niedziela, 1 maja 2016

Nie ma dymu bez ognia - 6.

Julia spędziła  w szpitalu niemal dwa tygodnie. Wiadomości o stanie zdrowia
serwowano jej na raty. 
Tę najgorszą, że już nigdy nie zajdzie w ciążę przekazano jej w przeddzień
wypisu.
Słuchając słów lekarza czuła,że za chwilę chyba zapadnie się pod ziemię.
Lekarz, zapytany dlaczego wystąpiła hipotonia, beznamiętnie jej przytoczył 
dane statystyczne i powiedział,że to przecież nie koniec świata, bo jej synek
żyje, jest  zdrowy, a wiele dzieci z tak długiego porodu rozpoczyna start
życiowy z porażeniem mózgowym. A jej maluszek jest dziarski, dostał 10
punktów w  skali Apgara, więc wszystko jest w porządku. Poza tym zawsze
przecież można kolejne dziecko adoptować, bo w ciągu roku wiele matek
porzuca swe dzieci zaraz po porodzie.
Poza tym zapewnił ją, że dzięki tylko częściowej histeroktomii uniknie
natychmiastowej menopauzy, ale spotka ją niespodzianka w postaci braku
menstruacji. No i nie straci żadnych kobiecych walorów, ta operacja nie
wpłynie u niej na zanik walorów kobiecych i nie odbierze radości podczas
uprawiania seksu.
Julia była tak tym wszystkim zaskoczona, że nawet nie zadała żadnych
więcej pytań. Czuła tylko wielką pustkę myślową. Wyszła z gabinetu bez
słowa, ze ściśniętym gardłem.
Powlokła się na salę noworodków i dopiero widok synka uruchomił potok
łez. Pielęgniarka od razu domyśliła się, że Julia dowiedziała się tak długo
skrywanej przez lekarza prawdy. Wyjęła malca z łóżeczka, położyła na 
przewijaku i poprosiła by Julia przewinęła dziecko i wzięłą je do karmienia.
Julia  przyglądała się przez łzy jak łapczywie mały ssie, a pielęgniarka 
tłumaczyła jej półgłosem, że dobrze się stało, że gdyby nie ta operacja
dziecko nie miałoby matki, a tak to będzie jedynaczek, ale przecież wiele
kobiet poprzestaje  na urodzeniu jednego dziecka i cały czas zmagają się 
z problemem zapobiegania niechcianej , następnej ciąży. 
Julia wieczorem poinformowała Marka, że następnego dnia opuszcza wraz 
z dzieckiem szpital,zapewne około południa i poprosiła by jego mama
przygotowała do szpitala  to wszystko co uważa za stosowne.
Po Julię  Marek przyjechał sam.  Pomógł Juli przy ubieraniu się, potem oboje
asystowali przy ubieraniu maluszka w normalne ciuszki, pielęgniarka
pochwaliła kocyk, wzmocniony sztywną wkładką, zawinęła szybko i zgrabnie
maluszka i wręczyła go Markowi. 
Mały uznał chyba to za zbytnią poufałość, bo rozwrzeszczał się niemiłosiernie.
Julia odebrała wszystkie "papiery", wśród nich wytyczne co do karmienia i
z wrzeszczącym zawiniątkiem  opuścili szpital.
W taksówce mały zasnął i to całkiem mocno, spał w najlepsze gdy już
dotarli do domu. Tu czekali na nich również rodzice Julii, teściowa uwolniła
Marka od słodkiego ciężaru i zaniosła małego do kołyski . Potem każdy z oczekujących wchodził na palcach do pokoju i podziwiał nowego członka
rodziny. Julia była zmęczona i wciąż jeszcze obolała , więc została troskliwie
ułożona na sofie, a jej rodzice wyściskawszy córkę ulotnili się.
Gdy zostali w pokoju sami z dzieckiem , Julia zapytała  Marka, czy wie czym
 się zakończyła jej operacja. Marek skinął głową i powiedział- wiedziałem
od razu, bo cały czas siedzieliśmy z mamą w szpitalu i nam powiedzieli, gdy
już było wiadomo, że przeżyjesz. Ale nie pozwolili nam powiedzieć ci prawdy.
Julisiu, to okropne co powiem, ale wiesz- wreszcie będzie można się kochać
ilekroć nam się zamarzy. Będziemy mieli jedno dziecko, ale za to jak dla nas
ważne.
Julia spojrzała  na Marka bez cienia sympatii- nie chcę cię martwić, ale
jeszcze długo na to poczekasz, mnie nawet sikanie boli. I wcale za tym
"kochaniem się" nie  tęsknię.
Julisiu, to minie, zobaczysz, minie i wszystko będzie dobrze. Na razie nie martw się tym na zapas.
I jeszcze jedno - nie noś Michasia, żebyś sobie  nie zaszkodziła, on wcale nie jest taki lekki. Wczoraj  twoja mama przyniosła wanienkę do kąpieli i taki specjalny do niej leżaczek, żeby było wygodniej małego kąpać. Leżaczek
przysłała twoja ciocia z Francji, wanienka polska, ale pasują do siebie.
                                                    *****
Pierwsze pół roku życia dziecka Julia spędziła  w domu. 
Teściowa dbała o oboje niczym o klejnoty koronne, wręcz rozpieszczała oboje
niemiłosiernie. Ostro tresowała Marka i swego męża, Julia i Michaś byli wciąż
na piedestale.
Julia któregoś dnia wybrała się na uczelnię, by wreszcie odebrać swój dyplom.
Spotkała swego promotora, który zaproponował jej, by zaczęła pracę na
uczelni, może wpierw w wymiarze pół etatu, a za pół roku na pełnym etacie.
Z uwagi na dziecko, którego Julia nie miała zamiaru dać  do żłobka, było to
całkiem rozsądne rozwiązanie.
Po powrocie do domu zapytała się teściowej jak ona widzi takie rozwiązanie-
teściowa była w stu procentach "za".
Sprawa pracy i opieki nad  dzieckiem ułożyła się wspaniale. 
Ale sprawa podjęcia współżycia leżała nadal odłogiem. Julia po prostu nie miała
nawet najmniejszej ochoty na spróbowanie jak to będzie.
Wprawdzie prowadzący ją lekarz zapewniał, że ta operacja w  żaden sposób
nie umniejszyła jej walorów kobiecych i że chyba podobała się lekarzom w tym
szpitalu bo nawet wykonali porządną plastykę krocza (co nie należało do
regularnej procedury poporodowej) i teraz niewątpliwie ma walory niemal jak dziewica, no i przecież nie odczuwa żadnego bólu w trakcie badania, które on
celowo przeprowadza mało delikatnie, ale Julia dostawała gęsiej skórki na 
samą myśl o jakimś zbliżeniu z mężem.
Prowadzący ją lekarz skierował ją w tym układzie do seksuologa, uprzedzając, że może być potrzebna psychoterapia i to dla obojga.
W domu poinformowała Marka, że w ramach troski o ich związek wzięła
skierowanie do seksuologa i że być może on też będzie tam potrzebny.
Marek przyjął tę decyzję z zadowoleniem, ale wieczorem, gdy leżała przy nim
biernie poddając się pocałunkom, zapytał:
Julisiu, czy ty mnie jeszcze kochasz? Czy ty mnie w ogóle kochałaś?
c.d.n


 

3 komentarze:

  1. Mezczyzni maja takie beznadziejne podejscie do niektorych spraw,ze az rece opadaja :)
    Jak ich zrozumiec ??? :)
    Milego Anabell

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo tylko oni posiadają umiejętność umierania od kataru a zupełnie nie zauważają u siebie poważnych symptomów.A żona w ich pojęciu dla nich połączenie wyrozumiałej mamusi z frywolna super kochanką.Kiedyś kolega mi powiedział, że niestety męska biologia jest dość męcząca, bo młody facet niemal co pół godziny myśli o seksie. Jak dla mnie - przygnębiające.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kobieta to znacznie bardziej skomplikowany człowiek, niż wydaje się większości mężczyzn. Ciekawa jestem, co powie seksuolog.

    OdpowiedzUsuń