Do Werony dotarli koło południa, o 12,30 spotkali się z osobą, która miała im pokazać oba
mieszkania.Zaczęli od mieszkania tańszego, ale większego. Mieszkanie miało ponad 104 m
kwadratowe powierzchni, miało 2 sypialnie, 2 łazienki, pokój dzienny, bardzo dużą kuchnię
i łazienkę do remontu. Było usytuowane w czteropiętrowym budynku na drugim piętrze.
Do Uniwersytetu było stąd zaledwie 600 metrów. Ale umeblowanie było wyraźnie zbieraniną
już niepotrzebnych mebli. Jedynie w kuchni były meble nowe w przerażającym swą ostrością
pomarańczowym kolorze. A łazienka nie dość, że była do remontu to była wąską kichą i nawet
obecność dwóch umywalek i bidetu nie ratowała sytuacji. Podłogi były wszędzie z gresu.
Wszyscy byli zdegustowani tym mieszkaniem- ani ładne ani wygodne, a bliskość uczelni nie
rekompensowała wcale wszystkich jego mankamentów.
Następne mieszkanie było w wolno stojącej dwupiętrowej kamienicy, na pierwszym piętrze.
Były to trzy pokoje ze sporą kuchnią, w której stał duży stół, przy którym z powodzeniem
mogło siedzieć sześć osób.
Meble były z ładnego, jasnego drewna, zestaw szafek stojących i wiszących tworzył w sumie
duży, pojemny kredens. Poza tym był to kredens ze sporą ilością naczyń, wystarczającą na
cztery osoby.
W sypialni stało typowe łoże na dwie osoby, z nowymi materacami i pościelą. Poza tym stała
tu trzydrzwiowa szafa. Jedne drzwi miały lustro. Stały też dwa ażurowe manekiny jako wieszaki
na zdejmowaną przed snem odzież - jeden miał sylwetkę kobiecą, drugi męską.
Wezgłowie pełniło również rolę nocnej szafki, miało 35 cm szerokości, stały na nim dwie nocne lampki, z obu jego stron, już poza łóżkiem przechodziło w półeczki. W drugim pokoju, stała sofa,
którą można było rozłożyć i mogły na niej również spać 2 osoby. Poza tym był stolik
okolicznościowy, dwie komody z szufladami i szafkami, "kompleks RTV" i wielce
przytulny fotel. Ten pokój miał wyjście na balkon wyposażony w kolorową markizę. Na
balkonie mieścił się mały składany stolik i składane krzesła - wszystko drewniane. Trzeci pokój
był wyraźnie pokojem do pracy- stało tu biurko i trzy regały z krytymi szafkami, stała sofa,
ale nie rozkładana z dwom małymi stolikami, mieszczącymi się jeden pod drugim.
Łazienka miała pełnowymiarową wannę wyposażoną w składaną osłonę by można było korzystać
z samego prysznica bez zalewania łazienki. Poza tym była duża umywalka z lustrem za którym
kryły się półki na kosmetyczne akcesoria. Obok, odgrodzone cienką ścianą było WC i bidet.
Pralka była we wspólnej pralni (pralek tyle co mieszkań) w suterynie. Tam też była suszarnia.
W całym mieszkaniu oprócz łazienki podłogi były z terakoty imitującej parkiet. Iza zaraz stanęła
na niej boso i ze zdziwieniem stwierdziła, że wcale nie była ta podłoga zimna.
A do Uniwersytetu było stąd trochę dalej, nieco ponad kilometr, no może półtora, bo wejście na
teren było od innej strony.
Wszystkim się to mieszkanie bardzo podobało. Człowiekowi, który im je pokazywał powiedzieli,
że podoba im się to mieszkanie, więc je rezerwują, wiążącą odpowiedź dadzą za kilka godzin.
Po wyjściu z tej kamienicy obejrzeli jeszcze dość dokładnie sąsiedztwo. Niedaleko była piekarnia
i kilka sklepów. Podeszli do najbliższej kafejki - Iza jak zwykle zamówiła duże cappuccino i ciasteczka migdałowe, panowie espresso. Gdy tylko usiedli wujek zapytał się czy odpowiada im
to mieszkanie . Iza stwierdziła, że bardzo, Jacek potwierdził a Fabio powiedział- no to je kupimy.
To będzie świetna inwestycja.
Jak to kupimy- zdziwiła się Iza- przecież chcemy je wynajmować.
Oczywiście będziecie je wynajmować, ale od Fabia i ode mnie. Chyba milej wynajmować coś od osób, które się zna niż od obcych ludzi. To nie pierwsza moja spółka z nim. Jak dobrze pójdzie za dwa tygodnie wszystkie formalności będą zakończone. Będziecie tu mogli mieszkać jak długo będziecie chcieli. No co was tak zatkało?
Mnie zatkało wujku, bo przecież kupno mieszkania to nie kupno paczki Marlboro w kiosku,
głównie z powodu ceny.
Masz rację, ale właśnie dlatego kupujemy je do spółki. Przecież nie wezmę tych pieniędzy, które przez te wszystkie lata zarobiłem, ze sobą do grobu. Dzieci nie mam, mam tylko ciebie.
Mam wrażenie, że ciebie , Izuś, dręczy myśl skąd ja mam pieniądze w kraju, gdzie prywatna
inicjatywa jest systematycznie gnębiona, żeby nie powiedzieć dobitniej- gnojona. Opowiem ci
wszystko gdy wrócimy do Jesolo. A teraz Fabio zatelefonuje do tej agencji i umówi nas na
rozmowę w sprawie kupna tego mieszkania.Zastanów się jeszcze chwilę, czy na pewno ono
ci odpowiada.
Odpowiada, ale ja nie chcę być twoją wieczną dłużniczką. Wujek poklepał ją po ręce - to ładnie,
że tak myślisz, ale wiesz? -my wszyscy jesteśmy wiecznymi dłużnikami swych rodziców, którzy ładowali w nas swe siły i pieniądze wychowując nas. A spłacamy dług wychowując swoje dzieci
dając im wszystko na co tylko nas stać.
Jest jeszcze jedna sprawa - kupujemy to mieszkanie z tym wyposażeniem, czy chcecie sami się
bawić w meblowanie? Fabio, a jakie jest twoje zdanie na ten temat?
No to jak Iza i Jacek zdecydują, ale te meble są nowe, nieźle dobrane wielkością, a ta cena
mieszkania wyraźnie je obejmuje. I jak na moje rozeznanie jest atrakcyjna jak na tę dzielnicę,
bo to blisko centrum. To Borgo Roma. Tamto poprzednie, gdyby miało wykończoną łazienkę,
byłoby droższe bo jest w Borgo Venezia, jeszcze bliżej historycznego centrum. To jest, wg mnie,
w ładniejszym budynku- to stara kamienica, tradycyjnie budowana, ale po generalnym remoncie,
tamto było już powojennym budownictwem. Zauważyliście jaką ładną balustradę ma balkon?
I ma też ładną podłogę, też terakotę a nie betonową szlichtę jak u nas w Warszawie, dodała Iza.
No to posiedźcie tu jeszcze trochę, ja się przejdę umówić nas na rozmowę z właścicielem
lub jego przedstawicielem prawnym- powiedział Fabio wstając z miejsca.
Gdy zostali sami Iza powiedziała- skóra mi cierpnie na myśl o przeprowadzce i pakowaniu tego
co musimy wziąć i o załatwianiu formalności. Bo będziemy robić listę mienia przesiedleńczego i
wysyłać to przez UPS i wyślemy to chyba ze trzy dni przed wyjazdem, żeby nie dotarło to przed
nami.
Izuniu, bardzo możliwe, że to wszystko zmieści się w moim busiku- nie będziesz brała całego wyposażenia kuchennego, ani mebli, z pościeli to pewnie tylko jedną poduszkę i kołdrę, może
koce , oraz bieliznę pościelową, to co Jackowi potrzebne i tobie potrzebne do pracy, kilka
ulubionych książek i wasze rzeczy osobiste. Zapomnieliśmy sprawdzić czy jest gdzie postawić samochód, bo "sprzedam" ci citroena, nie będzie potrzebny, bo nikogo na twoje miejsce nie
zatrudnię. Ograniczam działalność, najchętniej bym w ogóle zlikwidował, ale mi ludzi żal,
tych co mają już niedużo do emerytury. Mam już dość wiecznego użerania się z fiskusem.
Tak najchętniej zamieszkałbym w Szwajcarii w jakiejś niedużej miejscowości. Może gdzieś
nad Jeziorem Genewskim? A może na peryferiach Zurichu? I jeszcze jedno- dajcie do tłumacza
przysięgłego wszystkie wasze ważne dokumenty - będziecie tu minimum 2 lata, a może dłużej,
bo robiąc doktorat może się Jacek nie zmieścić w 2 latach więc lepiej jest mieć przetłumaczone- wszystkie dyplomy, świadectwa itp.
Po przeszło godzinie wrócił Fabio, trochę zły, bo umówili się na spotkanie dopiero za dwa dni.
No cóż, musiałem na to się zgodzić, skoro prawnik nie miał wcześniejszego terminu. W związku
z tym wracamy, Weronę zwiedzicie gdy my będziemy załatwiać wszystkie formalności. Włosi
nie są szybcy tej materii, kilka godzin nam to zajmie.
Teraz po drodze wpadniemy gdzieś na lunch.
c.d.n.
:)
OdpowiedzUsuń:-)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń