Z niejaką ulgą Kazik pożegnał się ze Stanisławem. Przed pożegnaniem się przekazał mu wszystkie służbowe dokumenty, posegregowane, poukładane w teczkach lub segregatorach, wszystko dokładnie opisane. Dołączył do tego wykaz dokumentów, które pozostawił , który był zrobiony w dwóch egzemplarzach. Poprosił by Stanisław sprawdził co on pozostawił i podpisał odbiór tych dokumentów. Stanisławowi z lekka szczęka opadła i powiedział: przecież ja mam do ciebie zaufanie, więc po co to wszystko?
Kazik uśmiechnął się i powiedział - bo tak jest prawidłowo. Być może popracujesz tu do emerytury, a może nie, bo załapiesz jakiś awans - to raz, dwa- ktoś kto będzie po mnie dostanie to wszystko już uporządkowane i jeśli będzie czegoś brakowało to nikt nie będzie na moim nazwisku wieszał okolicznych psów, bo jak widzisz ja wszystko mam uporządkowane i w takim stanie to zostawiam. Wiem, że to głównie europejski zwyczaj, a że pracowałem przedtem w kraju bardziej europejskim niż Polska to właśnie tak to robię. To raczej dobra metoda na zachowanie porządku.
Znudzi ci się zapewne na tej Politechnice - ale zawsze możesz tu wrócić- zapewnił go Stanisław. Może mi się znudzi, a może nie. Dydaktyka nie będzie moim głównym zajęciem, jest wiele innych ciekawych tematów do rozpracowania. Ale jeśli mi się znudzi to po prostu pojadę na zachód od Odry - było mi tam naprawdę dobrze i gdyby nie tęsknota za Teresą to pewnie bym tam był do dziś. Mam tam własne mieszkanie i sporo znajomych. Nie czułem się tam obco.
A co z rodziną? jak oni to przyjmą? Normalnie to przyjmą - nie sądzisz chyba, że tu zostawię żonę, dziecko, teścia. Co prawda taka przeprowadzka to dość kłopotliwa sprawa no ale to nie wyjazd na inny kontynent. Jest w Warszawie kilka firm transportowych specjalizujących się w międzynarodowych przeprowadzkach. Możemy się spakować sami a mogą oni nas spakować i rozpakować. Mój brat pojechał do Francji nieomal w ciemno a jest zadowolony. Nie miał z góry zarezerwowanego mieszkania, wynajął gdy tam przyjechał. Jest w Paryżu?- spytał Stanisław. Nie, nie jest w Paryżu jest blisko granicy z Niemcami, mieszka w jednym z miast Alzacji.
I będziesz pracował z Kurtem? Nie wiem jeszcze, na razie jeszcze nawet na Politechnice nie zacząłem pracy. Ja ci tylko mówię, jakie mam możliwości, a nie co na 100% wybiorę. Wiesz co jest bardzo miłe w Niemczech? No co? Wprawdzie tam bywałem, ale z reguły krótko, bo tylko w delegacji - stwierdził Stanisław.
Kazik spojrzał się na niego i powiedział - tam po prostu ludzie nie są wścibscy, to ogromny plus. Wiem, że nie jest tak w całym niemieckim państwie, ale tak jest w Berlinie. To taki duży nieco międzynarodowy tygiel. I nie ma tam zwyczaju zaglądania w cudze garnki. Oczywiście tak długo dopóki każdy przestrzega obowiązujących przepisów porządkowych. Jeśli, tak jak to się dzieje u nas, umyjesz pod blokiem swój samochód to zaraz zwrócą ci uwagę lub naślą policję. Bo są wszak stacje-myjnie samoobsługowe i tam należy myć swoją bryczkę. Ale nikt się ciebie nie zapyta dlaczego np. farbujesz włosy w biało-czarne paski lub spacerujesz latem w futrze.To taka miła, dla mnie, różnica pomiędzy Berlinem a Warszawą.
A co o tym, to znaczy o przeprowadzce, myśli Teresa? - nie będzie się tam czuła obco? Teresie się w Niemczech podobało, jest zaprzyjaźniona i z Kurtem i z jego żoną, tata też ich lubi i oni tatę. A Alek i Teresa będą się intensywnie uczyć niemieckiego. Za niewielkie pieniądze będzie ktoś do nich przyjeżdżał do domu. Gdy byliśmy w Berlinie to małemu też się tam podobało. On na szczęście jest jeszcze w wieku że dobrze mu tam gdzie jest mama i tata.
Ty jesteś bardzo zaprzyjaźniony z Kurtem, jak zauważyłem. No to dobrze zauważyłeś, bardzo mi pomógł gdy po rozwodzie wyjechałem w ciemno do Niemiec. Mieszkałem u nich i traktowali mnie nie jak lokatora, ale jak członka rodziny. Gdybym się tak szaleńczo nie zakochał w Teresie na pewno bym do teraz mieszkał w Berlinie.
No a powiedziałeś, że się znacie od czasów dziecięcych. No tak, ale znać się a wzajemnie kochać to raczej dwie różne sprawy- nie uważasz? Pięć lat umierałem z miłości do niej- ona była mężatką, ale zupełnie się jej to małżeństwo nie układało no i gdy wreszcie się wygadała, że nie jest dobrze, spakowałem tam manatki, mieszkanie dałem pod wynajem, przyjechałem tu i kupiłem sobie mieszkanie, blisko niej, żeby nad nią czuwać.
Muszę ci się do czegoś przyznać - bardzo mi się twoja żona podoba bo to bardzo mądra, inteligentna babka. Co prawda wolę blondynki, ale twoja żona ma szalenie dobrze wszystko poukładane w głowie a jednocześnie nie mądrzy się- stwierdził Stanisław. Obgadaliśmy ją kiedyś z Kurtem, że to taka babeczka i do tańca i do różańca. Nie ma ona przypadkiem jakiejś siostry? Kazik zaczął się śmiać - to jedynaczka, a ty co?- do trzech razy sztuka? Mało ci dwóch małżeństw? Nie pomyślałeś, że jak się coś nie układa to w 75% wina leży po obu stronach a nie tylko po jednej? I że trzeba o tym we dwoje rozmawiać a nie rozglądać się za innym modelem? A do różańca to Teresa nie nadaje się, jest ateistką. Pomyśl zamiast o mojej żonie to o tym, czy mam ci jeszcze coś przekazać lub wyjaśnić. Bo dziś jestem tu ostatni dzień.
Kazik nową pracę zaczynał piątego lutego. W przeddzień, wieczorem, powiedział do Teresy - chyba się starzeję - mam tremę przed jutrzejszym dniem. A na którą jedziesz? Mam być pomiędzy 10 ,00 a 12,00. To może chcesz żebym cię odwiozła i gdzieś na ciebie poczekała? Tam co prawda nieco ciężko o miejsce do zaparkowania, ale można coś załapać na Polnej albo na tyłach budynku gdzie jest Budownictwo Lądowe- tam jest taki dziki parking- to znaczy nie wiem czy jeszcze jest, ale kiedyś był. Mogę poczekać na ciebie w samochodzie, tylko sobie wezmę coś do czytania. Nie skarbie, jest jednak dość zimno i się zaziębisz siedząc w samochodzie. Pojadę sam. Tylko chcę się nieco poczulić z tobą, bo zawsze to na mnie dobrze działa. Właściwie to dobrze, że nie zaczynam od wykładów. Zastanawiam się nad habilitacją- bo jak znam życie to na pewno mi zaproponują bym "sięgał wyżej".
Ja się na tym kompletnie nie znam, ale jeśli cię będą namawiać to pewnie nie będą ci kłód pod nogi rzucać w czasie tworzenia pracy habilitacyjnej. Skoro cię namawiali byś przyszedł do nich do pracy to pewnie mają jakieś wyobrażenie o tym co dotychczas robiłeś i z jakiegoś względu im pasujesz - stwierdziła Teresa. Jesteś niesamowita - zawsze wiesz jak mnie podbudować - aż się zastanawiam często nad tym, jak mi się udało tyle lat przeżyć nie mając ciebie na wyciągnięcie ręki. Jesteś dla mnie takim kołem ratunkowym, lekiem na całe zło, antidotum na wszelkie niepowodzenia. Ogromnie cię kocham.
Rozmawiałem tuż przed odejściem ze Stanisławem. Zapewniał mnie, że mogę w każdej chwili do nich wrócić, jeśli mi nie będzie odpowiadała praca na P.W. Więc mu powiedziałem, że jeśli by mi ta nowa praca z jakiegoś względu nie odpowiadała to po prostu wtedy wyjedziemy za Odrę. Oczywiście całą rodziną. Bo mnie Berlin odpowiada, bo ludzie tam mieszkający nie są wścibscy. Ciekawy jestem czy załapał aluzję. Bardzo narzekał na Majeczkę że głupia, że nie pali się do urodzenia dziecka, więc mu dość brutalnie powiedziałem, że może i Majeczka jest głupia, ale że się nie pali do ciąży i rodzenia to znaczy, że myśli trzeźwo i nie chce się pozbywać atutów dzięki którym spodobała mu się. Poza tym zmusiłem go by mi pokwitował wykaz wszystkich dokumentów które zostawiam w biurze. Oczywiście nie nadmieniłem, że mam ich kopie, zwłaszcza tych, które sam opracowywałem. Nie wiem kto to wszystko po mnie obejmie, ale mam wykaz dokumentów i jego pokwitowanie na nim, że je ode mnie zabrał. Bo mam podejrzenie, że na razie nikogo na moje miejsce nie ma, więc dokumenty się rozejdą po różnych działach. A tak, w razie jakichś pretensji to mam jego dyrektorski podpis, że je ode mnie odebrał.
Rano mały bystrzak od razu zapytał się czy tata dziś zostaje w domu, ale dowiedział się, że nie , tylko dziś jedzie na późniejszą godzinę. Do chwili wyjścia z domu, Kazik był cały czas niemal przyklejony do Teresy. Była tym nieco zaniepokojona i zdziwiona- takiego Kazika jeszcze nie znała. Czego ty się właściwie obawiasz? Gdyby mieli jakieś zastrzeżenia co do twojej kandydatury to po prostu by cię nie przyjęli - przecież to nie ty poszedłeś szukać u nich pracy- propozycja wyszła od nich. I to nie od jakiejś zauroczonej twą urodą podfruwajki, ale od profesora który cię dobrze zna. Zacznij myśleć logicznie. Twój promotor na pewno w tym maczał palce i to pewnie on dostrzegł twój potencjał. Ja co prawda prawie nic nie rozumiem z tej dziedziny, ale wiem że jesteś dobry w tym nad czym pracujesz i dlatego dostałeś propozycję ze Stuttgartu a nie dlatego że się komuś spodobał twój profil lub uśmiech. I jeśli ci podpowiedzą, byś robił habilitację to się na to zgódź, a my wszyscy w domu tylko temu przyklaśniemy i postaramy się sprawiać ci jak najmniej kłopotu. Zresztą Alek coraz starszy i mądrzejszy a ja mam jeszcze do pomocy i tatę i Jacka, którzy bardzo lubią być włączani w domowe niby kłopoty, bo wtedy czują się naprawdę potrzebni.
Nie wiem czy zauważyłeś, ale Jacek odkąd stał się dziadkiem dla Tadzia to jakby odmłodniał. Ma syna, synową, ma własnego wnuka. To takie drobiazgi, ale dla mnie zauważalne - już nie muszę mu przypominać by założył szalik bo wieje zimny wiatr, zaczął bardziej o siebie dbać, zaczęło mu po prostu bardziej zależeć na życiu - ma dla kogo teraz żyć. I ciągle podkreśla, że ten pomysł dwóch mieszkań w sąsiednich klatkach był genialny.
Popatrz na naszego tatę - od czasu gdy z nami zamieszkał w jednym mieszkaniu wizyty u kardiologa są tylko kontrolne raz do roku, a gdy mieszkał sam na Mokotowie to wciąż musiałam tam jeździć bo więcej leżał niż chodził a ja się zamartwiałam jego zdrowiem. A teraz my wszyscy kibicujemy tobie, bo nasza przyjaźń w jakiś przedziwny sposób przekształciła się w układ rodzinny. Alina w tym nowym układzie rodzinnym kwitnie, jest stale w 100% ogarniętą osobą i pani Maria już tylko raz w tygodniu u nich sprząta i to obydwa mieszkania, bo tak zarządził Paweł. Pani Maria uczciwie mówi, że u Jacka to nie bardzo ma co sprzątać, bo Jacek sam świetnie dba o czystość i porządek, ale Paweł jej powiedział, że kobieca ręka w każdym domu jest potrzebna. Poza tym Tadzio jest bardzo do pani Marii przywiązany, a Alina zauważyła, że Jacek zawsze gdy ona u niego sprząta to potem długo razem siedzą, prowadzą długie dyskusje, jedzą razem kolację i Jacek ją odwozi do domu.
I gdy tak o tym wszystkim pomyślę to sądzę, że byłoby dla nas dobrze, gdyby ci się spodobała praca na P.W. i gdyby wszystko tak się układało jak teraz. Alina zastanawia się nad podjęciem pracy na półetacie - odezwał się do niej jeden z dawnych kolegów - szukają kreślarki na pół etatu. I Alina jest tym dość mocno zainteresowana - chce po prostu spróbować, bo nadal jest zbyt mało udomowiona i pół etat bardzo by jej odpowiadał. Oczywiście gdyby jej dobrze z tej okazji płacili i opłacali składki zusowskie, by to wszystko było oficjalne a nie "z ręki do ręki pod stołem". I ma nadzieję, że i Jacek i Paweł zgodzą się z tym. I liczy też na poparcie z naszej strony. Ja w każdym razie ją poprę, bo ją dobrze znam - pół etat to jest dla niej bardzo dobre rozwiązanie, bo to jest nieźle prosperujące małe biuro projektowe i gdy nie ma akurat nic do roboty dla kreślarki to nie musi tam wygrzewać stołka.
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz