piątek, 27 stycznia 2017

Siedlisko - VIII

To, czego dowiedział się Janusz nie wiedzieli nawet jej rodzice.
Im powiedziała tylko, że decyzja, którą podjęła jest jedyna, jaką mogła podjąć i lepiej
by dziecko nigdy tego człowieka nie spotkało. A jej matka, która wiedziała, że jej córka
jest  bardzo mądrą, zrównoważoną psychicznie  dziewczyną, nie kwestionowała tej
decyzji.
Janusz, gdy usłyszał, że jej były dopuścił się gwałtu, wiedząc, że ona jest w ciąży
i że był brutalny, aż się wzdrygnął i odruchowo mocniej przytulił dziewczynę do siebie.
Oluniu, dziękuję, że mi to wszystko opowiedziałaś. Masz za sobą znacznie  gorsze
doświadczenia  niż ja. Zawsze uważałem i nadal uważam, że zadaniem mężczyzny jest
dbanie o kobietę, zwłaszcza o tę, której wyznało się uczucie i która to akceptowała.
A już zupełnie nie wyobrażam sobie jak można nie zaakceptować własnego dziecka,
które się powołało na świat, niezależnie od tego czy było planowane czy też nie.
Wiem, że jestem nieco anachroniczny w poglądach i nudny facet, no ale właśnie taki
jestem. A do tego często naiwny i dlatego się ożeniłem z niewłaściwą osobą.
Lecz moje problemy, przy tym co ty przeżyłaś, to kaszka manna z malinami.
Spędzenie całego miesiąca pod palmami,  w oparach kolorowych drinków i dość
wyuzdanego seksu pozbawiło mnie zupełnie zdrowego rozsądku. I to kompletnie.
Nie zastanawiałem się nawet jaka ona jest poza plażą, zabawą, łóżkiem. Wiem, dobrze
to wszystko o mnie nie świadczy, na szczęście dość szybko oprzytomniałem a do tego
jej nie taki mąż był potrzebny. Jedyny warunek jaki spełniałem to finanse, ale też
nie  do końca, bo akurat musiałem zapłacić za ten dom.
Ola, jestem fujarą, przecież miałem zrobić dla nas kawę, a stanąłem w drzwiach by na
ciebie popatrzeć, bo jesteś piękną kobietą i popatrz, niemal do łez cię doprowadziłem.
Ola wstała, wzięła go za rękę i pociągnęła do kuchni mówiąc- razem tę kawę zrobimy.
A potem pojedziemy na obiad, potem do tego prawnika, a potem na chwilę tu wrócimy
 i objaśnisz mi wszystko to co zaprojektowałeś.
A jeśli znajdziesz jutro lub pojutrze z godzinkę czasu, to się zobaczymy i powiem ci
na ile  twoja wizja jest zgodna z moją. Bo gdy się  spotkaliśmy mówiłeś, że weekend
masz cały zajęty.
Janusz roześmiał się- teoretycznie mam zajęty, ale perspektywa spędzenia weekendu
w  twoim towarzystwie jest  tak kusząca i miła, że będę świnia i wrobię kolegę by
mnie zastąpił. I to najlepiej przez cały weekend.
Gdy pili kawę Ola  spytała - Janusz, a wiesz ile czasu się znamy?
Oczywiście wiem, to ciągle jeszcze można bez trudu policzyć w godzinach, ale to
najbardziej fascynujące godziny jakie przeżyłem w ciągu  ostatnich kilku lat.
A dlaczego o to pytasz? coś  jest nie tak?
Ola spojrzała na niego poważnie- bo to wszystko sunie do przodu jak lawina śnieżna,
w strasznym tempie. I nie chcę byśmy się w tym pędzie porozbijali. A jednocześnie
czuję się z tobą bezpiecznie i wcale mi się do domu nie spieszy, czyli dzieje się
coś dotąd niespotykanego.
Dopili kawę , pozamykali okna a Ola poprosiła, by Janusz przyniósł z  bagażnika jej
szpilki- przecież musi jakoś wyglądać u tego prawnika.
Gdy już wsiedli do samochodu i Janusz włączył silnik, Ola spytała dokąd jadą.
Chyba tam gdzie wczoraj, bo jest tam jeszcze  jedno firmowe danie - łosoś pieczony
z pomarańczami i.....koperkiem. Ale, jeśli Ola nie ma już ochoty na rybę, to mogą
pojechać  na kaczkę, tyle tylko, że wtedy będą dłużej  czekać na jedzenie i będzie to
taka typowa restauracja, która niczym gości nie zaskoczy.
Ale wizja łososia pieczonego z pomarańczą bardzo Olę zaintrygowała. Odkąd
mieszkała z  dzieckiem u rodziców prawie wcale już nie gotowała. Kuchnia była
królestwem jej mamy, ona mogła co najwyżej służyć za podkuchenną.
W drodze  Janusz opowiadał jak to kiedyś zaproponował właścicielowi knajpki rybnej,
że może z kolegami, z którymi często tu jadali, odmalują mu tę knajpkę,  co wielce
rozśmieszyło  właściciela, który powiedział- panie, nawet nie ma pan pojęcia jak trudno
jest utrzymać ten wystrój zewnętrzny. Pod spodem wszystko jest nowiutkie, to tylko
taki  kamuflaż, żeby mi tu tłumy ciągle się w weekendy nie zwalały. A tak to mam
dość stały komplet gości, niemal wszystkich znam i wiem, że mi nikt  knajpy nie
zdemoluje.
Ale podziękował Januszowi i jego kolegom za dobre chęci, bo jak powiedział,
teraz trudno spotkać takich, co by chcieli coś komu za darmo zrobić.
Łosoś pieczony z pomarańczami i koperkiem nie zawiódł  ich oczekiwań.Tym razem
też wybrali do ryby grzanki.  Łosoś nie miał zupełnie posmaku typowego dla tej ryby,
był delikatny, z dwóch stron obłożony plastrami  pieczonej pomarańczy, a wszystko
posypane  świeżutkim koperkiem.
W karcie dań był jeszcze łosoś gotowany w oliwie i Ola stwierdziła, że następnym
razem przeprowadzą degustację tegoż łososia.
Co prawda nie bardzo widziała sens gotowania tłustej ryby w  oliwie, ale jak było
widać kucharz tego lokalu wiedział dobrze jak przyrządzać ryby.
Dobrze, że ryby które tu podawano były pozbawione ości, bo oboje niemal nie odrywali
od siebie oczu.
Stolik, ten sam, przy którym siedzieli poprzedniego dnia był dziś  jakiś mniejszy i
ich kończyny pod stolikiem prowadziły  osobny żywot, ustawiwszy się w końcu
tak, jakby miały zacząć tańczyć tango i w tej pozycji zastygły.
Chyba zupełnie zdurniałam, ganiła siebie w  myślach Ola. Lepię się do niego niczym
mucha do lepu.
Było jej dobrze, bo w końcu wyrzuciła z siebie całą historię swego nieudanego związku.
Czuła, że Janusz stoi naprawdę po jej stronie i że  ją rozumie.
Doskonale wiedziała, że znają się zaledwie od trzech dni, ale i ona miała wrażenie jakby
się znali od dawna.
Patrząc Januszowi w oczy, niemal bezwiednie powiedziała- myślę, że to wcale nie ma
znaczenia ile czasu ludzie znają się  przed ślubem.
Ja byłego znałam trzy lata nim się pobraliśmy i byliśmy kochankami niemal od początku.
No i co z tego -nie wpadłam na to, jaki to drań.  Może to naprawdę jest tak, że trzeba
nadawać na tej samej częstotliwości by się rozumieć i akceptować.
Janusz rzucił okiem na zegarek- oj, musimy się zbierać. Schowaj ten portfel, no chyba że
chcesz bym ci zwracał pieniądze  za kawę,  ciastka i pyszne ciasta.
Na parkingu Janusz  zapytał, czy może Ola chce prowadzić, ale ona zaprzeczyła. Po dwóch
sekundach  zapytała- a może zle się czujesz i dlatego mam prowadzić?
Janusz roześmiał się- nie, czuję się dobrze, ale gdybyś ty prowadziła to mógłbym się cały
czas w ciebie wpatrywać, wiesz?
Sprawę u prawnika załatwili bardzo szybko, głównie dzięki temu, że Janusz sprawnie
referował o co chodzi. Ola podpisała odpowiednie dokumenty, a pan prawnik powiedział,
z wszystko posprawdza , skompletuje potrzebne dokumenty  i da znać co załatwił. Ola
chciała od razu uregulować należność, ale dowiedziała się, że panowie mają własne
rozliczenia poza tym część tych spraw, które będą załatwiane nie figuruje w cenniku.
No to jedziemy do mnie- obejrzymy razem te projekty, jestem bardzo ciekawy czy będziesz
zadowolona. Bo jak wiesz, nadal nie wiem co lubisz, a czego nie lubisz.
Ola  była zachwycona pomysłem na sypialnię- jedna ściana miała być zabudowana szafami
a drzwi ostatniej z szaf prowadziły do garderoby i do łazienki.
Kuchnię Janusz zaprojektował w starym stylu- nie była otwarta na pozostałe pomieszczenia,
jedynym ukłonem w stronę "mody" był brak drzwi. Ale Ola stwierdziła, że ona musi mieć
drzwi i najlepiej by to były drzwi przesuwne, bo wtedy nie będą zajmowały miejsca.
A jak się je zaprojektuje wcześniej, to szyny, po których będą się przesuwać będą mogły
być wpuszczone w podłoże. Były zaprojektowane dwie  łazienki, jedna z wanną i kabiną
prysznicową , dwiema umywalkami bidetem  i wydzielonym WC i była to łazienka przy
głównej sypialni, a druga z umywalką,  kabiną prysznicową, bidetem i WC. Oprócz tych
dwóch łazienek było jeszcze jedno oddzielne  WC z umywalką, by goście nie korzystali z "rodzinnych" łazienek.
Na parterze było również pomieszczenie gospodarcze z miejscem na pralkę, suszarkę,deskę
do prasowania.Ola była zachwycona a Janusz szczerze się przyznał, że projekty wnętrz
kiedyś konsultował z własną matką, która też była z branży.
Olu, a czy zgodzisz się pojechać ze mną w odwiedziny do mojej mamy?
A to gdzieś  daleko?- zapytała. No, daleko, chyba z 10 km stąd.Mama twierdzi, że to daleko
bo bywam najwyżej raz w tygodniu.  Ale mama mieszka ze swoją siostra przyrodnią, której
ja nie trawię. No ale ona jest starsza od mojej mamy i tak naprawdę mama się nią opiekuje.
Choć sama też nie jest młoda a i nadmiarem zdrowia nie grzeszy.








2 komentarze: