poniedziałek, 23 grudnia 2019

V -Zupełnie zwyczajne życie

Od tego  dnia  Maria i Rafał zaczęli się spotykać. Nie były to częste spotkania bo Rafał
codziennie miał zajęcia na uczelni. Najczęściej widywali się w sobotnie popołudnia i
wieczory. Niedziele też nie wszystkie były dla nich. Po prostu czasami  Rafał musiał pisać
jakieś projekty i musiał się sporo uczyć. W pracy nie miał wcale taryfy ulgowej z racji tego,
że studiował. Teoretycznie mógł wychodzić  z pracy godzinę wcześniej, ale jak to często
bywa teoria i praktyka chadzają różnymi drogami i nie  mogą się spotkać.
Do tego wszystkiego szef Rafała uznał, że warto w niego inwestować i chłopak dostawał
w pracy trudne tematy do realizacji, takie jak dyplomowany inżynier a nie technik, którym
jeszcze był.
Któregoś dnia do Marii zatelefonowała  sekretarka Jerzego z informacją, że następnego
dnia Jerzy będzie na nią czekał w kawiarni w Bristolu. Marię nieco zatkało  z wrażenia,
ale wydusiła  z siebie podziękowanie za przekazanie wiadomości i prosiła by przekazać
Jerzemu, że spóźni się 10 do 15 minut jeżeli nie będzie na postoju wolnych taksówek.
Teoretycznie od biura , w którym pracowała Maria, nie było daleko na Krakowskie
Przedmieście do Bristolu, ale była to pora, gdy był spory tłok  w komunikacji miejskiej
i ilekroć się tam umawiała z Jerzym po zakończeniu swojej pracy to brała taksówkę.
Zaczęła się zastanawiać czy ma pojechać na to spotkanie czy nie. Pomyślała, że może
Jerzy chce jej oddać rzeczy osobiste, które zostały w "ich kawalerce". Nie było tego wiele
i nie były jej niezbędne, skoro ani razu nie odczuła ich braku w swej garderobie.
Ostateczną decyzję czy pojedzie na to spotkanie czy nie zostawiła na następny dzień.
Jeżeli dojdzie do wniosku, że jednak nie ma ochoty to zatelefonuje do jego sekretarki by
go poinformowała, że  ona jednak nie może  na to spotkanie przyjść.
Następnego dnia  poinformowała  swego szefa, że musi tego dnia wyjść nieco wcześniej
z biura, tak z godzinę wcześniej. Po prostu chciała jeszcze przed spotkaniem wpaść do
swojej fryzjerki by nieco odświeżyć czerń swych włosów. I koniecznie je skrócić. Szef
nie widział przeszkód by wyszła z pracy o 15,00 a nie 16,00. Wszystkie ważne i pilne
sprawy były z reguły w godzinach porannych.
Gdy szef  wyszedł na jakąś naradę szybko  zarezerwowała sobie  strzyżenie u swej fryzjerki,
a o 15,00 , tak jak uzgodniła wyszła  z biura.    Po wyjściu od fryzjerki wzięła taksówkę
i pojechała do Bristolu. Do umówionej godziny pozostało jeszcze 15 minut, zakładając,
że  Jerzy przybędzie punktualnie.
Gdy przyszedł kelner zamówiła kawę i krem czekoladowy z wiśniami. Kiedyś bywała tu
z Jerzym dość często na sobotnich dancingach. Jerzy lubił tańczyć i dobrze tańczył, nawet
rocka.
Po chwili przyszedł kelner z kawą i  konspiracyjnym szeptem zaproponował by zamiast
kremu czekoladowego z wiśniami  wziąć szarlotkę, bo jest dziś rano upieczona, a krem
nie wygląda dziś najlepiej. Maria zgodziła się z jego propozycją, bo skoro kelner coś
sugeruje to lepiej go posłuchać.
Z pięć minut po umówionej godzinie wszedł do kawiarni Jerzy. Jak zwykle w garniturze,
starannie ogolony, dobrze dobrany krawat. Wyglądał jak  zawsze elegancko i chyba też był
świeżo od  fryzjera. Podszedł do stolika ze słowem "witaj" na ustach, pochylił się nad
Marią i cmoknął ją w policzek. Miała ochotę powiedzieć mu, żeby oszczędził jej tych
poufałości, ale w ostatniej chwili poczuła, że nie może z siebie wydać głosu. Wyraźnie
była zdenerwowana, więc skupiła się na dziabaniu widelczykiem szarlotki.
A Jerzy, zupełnie jakby nigdy nic, zapytał -  no a co słychać? U kogo ?- zapytała niezbyt
przyjaznym tonem Maria.
Nooo, u ciebie mała, co słychać? Po chwili milczenia odpowiedziała - dziękuję wszystko
w porządku. Jerzy przyglądał się jej z uwagą. Powolnym ruchem, nieco teatralnym, sięgnął
po swój portfel, wziął w rękę złożoną czterokrotnie kartkę i wyciągnął ją w stronę Marii..
To coś dla  ciebie, mała, dostałem wreszcie rozwód.
Maria wpatrywała się tępym wzrokiem w filiżankę kawy i wreszcie wydusiła z siebie - no to
moje gratulacje. Długo na to czekałeś.
Przecież ty też na to czekałaś - zauważył  Jerzy.
Taaak, kiedyś  czekałam, ale od jakiegoś czasu przestałam na to czekać.  Tak dokładnie to
od pewnego Sylwestra, na którym nie byłam.
Jerzy się lekko oburzył - no zgoda, zaszalałem ale za głęboko mi zaszłaś za skórę - wciąż
jeszcze za tobą tęsknię. Możemy się szybko pobrać, no zobacz  mam rozwód! Załatwię
wszystko tak, byśmy nie musieli czekać tych 30 dni na ślub. Wynająłem inne mieszkanie
dla nas, będziemy tam mogli  mieszkać, to jest trzypokojowe mieszkanie, żeby moja
Moniczka mogła u nas  czasem zanocować. A może nawet będzie chciała zamieszkać
z nami. No powiedz wreszcie coś. Dopij tę kawę i pójdziemy do nas, jestem ogromnie
stęskniony. Zobaczysz jakie to ładne  mieszkanie, możemy w  nim 4 lata mieszkać, bo
pewnie tyle czasu trzeba będzie czekać na własne mieszkanie.
Maria zagryzała wargi  bo bardzo chciało się jej płakać ....ze zwykłej złości.
Jakim prawem on podejmuje za jej plecami decyzje, skoro od trzech kwartałów nie są
razem, a wszystko sam popsuł.
Spojrzała na niego uważnie i doszło do jej świadomości, że się postarzał, że przybyło mu
siwych włosów, oczy miał podpuchnięte. Był jakiś taki...zmięty. Ale ten widok wcale nie
przyprawił jej o zaniepokojenie ale o niechęć.
Jurek, oszukałeś mnie podle i ja jakoś nadal nie potrafię ci tego wybaczyć i zapewne już
nigdy bym ci nie zaufała. A małżeństwo to przecież kwestia zaufania, bez tego zamienia
się w piekło. Ja..... masz kogoś - przerwał jej gwałtownie  Jerzy.
Maria spojrzała na niego z uśmiechem  - no jasne, nawet pięciu równolegle. To nie jest
sprawa, że kogoś mam , to sprawa mego zaufania do ciebie.  Już  zawsze będę cię
podejrzewała, że mnie okłamujesz. Nie wrócisz skądś o umówionej godzinie a ja będę
oczami wyobraźni widziała, że trzymasz w objęciach jakąś inną kobietę. Nie jestem aż
tak wspaniałomyślna by się z kimś dzielić twoją obecnością i pieszczotami.
I nie jestem już tak naiwna, by wierzyć, że będziesz wiernym mężem. Zdradzałeś żonę
z innymi i ze mną, będziesz i mnie zdradzać z innymi. Bo dla ciebie najważniejszy jest
seks, a dla mnie już nie. Wiem, że są w  małżeństwie i inne sprawy decydujące o jego
jakości i trwałości. A rozwód ci się przyda, wygodne mieszkanie także. Choć nasza
kawalerka  też była niezła, zwłaszcza  widok z balkonu na pół Śródmieścia. Tam zostały
jakieś kawałki mojej garderoby to wrzuć to wszystko do śmietnika, ja tego nie potrzebuję.
Mówisz, że jesteś stęskniony, ale  jakoś długo nie byłeś stęskniony i nie obchodziło cię
co ja robię, czy tęsknię czy też nie.
Obchodziło mnie, obchodziło, włóczyłaś się z jakimiś małolatami a właściwie z jednym,
takim  niewysokim. Ludzie Leszka cię śledzili w ramach ćwiczeń. Ciągle łaziliście po
kawiarniach i do kina. Pracujecie oboje w tym samym biurze projektów.
No to ci mogę jeszcze uzupełnić jego kartotekę - Maria uśmiechnęła się- trenuje szermierkę
i ma na imię Jacek . I długo leżał w szpitalu i odwiedzałam go tam.
Jak widzisz, nie mam nic do ukrycia.  I skoro tak bardzo cię interesuje co robię to wiedz,
że nie mam żadnego faceta z którym sypiam.
Jerzy skinął ręką  na kelnera i nim ten podszedł spytał się  Marii czy  chce jeszcze coś
zamówić dla siebie, bo on jeszcze  chce kawę. Maria poprosiła tym razem o podanie  "neski
z pianką" zamiast kawy z ekspresu.
Wiesz, przedwczoraj wróciłem z Anglii, byłem w sprawie tego suchego doku.Udało się,
sprawa dogadana, podpisana. Tam jest w tej chwili szał płaszczy i kurtek z kolorowego
skayu. Kupiłem dla Ciebie niebieski taki płaszcz, tzw. 7/8. Czeka już na  ciebie w twoim
domu. Dla Moniczki kupiłem bardzo ciemnoczerwony. Ale pewnie nie będzie w nim chodzić
do szkoły, bo ta szkolna dzicz to albo ukradnie albo go zaraz zniszczy. Ten skay wygląda
zupełnie jak skóra. Chciałem nawet kupić i dla siebie, ale były tylko krótkie kurteczki, takie
do połowy bioder i z futrzanym kołnierzem. Nie pasuje do garnituru.
Jurek, dziękuję,  jeśli będzie dobry rozmiarem to ci zwrócę za niego pieniądze. Nie chcę
żadnych prezentów, nie jesteśmy już razem. I cieszę się, że już masz rozwód, cieszę się
z uwagi na  ciebie. A jak z opieką nad Moniką? U kogo będzie  na stałe mieszkać?
Ze swoją matką, przecież  ja często wyjeżdżam.
Mała, wypij te kawę i jedźmy do nas, proszę. Zrobiłaś mi wykład z teorii małżeństwa, ale
zrozum, że jestem stęskniony i spragniony ciebie.
Maria pokręciła przecząco głową  - nie Jureczku, nie, ja nie jestem jeszcze na to gotowa.
Mnie to wciąż jeszcze boli, że tak mnie oszukałeś. To mi uświadomiło, że nie jestem dla
ciebie tak zwanym całym światem. I tak naprawdę nie wiem, czy kiedykolwiek będę na
to gotowa. I możemy się raz na jakiś czas  spotkać, porozmawiać, ale nie będziemy już
razem, nie będziemy. Doszło do tego, że ja się zastanawiam ile razy mnie zdradziłeś
odkąd zaczęliśmy "być razem". To nie jest zdrowy i dobry układ.
Ale udało mi się znaleźć w tym jedną pozytywną rzecz - już nie jestem naiwną gąską
wierzącą we wszystkie zapewnienia o gorącej miłości. Analizuję teraz każdy komplement,
szukając z miejsca drugiego dna.I wolę jasne sytuacje

                                                         c.d.n.






7 komentarzy: