Na szczycie jodły anioł ze złotymi skrzydłami
w figlarnie powiewnej sukience
spogląda w dół, na łańcuchy lśniące.
Lańcuchy mienią się kolorami.
zakosami okrązają gałęzie.
Błyszczące bombki rzucają błyski
niczym spojrzenia
w stronę zabawek. Złociste słomkowe gwiazdki,
brodate Mikołaje,
złote i srebrne orzechy,
śniezno białe bałwanki,
korzenne pierniki i małe, czerwone jabłka
wynurzają sie spośród zieleni.
Świeczki,
niczym miniaturowe stalagmity
śnią o chwili, gdy znów zapłoną.
Drzące anielskie włosy migocą bezgłośnie,
otulają drzewko
lśniącą, tajemniczą mgiełką.
Na samym dole, ukryte pod gałęziami
drzemią prezenty, marząc
by spełnić dziecięce sny.
Moim wszystkim blogowym gościom, którzy mnie odwiedzają,
życzę radosnych i spokojnych Świat oraz samych szczęśliwych
dni w Nowym Roku
anabell
Korzenne pierniki piekła moja babcia i pamiętam zapach i smak do dzisiaj. Pamiętam również wstręt do kutii, którą raczyła mnie ciotka, czym skutecznie mi tę potrawę obrzydziła po dzień dzisiejszy. A cukierki które zjadałem z choinki i zostawiałem same papierki? Albo radziecki pojazd kosmiczny, który dostałem pod choinkę w 1978? Nie zapomina się takich rzeczy. Na szczęście.
OdpowiedzUsuńGospo37
Gdy byłam dzieciakiem to miałam taką właśnie choinkę, gdy zamkne oczy to zaraz ja widzę. A te choinkowe jabłuszka to byly niezjadliwe,ale jakie dekoracyjne!A po malowaniu orzechów na "srebrno i złoto" to nigdy nie mogłam rak domyc, tyle tego barwnika kładłam.Kutii u nas nie było, mimo, ze pół rodziny ze Lwowa.
OdpowiedzUsuńMiłego, anabell
Mój ojciec zawsze kupował choinkę od znajomego leśniczego, taką wielką pod sam sufit. I cukierki zjadałem tylko z najniższych gałęzi, bo wyższych nie mogłem dosięgnąć. Im człowiek starszy, tym chętniej sięga do wspomnień. Pewnie dlatego, że teraz już jest inaczej. Wigilia tylko z żoną. Ojciec w dalekiej Australii od lat. Takie życie. Leśniczy już dawno nie żyje. I nawet choinka sztuczna, bo nie służą prawdziwej kaloryfery.
OdpowiedzUsuńGospo37
Święta zawsze wyzwalają w nas tyle wspomnień, że czasem się dziwię, czemu akurat te a nie inne rzeczy mi się przypominają właśnie wtedy:)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz wszystkiego dobrego na te nadchodzące dni:)
Wiesz Gospo, my tez juz tylko we dwojke z mezem, dziecko daleko, o te drobne 1300 km.A gdy bylam ostatnio kolo jakiegos marketu to tak zal mi bylo tych slicznych scietych drzewek, ze w koncu wyciagnełam ze schowka sztuczną,która sie nawet ładnie prezentuje,ale nie pachnie.
OdpowiedzUsuńMilych ws[pomnien, Gospo,
anabell
Effciu, najwazniejsze, ze dobre sa te nasze wspomnienia, robi sie co prawda nieco nostalgicznie, ale i cieplutko w sercu, prawda?
OdpowiedzUsuńWszystkiego miłego,
anabell
Zabieram się i zabieram do napisania życzeń, a tu Twoje widzę na blogu.
OdpowiedzUsuńDziękuję powtórnie za ten wiersz ... no i co ... czekamy chyba na ten śnieg wreszcie ...
Oj. z tym śniegiem to chyba bedzie trudno, bo tu az 7 stopni ciepła, ale deszczu nie brak.Najzwyczajniejsza pora deszczowa! A z rzeczy dziwnych, to miniaturowe irysy wypuściły liście.
OdpowiedzUsuńWszystkiego naj, naj, anabell
A dziękuję i wzajemnie:) A jak znajdziesz trochę czasu jutro, to wpadnij na moje świąteczne życzenia:)
OdpowiedzUsuńAnabell, wzajemnie, jak najmilej spędzonych Świąt, w radosnej, rodzinnej atmosferze.
OdpowiedzUsuńMaria Dora
Witaj Atino, czasu ci u mnie dostatek, wlasnie skonczyłam robic sernik i jutro juz nic nie musze robic, bo jestesmy sami. Z cała pewnościa zajrzę!!
OdpowiedzUsuńDziekuje Mario, rodzina zmalała do 2,5 osby, tzn. maż, ja i mój ukochany pies.Reszta rodziny jest o 1300 km stad. Ale i tak bedzie dobrze, dziekuje.
OdpowiedzUsuńWesołych Swiat Tobie i Twoim bliskim zycze :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie ze Szczecina :-)
Adam
http://my-point-of-view-ab.blog.onet.pl/
WITAJ KOCHANA PRZYJACIÓŁKO !!! - Z OKAZJI TYCH CUDOWNYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA, W TEN CZAS GDY MIŁA JEST ATMOSFERA, W TEN CZAS GDY RODZINA RAZEM SIADA DO STOŁU, ŻYCZĘ, BY TOBIE I TWOJEJ RODZINIE WSZYSTKO SMAKOWAŁO POSPOŁU, BY SMUTKI WASZ DOM OMIJAŁY A SZCZĘŚLIWE WYDARZENIA ZAWSZE NA WASZYM PROGU CZEKAŁY, BY GWIAZDKA ZAWSZE WAM PRZYŚWIECAŁA, O DROGI ŻYCIOWE POMYŚLNIE DBAŁA, BY WASZE MARZENIA ZAWSZE SIĘ SPEŁNIAŁY W TEN CZAS ŚWIĄTECZNY WSPANIAŁY - TEGO WSZYSTKIEGO CI PRZYJACIÓLKO ŻYCZĘ, BĄDŹ SZCZĘŚLIWA I ROZDAWAJ SZCZĘŚCIE INNYM, LICZNIE. POZDRAWIAM CIĘ BARDZO SERDECZNIE I JUŻ ŚWIĄTECZNIE ......Polonka54
OdpowiedzUsuńDziękuję Adamie, wierzę, ze sie to spełni, anabell
OdpowiedzUsuńAsieńko, z całego serca dziękuję, wierzę, że szczere życzenia mają moc sprawczą, anabell
OdpowiedzUsuńMoje najpiękniejsze wspomnienie z dzieciństwa to choinka, którą widziałam i czułam nad swoim łóżkiem w Wigilię rano. Dlatego, po okresie sztuczności, wróciłam do maleńkiego żywego drzewka, ozdób ze słomy, cukierków, plasterków suszonych owoców. Udało się (prawie)odtworzyć zapach z dzieciństwa. Życzę Świąt pachnących ciastem drożdżowym, barszczem z uszkami i otulonych puchem śniegu,Świąt pełnych ciepłych chwil, spędzonych z rodziną. eurydyka
OdpowiedzUsuńEurydyko, dziękuje, ze zajrzałaś.Ta choinka, ktora opisałam to własnie to, co oglądałam w wigilie rano, gdy tylko otworzyłam oczy.I zawsze nie mogłam sie nadziwić skąd ona tu się wzięła:-)
OdpowiedzUsuńMiło mieć takie wspomnienia, prawda?
Wszystkiego milego, anabell
Anabell, dziekuje za odwiedzinki w moich skromnych blogowych progach i mam nadzieje ze pieczenie chlebka daktylowego dalo Ci mase radochy. Przesylam troche spoznione ale gorace zyczenia Swiateczne:))Agata
OdpowiedzUsuńTak mi ten chlebek zasmakował. że jutro znów go upiekę, uważam ten wypiek za rewelacyjny- proste i smaczne.
OdpowiedzUsuńJutro znów do Ciebie zajrzę:))Pozdrawaiam, anabell
Chociaż dopiero październik ale od razu zrobiło mi się na duszy świątecznie, radośnie, gwiazdkowo!!!
OdpowiedzUsuń