wtorek, 17 maja 2022

Trudny wybór - 20

 Po czterech   godzinach zabiegów cała  szóstka znikała  w swych  pokojach. Obsługa  hotelowa  chyba  dobrze wiedziała, kiedy goście są na  zabiegach, bo gdy  wracali do  swych  pokoi były już one posprzątane, ręczniki   w łazience  zmienione, pościel uporządkowana a pokój wywietrzony. 

Kończący się  rok był dla  Adeli męczący -  zmiana  pracy,  pisanie  pracy magisterskiej, koniec studiów, egzamin  końcowy a do tego wszystkiego zupełnie niespodziewana  miłość, znów intensywna  nauka związana  z przygotowaniem  się do roli rzecznika  patentowego, ślub, szukanie  mieszkania,  zmiana   mieszkania i przeprowadzka.  Po  zabiegach gdy  wracali  do pokoju  bardzo  szybko zasypiała  w ramionach  Emila.  Zwykle  w  godzinę później  on  też   zasypiał. Cieszył  się, że Adela  ma choć kilka  dni całkowitego  relaksu. Przyglądał  się  jej  z rozrzewnieniem - przy  nim  była taka  malutka a gdy tak leżała  przytulona wydawała  mu się bardzo  bezbronna. 

Nadal  uważał, że była tą  dziewczyną z jego  snów. Nie  należał do bardzo  kochliwych  facetów, sama uroda dziewczyny nie powodowała u  niego  szybszego  bicia  serca. To  musiał  być  zespół cech. Inteligencja i kultura osobista  na dwóch pierwszych  miejscach, a na trzecim  dopiero  miejscu  była uroda. Przypatrywał  się śpiącej  Adeli i  usiłował  sobie  przypomnieć pewien  szczegół - dziewczyna  ze snu miała w którymś miejscu malutki okrągły znak  na skórze, tak  jakby malutkie odbarwienie lub bardzo  płytką  bliznę, o powierzchni  nie  większej  niż damski  paznokieć u małego palca. Postanowił, że powie jej o tym śnie  jeszcze  raz - przecież  nie  wyśmiała go, gdy o nim raz mówił,  a temat  reinkarnacji nie był jej obcy. Przecież  opowiedziała  mu, że kiedyś, gdy jeszcze  była nastolatką wyśniło się  jej  miejsce w którym  za  jakiś  czas znalazła  się podczas  wakacji.  Była  zdumiona, że gdy tam  przyjechała  jej pierwszą  myślą było -  ja tu już  byłam. Co prawda w chwilę  potem  pomyślała,  że przecież nigdy  dotąd  nie  wyjeżdżała  nigdzie  sama, więc  chyba jej  się  coś pomyliło.  Ale przydarzały się  jej i inne, jak je  nazwała "dziwne" rzeczy - nie  często, ale jednak - kiedyś na  wakacjach, gdy  siedziała z innymi przy ognisku, przeleciało jej  przez  myśl, że zaraz  dojdzie  do  nich jakiś nieznajomy mężczyzna i skrytykuje ich  za to, że siedzą  po nocy zamiast spać.  I była  mocno  zaniepokojona, gdy rzeczywiście w 10  minut  potem jakiś  nieznajomy podszedł do  nich i obrzucił ich  stekiem  wyzwisk. I było jeszcze   coś - od  dzieciństwa panicznie  bała  się  deszczu - jeśli zdarzyło się, że deszcz zaczął padać, gdy  była  akurat  na  spacerze, ona zaczynała  przeraźliwie  płakać i starała  się uciec. Teraz, jak mówiła Emilowi, bardzo nie lubi deszczu i  nie  może  zrozumieć jak  komuś  może podobać się spacerowanie  w  deszczu. Nie  bała się natomiast  burzy, błyskawice ją niemal  zachwycały, grzmoty  nie  straszyły- oczywiście gdy te  zjawiska obserwowała siedząc  w mieszkaniu. Nie przerażał jej też  widok krwi. Sama z własnej inicjatywy  ukończyła kurs udzielania  pierwszej  pomocy. I, co Emila  zachwycało - potrafiła  sprawnie i  z sensem posługiwać  się  narzędziami i wiele  prac domowych- technicznych potrafiła  zrobić  sama. Gdy Emil usiłował dowiedzieć  się kto ją tego nauczył powiedziała- no przecież  mam oczy i rozum- widziałam  jak  fachowcy to robią. Przez mieszkanie moich rodziców przewijali się  różni "naprawiacze", bo  mój ojciec nigdy niczego  sam nie naprawiał- zawsze wzywał "fachowca". Nie wiem czy  nie  potrafił czy najzwyczajniej  w świecie nie lubił tego  robić. Podejrzewam, że po prostu  nie lubił.

Wszystkie "pozabiegowe" rozmyślania  Emila  wpatrzonego w śpiącą spokojnie Adelę kończyły  się delikatnym pocałunkiem, który  zawsze  wywoływał większe  przylgnięcie Adeli do niego, a on   w chwilę  potem  zasypiał.

W Sylwestra posiedzieli nieco dłużej przy  kolacji, do której  zamówili tym  razem  wino, bo  dziwnym  trafem nikt  z tego  grona  nie przepadał za szampanem. Około godziny  dwudziestej drugiej, sala  jadalna opustoszała, wiele osób  wybierało się na  zabawę  sylwestrową do innego  hotelu. Adela  stwierdziła, że Nowy  Rok i tak nadejdzie,  nawet jeśli  nie będą na niego  czekać na parkiecie lub przy zastawionym jedzeniem stole. Razem z Emilem "pożyczyli" reszcie rodziny  by  spełniło się w kolejnym  roku  wszystko czego pragną i poszli do  swojego pokoju. 

Mijający rok  żegnał ich  dość parszywą pogodą - było zimno, wiał  wiatr  i padał deszcz. Dobrze, że nie  wracamy jutro, bo mam wrażenie, że nad  ranem będzie  nieprawdopodobnie  ślisko, to  może po prostu  zamarznąć i na  szosie  będzie  "szklanka"- stwierdził Emil. Popatrz -  termometr wskazuje, że  są  +2 stopnie, ale to  nie jest metr nad  gruntem. Przy  gruncie  na pewno  jest  zimniej. Chodź  moja   cudna, umyjemy  się i sprawdzimy  czy  nadal nasze  łóżko jest tak  samo wygodne. W czasie wzajemnego mycia  się,  Emil  zapytał- czy masz  jakieś malutkie  blizny oprócz tej na nodze? A czemu pytasz? nie lubisz dziewczyn z jakimiś  bliznami? Na  szczęście nie  miałam więcej  działań chirurgów na mym  ciele. Ale mam na lewym ramieniu ślad po szczepieniu ospy,  już prawie niewidoczny i drugi, wysoko na udzie, też po ospie,  ale po wietrznej ospie, na którą  chorowałam gdy byłam małym  dzieckiem. Oczywiście  to  tylko ja  mam  pamiątkę  po ospie  wietrznej, bo sobie  to ponoć  sama  rozdrapałam i  zakaziłam i długo  mi to ropiało. Zupełnie  nie pamiętam tej  ospy wietrznej  u siebie. No  powiedz,  co cię  tak nagle  napadło z tymi bliznami?

A nie  będziesz  się ze mnie śmiała?  Adela pokręciła przecząco  głową- przecież  nigdy  się  z ciebie  nie śmieję, nawet gdy  mówisz o  mnie, że jestem cudna, co jest wszak  wielką  bzdurą. Ale dla  mnie ty naprawdę jesteś  cudna, uznaj to, proszę. Sama mówiłaś, że najważniejsze jest to co my o sobie  wzajemnie  myślimy! 

A z tymi  bliznami - bo przypomniało mi się, że ta dziewczyna ze snu  miała malutką bliznę, a  może  odbarwienie wielkości paznokcia u twojego  małego palca, ale nie  zapamiętałem  w którym  miejscu. Bo naprawdę- to ty mi się śniłaś- uzmysłowiła mi to nasza pierwsza noc. Dla  mnie najdziwniejsze było to, że  za każdym  razem śniłaś mi się tak samo.  I to wrażenie gdy wszedłem  w ciebie, że nareszcie! Tak  jakbym powrócił po latach podróży do miejsca które znam i kocham. Wierz  mi, nie  zmyślam tego. Pomyśl - zakochaliśmy  się w sobie  w tempie ekspresowym, to samo lubimy, to samo nam się podoba, wiem  czego   nie lubisz, co cię denerwuje. A przecież o tych  sprawach niewiele rozmawialiśmy. Adela odwróciła  się do Emila  bokiem i pokazała palcem - tu  gdzieś  jest ta  blizna po wietrznej ospie. Więcej ją widać gdy jestem opalona, bo ona się nie opala. Pewnie mocno  była  wyżarta w tym  miejscu skóra. Blizna, którą  mu wskazała była maleńka w miejscu zupełnie nie  eksponowanym, w górze uda  i  niemal w pachwinie. Oczywiście mini blizna  została  wycałowana, a Emil  pomyślał - to chyba  właśnie ta  blizna.

I.... ciągnęła  dalej Adela, wierzę, że ci  się  śniłam. Jest  na świecie  tyle wciąż  niewytłumaczalnych  zjawisk. A człowiek ma tendencję do klasyfikowania  wszystkiego i wkładania w szufladki już oznakowane etykietkami. Niewątpliwie  najprościej  jest uznać za nieistniejące coś  czego nie potrafimy rozpoznać i nazwać. Szczerze mówiąc - ja bardzo często słucham  swojej podświadomości  a nie  tego co mi logika i rozum  podpowiadają. To nie było mądre ani zgodne z logiką,  by lądować w łóżku z facetem, którego ledwie znam a który na  dodatek jest  moim przełożonym. I powiem  ci jeszcze  coś  śmiesznego - jesteś pierwszym blondynem, który mi się  spodobał - dotychczas nawet nie spoglądałam na blondynów i nigdy  z żadnym nie byłam  na randce,  a tym bardziej  w łóżku. 

Emil  roześmiał  się - dobre, kolekcjonowałaś  dotychczas tylko  ciemnowłosych! Tak, ciemnowłosych, bardzo szczupłych, wysokich  i  niepijących- nawet  nie  wyobrażasz  sobie   jak trudno w dzisiejszych czasach  takich  znaleźć. A do tego niezbyt  namolnych i trzymających ręce przy  sobie  a język  za  zębami. I była to bardzo   malutka  kolekcja. Głównie przeze  mnie. Podobno ja  się  wszystkiego czepiam. 

No  to Kamil wiedział, jakie  masz preferencje i zapewne  dlatego  mnie po ciebie wysłał- śmiał się  Emil. Eeee,  chyba  nie, przecież  wtedy  już nie byliśmy z Kamilem parą, byłam bardzo  zdziwiona, że jest  jeszcze w Polsce bo przecież  miał  wyjechać na kontrakt.  Nie mieliśmy  ze sobą   nawet kontaktu telefonicznego, myślałam, że dawno wyjechał.

On cię  chyba kochał- zauważył Emil. Być może- zgodziła  się  Adela - ale nie  daje się żyć na okrągło na dwa fronty - z jedną kobietą hodować  wspólne  dzieci  a  z drugą bywać  w łóżku. To  zawsze w pewnej  chwili przestanie funkcjonować. Ostatnie półtora  roku wcale   nie  rozmawialiśmy  ze sobą aż tu nagle  telefon, że załatwił mi pracę i  czy jestem zainteresowana. I jeszcze  mnie  na dodatek okłamał, że  to u jego kolegi. Byłam  pewna, że telefonuje z zagranicy.

Milek, mam do ciebie przeogromne  zaufanie, jeszcze  nigdy do  nikogo takiego  nie miałam. Podobnym  zaufaniem  darzę  ciocię  Helenę. Teoretycznie zapewne powinnam  mieć takie  samo do  swoich  rodziców,  ale  nie mam. Chcę być  tobą do swego ostatniego oddechu i odnaleźć cię potem w kolejnym wcieleniu. I wierzę, że życie to niekończąca  się historia.

Maleństwo kochane,  za 5 minut północ.Wiedz, że jesteś moim  szczęściem, tym co  mnie  najlepszego  mogło spotkać  i  spotkało w życiu. Zawsze będziesz  dla  mnie  najważniejsza i najukochańsza i nic nas nigdy  nie rozłączy.

Nowy  rok  powitał ich mrozem. Przy  śniadaniu Emil i ojciec stwierdzili, że trzeba będzie około południa ruszyć  samochody z parkingu, żeby podładować  akumulatory. I lepiej dziś  się zorientować jak przetrzymały nagłą  zmianę  aury. Co prawda było tylko  kilka  stopni mrozu,  ale lepiej, jak powiedział ojciec,  na  zimne podmuchać. Ku ich  wielkiej  radości obydwa  samochody odpaliły  bez  problemu, więc około pół godziny  krążyli po okolicy i powrócili by zdążyć na  zabiegi,  które dziś  były o wiele później niż dotąd. Adela  oczywiście pojechała  razem z Emilem, który mówił, że nie chce  by Maleństwo zostało samo. Helena  i jej  rodzice wybrali  się w tym  czasie na spacer. 

Tego wieczoru  w basenie pływali Emil, Piotr i Adela. Emil,  który świetnie pływał poprawiał Adeli koordynację  ruchów, a Piotr go  cały czas  rugał, tłumacząc, że nie każdy  musi pływać tak jak on. Adela tłumaczyła Emilowi, że to cud, że ona  pływa, bo ostatni  raz pływała  w basenie  w szkole  średniej. A przez całe  swe dorosłe  życie to nie  korzystała  z basenu i w ogóle nie pływała. Pracowała i studiowała. A Emil co i  rusz jej  powtarzał, że cudem jest to , że ona  go kocha,  a nie to, że pływa. Gdy Emil popłynął w  miejsce,  w którym można  było powalczyć  z przeciwprądem, do Adeli  podpłynął teść i powiedział - córeczko, widzę jak bardzo Emil  jest  z tobą  szczęśliwy i wierz mi- zawsze będę  dbał o  wasze  szczęście. On cię pokochał od pierwszego waszego spotkania. Tylko  strasznie  się bał, że go  nie  zechcesz.  Mówił mi, że mu się śniłaś na długo przed  tym nim cię poznał, wierzysz  w to?  Tak tatuniu,  wierzę, bo ja go też   bardzo, bardzo  szybko  pokochałam.  Mnie samą to tempo nawet  trochę  przerażało.

                                                                     c.d.n.

2 komentarze: