Pomysł z wynajęciem mieszkania Basi bardzo się Milenie spodobał. Uwalniał ją bowiem (przynajmniej na razie) od problemu likwidacji całego gospodarstwa, bo po rozmowie z teściami doszła do wniosku, że tam ma już wszystko to co w domu potrzebne kupione i stąd weźmie tylko to co ma dla niej wartość pamiątkową. W swoich ubraniach też musi zrobić jakiś remanent, w końcu jedzie do zupełnie innego klimatycznie regionu. Musi sprzedać samochód, a pieniądze wymienić w kantorze na twardą walutę.
Samochód miał raptem 3 lata , był dobrze serwisowany i niezbyt intensywnie eksploatowany. Szybko dogadała się z kupcem, umówili się z nim na wizytę w PKO, skąd nabywca miał pobrać gotówkę. Gotówkę miał wypłacaną na zapleczu i tamże dał ją Milenie, która była bardzo zadowolona, że wzięła tym razem z domu sporą torebkę. Przez najbliższe dni zajmowała się skupywaniem waluty i wpłacaniem jej do banku na swoje dolarowe konto. Uzgodniła w Banku jaką kwotę może wywieźć gotówką, resztę przelała na konto swego męża w hiszpańskim banku, zostawiając sobie na koncie niewielką sumę.
Śmieli się z Aszem, że znają niemal wszystkie kantory w Warszawie, zwłaszcza w lewobrzeżnej części miasta.
Wiza hiszpańska była w toku załatwiania, bo jednak wystąpiono o wizę pobytową- a wszystko przez Asza i jego rozmowę z Konsulem. Asz złożył w ambasadzie odpowiednie oświadczenie, podał adres pod którym razem z żonę będzie mieszkał i sprawa nabierała mocy urzędowej. Rodzice Asza już odlecieli do Hiszpanii, a oni czekali na wizę dla Mileny.
Pewnego dnia Milena odebrała telefon od ...pana B., który chciał się z nią zobaczyć i czy w takim razie mógłby do nich wpaść np. tego dnia późnym popołudniem, może około godziny osiemnastej. Oczywiście Milena zgodziła się, uprzedzając, że oczywiście nie będzie sama w domu, ale z Aszem. Ale ten fakt nie przeszkadzał panu B. Milenę z lekka zżerała ciekawość co też pan B. może od niej chcieć. Mając w pamięci to, że pan B. zdaniem Basi był łakomczuchem upiekła biszkopt z malinami i bitą śmietaną, którą miała zamiar pokryć wierzch ciasta w ostatniej chwili. Zakupiła nawet w tym celu bitą śmietanę w sprayu - w Pewexie, za dolary. Dobrze, że maliny były za złotówki.
Równo trzy minuty przed godziną osiemnastą zabrzęczał domofon - to był pan B. Otwierając mu drzwi Milena powiedziała - punktualność jest grzecznością królów i niestety w tym świecie jest w zaniku. Bardzo cenię i lubię tę cechę. Pan B. wręczył Milenie bukiet pachnących peonii, oczywiście już uwolniony od papieru, a Asza obdarował "sztywnym bukietem", czyli butelką delikatnego białego wina. Asz od razu zapytał, czy może pan B. wolałby z Mileną porozmawiać w cztery oczy, ale pan B. stwierdził, że przyszedł nie żeby podrywać jego żonę, ale omówić z nią pewien interes. Poza tym jest zdania, że tak naprawdę w dobrym związku nie ma przecież sekretów, więc i tak Asz o wszystkim dowiedziałby się w kilka godzin później.
Milena przeprosiła panów, że zostaną jeszcze przez moment sami, poprosiła tylko Asza by wyjął z barku kieliszki i w 10 minut później z tacą, której rozmiaru nie powstydziłaby się żadna kawiarnia, weszła do pokoju z poporcjowanym biszkoptem, dzbankiem aromatycznej kawy i zastawą. Na widok ciasta z malinami otoczonymi "chmurą" bitej śmietany obu panom zabłysły oczy, Milena ponakładała ciasto na talerzyki, nalała kawę do filiżanek i usiadła razem z nimi przy stole. Asz zajął się winem i po chwili zachwytów pana B. nad ciastem, pan B. nabrał powietrza i powiedział- słyszałem od Basi, że chce od państwa wynająć to mieszkanie, czy już zapadły jakieś decyzje w tej kwestii? Asz rozłożył ręce i powiedział- to jest mieszkanie Lenki, o wszystkim co dotyczy tego mieszkania decyzja należy do niej.
Milenę jak zwykle nieco siekło na takie dictum i powiedziała- mieszkanie jest moje i twoje, bo nie jest wyłączone ze wspólnoty małżeńskiej, tak samo jak twoja część domu w Sant Adria del Besos co już mi kilka dni temu uświadomiłeś. Jeszcze nie precyzowałam z Basią żadnych warunków poza tymi, że nie muszę dla niej opróżniać mieszkania do gołych ścian. I to mnie urządza. Dla mnie jest ważne, żeby o nie dbała bo docelowo to ja bym je chętnie sprzedała a Basia twierdzi, że chętnie by je kupiła, tylko czeka na jakieś pieniądze ze spadku i ma nadzieję, że to co ma na koncie PKO , czyli wycofany wkład ze spółdzielczego mieszkania i owa część spadku pokryją cenę tego mieszkania. Ja z kolei nie mam ochoty żyłować ceny, bo znamy się z Basią nieco ponad dwadzieścia lat i jesteśmy zżyte ze sobą. A żeby się nikt potem nas nie czepiał, że sprzedałam dziwnie tanio, to w umowie kupna sprzedaży będzie wzmianka o tym, że ono wymaga sporego remontu i stąd jego dość niska cena.
Aha- rozumiem. Pan B. kiwnął głową. Bo ja mam wobec Basi bardzo poważne zamiary, tylko mi trochę na stare lata brak odwagi by ją poprosić o to, by została moją żoną. Boję się, że odmówi. A ja na stare lata zakochałem się jak siedemnastolatek. I kocham ją nie tylko w tym pospolitym fizycznym sensie ale kocham ją za wszystko- jest czuła, dbająca i bardzo wyrozumiała. Myślałem o tym, by kupić od państwa to mieszkanie dla mojego syna, a my z Basią mieszkalibyśmy w tym, w którym teraz mieszkam. Ona twierdzi, że je bardzo lubi. Oczywiście mogę je od państwa kupić legalnie za dolary, bo mam jak najbardziej legalne konto dolarowe i mogę przelać pieniądze na państwa konto w Hiszpanii.
Milena wpatrywała się intensywnie w pana B. Widać było, że sporo go kosztuje ta rozmowa, więc powiedziała- panie Tadeuszu- chyba mogę tak mówić do pana?- ależ oczywiście, chyba w ogóle możemy sobie w tym gronie mówić po prostu per ty - powiedział pan B. Milena ciężko westchnęła- będę podła i zdradzę tajemnicę mojej przyjaciółki - wiem, że jesteście ze sobą bardzo blisko i wiem, że ona bardzo pana ceni za to wszystko, czego większości jej i moich rówieśników brak -czułości, delikatności, dbałości o doznania partnerki, chęci spełniania jej marzeń. Mnie generalnie jest obojętne czy sprzedam to mieszkanie tobie Tadeuszu czy Basi. Ja już jedną nogą jestem poza Polską, mamy nawet już zrobioną rezerwację na lot do Madrytu na koniec czerwca. Samochód już sprzedałam, zostało tylko to mieszkanie- z ciebie też nie będę zdzierać przy sprzedaży tego mieszkania, nigdy nie zdzieram ze znajomych. A różnicą wieku nie martw się za bardzo, bo Baśka jest pełna podziwu dla ciebie, cieszy się z tego, że o siebie dbasz i, jak pewnie zauważyłeś, jest raczej domatorką. Podziwia cię za twą wiedzę i zainteresowania i sposób w jaki tę wiedzę przekazujesz. Powiedziałam ci szczerze co wiem o was, ty sobie dodaj do tego co ty czujesz i działaj. Jeśli się sprężymy i jeśli masz znajomego notariusza to całą sprawę zamkniemy w tydzień. I wiedz, że jeśli Baśka zatelefonuje do mnie by się poradzić w kwestii czy ma za ciebie wyjść - z czystym sumieniem poprę twoją kandydaturę. A gdy twój syn marnotrawny wróci kiedyś ze swych wojaży i coś zacznie marudzić czy wydziwiać, powiedz mu po prostu, że już jesteś pełnoletni i masz prawo robić ze swoim życiem to na co masz ochotę. On się ciebie nie pytał czy może jechać do Australii - chciał to pojechał. Tadeusz wyraźnie odprężył się, złagodniały mu rysy twarzy i powiedział do Asza - masz szczęście, bo Milena to bardzo mądra kobieta. Wiem, ostatnio dostałem od niej po łbie, w sensie przenośnym, nie fizycznym -odpowiedział Asz. Muszę uważać nie tylko na to co mówię ale i na to co myślę. Ale kocham ją . I mam nadzieję, że za rok przyjedziecie na wakacje do Hiszpanii.
Tadeusz przyłożył się intensywnie do sprawy kupna mieszkania Mileny - załatwił wraz z Mileną wszystkie sprawy w spółdzielni mieszkaniowej, załatwił i opłacił notariusza i ze swego konta , które miał w Szwajcarii przelał pieniądze na konto Asza w Hiszpanii, a śladem całej transakcji była umowa spisana notarialnie i pokwitowanie Mileny, że otrzymała pierwszą ratę transakcji w złotówkach. Zdobył się w końcu na odwagę i oświadczył się Basi i został przyjęty. Ślub odbył się we wrześniu. Gdy Milena i Asz oglądali potem zdjęcia nadesłane przez Tadeusza i Basię stwierdzili, że Tadeusz odmłodniał o kilkanaście lat.
W końcu czerwca Milena z Aszem wylecieli z Polski, żegnani na lotnisku przez Basię, Tadeusza i ojca Mileny. Lecieli do Madrytu, w którym spędzili niemal dwa tygodnie, potem polecieli do Barcelony. Na lotnisku w Barcelonie czekali już na nich rodzice Asza.
Swój nowy dom Milena pokochała od pierwszego wejrzenia. W naturze był jeszcze piękniejszy od tego co oglądała na zdjęciach. Tak jak obiecywał Asz Milena codziennie uczyła się hiszpańskiego, który nadspodziewanie łatwo "wchodził" jej do głowy. A gdy Milena powiedziała do swego męża : "estoy junto a tu corazon" ( co znaczyło jestem obok twojego serca) ten wpadł niemal w ekstazę. Przyjęła obywatelstwo hiszpańskie rezygnując z polskiego, bowiem tutejsze przepisy nie zezwalały na posiadanie podwójnego obywatelstwa. W listopadzie pamiętnego roku 1981,Tadeusz wraz z Basią przyjechali do Sant Adria del Besos . W maju następnego roku długo się zastanawiali czy wrócić do Polski i w końcu w czerwcu wrócili. Przez kilka lat regularnie przyjeżdżali jesienią do Hiszpanii na miesiąc lub nieco dłużej.
W czterdziestej wiośnie życia Milena zdecydowała się na dziecko.Inseminacja była zdecydowanie mniej przyjemnym sposobem niż naturalny akt płciowy, niemniej wielce skutecznym. W dziewięć miesięcy później na świat przyszedł "mały królewicz", miniaturka Asza. Dziecko ubóstwiane przez mamę, tatę, babcię i dziadka oraz przyszywaną ciocię Basię i wujka Tadka.
Milena i Asz, nigdy już nie przyjechali do Polski, nawet po transformacji ustrojowej.
KONIEC
:-)
OdpowiedzUsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńAnabell, tak dużo piszesz, a przecież masz uważać na oczy.
Pozdrawiam serdecznie.
Ja mam tylko usunąć zaćmę, bo jej obecność może spowodować zawał jaskrowy, jako że mam teraz bardzo mały kąt przesączania. A pośpiech by jedną usunąć po drugiej (góra 2 tygodnie po usunięciu pierwszej) wynika z tego, że po usunięciu zaćmy i wstawieniu nowej soczewki będę miała ogromny dyskomfort.
UsuńNajzabawniejsze, że ja wcale nie odczuwam tego, że na jednym oku mam 80% zaćmy, bo na drugim to jest tylko 20% i w sumie dobrze widzę.
:)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń:)Dziękuję,kolejna pozytywna historia.Takie lubię czytać!
OdpowiedzUsuńW tych trudnych czasach staram się wybierać w pamięci tylko takie optymistyczne historie a potem ludzie mi piszą, że bajki układam.
UsuńMiłego;)