Wszystko ma swój koniec i niestety wakacje też. Remont ursynowskiego mieszkania pani Jadwigi też szczęśliwie dobiegł końca. Stosunki pani Jadzi córką nadal się nie poprawiły i w pewnej chwili Jadwiga powiedziała do Wojtkowego taty, że właściwie to dobrze, bo gdy ostatnio rozmawiała z córką to się wręcz pokłóciły - oczywiście wrócił temat, że pani Jadzia wcale nie kocha swoich wnuków bo celowo przeprowadziła się do niedużego mieszkania bez żadnego ogrodu, żeby nie zapraszać do siebie wnuków.
Pani Jadzia wysłuchała wszystkiego z kamienną twarzą, a gdy córka skończyła swój monolog pani Jadzia tylko westchnęła głośno i powiedziała - jestem zasmucona ale i zdumiona twoimi pretensjami- chyba będzie lepiej jeśli przez jakiś czas będziemy nie tylko się nie spotykać ale i też ze sobą rozmawiać. Hoduj sobie swoich synów jak chcesz, czyli bezstresowo, jak to nazywasz, tylko nie zdziw się, gdy będziesz miała z nimi kłopot gdy pójdą do "zerówki" a potem do szkoły. Chyba zdajesz sobie sprawę z tego, że żadna placówka typu przedszkole, zerówka, szkoła nie będzie tolerowała takiego ich rozwydrzenia - wszędzie obwiązuje jakaś dyscyplina, więc przemyśl to na spokojnie. I zapewniam cię, że są na tym świecie dzieci które nie wyrywają sobie wzajemnie zabawek z rąk, nie galopują po domu niczym stado dzikich koni i nie wrzeszczą od rana do nocy i potrafią się ze sobą i obcymi dziećmi spokojnie bawić.
Całą rozmowę z córką "sprawozdała" Wojtkowemu tacie, który cierpliwie wszystkiego wysłuchał a potem powiedział - gdy uznasz, że już wszystko sobie w domu poukładałaś to powinnaś pojechać na miesiąc do jakiegoś sanatorium - jeśli by ci brakowało funduszy to ja ci mogę pożyczyć pieniędzy nawet na dość długi termin. Sama miałabym jechać? - zdziwiła się Jadwiga. No tak, sama - żebyś mogła sama sobie rozliczyć w spokoju swoje układy z rodziną. Ja nadal pracuję, poza tym jak wiesz, pomagam nieco dzieciom.
Pani Jadzia spojrzała na niego z dezaprobatą, a potem wolno powiedziała - ty też mógłbyś się wystarać o sanatorium. Wojtkowy tata skrzywił się i powiedział - po pierwsze jestem zdrowy, nawet z sercem jest lepiej, a poza tym nie lubię żadnych takich pobytów sanatoryjnych. Byłem raz, gdy mi się przytrafiła żółtaczka zakaźna. I nigdy więcej do sanatorium żadnego nie pojadę. Poza tym naprawdę muszę być na miejscu, Wojtek ma dużo pracy i już nie pomaga Marcie tyle co kiedyś. Poza tym denerwowałbym się cały czas co tu się dzieje i skakałoby mi ciśnienie. Mnie to pewnie zaraz skierowaliby do Nałęczowa a ja za Nałęczowem nie przepadam. Mnie jest najlepiej razem z Wojtkiem, Martą i Ewunią. Zatęskniłbym się za nią chyba na śmierć.
Pani Jadwiga spojrzała na niego uważnie i powiedziała - mam wrażenie, że po prostu nie odpowiadałoby Ci moje towarzystwo.
Ooooo, błysnęłaś niczym Super Nowa w trakcie wybuchu- stwierdził beznamiętnie. Mnie po prostu najlepiej jest w domu z dzieciakami. Nie mam ochoty na jakieś nowe kontakty, a wiadomo przecież, że w sanatorium to jest jednak sporo ludzi. I każdy z lekka majaczy na temat swego zdrowia a mnie wcale nie interesuje co komu dolega. Poza tym umawiałem się w pracy, że będę teraz przez cały czas codziennie popołudniami w pracy. Zależy mi na tej pracy, nie tracę kontaktu z językiem i z osobami które znałem kiedyś. Poza tym czekam by Ewunia nieco podrosła, to wtedy będziemy mogli spędzać wakacje w Austrii. Zresztą to nie jest tylko mój osobisty plan - pojechalibyśmy wtedy wszyscy nad któreś z alpejskich jezior i wynajęli cały dom na miesiąc.
Wiem, jak przeżyłaś sprzedaż domu, to całe przeprogramowanie dotychczasowego swego życia i myślę, że powinnaś pojechać przynajmniej na dwa tygodnie, żeby nabrać nieco dystansu do tego co było i do tego co jest teraz. Ja mam na co dzień ciągle nowych ludzi wokół siebie w pracy i nie mam ochoty wyjechać na jakieś wczasy czy też do sanatorium, bo to związane jest właśnie z poznawaniem nowych osób, a ja jakoś nie mam na to ochoty.
Pani Jadwiga milczała chwilę i powiedziała - tyle się nagadałeś, a mogłeś to wszystko powiedzieć jednym prostym zdaniem, że po prostu nie masz ochoty jechać gdzieś w moim towarzystwie. Po tych słowach w pokoju zaległo milczenie. Po długich pięciu minutach Wojtkowy tata uśmiechnął się lekko i powiedział - to co powiedziałaś jest nadinterpretacją tego, co ja powiedziałem.
Zechcesz to pojedziesz, nie zechcesz to nie pojedziesz - zrobisz jak będziesz uważała za stosowne. Ja mam na co dzień sporo nowych kontaktów w pracy i nie palę się wcale do poznawania nowych osób. Codziennie się nagadam z interesantami i cieszę się, gdy wracam do domu a tam sami swoi, którzy wiedzą, że miałem na pewno sporo do gadania, więc mnie nie zagadują. Mam ochotę to pogadam, nie mam ochoty to pomilczę. I to nikomu nie przeszkadza. W każdym razie gdybyś miała problemy finansowe to Ci mogę pomóc jakąś pożyczką.
Pani Jadwiga spojrzała na niego i powiedziała - doceniam to co powiedziałeś, ale jak na razie to jeszcze mi zostało nieco pieniędzy ze sprzedaży tego domu, ten remont nie był bardzo kosztowny. I nie mam najmniejszego zamiaru dzielić się tym co mi zostało ze sprzedaży z moją córką i zięciem. Zresztą to Twoja zasługa, że mi poleciłeś tych swoich znajomych. No a dom został sprzedany za bardzo przyzwoitą kwotę. A gdy patrzyłam na ceny mieszkań w tej starej części tego osiedla, to mam wrażenie, że zrobiłam dobry interes- do sklepów mam blisko, przychodnia lekarska państwowa też niemal pod nosem i jest dobra komunikacja z centrum miasta. Najbardziej mnie cieszy, że nie ma tu w pobliżu żadnego specjalistycznego sklepu z wysokoprocentowymi płynami. I jeszcze jeden plus odkryłam - nie ma tu hordy wrzeszczących małolatów. No i sporo mam dookoła zieleni. Podobno chcieli tu zrobić coś w rodzaju mini parku z ławkami, ale mieszkańcy stwierdzili, że szybko by się taki mini park zamienił w mini melinę pijacką na świeżym powietrzu. Pewnie cię to rozbawi, ale czasami mi żal, że nie mam ogrodu, choć gdy go miałam to głównie narzekałam, że tyle w nim ciągle pracy. Po prostu teraz, gdy już wszystko jest w domu na swoim miejscu to mam sporo wolnego czasu i nawet zastanawiam się jak go zagospodarować.
Na razie zapisałam się do biblioteki. Myślałam nawet o jakimś dodatkowym zajęciu, bo tu naprawdę mam bardzo mało zajęć domowych. Wiesz - właściwie niemal całe dorosłe życie to ciągle miałam sporo pracy i w domu i w ogrodzie, więc teraz czuję się jak ktoś kto nagle został bezrobotny. No ale jeszcze nie mam wciąż pomysłu za co się zabrać. Czytałam o Uniwersytetach III wieku, ale tu w pobliżu nie ma nic takiego, najbliższy jest na Polnej.
No to wcale nie tak daleko- musiałabyś tylko dojść do Puławskiej, a masz stąd blisko i stamtąd dojechać autobusem do Polnej - beznamiętnym tonem stwierdził Wojtkowy tata. Podobno mają te Uniwersytety całkiem ciekawe programy i podobno nawet urządzają różne wyjazdy, a wykłady prowadzą profesorowie warszawskich wyższych uczelni. Tam jest jakaś odpłatność za tę stałą działalność, ale raczej realna dla emeryckich kieszeni. I czytałem, że co jakiś czas organizują jakieś wyjazdy, najczęściej wtedy z noclegiem i oczywiście te wyjazdy nie są za darmo, ale są dopasowane do zasobności polskich emeryckich kieszeni i cieszą się sporym powodzeniem. A mówię "podobno" bo sama wiesz że tak zwani dziennikarze mają jakieś inne spojrzenie na rzeczywistość - albo ją nadmiernie upiększają albo wręcz odwrotnie. Zapewne gdybym nie miał połówki etatu i małej słodkiej Ewuni to bym z takiego Uniwersytetu korzystał, ale połówka etatu poza domem i połówka etatu w domu już całkiem mi wypełniają dzień.
Przejedź się tam osobiście - będziesz miała jednocześnie informacje o tym co tam słuchaczom serwują i od razu sprawdzisz jak wygląda to od strony komunikacyjnej. Bo na pewno zajęcia są prowadzone poza godzinami szczytów komunikacji. I na pewno nie trwają od świtu do późnego popołudnia. I podobno tutejszy, Ursynowski Dom Kultury też dość prężnie działa. Ale nie mam nawet bladego pojęcia gdzie on jest.
Wiesz, zacznę od rozpoznania sytuacji w tym Uniwersytecie III wieku- stwierdziła pani Jadwiga. Przyda mi się lekkie rozruszanie zwoi mózgowych. Niedawno w skrzynce pocztowej znalazłam ulotkę reklamującą tu na osiedlu zajęcia jogi dla osób leciwych, a te zajęcia są blisko tej niedużej hali sportowej. Na upartego mogłabym tam nawet dojść, ale wygodniej jest podjechać tam autobusem. Jeśli będą miejsca na tym Uniwersytecie III wieku to tam się zapiszę, a jeśli nie można tam dołączyć teraz, to się zainteresuję tymi zajęciami jogi.
No jasne- podjedź na Polną - bo z tego co słyszałem to na tych wykładach nikt nie sprawdza listy obecności, zajęcia są najwyżej dwa razy w tygodniu i nie ma potem egzaminów z tej przekazanej słuchaczom wiedzy. I są tam też zajęcia z historii sztuki i w związku z tym są wycieczki do Zamku, Pałacu Wilanowskiego i są też wyjazdy do różnych obiektów poza Warszawą - zaopiniował Wojtkowy tata. Ty jesteś pełna wigoru- mogłabyś pewnie połączyć te zajęcia uniwersyteckie z jogą - o ile oczywiście ich terminy nie będą się pokrywać. Po chwili milczenia zerknął na zegarek i powiedział - no niestety muszę się zbierać, bo obiecałem szefowi, że dziś przyjadę z pół godziny wcześniej. Jak znam życie i jego to pewnie musi pojechać do Wiednia a nie chce mu się jechać samemu. Proponowałem żeby wziął ze sobą żonę, ale tak się na mnie spojrzał jak na wariata i powiedział, że nie ma ochoty być ciąganym po jej kuzynkach i po różnych sklepach z ciuchami. Ale nie bardzo mogę odmówić, znamy się furę lat a mnie się z nim naprawdę dobrze pracuje. Zresztą lubię Wiedeń. Może kupię coś ładnego dla Ewuni i dla Martusi. Uwielbiam patrzeć na małą gdy dostaje jakąś nową zabawkę i ją z wielką uwagą ogląda. A poza tym to taka podróż z moim szefem to sama frajda, bo to mądry i kulturalny facet.
No ale wolałbym byśmy jechali pociągiem , sleepingiem a nie samochodem. Lubię spać w pociągu a pozycja leżąca jest w moim wieku bardziej wskazana niż siedząca. I przywiozę też jakieś regionalne, alpejskie smakołyki, bo tu takich serów nie ma. Mam wrażenie, że Tobie też będą te sery smakować. A na długo jedziesz? - spytała Jadwiga. Teoretycznie na tydzień, ale równie dobrze może to być krócej lub dłużej. Gdy raz pojechałem na 3 dni to siedziałem tam bite dwa tygodnie i musiałem sobie nieco ciuchów dokupić, bo zabrakło mi koszul. Po prostu były upały a ja miałem garnitur z setki wełny. Może chcesz by Cię podrzucić gdzieś do centrum? Jadwiga pokręciła głową przecząco. Wiesz - odkąd tu mieszkam to właściwie nie mam po co jeździć do centrum, bo wszystko co mi potrzebne mogę kupić w pobliżu. W ostateczności to mogę się przejść do L'Eclerca, tam jest naprawdę niemal wszystko. Dobre jest to Centrum Handlowe. Byłeś tam?
Tak, ale już dawno, gdy tylko otworzyli. Na otwarcie rzucili sporo importu z Francji, ale jakoś przestałem rosnąć w górę, w poprzek też już nie przybywam, bo razem z Martą dbamy o swe objętości, no i codziennie jednak spaceruję i ostatnio przestałem jeździć do pracy samochodem żeby mieć więcej ruchu. Marta się śmieje, że oprócz diety to trenuję podnoszenie ciężarów bo często na spacerze noszę na rękach naszą psiunię a po domu to noszę Ewunię. Nawet sobie nie wyobrażasz jaki jestem szczęśliwy, że mam taką wspaniałą synową i że mam u nich ten śmieszny mały pokoik i nie muszę się spowiadać dlaczego nie idę spać do swego mieszkania. Martusia zarządziła, że pokoik. który zapewne według projektanta miał być w tym projekcie "garderobą" jest moją sypialnią i odkąd zaczęły się te moje sercowe kłopoty ona woli bym praktycznie mieszkał z nimi, bo ona musi mieć mnie pod stałą kontrolą. Może się to komuś wydać dziwne, ale kocham ją tak samo jak Wojtka i nigdy nie mówią o niej, że to moja synowa, tylko, że to moja córka.
Jadwiga uśmiechnęła się - zauważyłam, że wy wszyscy się bardzo kochacie i wzajemnie szanujecie, Gdybyś nie powiedział, że ci na letnisku nie są z wami spokrewnieni to byłabym pewna, że wszyscy jesteście jedną rodziną. Od samego początku zadziwiacie mnie takim układem.
c.d.n.