wtorek, 9 marca 2021

Wszystko jest.....14

Zamiast do siebie do domu pojechali wpierw do rodziców Julity. Przez całą drogę Julita wkładała Andrzejowi do głowy, by był nieco milszy dla swojej matki. Wiem, rozumiem, że masz do niej żal, że nie było jej obok ciebie, ale przecież nie zawsze tam, gdzie pracował twój tata była szkoła  dla polskich dzieci. A gdyby pracował  na przykład w Libii to oni byliby w Libii, a ty mieszkałbyś na Malcie w internacie, bo tam byś chodził do szkoły. Pomyśl też o tym, że w porównaniu do innych naszych koleżanek i kolegów, których rodzice pracowali  poza Polską to i tak miałeś lepiej, bo mieszkałeś u cioci, a oni w internacie. Z punktu widzenia wielu naszych koleżanek i kolegów ty miewałeś lepsze wakacje niż większość z nas, bo na wakacje  jeździłeś do rodziców za granicę, a nie na zakładowe kolonie letnie w Polsce. Mama na pewno kochała i nadal kocha twego ojca, więc wszędzie z nim jeździła. Poza tym po kimś swój temperament odziedziczyłeś. Nie  żebym ci wymawiała, ale sporo dziewczyn zaliczyłeś plus w sumie trzy małżeństwa. Masz pecha, bo ja też do zakonu się nie nadaję i też cię nie zostawię, o ile nie wytniesz mi jakiegoś paskudnego numeru. W każdym razie mam prośbę- jeżeli ci się znudzę to mi to powiedz nim mnie zdradzisz, dobrze? Andrzej skręcił niespodziewanie w boczną ulicę i  stanął w pierwszym możliwym miejscu mówiąc-  co cię dziś napadło?- kocham cię jak wariat, każda godzina bez ciebie to katorga a ty mi takie  rzeczy mówisz! Nie mów nigdy takich głupot, bo mnie to boli. Julita odpięła pas, przytuliła się  do niego i powiedziała-Kocie kochany, to wyobraź sobie, że zapewne tak twoja mama kochała twego tatę i dlatego tak wszędzie z nim jeździła. Tylko to ci chciałam uświadomić. Kocham cię, nigdy nikogo tak nie kochałam jak ciebie, więc rozumiem twoją mamę, że szła krok w krok za obiektem swych uczuć. I na pewno miała serce rozdarte stając przed  wyborem z kim być- z tobą czy z miłością swego życia. Ja nie mam, na szczęście, takich dylematów. I zawsze pójdę za tobą wszędzie, nawet do Auckland. Przepraszam, jeśli poczułeś się dotknięty.  Jedźmy już do nich i szybciutko wrócimy do domu. Andrzej ruszył, a ona zapięła pas.

U rodziców Julity opowiedzieli wszystko co należało opowiedzieć o ojcu,Andrzej opowiedział jak to Julitka zachęcała ojca do ćwiczeń oddechowych, a mama Andrzeja powiedziała- on zawsze marzył o córce i gdy Andrzej nam o tobie Julitko napisał, to nawet nie widząc cię,  nie znając, już cię pokochał. Był szczęśliwy, że tamte poprzednie związki się rozleciały, że wreszcie Andrzej dobrze wybrał. I że ty nie zraziłaś się do niego, przez to, że był  aż dwa razy żonaty. Ale ja też byłam w tym czasie z innym mężczyzną w związku- zauważyła Julita- oboje jesteśmy zdania, że byliśmy sobie przeznaczeni i dlatego  los dał nam jeszcze jedną szansę, więc ją wykorzystujemy. Mamo, mam z Andrzejem do ciebie i taty ogromną prośbę, żebyście przemyśleli kwestię mieszkania blisko nas. Po tej chorobie tata już nie będzie mógł prowadzić takiego trybu życia jak dawniej. Już nigdy nie odzyska pełni sił i zdrowia i, przepraszam, że to  mówię, nikt nie jest w stanie przewidzieć kiedy znów serce odmówi posłuszeństwa. I co wtedy gdybyś była sama z nim w Auckland? Tu mamy całą masę znajomych lekarzy, którzy w każdej chwili mogą nam pomóc. Andrzej ma tu dobrą  pracę, jest już znany, ceniony. Byłoby zupełnym nonsensem by nagle tu wszystko rzucił i tuż przed  czterdziestką  zaczynał wszystko od nowa. Ja nie miałabym problemu z nowym miejscem, w końcu jestem z branży hotelarsko-turystycznej i praca w tym zawodzie właściwie wszędzie wygląda tak samo.

Może nie jest tu tak ładnie jak w Nowej Zelandii, ale skoro tata już jest na emeryturze nie musicie mieszkać w centrum Warszawy, możecie mieszkać na obrzeżach miasta, żebyśmy byli blisko was i w każdej chwili mogli wam pomóc w czym będzie trzeba. Pomyśl nad tym. Oczywiście wasza przeprowadzka tak naprawdę sprowadzi się do likwidacji i sprzedaży domu w Auckland i udziałów w różnych tatowych interesach. Mam nadzieję, że tata przytomnie upoważnił cię notarialnie do wszystkiego,  a nawet jeśli nie, to może to zrobić u nas, a akt notarialny przetłumaczy tłumacz przysięgły.

To my już pojedziemy teraz do siebie, jutro do taty pojedzie Andrzej, więc się jakoś umówcie, a ja będę u taty w sobotę i posiedzę trochę dłużej- tak mu obiecałam. "Na drogę" dostali trzy różne rodzaje pierogów- z grzybami, z mięsem i z "ruskim nadzieniem". A Andrzej podpowiedział by ze trzy lub cztery  pierogi z mięsem podgrzali przed jego przyjazdem po mamę to przewiozą je w termosie dla taty, na pewno nikt tam się w lepienie pierogów nie  bawi. A pamięta, że tata zawsze bardzo lubił pierogi. W niedzielę mieli pojechać do szpitala rodzice Julity.

Gdy wracali do domu Andrzej zachowywał się jak wyposzczony małolat cały czas trzymając rękę na udzie Julity. Na zwróconą uwagę, że tak się prawdziwy kierowca nie zachowuje odparował- ale stęskniony mąż właśnie tak się zachowuje.  I opowiedział Julicie jak wyglądały oświadczyny Jacka. Szkoda- stwierdziła  z wyraźnym żalem w głosie- a już go chciałam podpuścić na teatralną klasykę z bukietem, pierścionkiem i padnięciem do nóg wybranki. Andrzej tylko parsknął śmiechem - no to miał chłopak wyraźnie szczęście. Julita zmarszczyła czoło i przygryzła dolną wargę, co było oznaką głębokiego namysłu, więc Andrzej zapytał- a o czym tak intensywnie myślisz kochanie? Coś mi się wydaje, że powinniśmy kupić duży dom i mieszkać wszyscy razem. Albo na tyle blisko od siebie, żeby się  doczłapywać do siebie na piechotę. Jakieś "bunkry" powstają na Ursynowie, trzeba się tam wybrać i przepatrzeć.  Ja przecież jeszcze nie naruszyłam swego posagu. I ja się dopiero teraz o tym dowiaduję?- mina Andrzeja przypominała minę pani urzędniczki z USC. No wiesz, zaśmiała się Julita - nie wiedziałam czy wytrzymasz ze mną dłużej niż dwa miesiące to po co miałam cię  nęcić posagiem? Na razie sprzedałam prezent rozwodowy i za jego połowę  mamy  corollę. Mam na zablokowanym koncie pieniądze ze sprzedaży posesji babcinej nad Liwcem. Babcia kiedyś kupiła teren działkowy nad Liwcem. Generował tylko koszty, bo trzeba było ogrodzić i zacząć "budowę", więc wybudowano tam - tylko się nie śmiej- toaletę, żeby się  nie pałętać za potrzebą po krzakach.  Dostałam to w spadku po babci i wszyscy się śmieli, że dostałam w spadku "kibel". Trochę mniej się już śmieli, gdy to  sprzedałam "obcym" a nie za frajer  rodzinie. Bo teraz to tam są niezłe ceny i zrobiło się tam prawdziwe letnisko. Tyle tylko, że mnie nigdy żadna działka nie leżała. Wolałam mieszkać w mieście i wyjeżdżać gdzieś za granicę. Rodzice myślą, że już przeputałam "kibel po babci", nie chwaliłam się im, że jestem oszczędną kobietą. A i tak jeśli będziemy kupować jakiś dom to weźmiemy kredyt. I raczej jestem za kupieniem czegoś gotowego niż za budowaniem. Teoretycznie budowa jest tańsza, ale tylko teoretycznie. I dlatego nie paliłam się do żółtej willi, chociaż jest fajna. Za dużo byłoby przy niej roboty przed zamieszkaniem.

I wyszłaś za mąż za takiego golca jak ja? Na twarzy Andrzeja malowało się autentyczne zdumienie. No bo ja uwielbiam twoją goliznę, nie zauważyłeś? Ej, uważaj, wpadniesz na krawężnik zaraz. No bo sobie coś wyobraziłem. No to sobie nie wyobrażaj. I weź z bagażnika te  pierogi, będą  na kolację. W dwie  godziny później Andrzej zbierał z podłogi ścieżkę ubraniową prowadzącą z przedpokoju do sypialni a Julita w kuchni odsmażała pierogi. 

Słoneczko moje, to było coś niesamowitego!!! Też tak uważam. A wszystko dlatego, że postanowiłam sobie wyćwiczyć mięśnie dna miednicy. I wierz mi, to nie jest wcale na początku łatwe. A ile się namęczyłam by je u siebie  odnaleźć! Byłam pewna, że ich nie posiadam. Odnoga ciążowa mojego personelu chodzi właśnie na takie ćwiczenia i nam o nich opowiadała. I mam jeszcze jedno ćwiczenie i muszę je wypróbować- myślę, że ci się spodoba w moim wykonaniu. Przyrzekam, że się nie zmęczę, chociaż nie jest ze szkoły relaksacji a raczej ze szkoły "robienia dzieci bez wysiłku". To wy się ciekawymi sprawami w pracy zajmujecie- śmiał się Andrzej. Bo my urządziłyśmy sobie pokój socjalny i tam jemy lub gadamy- tylko palić nie wolno i jak siedzi więcej niż jedna  babka to facetom wstęp wzbroniony. A jak siedzi jeden facet i jedna  babka to co się wtedy dzieje? No jedzą albo gadają. A często siedzą też sami  faceci i my im nie przeszkadzamy. Oni też muszą się wymienić doświadczeniami życiowymi między sobą.

Ale  u nas facetów to na palcach jednej  ręki można policzyć. Hotelarstwo wyraźnie się sfeminizowało. Kiedyś wybierałam z kilku osobników płci męskiej tzw. "boya hotelowego" i  mnie dziewczyny obrugały, że za brzydki. A czy to moja wina, że ci ładni to jacyś tacy wiotcy są i więcej niż jednej walizki nie dźwigną albo nie pomyślą nawet przez moment o zorganizowaniu sobie wózka bagażowego, albo im z tego wózka wszystko zlatuje. Żałośni chłopcy. Ledwo to zda maturę i zdaje mu się, że skoro umie grać w kilka  gier na komputerze to powinien  dostać z 8 tysięcy  na rękę miesięcznie, własny pokój i służbowy samochód. Ostatnio przydreptał taki okaz, 190 cm, średnio przystojny, który sobie wymyślił, że może być portierem. No to się pytam go jakie zna języki, a  człowiek mi mówi, że przecież on tylko będzie otwierał drzwi, a drzwiom obojętne w jakim języku on mówi, więc mu  tłumaczę, że w dobrym hotelu  nawet drzwi skrzypią w kilku językach a portier to musi umieć witać, żegnać, wymieniać uprzejmości i zapytany udzielić informacji przynajmniej w języku angielskim. Omal nie zemdlał ze zdumienia. Co zabawniejsze  nie zdumiało go, że drzwi skrzypią w kilku językach, tylko że portier musi znać minimum jeden  język obcy a i to  raczej w hostelu niż  hotelu.

Słoneczko  Kochane, to może w tę sobotę wpadniemy na ten Ursynów i zobaczymy to coś co ty nazywasz bunkrami? I  dlaczego nazywasz je bunkrami? Bo to domki z "wielkiej płyty", tak jak bloki osiedlowe.  I z tego co pamiętam z Ursynowa to tam jest nawet dość przestronnie, bo każdy domek jest z ogrodem. Jakby były dwa blisko  siebie to byłoby całkiem strawnie.  Ewentualnie dwa na tym samym terenie. One są oczywiście podłączone do wszystkich mediów miejskich, co uważam za dobrą sprawę. Słyszałam od jednego z naszych kelnerów, że one są w niezłej cenie. Nie wiem co prawda jaka  kwota jest  wg tego człowieka niezłą ceną.Zrobimy wycieczkę po całym Ursynowie, bo oni teraz budują coraz dalej w stronę Lasu Kabackiego. Zresztą tam będzie końcowa stacja metra jak je kiedyś wyryją.  Jedno jest pewne- trzeba kupić coś, co już jest wybudowane, bo coraz więcej różnych "spółdzielni budowlanych" to podejrzani inwestorzy i można się nie doczekać domu, który mają ci wybudować. Jedna z koleżanek jest "trzaśnięta" na  300 tysięcy złotych i naprawdę nie wiadomo czy i kiedy tę forsę odzyska. Bo gdy inwestor jest zadłużony w instytucjach państwowych to one  mają pierwszeństwo w odzyskiwaniu pieniędzy, a ci co naiwnie wpłacili pieniądze na budowę domu są na samym końcu kolejki. Tylko muszę pamiętać, żeby wziąć ze sobą notes i długopis i pospisywać nazwy ulic.

Słoneczko  Kochane, bezustannie budzisz mój podziw. Nawet mego starego ujarzmiłaś. Kocie, weź pod uwagę, że twój tata dziś a ten w dniu przylotu to już dwaj różni ludzie. Ten dzisiejszy twój tata usiłuje się buntować żeby sobie poprawić samopoczucie, które na pewno ma kiepskie, bo zaczyna do niego  docierać, że już niewiele może i niewiele będzie mógł. Ja go trochę rozumiem - gdy pierwszy raz omal nie padłam plackiem gdy dotarłam niemal kłusem na trzecie piętro jeszcze nie dotarło do mnie, że coś jest nie tak. Za kolejnym już tak, a teraz wiem, że muszę na wiele rzeczy uważać i trochę mi z tego powodu byle jak. I gdyby nie ty, twoja miłość i troska pewnie nadal bym szarżowała wmawiając w siebie, że to chwilowe. Nasza zakładowa lekarka raz mi powiedziała, że chyba mam migotanie przedsionków, ale skierowania do kardiologa nie dała. A ja zrzuciłam to na karb sprawy rozwodowej z Mauricio. Pewnie gdyby mi się drugi raz  zdarzyła taka diagnoza poleciałabym prywatnie do kardiologa.

                                                                       c.d.n.


5 komentarzy: