środa, 24 stycznia 2018

Michalina - cz.IV

Rozpoczął się nowy akt w życiu Michaliny. Kurs księgowości nie wzbudził
w niej zachwytu, ale rozumiała, że z samą maturą to pracy raczej nie znajdzie,
 no chyba że gdzieś na taśmie produkcyjnej, w cyklu dwuzmianowym.
Spotkania z Michałem były teraz przeniesione głównie na  niedziele, bo
w tygodniu Michalina miała zajęcia popołudniami, a Michał miał zajęcia
głównie do godz. 16,00. Poza tym nawiązał kontakt z instytutem,  w którym
koniecznie chciał pracować i teraz coś dla nich, w ramach kawałka etatu
projektował, co wymagało jego obecności  3 lub 4 razy w tygodniu od
godz.17,00 do 21,00.
Ogólnie rzecz biorąc chłopak był dość niezle osadzony w rzeczywistości i
dobrze wiedział, że znalezienie pracy która  będzie dawała satysfakcję a na
dodatek pieniądze wcale nie jest łatwe, chociaż wtedy jeszcze panował mit
pełnego zatrudnienia i każdy w dowodzie osobistym musiał mieć pieczęć
swego zakładu pracy. Bycie zatrudnionym było obowiązkowe dla mężczyzn
do chwili ukończenia 45 roku życia.
A milicjanci w tych czasach bardzo chętnie zaglądali,  głównie facetom,
w dowody osobiste. Bez pracy  można było być co najwyżej 3 miesiące.
Kobiety niezamężne i bezdzietne też podlegały tym przepisom.
Pewnej niedzieli , na początku listopada, gdy Michalina i Michał wędrowali
Krakowskim Przedmieściem, Michał zapytał się, czy Michalina zgodziłaby
się zostać jego żoną.
Nie były to typowe oświadczyny - nie było "kocham cię", nie było kwiatów
ani klęczenia - ot takie zwykłe, acz  bardzo konkretnie pytanie.
Niewiele różniło się od pytania - "a może poszlibyśmy do kina?".
Michalina milczała dłuższą chwilę i wreszcie wydusiła z siebie - "a bo co?,
coś się stało?".
Nie tak sobie wyobrażała oświadczyny - oczywiście nie musiał Michał klękać,
ani rujnować się na jakiś pierścionek, no ale mógł coś o uczuciu napomknąć!
Michał przystanął, rozejrzał się i pociągnął ją do pobliskiej ławki.
Noooo, nic się nie stało, jesteśmy ze sobą długo i pomyślałem, że moglibyśmy
się pobrać i stale być ze sobą, bo teraz to się zbyt rzadko widujemy.
Już zacząłem pisać magisterkę, będzie oparta o ten projekt, który robię i przez
to będę miał jeszcze mniej czasu dla nas. Pomyśl - razem kończylibyśmy każdy
dzień i razem go zaczynali, przecież to świetna perspektywa!
I to cała  twoja argumentacja?- zapytała Michalina.  Nie sądzisz, że czegoś tu
jeszcze brakuje? Na przykład uczucia?
Jak to brakuje uczucia? - oburzył się Michał. Przecież gdybym się w tobie nie
zakochał to nie łaziłbym z tobą niczym pies  na smyczy  i nie mówiłbym nic
o ślubie!
No dobrze, a może mi powiesz z czego byśmy żyli i gdzie mieszkali?
Ty jeszcze nie masz dyplomu, ja się jeszcze uczę tej cholernej księgowości,
czyli oboje nie pracujemy.
 O ile się nie mylę to mieszkania też nie mamy. Nie sądzę byśmy mogli mieszkać
razem z moimi rodzicami i babcią!
Mieszkanie - no tak, ale najprawdopodobniej moglibyśmy dostać pokój
w akademiku, jest  pula pokoi dla małżeństw i wiem, że z moimi wynikami
w nauce mamy to prawie pewne.
Teraz za ten kawałek etatu dostaję całkiem niezłe pieniądze,a po dyplomie mam
zagwarantowaną pracę i oczywiście dobrą pensję.
No i instytut  w końcu roku będzie miał jakieś mieszkania.Jeśli się pobierzemy
to  pewnie się załapiemy.
Misiunia, ja po prostu nie umiem mówić o miłości, ale wiem, że cię kocham.
Nie wyobrażam sobie bym mógł być z inną kobietą!
Michalina uśmiechnęła się- cały  czas mówisz tylko o sobie- ty kochasz, ty
ty chcesz być ze mną ale jakoś mało cię interesuje czy ja cię kocham,  czy
ja marzę o tym by być z Tobą  na zawsze.
Jak mnie tak kochasz, to chodzmy do mnie i powiesz moim starym, że chcesz
się ze mną ożenić, niezależnie od tego czy  cię kocham, czy nie . I albo się
uśmieją, albo usłyszysz coś niemiłego na temat swego rozwoju umysłowego.
Dobrze- zgodził się Michał - zaraz pójdziemy, ale odpowiedz mi czy na tyle
mnie kochasz, że wyjdziesz za mnie?
Michalina westchnęła- no cóż, nie wiem na ile tego kochania, ale chyba wyjdę
za ciebie.
No to świetnie, jedziemy teraz do ciebie do domu, tylko po drodze kupię
różę dla Twej babci- Michał chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę wyjścia
z parku.
Po drodze rzeczywiście wstąpił do kwiaciarni, kupił dla babci  jedną żółtą różę,
dla Michaliny doniczkę  kwitnących cyklamenów i w bardzo dobrym nastroju
zaciągnął Michalinę na postój taksówek.
Na protesty Michaliny odpowiedział z uśmiechem - spieszy  mi się, poza tym to
ważny moment, nie będziemy się tłuc autobusem bo kwiatki nam padną.
Przez cały czas jazdy Michalina się zastanawiała jaka będzie reakcja rodziców.
Była w końcu pełnoletnia i tak naprawdę nie zależało jej na ich zgodzie.
Już dawno sobie wymyśliła, że  gdy kiedyś, kiedyś wyjdzie za mąż to  zrobi to
bez wiedzy i zgody rodziców i po fakcie  to im ogłosi.
Taki malutki odwet za to, że nigdy nie czuła ich miłości do siebie.
Gdy stanęli pod drzwiami mieszkania Michalina wyciągnęła własny klucz  i dość
cicho otworzyła drzwi . Z kuchni dobiegł ją głos matki - to ty, co tak rano?
Tak, to ja, - odpowiedziała.
Pociągnęła Michała do swego pokoju nakazując mu milczenie.
W pokoju powiedziała- widzisz  jak bardzo ich interesuję? Nawet nie wyjrzy gdy
wracam.
Chodz,  wejdziemy wpierw do babci.  Delikatnie zapukała do pokoju, z którego
sączyło się delikatnie różowe światło.
Wejdz, kotku, wejdz, dobiegł  ich głos starszej pani.
Michalina weszła pierwsza, za nią wsunął się Michał.
 Babcia siedziała w swym ulubionym fotelu, na kolanach leżała książka.
Babciu my w ważnej sprawie.
Michał, powiedz babci to, co chciałeś powiedzieć moim starym.
Chłopak wprawnym ruchem uwolnił różę z opakowania  a potem  cmoknął
z szacunkiem podaną mu rękę i podał różę, mówiąc: jedna, tak jak pani kiedyś
mówiła.
Oj, jaka piękna, moja ulubiona  - zachwyciła się babcia. I pachnie cudnie!
Michał tymczasem wysupłał doniczkę z papierów i podał ją Michalinie- a to dla
ciebie, ma dużo pączków, będzie długo kwitł. Tylko nie  lej wody na  bulwę, tak
mówiła ta pani w kwiaciarni.
Babcia wzięła wazon i wyszła z pokoju po wodę.  A Michalina powiedziała
półgłosem- babci powiedz o tym małżeństwie, dla mnie jest ważniejsza niż starzy.
Gdy starsza pani wróciła i zapytała co będą pili, Michalina powiedziała - babciu,
potem będziemy coś pili a teraz Michał ma sprawę do Ciebie.
A co się stało?- zapytała się lekko zaniepokojona babcia.
Michał głośno przełknął ślinę  i wyjąkał - bo ja, bo ja (w tej chwili zaczął nerwowo
grzebać w kieszeni bluzy) kocham Misiunię i chcę by pani wyrazila zgodę na nasz
ślub i właśnie chcę się z nią zaręczyć - w tej chwili niczym iluzjonista wyciągnął
z kieszeni malutkie otwarte pudełeczko, chwycił rękę dziewczyny i wcisnął jej na
palec pierścionek.
Uff -odetchnął z ulgą- pasuje!
Michalina zdębiała a babcia podeszła do Michała i powiedziała- chodz, uściskaj 
staruszkę i witaj w rodzinie. Od dziś będę ci mówiła po imieniu.
A teraz Michalinka pójdzie zrobić nam coś do picia. Gdybyście choć coś pisnęli
wcześniej, to upiekłabym ciasto, a tak to są tylko kupne herbatniki- zmartwiła się
babcia.
W kuchni matka zauważyła, że Michalina szykuje trzy  herbaty i zapytała-  a co, 
masz gościa?  Tak,  Michał ze mną przyszedł. Matka była zajęta rozwiązywaniem
jakiejś krzyżówki i nawet okiem nie rzuciła na córkę.
A gdzie  ojciec?- zapytała. Michalina.
Nie wiem, może na dziwki gdzieś poszedł- niby żartem odpowiedziała matka.
Michalina  wzięła tacę ze szklankami i  talerzyk z herbatnikami  i wyszła z kuchni.
                                         c.d.n

10 komentarzy:

  1. Cos mi te powody malzenstwa wygladaja dosc chwiejnie, ale moge sie mylic. Nie wiem dlaczego intuicja podpowiada mi, ze nie wyglada to obiecujaco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy facet dążący do małżeństwa staje się z miejsca podejrzany, bo z reguły to kobiety dążą do małżeństwa, nie faceci.

      Usuń
  2. no i znowu się wciągnęłam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nie boli, mam nadzieję;)))

      Usuń
    2. Nie boli i nie bolało :-) Lubię Twoje opowieści :-)

      Usuń
  3. Romantyzmu to może nie ma w tych oświadczynach, ale widać, że chłopak jest zdecydowany i ma poukładane, jak to ma wyglądać. I podoba mi się ten kontakt z babcią. A co będzie dalej, to się okaże! Czekam niecierpliwie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie Michalina była "chodzącą osobliwością". Gdy ją poznałam miała już dorosłego syna i cały czas tego samego męża. I dwa psy miała. I duże akwarium z dwiema "złotymi rybkami". I spotykałyśmy się przynajmniej raz dziennie
      przez kilkanaście lat.

      Usuń
  4. Mam sześć części na Twoim blogu do przeczytania!
    Ruszam więc do roboty!
    Skomentuję potem. Pozdrawiam bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zwykłe, przeciętne życie - to czemu Twoje opowiadanie tak fascynuje i wciąga? Bo tak jak w życiu nie da się niczego wcześniej przewidzieć. Bardzo lubię twój spokojny, narracyjny styl.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nam często nasze życie wydaje się niesamowicie nudne i zwyczajne, ale przecież każdy dzień z reguły niesie coś nowego.Może zbyt rzadko zastanawiamy się co nam przyniesie następny dzień? A może nie za bardzo zdajemy sobie sprawę z tego, że zmieniamy się, pomału, niezauważalnie dla nas samych i już to jest ciekawe.

      Usuń