest taki głupi na jakiego wygląda.
A ja z kolei postaram się wyciągnąć Dorotę na zwierzenia - trzeba przed wyjazdem do
Anglii nieco uzupełnić jej garderobę, więc wybiorę się z nią na zakupy.
Na takich zakupach świetnie się gada a zakup fajnych ciuchów na ogół rozwiązuje język.
I świetnie opróżnia się konto z pieniędzy - podsumował Pan Domu, zastanawiając się na
 jaką kwotę zostanie trafiony.
Ale w życiu tak już jest, że nawet najlepsze plany "biorą w łeb".
Kilka dni pózniej, po powrocie ze szkoły Dorota oświadczyła  Aśce, że ona nie pojedzie
z Młodszą do szkoły językowej. Niech Młodsza jedzie sama- mniej się forsy wyda.
A ona pojedzie do Zakopanego, będzie nocować u górala, więc wyda znacznie mniej
pieniędzy. Nie trzeba będzie wydać forsy na jej bilet lotniczy i na zajęcia w szkole.
Do Zakopanego pojedzie  autokarem razem z koszykarzami - bo Jacek W. jedzie na
cały lipiec  na obóz właśnie do Zakopanego. On będzie mieszkał w ośrodku sportowym,
a ona u górala na Bystrem.
I niech sobie rodzice nie wyobrażają, że ona pojedzie do tej Anglii. Mowy nie ma.
Aśkę zatkało - patrzyła na córkę, czując, że ma wielką ochotę walnąć dziewczynę w
głowę, by oprzytomniała. Zamiast tego powiedziała niemal spokojnie - porozmawiamy
na ten temat, gdy wróci z pracy ojciec. A teraz idz się uczyć.
Gdy Dorota zniknęła w swoim pokoju Aśka zatelefonowała do męża, by uprzedzić go,
co czeka ich wieczorem.Tylko pamiętaj - nie mów nic, dopóki ona sama drugi raz tego
samego nie powie, instruowała męża. No cóż, wieczór zapowiadał się interesująco.
Pan domu bardzo szybko zjadł obiad- zupełnie nie czuł głodu i z trudem pokonał
zawartość talerza.
Aśka zaparzyła dla męża i siebie herbatę z melisy , w nadziei, że choć trochę przywróci
im ona nadwątloną równowagę psychiczną i zawołała do pokoju Dorotę. Jednocześnie
poprosiła Młodszą, by ta pozostała w swoim pokoju. Młodsza puściła do Aśki oczko i
wyszeptała: korrida, korrida, ciekawe kto wygra? byk czy torreador?
Gdy zostali w trójkę, Aśka poprosiła Dorotę, by ta  powiedziała ojcu, na jaki to pomysł
wpadła. Dorota zaczęła z wysokiego "c", pytając się Pana Domu, czy gdy się już ma
ukończone 18 lat to jest się pełnoletnim człowiekiem  odpowiedzialnym za to co sam robi.
Bo ona już 4 miesiące temu uzyskała pełnoletność i dostała Dowód Osobisty i nowy
paszport.
Pan Domu spokojnie odpowiedział - pełnoletność nie jest równoważna z samodzielnością.
Jesteś pełnoletnia, ale na naszym utrzymaniu i w związku z tym nadal za ciebie my
odpowiadamy. A o co chodzi?
Bo ja nie chcę jechać do Anglii razem z Młodszą. Ja  chcę jechać na miesiąc do Zakopanego.
Bo chcemy z Jackiem W. być razem. On będzie mieszkał w ośrodku sportowym ,  ja na
Bystrem u górala. To będzie przecież tańsze niż ten wyjazd do Anglii.
Owszem, zgadzam się, że tańszy, ale znacznie mniej pożyteczny, chyba to sama rozumiesz?
Pan Domu powiedział to z anielskim  wprost spokojem.
A tak ogólnie czyj to pomysł- Twój czy Jacka?- zapytał.
Wspólny - naprawdę.
Tato zrozum - my chcemy razem spędzić te wakacje. Ja naprawdę jestem odpowiedzialna.
Nie zafunduję sobie bachora przed maturą. On też o dziecku nie marzy. My po prostu
chcemy być razem, cieszyć się sobą. Zastanawialiśmy się nawet nad ślubem - bo wtedy
moglibyśmy być bez przeszkód razem, a maturę mogłabym zrobić w CKU (centrum
kształcenia ustawicznego). Zrozumcie - my się naprawdę kochamy i po mojej maturze
wezmiemy ślub. I tak już żyjemy ze sobą od jakiegoś czasu, ale wiemy co robić, by
nie było ciąży!
W pokoju zaległa cisza - Aśkę i jej męża  zamurowało. Aśka pomyślała, że Dorota musi
być bardzo zdeterminowana, skoro przyznała się , że współżyje z Jackiem W.
I jak jej nie przeszkadzają te jego koszmarne pryszcze?- zastanawiała się bezsensownie.
Przecież wygląda z nimi szkaradnie, nieestetycznie.
A Pan Domu pomyślał- moja maleńka , cudowna córeczka stała się kobietą, a my tego
wcale nie zauważyliśmy.
Dorota, zaproś w najbliższym czasie  Jacka W.- muszę z nim porozmawiać- powiedział
cicho Pan Domu.
                                                               c.d.n.




2 komentarze:

  1. No to widzę, że sytuacja się rozwija... Mam nadzieję, że Rodzice w tym momencie wykażą się mądrością i wybrną jakoś z tej sytuacji.
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  2. To już nie są rozmowy z "małą córeczką", to są rozmowy z zakochaną kobietą! Wiadomo czym to grozi.

    OdpowiedzUsuń