czwartek, 11 sierpnia 2022

Trudny wybór- 81

 Gdy goście zakończyli swą  wizytę Emil powiedział - nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Areczek nieźle dostanie w kość przy okazji tej przeprowadzki. On jest łebski jeśli idzie o sprawy prawne, ale w zakresie tych "życiowych" to mu jakoś nie idzie. Ciekawy jestem jak  mu wyjdzie ten  związek, mam nadzieję, że mu się lepiej  to ułoży niż w pierwszym małżeństwie. Powiedział mi, że gdyby się okazało, że z jakichś przyczyn nie będą  mieli własnego  dziecka, to podejmą  się adopcji, chociaż zdaje  sobie  sprawę, że to ryzyko, bo nie wiadomo,  czy ośrodek adopcyjny wie wszystko o danym  dziecku, czy było dobrze przebadane.  Pocieszyłem  go tylko, że nikt nie jest w stanie w 100% przewidzieć jakie będzie  miał dziecko, bo to, że jego i jej rodzice byli zdrowi to nie  wiadomo jak tam  było pod tym względem z pradziadkami i dziadkami i wiele chorób było nierozpoznanych z racji dość niskiego poziomu medycyny. Tak na  moje oko to on się z Ireną już ze 4 razy schodził i rozstawał. Coś jakby im  było równie  źle razem jak i osobno. No ale skoro się teraz "prawnie związali" to  może dorośli do siebie.

Milek, a co zrobisz, jeśli z jakiegoś nieznanego powodu nie zajdę w ciążę? Wymienisz mnie  na bardziej płodny model? 

Wiesz Maleństwo - tak się jakoś składa, że dla mnie ty jesteś stokroć ważniejsza  niż dziecko - mój świat się nie zawali z tego powodu, że nie będziemy mieli dziecka. Adela przytuliła  się do niego - to dobrze, bo dla mnie ty  też jesteś  ważniejszy niż kwestia posiadania dziecka. Nie umiem bez ciebie funkcjonować. I , tylko się nie śmiej - boję się, że po ciąży i porodzie stracisz całkiem na  mnie ochotę. Bo na pewno będę w ciąży wyglądać bardzo nieapetycznie. 

Kochanie  moje, przestań wygadywać głupstwa, ja nie mam 18 lat i pstro we łbie. Ja tylko się boję byś nie  miała komplikacji, by wszystko przebiegło bezpiecznie  dla ciebie no i dla dziecka. Czy te twoje niezbyt  mądre myśli nie są aby podyktowane tym, że jutro jest dzień,  w którym albo weźmiesz, albo nadal nie  weźmiesz  tabletki a my przestaniemy stosować mechaniczną antykoncepcję?  Nooo, może trochę - przyznała  się Adela. Maleństwo, będzie tak, jak ty  zdecydujesz, bo ta nowa  sytuacja obciąży głównie  ciebie - to twoje ciałko będzie znosiło wszystkie niewygody z tym związane. A ja, jak zauważyłem, kocham  cię tak  samo mocno niezależnie od tego jak wyglądasz. I nawet rozczochrana i  zapuchnięta  od płaczu jesteś dla mnie piękna. 

Maleństwo,  chcesz może wyjść gdzieś na spacer, a może zrobimy sobie w domu maleńkie  party? Znalazłem wśród płyt taką, która chyba ci  się spodoba, poza tym  możemy połasuchować, bo są lody, mogę zaraz ubić śmietanę i mamy mrożone czarne jagody i mamy te  maleńkie beziki, takie na  jednego małego gryza. No to zróbmy bitą śmietanę, dosłodzimy ją cukrem trzcinowym i dodamy jagód i trochę bezików - zarządziła  Adela. A skąd mamy w domu beziki? 

Ojciec je  gdzieś upolował , tylko ja  zapomniałem o  nich ci powiedzieć. A ojciec je  wsadził do lodówki , pewnie z rozpędu, gdy wstawiał do zamrażarki jagody. I wsadził je do bocznej kieszeni. W takiej szarej torebce, papierowej.

Wspólnie przygotowali "kolację dla  łasuchów" i był to bardzo  miły wieczór, bo......Adela miała okazję przekonać  się, że jej mąż bardzo dobrze tańczy. A płyta to był Album "Carlos Di Sarli y Su Orquestra Tipica" i rozmarzyła oboje. Postanowili, że rozejrzą się gdzie można potańczyć przy orkiestrze i zaproszą na wieczór taneczny rodziców i Arka z Ireną. Bo, zdaniem Emila, Arek dobrze  tańczy, ojciec też, więc może być całkiem miło.

Wiesz co, to  będę miała okazję założyć  tę czarną sukienkę, którą kupiłam kiedyś w trakcie delegacji. Tę, o której powiedziałeś, że mogę  w niej być tylko wtedy, gdy będę razem z tobą. I będę w tych szpilkach. A tango Bahia Blanca, które  Carlos di Sarli skomponował na cześć swej rodzinnej miejscowości i jest w tym albumie, to baaardzo lubię i  El Choclo też lubię tylko nie pamiętam kto je  skomponował. Już przy pierwszym wspólnie tańczonym tangu Adela powiedziała, że mogłaby  z Emilem tańczyć całą noc, bo tańczy świetnie i tak cudownie  jest być w jego objęciach. 

W pewnej chwili Emil się zaczął śmiać - chodziliśmy z Arkiem na Kruczą na kurs tańca i facet, który prowadził ten kurs powiedział wtedy, że tango najlepiej wychodzi tym, którzy zgadzają się w kroku a ja jeszcze wtedy nie  za bardzo załapałem co facet ma na myśli i dopiero po wyjściu Arek mi uświadomił o co facetowi biegało. A teraz stwierdzam, że miał gość rację. Z żadną mi tak tango nie  szło jak teraz z tobą a przecież tańczymy ze sobą pierwszy raz. 

Często tańczyłaś z Kamilem?  Tak, co tydzień chodziliśmy na tzw. wieczorki taneczne, ale on nie lubił tańczyć tanga, preferował rock'a.  Fakt, że tańczył go dobrze, byłam  zawsze tylko dopełnieniem, tym czymś co fruwało obracane i przeciągane w różne  strony. Wściekał się gdy byłam w spodniach, bo jego zdaniem powinnam była  nosić  taką spódnicę, żeby   w czasie mojego obrotu widać  było moje  całe uda. Raz się  tylko zapytałam po co mam pokazywać uda, więc  się dowiedziałam, że po to by mu inni zazdrościli. Nie oszczędzał się w rock'u, mnie też nie. I kiedyś, w Stodole strasznie się zdenerwował, bo któryś ze studentów tańczących obok powiedział - cholera, coraz starsi studenci teraz studiują. Rock i walc - to lubił tańczyć.  I po tej odzywce przestaliśmy bywać w  Stodole. A tango to jego zdaniem było dobre po to by w tym czasie coś zjeść pomiędzy kolejnymi wejściami  na parkiet. I nikomu nie pozwalał ze mną tańczyć, nawet  wtedy gdy byliśmy z jego znajomymi. No i oczywiście byłam przedstawiana jako jego przyszła żona. Ciekawa byłam czy oni potem coś nadawali jego żonie.

Wiesz  Maleństwo, mnie to go nawet żal, bo wyraźnie był facet rozdarty pomiędzy miłość do ciebie i miłość do dzieci. Po prostu sam sobie zamotał życie. I na pewno jest znacznie  więcej takich facetów na świecie.

Zapewne tak - zgodziła  się Adela. Mam wrażenie, że w pewnej chwili dotarło do niego, że wychowanie dwójki dzieci wcale  nie jest łatwe i ona może sobie z tym nie poradzić.  Gdy się rozstawaliśmy powiedział, że skończył się jego cudowny sen ze mną  w roli głównej, ale że zawsze będzie nade mną czuwać. I że rozumie mnie, bo gdyby był na moim miejscu to pewnie też by odszedł. I chociaż tak mówił to miał do mnie żal, że nie chciałam wyjechać na ten zbiorowy kontrakt. W sumie  to był egoistą a ja ciężką idiotką. Ale, jak uważa Helena, to była dla  mnie przydatna, choć bolesna, lekcja życia. I cieszyła  się, że zerwanie wyszło ode mnie. Helena cały czas zachowała neutralność, tylko wciąż powtarzała - myśl i analizuj. Trzy razy pomyśl nim coś powiesz lub zrobisz.

A ty w Meksyku dużo tańczyłeś? Nie, prawie wcale,  ale raz na  zabawie studenckiej to jakieś tańce ludowe z dwiema  dziewojami na raz. One w jakichś strojach ludowych a ja w garniturku, pod krawatem. Musiało to dość  zabawnie wyglądać. Coś w stylu śląskiego "trojaka". Ale całe ciało pedagogiczne brało udział więc i ja.  Nie powiem,  żebym cierpiał tam na nadmiar  rozrywek. Byle gdzie to  nie  bywałem, a poza  tym to wolałem wydać pieniądze na turystykę niż na posiedzenie w knajpie. Poza tym musiałem się jednak przygotowywać do wykładów- większość wykładów prowadziłem  w języku  angielskim, ale często musiałem coś  dodatkowo wytłumaczyć po hiszpańsku i tu  czasem zaczynały  się  schody. Kolega  się śmiał, że ja myślę po polsku  a potem  muszę to  sobie przetłumaczyć na angielski i hiszpański. Pierwszy rok dał  mi porządnie  w kość. Poza tym jak kilka  razy zaprosisz dziewczynę na jakieś wspólne  wyjście  to ona to sobie  tłumaczy , że zaczynasz się nią interesować w celach  matrymonialnych. I z tego względu też trzeba tam na to uważać. Moi bardziej doświadczeni koledzy mawiali, że te naprawdę bardzo ładne i rozumne dziewczęta to studiują w Stanach lub w Europie. A na moim wydziale to nie było wcale dziewczyn- nie  był to  kierunek dziewczyński,  a nawet gdyby był to  nikt przy  zdrowych  zmysłach  nie podrywałby studentki z wydziału na którym  wykłada. 

Gdy wróciłem po kontrakcie to byłem  nieco zdumiony nachalnością i otwartością młodych  rodaczek. A ja nie lubię nachalności, zwłaszcza gdy zaczyna  się po wiadomości, że właśnie wróciłem z zagranicznego kontraktu. I dlatego wszystkim dookoła  powtarzałem, że jestem wrogiem związku małżeńskiego i nigdy się nie ożenię. Najśmieszniejsze, że mówiłem to facetom, wszak   z nimi miałem stały kontakt w pracy a że nasze  biuro było dość plotkarskie, więc  ta wiadomość rozeszła  się jak fale po wodzie po wrzuceniu do  niej  kamienia. I gdy zgłaszałem Kamilowi, że potrzebuję kogoś  do pracy to byłem dość zaskoczony gdy mi powiedział, że ma  dla mnie pracownika płci żeńskiej. I że jesteś przyzwyczajona do pracy z facetami i rozdzielasz  pracę od  życia prywatnego. Laurkę ci wystawił jak należy. I mówił prawdę - nieomal chłód bił od  ciebie, co było nieco zaskakujące bo jednocześnie byłaś bardzo miła i fajnie  się z tobą rozmawiało.  I  wszyscy się tobą zachwycali,  ja tylko słuchałem. A potem szalenie kombinowałem jak cię w kulturalny i elegancki sposób poderwać a nie rzucić  się na ciebie by cię przytulić, wycałować i bóg wie co jeszcze. A miałem na  to niesamowitą ochotę. Kiedyś gdy coś wyciągałaś z szafy uderzyłaś się w łokieć i chyba  bardzo cię zabolało bo szeptem zaklęłaś niemal jak  szewc i  miałem straszną ochotę rozmasować ci ten łokieć, ale się powstrzymałem. A potem tak nieco śmiesznie siedziałaś przy biurku z tą ręką wyciągnięta na blacie,  czytałaś któreś z angielskich czasopism i masowałaś rękę, a ja studiowałem  wtedy bardzo dokładnie wierzch twej dłoni, zachwycałem  się kruchością nadgarstka, kształtem paznokci i bardzo musiałem się powstrzymywać, by nie  nakryć twojej dłoni  swoją.  

Adela zaczęła  się  śmiać- no fakt, brzydko wtedy zaklęłam i gdybym była sama w pokoju to pewnie nie byłby to szept, tylko solidna, głośna wiązka, bo uderzyłam się w nerw i aż mnie prąd przeszedł no i strasznie zabolało. A ty szarmancko udałeś, że nie słyszysz jak  rzucam  mięsem i powiedziałeś, że gdy będę jeszcze  coś z tej szafy potrzebowała to sam mi to wyciągniesz, żebym się nie naraziła  na gorsze kontuzje. Poza  tym te roczniki są ciężkie i  je przestawisz na niższą półkę i to będzie  wygoda nie tylko dla mnie  ale i dla ciebie. I faktycznie je przestawiłeś. Zupełnie  wbrew powiedzeniu, że facet jak mówi to mówi, a kobieta  jak mówi to robi. Ja miałam wtedy gorszy problem - blondyn mi się spodobał! I te twoje oczy w kolorze  ciemnego piwa tak jakoś łagodnie spoglądające. No straszne - nigdy jeszcze  nie podobał mi się jakiś facet-blondyn, zresztą zawsze kręcili się koło mnie szatyni lub bruneci, a tu siedzę z blondynem, który mi się -o zgrozo!- podoba, na dodatek widać, że ma porządek pod sufitem, jest uprzejmy ale nie nachalny i usta ma ładnie wykrojone. Opowiedziałam o tobie Helenie a ona powiedziała -no rzeczywiście, strasznie dziwne, kulturalny blondyn. A tobie  się kultura kojarzy od  szatyna wzwyż- no masz problem. Zaczyna ci zwyczajnie odbijać. Wyśmiała mnie po prostu. A potem gdy cię pierwszy raz zobaczyła to powiedziała, że jestem  chyba daltonistką , bo jesteś bardzo ciemnym blondynem, więc nic dziwnego, że mi w oko  wpadłeś.

A potem to już notowałam na twoim koncie  same plusy i coraz więcej się w tobie pogrążałam. Ale cały czas powtarzałam sobie - spokojnie,  spokojnie, na pewno ma jakąś  babkę, bo za przystojny na to, by był bez kobiety.

No właśnie, byłem bez kobiety, mało tego, nawet żadnej nie  szukałem i pogrążyłem się na  całego w tobie, bo wszystko co było z tobą związane było nieco niezwykłe. Już samo to, że cię do firmy przywiozłem. Poza tym o wszystkim mogłem z tobą porozmawiać i mówiłaś z sensem, zupełnie mnie nie kokietowałaś a i tak ciągnęło mnie  do ciebie niemożebnie. Na dodatek rozumiałaś ten język prawniczy a i elektrotechnika nie była dla  ciebie czarną magią. Po prostu utonąłem w zachwycie, nawet kawa przez  ciebie  zrobiona miała lepszy smak. Co było już całkiem niezrozumiałe, bo robiłaś ją przy  mnie i niczego do niej  nie  dosypywałaś.

                                                                         c.d.n.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz