środa, 28 września 2022

Trudny wybór -116

 W kilka dni później zatelefonował do Adeli Leszek, że znalazł dla Milenki pediatrę, który ma wieloletnie doświadczenie i podał jego nazwisko,  dodając, że pewnie nazwisko nic Adeli  nie powie. Naprawdę? Upolowałeś  dla naszej ślicznotki doktora  L.? Aż mi się wierzyć nie chce!  A co, znasz go skądś?-spytał Leszek.

Nooo, znam to za dużo powiedziane, ale raz go widziałam  w  akcji - leczył dziecię jednego  z moich dyrektorów, który ubłagał mnie  bym wpadła do niego  domu i pomogła jego żonie w trakcie tej wizyty, bo on właśnie  był poza Polską a na dodatek odwołali  mu lot. No bo  wiesz- sekretarka  dyrektora to kobieta  do  wszystkiego, do pomocy żonie  dyrektora  również jak i spakowania jego  rzeczy i przypominania mu  w pracy by leki brał i broń Boże  nie chlał. Dobrze, że nie wymagał zmiany pampersów i karmienia łyżeczką.

Mówisz  poważnie? Leszku, ja przeważnie mówię poważnie. Miał facet nieco gapowatą żonę, ale trzeba przyznać, że dość ładną i młodą. Nie awanturowałam  się, bo to nie była wizyta planowa, ale  bachor po prostu zachorował i ona  zatelefonowała do swego  chłopa,   jej chłop do  doktora L., a potem  do mnie.  

Leszku, to powiedz mi gdzie mam go upolować.  Na początku to ja go upoluję i zaaportuję do was do  domu. Obejrzy wasz  skarb i powie co dalej. Zostawi wam namiary na siebie. Gość jest nieco niekonwencjonalny, bo często zaprzecza temu co piszą w książeczkach o wychowie niemowląt. I  zajmuje się dziećmi  tylko do 7 roku  życia. I straszny babiarz  z niego był kiedyś. Jak mówiły dziewczyny to  miał specyficzne  biopole,  cokolwiek  to znaczy.  I podobnie jak ja lubi znać męża/partnera matki  dziecka które będzie  miał pod  swoją opieką. Zobaczysz - polubicie  się. 

Adela roześmiała  się - no nie wiem, czy to ucieszy Emila - już mam dwóch facetów których  lubię - ciebie i męża Stasi, który na  dodatek mówi  ciągle Emilowi,  że mnie kocha jak  siostrę, której nigdy  nie miał.

Specyficzne biopole - jak echo powtórzyła  Adela - brzmi ciekawie, może sobie  z nim podyskutuję o aurze, uzdrawianiu, reinkarnacji  itp. A wiesz, że on kiedyś leczył córeczkę niejakiego pana Jaruzelskiego i to w czasach gdy w Polsce dopiero wchodziła do leczenia penicylina i trzeba  było ją co godzinę podawać? Było to dość dawno, bo to już dorosła  kobieta. I wiem o nim jeszcze coś - sam gotował obiadki dla dwójki swoich dzieci. Mam tylko nadzieję, że mnie nie  obsztorcuje, gdy mu powiem, że nie  zamierzam księżniczki karmić dłużej niż  rok. I chcę omówić z nim kwestię uzupełniania diety Milenki. Jego żona była pielęgniarką,  ale coś mi się wydaje, że się rozeszli.  Wychodzi na to, że niełatwo  być żoną lekarza.

No i mam jeszcze jedną sprawę - ciągnął Leszek - umówiłem  się na  najbliższą niedzielę z tymi co by się ewentualnie ze mną zamienili na  mieszkanie. Po obejrzeniu waszego mieszkania zainteresowało mnie ono- też bym sobie  zrobił jeden pokój tak jak wy  macie  zrobiony. Mam nadzieję, że chociaż jedno z was ze mną tam pojedzie.  Od strony ulicy jest kuchnia i jeden pokój, reszta ma okna na "podwórko,  czyli na ogródki, które nie są ogrodzone, a tak dokładnie to ten nie jest ogrodzony, bo to zostawiono w gestii lokatorów. To jest prawie  przy tym mini rondzie na skrzyżowaniu ze Surowieckiego. I, żeby było po ursynowsku, to adres wcale  nie jest Bartoka lub Surowieckiego tylko.....Puszczyka. A to, że wejście do budynku jest właśnie od kawałka ulicy Surowieckiego nie ma żadnego znaczenia. Zresztą żeby  było fajniej, w pewnym momencie owa Bartoka płynnie  się zmienia w Surowieckiego . Nie mogę  się oprzeć  wrażeniu, że bycie listonoszem na Ursynowie to wyższa szkoła  jazdy na kółkach ewentualnie kara za grzechy już popełnione i te przyszłe. 

Adela śmiała  się - gdybyś ty wiedział ile czasu straciłam na  znalezienie gabinetu Hani gdy mi dała swą wizytówkę. Dobrze, że mi  się myśli nie wyświetlały na  czole, bo mieli  by ludzie niezły ubaw. Hania potem zamówiła wizytówki z mini planikiem. A co się nawściekałam to moje. I wiesz, jeśli weźmiesz  to mieszkanie i urządzisz tak jak u nas jest, to już będzie trzecie mieszkanie tak urządzone. Bo Stasia i  Arek też tak mają urządzone. A wszystko zaczęło się od Emila, bo jego mieszkanie, trzypokojowe tak było urządzone. Miał w jednym pokoju tylko stelaże z wieszakami, wszystkie ubrania  w workach foliowych przezroczystych, a do tego pojemną szafę z mnóstwem półek.

Pomyślałam, że można by urządzić jakiś mały  spęd towarzyski gdy się przeprowadzisz na Ursynów. Małą bym wstawiła  do rodziców a ty i Stasia z Arkiem wpadlibyście do nas. Jaśnie panienka za miesiąc skończy już pół roku! Wiesz, jakoś szybko to przeszło. Ciągle coś się dzieje i mała tak jakoś  się zmienia nieomal z tygodnia na tydzień. I jesteś naprawdę kochany, że upolowałeś dla  nas  doktora L. Z tego co pamiętam, to następne szczepienie  dziecięce to wypada  chyba  w 15 miesiącu  życia, czyli coś jakby  dopiero w listopadzie. 

Adelko - wpadnę do was po tym oglądaniu mieszkania i skoro już będę  w fazie oglądania to obejrzę jeszcze twoje ramię. Nic  ci ono  nie  dokucza?  Nie, ono mi od  samego początku nie dokuczało. Uczulenie to ja  mam tylko na głupotę  ludzką, ale szczęśliwie  nie mam żadnej  alergii w sensie medycznym, co podobno teraz zaczyna  być  rzadkością. 

Na niedzielne oglądanie mieszkania wybrał się tylko Emil, bo rodzice  byli umówieni z rodzicami Stasi na  zimowy spacer  po powsińskim lesie. Z rodzicami Stasi mieli  być również Pawełek i Piotruś, bo Arek i Stasia pojechali  do zakładu - mama Arka czuła  się nieco gorzej, więc  Stasia nie chciała by jechali   z nimi  chłopcy i poprosiła rodziców o  opiekę nad nimi.  Niestety pogoda w niedzielę była zupełnie nie  spacerowa, nocą nadeszła odwilż, więc postanowiono, że zamiast taplać  się w powsińskim błocie wybiorą  się wszyscy do Muzeum Wojska Polskiego. W efekcie końcowym męska  część grupy poszła  rzeczywiście  do Muzeum Wojska Polskiego a obie panie poszły do Muzeum Narodowego. Jak określiła mama Stasi - "i wilk był syty i owca  cała". Gdy zakończyli  zwiedzanie wszyscy   zgodnie pojechali do Hortexu na "słodkości", czyli na krem z owocami. W czasie pochłaniania słodyczy, Pawełek stwierdził, że zimą to on mógłby co niedzielę chodzić do jakiegoś muzeum, więc ustalono, że w następną niedzielę wybiorą  się do Muzeum Historycznego Warszawy albo do Muzeum Etnograficznego, bo tam  są organizowane ciekawe  wystawy i zajęcia  dla dzieci. 

A Adela zapakowała Milenkę w  wózek i pospacerowała  z nią trochę po osiedlu. Nie było niestety miło, wiał wiatr i po półgodzinnym spacerze  wróciła do mieszkania. Gdy Emil wrócił do  domu w towarzystwie  Leszka, obie jego dziewczyny były pogrążone we śnie leżąc na małżeńskim łożu. Adela "zbudowała"  wokół Milenki zaporę - z jednej strony była zwinięta w gruby rulon kołdra, z drugiej strony  dziecka leżała  Adela. Wyglądało to nieco  zabawnie i Emil kiwnął ręką na Leszka, by zobaczył jak jego dziewczyny śpią. Popatrzyli chwilę i cicho  się wycofali, by jeszcze omówić to co widzieli i oczywiście napić  się kawy. Przy okazji Leszek opowiedział Emilowi, o  tym, że załatwił pediatrę dla Milenki i że jest to lekarz o którym i Adela wie, że jest dobrym fachowcem.

Zapach kawy po niedługim czasie dotarł do Adeli i ją obudził. Delikatnie przeniosła dziecko do łóżeczka, włączyła podsłuch i poszła do kuchni, w której siedzieli panowie. Dobrze, że  Milenka jeszcze  nie pije kawy, bo obudziłby ją jej zapach - stwierdziła. To okropne, że nie mogę pić kawy. Chciałabym z pediatrą omówić kwestię włączenia do diety  małej zupek, bo niestety to co mogę na ten temat  wyczytać to się tak  zwanie "kupy  nie  trzyma". Jedno mądre co wyczytałam to ktoś napisał, że kwestia odstawienia dziecka od piersi to zależy tylko od matki i że nie należy się zamartwiać, jeżeli któraś z matek chce  wcześniej odstawić dziecko na przykład  tylko dlatego, że ma dość tej czynności. Tyle  tylko, że mimo szczerych chęci i  czytania ze  zrozumieniem nie jestem w  stanie niektórych porad strawić ani się zorientować które mleko zastępcze wybrać.  A już jak wyczytałam, żeby dawać kaszę mannę to się załamałam. Mam tylko nadzieję, że doktor L. coś mi rozjaśni w głowie.

Chciałeś zobaczyć Leszku moje ramię , no to proszę. Według mnie jest wszystko w porządku, ale nie zaglądałam. Prysznic brałam "opakowana"  torebką plastikową.

No i jakie jest to mieszkanie, które oglądaliście? Do remontu - powiedzieli obaj jednocześnie. To jest ze starych zasobów spółdzielni. Rozkładowo nie jest złe, to całkiem wysoki parter. Blok stoi na  nierównym terenie, bo wchodzisz na ten parter po 7 schodkach a po drugiej stronie budynku do rzekomego ogródka schodzisz po dwóch stopniach. I chyba nie ma tam ani jednego kąta prostego, bo jak Emil wypatrzył to wszystkie szafy, komody, lodówka- wszystko ma jakieś podkładki by stało prosto i by się drzwi otwierały i zamykały. Poza tym to zapewne od nowego nie było ani razu odnawiane. Ono jest po prostu zapuszczone i w takim  brudzie  ci ludzie  mieszkają. No i od strony ogródka to okna są znacznie   bliżej podłoża niż od  strony ulicy. No i powiedzieliśmy, że nie mamy ochoty na remont mieszkania w takim wymiarze,  jakiego  to mieszkanie wymaga. We wtorek przed południem będę się widział z tą babką w spółdzielni, bo powiedziała, że na  wtorek mi przygotuje  adresy i plany mieszkań . Muszę sobie  to wszystko wpierw zobaczyć na planie, potem się tam przelecę by naocznie obejrzeć z zewnątrz i dopiero wtedy będę coś oglądał. 

Emil zerknął na  zegarek- no nie  wiem,  czy Arek już wrócił od mamy, zadzwonię do niego później, bo gdy on  szukał dwóch  mieszkań, by z rodzicami  Stasi mieszkać tak jak my  z naszymi, to były jakieś  mieszkania na tyłach Rosoła- tam jest całkiem ładnie, bo to skarpa. Zatelefonuję do niego za jakąś  godzinę.Bo on ma na pewno wszystko zapisane. Arek  to facet, który ma całe tony zapisków, bo jak mówi, prawnikowi  wszystko może się kiedyś przydać. A najlepiej byłoby gdyby do Arka zatelefonowała Adela - dla Adelki to Arek zrobi niemal wszystko. No a jeszcze gdy Adela powie, że to dla lekarza jej i jego żony to Arek się wykaże.  Adela uśmiechnęła - ja to mogę zadzwonić do Stasi i  zapytać  się czy Arek ma jeszcze  adresy  z czasów szukania mieszkań, bo  nasz ulubiony "gin" szuka na Ursynowie mieszkania i wtedy Areczek udostępni adresy, jeżeli je jeszcze  posiada. Dla mnie wszystkiego nie  zrobi, ale dla swej  żony - na pewno. Na razie to chyba jaśnie panienka się obudziła, muszę do  niej zajrzeć. Pewnie trzeba będzie  ją przewinąć i nakarmić. A ty Leszku wykaż się chęcią zapisania tej madame do grona swych pacjentek i jestem dziwnie pewna, że ci kobieta pomoże. Nawet nie masz  pojęcia jak  wiele kobiet chętnie pomaga nieco zagubionym w życiu mężczyznom - to taki inny rodzaj uczuć macierzyńskich. A ty czasem robisz wrażenie zagubionego, zwłaszcza gdy  nie chcesz którejś urazić, bo jesteś delikatnym facetem. Ona już ci dała do zrozumienia, że chciałaby zostać twoją pacjentką, bo jesteś w  swojej branży znany. Pacjenci, bez względu  na płeć, przekazują swoim znajomym opinie o swoich lekarzach i to zarówno dobre  jak i  złe opinie. I potem ci dobrzy są oblegani a ci słabsi  nie. Poproś by ci  podała  kobiecina  swoje personalia łącznie z telefonem, zerknij w terminarz kiedy możesz ją przyjąć, przekaż te informacje swojej recepcjonistce, niech ją  zapisze na konkretny niezbyt odległy termin i niech pani z recepcji poinformują tę panią o terminie wizyty. Będzie dumna i blada, że się do ciebie załapała.

No właśnie, Adela ma rację- stwierdził Emil. Ona ma naprawdę duże  doświadczenie w organizowaniu spotkań lub niedopuszczaniu do nich. Tu zachodzi swego rodzaju handel wymienny - ty ją zbadasz, a wiadomo, że jesteś  w swoim fachu bardzo dobry, więc korzyść dla niej, jednocześnie będzie mogła  się pochwalić, że się u ciebie leczy, a zrewanżuje ci  się pomagając ci w znalezieniu  mieszkania. To, że z jej pomocą  znajdziesz  mieszkanie jej też wyjdzie na korzyść - narai  ci mieszkanie, ty  kupując je wzbogacasz spółdzielnię i jednocześnie  ona zdobywa "plusy" w pracy. 

Wychodzi na to, że jestem strasznie  nieżyciowym facetem- wydedukował Leszek. Nie jesteś wcale facetem nieżyciowym, tylko życie jest u nas nieco pokręcone, a ty strasznie dużo ostatnio pracowałeś i nadal pracujesz-  przecież masz etat w szpitalu i tam  nie siedzisz jako model, tylko pracujesz, a do tego masz prywatną praktykę no i zrobiłeś doktorat - co ci też zajęło czas, siły i nieco oddaliło od spraw dnia codziennego. A przecież jak każdy musisz jeszcze sam o siebie  zadbać i nikt ci w  tym nie pomaga. My z Emilem rozkładamy wszystko na  dwoje, dzielimy  się nadal obowiązkami, a ty wszystko robisz  sam.

                                                                       c.d.n.


1 komentarz: