poniedziałek, 25 sierpnia 2025

Córeczka tatusia - 189

 Wszystko ma  swój koniec i niestety wakacje  też. Remont ursynowskiego mieszkania  pani Jadwigi też szczęśliwie dobiegł końca. Stosunki pani Jadzi  córką nadal się nie poprawiły i  w pewnej  chwili Jadwiga powiedziała  do  Wojtkowego taty, że  właściwie to dobrze, bo gdy  ostatnio rozmawiała  z córką to się wręcz pokłóciły - oczywiście wrócił temat, że pani Jadzia  wcale  nie kocha  swoich  wnuków bo celowo przeprowadziła  się do niedużego mieszkania bez żadnego ogrodu, żeby nie  zapraszać do siebie wnuków.

Pani Jadzia wysłuchała  wszystkiego z kamienną twarzą, a gdy córka skończyła  swój monolog pani Jadzia  tylko  westchnęła głośno i powiedziała - jestem zasmucona ale i  zdumiona  twoimi pretensjami- chyba będzie lepiej jeśli przez jakiś czas  będziemy nie  tylko się nie  spotykać  ale i też  ze sobą rozmawiać. Hoduj  sobie  swoich synów jak chcesz, czyli bezstresowo, jak to  nazywasz, tylko nie  zdziw się, gdy będziesz  miała  z nimi kłopot gdy pójdą  do "zerówki" a  potem  do szkoły.  Chyba zdajesz  sobie sprawę  z tego, że żadna placówka typu przedszkole, zerówka, szkoła  nie będzie  tolerowała takiego ich rozwydrzenia - wszędzie obwiązuje jakaś  dyscyplina, więc przemyśl to na  spokojnie. I zapewniam  cię, że są na tym świecie  dzieci które nie wyrywają sobie  wzajemnie zabawek z rąk, nie galopują po domu niczym stado dzikich  koni  i nie  wrzeszczą od  rana do nocy i potrafią  się ze  sobą i obcymi dziećmi spokojnie bawić.

Całą rozmowę z córką "sprawozdała" Wojtkowemu tacie, który cierpliwie  wszystkiego wysłuchał a potem powiedział - gdy uznasz,  że już wszystko sobie  w domu poukładałaś to powinnaś pojechać na miesiąc do jakiegoś sanatorium - jeśli by  ci  brakowało funduszy to ja  ci mogę pożyczyć pieniędzy nawet na  dość  długi termin.  Sama miałabym jechać? - zdziwiła  się Jadwiga.  No tak, sama - żebyś mogła  sama sobie  rozliczyć w  spokoju swoje układy z rodziną. Ja nadal pracuję, poza tym jak wiesz,  pomagam nieco dzieciom. 

Pani  Jadzia spojrzała na  niego z dezaprobatą, a potem  wolno powiedziała - ty też mógłbyś się wystarać o  sanatorium.   Wojtkowy tata  skrzywił się i powiedział - po pierwsze jestem zdrowy, nawet  z sercem  jest lepiej, a poza  tym nie lubię żadnych takich pobytów  sanatoryjnych. Byłem raz, gdy mi  się przytrafiła  żółtaczka zakaźna. I nigdy więcej do sanatorium żadnego  nie pojadę. Poza tym naprawdę  muszę  być na miejscu, Wojtek ma dużo pracy  i już  nie pomaga Marcie  tyle  co kiedyś. Poza tym denerwowałbym  się cały  czas co tu się dzieje i skakałoby  mi ciśnienie. Mnie to pewnie  zaraz skierowaliby  do  Nałęczowa  a ja  za Nałęczowem nie przepadam. Mnie jest  najlepiej razem z  Wojtkiem, Martą i Ewunią. Zatęskniłbym  się  za nią chyba na śmierć.

Pani Jadwiga spojrzała na  niego uważnie i powiedziała - mam wrażenie, że po prostu nie odpowiadałoby  Ci moje  towarzystwo. 

Ooooo, błysnęłaś  niczym Super Nowa w trakcie  wybuchu- stwierdził beznamiętnie. Mnie po prostu  najlepiej jest w domu z dzieciakami.  Nie mam ochoty na jakieś nowe kontakty, a wiadomo przecież, że w sanatorium to jest jednak sporo ludzi. I każdy z lekka majaczy  na temat  swego zdrowia a mnie  wcale nie interesuje co komu dolega. Poza tym umawiałem  się w pracy, że będę teraz  przez cały  czas  codziennie popołudniami w pracy. Zależy mi na tej pracy, nie tracę kontaktu z językiem i z osobami które  znałem kiedyś. Poza tym czekam  by Ewunia  nieco podrosła, to  wtedy będziemy mogli  spędzać wakacje w Austrii.  Zresztą to nie jest  tylko mój osobisty plan - pojechalibyśmy wtedy wszyscy nad  któreś z alpejskich  jezior i wynajęli  cały  dom na  miesiąc.

Wiem, jak przeżyłaś  sprzedaż domu, to  całe  przeprogramowanie dotychczasowego  swego życia i myślę, że powinnaś pojechać przynajmniej  na  dwa tygodnie, żeby  nabrać  nieco  dystansu do tego  co było i do tego  co jest teraz. Ja mam na  co dzień ciągle  nowych ludzi wokół siebie  w pracy i nie mam ochoty wyjechać   na jakieś  wczasy czy też do sanatorium, bo to  związane   jest właśnie z poznawaniem nowych osób,  a ja jakoś  nie mam na to ochoty.

Pani Jadwiga  milczała  chwilę i powiedziała - tyle  się nagadałeś, a mogłeś to wszystko powiedzieć jednym prostym zdaniem, że po prostu  nie masz ochoty  jechać  gdzieś w moim towarzystwie.  Po tych  słowach w pokoju zaległo milczenie.  Po długich pięciu minutach  Wojtkowy tata uśmiechnął się lekko i powiedział  - to co powiedziałaś  jest nadinterpretacją tego,  co ja powiedziałem. 

 Zechcesz  to pojedziesz, nie  zechcesz  to nie pojedziesz -  zrobisz jak  będziesz  uważała  za  stosowne. Ja mam na co dzień sporo nowych  kontaktów w pracy i  nie palę  się wcale do poznawania  nowych osób. Codziennie się nagadam z interesantami i cieszę  się, gdy  wracam  do  domu a tam  sami swoi, którzy  wiedzą, że miałem na  pewno sporo do gadania, więc mnie nie  zagadują. Mam  ochotę to pogadam, nie mam ochoty to pomilczę. I to nikomu  nie przeszkadza. W każdym razie  gdybyś  miała problemy  finansowe to Ci  mogę pomóc  jakąś pożyczką.  

Pani Jadwiga spojrzała na  niego i powiedziała - doceniam to co powiedziałeś, ale jak na razie to jeszcze  mi  zostało  nieco  pieniędzy ze  sprzedaży tego  domu, ten  remont nie był  bardzo kosztowny. I nie mam najmniejszego  zamiaru dzielić  się tym co  mi zostało  ze  sprzedaży z moją córką i  zięciem. Zresztą to Twoja  zasługa, że mi poleciłeś tych swoich znajomych. No a dom został sprzedany  za bardzo przyzwoitą kwotę. A gdy patrzyłam na  ceny mieszkań w tej starej  części tego  osiedla, to mam wrażenie, że  zrobiłam  dobry interes-  do sklepów mam blisko, przychodnia lekarska państwowa też  niemal  pod  nosem i jest dobra  komunikacja z centrum miasta. Najbardziej  mnie  cieszy, że nie  ma tu w pobliżu żadnego specjalistycznego  sklepu z wysokoprocentowymi płynami.  I jeszcze jeden  plus odkryłam - nie ma  tu hordy wrzeszczących małolatów. No i  sporo mam dookoła  zieleni. Podobno  chcieli tu zrobić coś w rodzaju mini parku z ławkami, ale mieszkańcy stwierdzili, że  szybko by się taki mini park zamienił w mini melinę pijacką na świeżym powietrzu.   Pewnie  cię to rozbawi, ale czasami mi żal, że nie  mam ogrodu, choć gdy  go miałam  to głównie  narzekałam, że tyle  w nim  ciągle  pracy.  Po prostu teraz, gdy już  wszystko  jest w domu na  swoim miejscu to mam sporo wolnego  czasu i nawet zastanawiam się jak go zagospodarować.  

Na razie zapisałam się do biblioteki. Myślałam nawet o jakimś dodatkowym zajęciu, bo tu naprawdę mam bardzo  mało zajęć domowych. Wiesz - właściwie  niemal całe dorosłe życie to ciągle  miałam sporo pracy i w  domu i w ogrodzie, więc teraz czuję  się jak  ktoś kto nagle  został bezrobotny. No  ale  jeszcze nie  mam wciąż pomysłu za co się  zabrać.  Czytałam o Uniwersytetach III wieku, ale tu w pobliżu nie ma nic takiego, najbliższy jest na Polnej. 

No to wcale  nie tak  daleko- musiałabyś tylko dojść do Puławskiej, a masz stąd blisko i  stamtąd dojechać autobusem do Polnej - beznamiętnym  tonem  stwierdził Wojtkowy tata. Podobno  mają te  Uniwersytety całkiem  ciekawe  programy i podobno nawet urządzają różne wyjazdy, a  wykłady prowadzą profesorowie  warszawskich  wyższych  uczelni. Tam jest  jakaś odpłatność za tę  stałą działalność, ale raczej  realna dla emeryckich  kieszeni. I czytałem, że co jakiś  czas organizują jakieś wyjazdy, najczęściej wtedy z  noclegiem i oczywiście  te wyjazdy nie są  za darmo,  ale są dopasowane  do zasobności polskich emeryckich  kieszeni  i cieszą się  sporym powodzeniem.  A mówię  "podobno" bo sama wiesz że tak  zwani  dziennikarze mają jakieś inne spojrzenie  na rzeczywistość - albo ją nadmiernie upiększają albo wręcz odwrotnie.   Zapewne  gdybym nie  miał połówki etatu  i małej  słodkiej  Ewuni  to bym z takiego  Uniwersytetu korzystał,  ale  połówka etatu  poza  domem i połówka etatu w  domu już całkiem  mi wypełniają  dzień. 

Przejedź się  tam osobiście - będziesz  miała jednocześnie informacje o  tym co tam słuchaczom serwują i od razu  sprawdzisz  jak wygląda to od  strony komunikacyjnej. Bo na pewno  zajęcia są prowadzone  poza godzinami  szczytów komunikacji. I na pewno nie trwają od świtu do późnego popołudnia.  I podobno tutejszy, Ursynowski Dom Kultury też dość prężnie działa. Ale  nie mam nawet  bladego pojęcia gdzie on jest.   

Wiesz, zacznę od  rozpoznania sytuacji w tym Uniwersytecie  III wieku- stwierdziła pani Jadwiga. Przyda mi się lekkie rozruszanie  zwoi mózgowych. Niedawno w skrzynce pocztowej  znalazłam ulotkę reklamującą tu na osiedlu zajęcia jogi dla osób leciwych, a te  zajęcia są blisko tej niedużej hali sportowej. Na upartego mogłabym tam nawet dojść, ale wygodniej jest podjechać tam  autobusem. Jeśli będą  miejsca  na tym Uniwersytecie III wieku to tam się  zapiszę, a jeśli nie  można tam dołączyć  teraz,  to się zainteresuję tymi zajęciami jogi.  

No jasne- podjedź na  Polną - bo   z tego  co słyszałem to na  tych wykładach  nikt nie  sprawdza listy  obecności, zajęcia są najwyżej  dwa razy w tygodniu i nie  ma potem egzaminów  z tej przekazanej słuchaczom wiedzy. I są tam też  zajęcia z historii sztuki i w  związku z tym są wycieczki do Zamku, Pałacu Wilanowskiego i są też  wyjazdy do różnych obiektów poza  Warszawą - zaopiniował Wojtkowy  tata. Ty jesteś pełna  wigoru- mogłabyś  pewnie  połączyć te zajęcia uniwersyteckie z jogą - o ile  oczywiście  ich terminy  nie będą  się pokrywać. Po chwili milczenia zerknął na  zegarek i powiedział - no niestety muszę  się  zbierać,  bo obiecałem szefowi, że dziś przyjadę z pół  godziny  wcześniej. Jak znam życie i jego to pewnie musi pojechać  do Wiednia a nie chce  mu się jechać  samemu. Proponowałem żeby wziął ze  sobą  żonę, ale tak się na  mnie  spojrzał jak na  wariata i powiedział, że nie ma ochoty  być  ciąganym po jej kuzynkach i po różnych  sklepach z  ciuchami. Ale nie bardzo mogę odmówić, znamy  się  furę lat a  mnie  się  z nim naprawdę dobrze pracuje. Zresztą lubię Wiedeń. Może  kupię  coś ładnego  dla Ewuni i  dla Martusi. Uwielbiam patrzeć na  małą gdy dostaje jakąś nową zabawkę i ją  z wielką uwagą ogląda. A poza tym to taka podróż  z moim  szefem  to sama frajda, bo to mądry  i kulturalny facet.

No ale wolałbym byśmy jechali pociągiem , sleepingiem a nie samochodem. Lubię spać w pociągu a pozycja leżąca jest w moim wieku bardziej  wskazana niż  siedząca. I przywiozę też  jakieś regionalne, alpejskie smakołyki, bo tu takich  serów nie  ma. Mam wrażenie,  że   Tobie  też będą te  sery  smakować. A na długo  jedziesz? - spytała Jadwiga.  Teoretycznie na tydzień, ale równie dobrze może to być krócej lub  dłużej. Gdy raz pojechałem na  3 dni to siedziałem tam bite dwa  tygodnie i musiałem sobie nieco ciuchów  dokupić, bo zabrakło  mi koszul. Po prostu były  upały a ja miałem garnitur z setki wełny. Może chcesz by  Cię podrzucić gdzieś do centrum? Jadwiga pokręciła głową przecząco. Wiesz - odkąd  tu mieszkam to właściwie  nie mam po co jeździć do centrum, bo wszystko co mi potrzebne  mogę  kupić w pobliżu. W ostateczności to mogę  się przejść do L'Eclerca, tam jest naprawdę niemal wszystko. Dobre jest  to Centrum Handlowe. Byłeś tam?

Tak, ale  już dawno, gdy tylko otworzyli.  Na otwarcie  rzucili  sporo importu z Francji, ale jakoś przestałem rosnąć w górę, w poprzek też już nie przybywam, bo razem z Martą dbamy o swe objętości,  no i codziennie jednak spaceruję i ostatnio przestałem jeździć do  pracy samochodem żeby  mieć  więcej ruchu. Marta się  śmieje, że oprócz diety to trenuję podnoszenie  ciężarów  bo często na  spacerze noszę na  rękach naszą psiunię a po domu to noszę Ewunię. Nawet sobie  nie wyobrażasz jaki jestem szczęśliwy, że mam taką  wspaniałą  synową i że mam u  nich ten śmieszny mały pokoik i nie  muszę  się spowiadać dlaczego nie idę spać do swego  mieszkania. Martusia zarządziła, że pokoik. który zapewne według projektanta  miał być w tym projekcie   "garderobą" jest moją  sypialnią i odkąd zaczęły  się te  moje sercowe kłopoty ona woli bym  praktycznie mieszkał z nimi,  bo ona  musi mieć mnie pod  stałą kontrolą. Może  się to komuś  wydać  dziwne, ale kocham ją tak  samo jak Wojtka i nigdy  nie  mówią o niej, że to moja synowa,  tylko, że to moja córka.

Jadwiga uśmiechnęła  się - zauważyłam, że wy wszyscy się bardzo kochacie i wzajemnie szanujecie, Gdybyś nie powiedział, że ci na letnisku nie  są z wami spokrewnieni to byłabym pewna, że  wszyscy jesteście jedną  rodziną.  Od samego początku zadziwiacie  mnie takim układem.

                                                                      c.d.n.