czwartek, 23 kwietnia 2009

Kultowe gadżety

Pogoda wiosenna, cieplutko, słoneczko świeci a mnie dopadło lenistwo.
Nawet poważnej lektury nie chce mi się czytać, więc pomyślam ,że
należy mi się widocznie trochę rozrywki, którą się z Wami podzielę.
Wiecie co jest filmowym gadżetem nr 1? Samochód oczywiście!
10 samochodów awansowało do miana kultowych.
Nr 1 -samochód prawdziwego mężczyzny, czyli aston martin modele
od DB5 do DBSV 12. Oczywiście tym prawdziwym mężczyzną był
James Bond. Pierwszy aston matrtin Bonda był wyposażony w kulo-
odporne szyby i wysuwany stalowy ekran, zasłonę dymną, karabiny
maszynowe, siedzenie z katapultą dla pasażera, zmieniające się
tablice rejestracyjne a z czasem dodano: narty, rakiety, laser,system
samoniszczący, system maskowania , faks, lodówkę, defibrylator
oraz zestaw narzędzi medycznych.
Nr 2 -samochód nieuchwytnych złodziei , czyli mini cooper wyprodu-
kowany w 1963 r. przez British Motor Corporation. W filmie te trzy
małe samochody uciekają ze skradzionym w Turynie złotem.
Gdyby scenariusz przyjąć za rzeczywistość każde z tych malutkich aut
musiałoby wieżć aż około tony kruszcu. W filmie mini pokonywał
schody, wjeżdżał do kanalizacji, mknął po dachach.
Nr3 -taran maniaka - była to ciężarówka peterbit 281. Pamiętacie
ten film o upiornej czerwonej cysternie wypełnionej łatwopalną cieczą,
która jedzie pełnym gazem za nowym czerwonym plymouth valiantem?
Kierowcy nie było widać, co stwarzało złudzenie,że koszmarny tir sam
zabija. Do każdego ujęcia ekipa dodawała ciężarówce bardziej upiorny
wygląd. Film "Pojedynek na szosie"
Nr 4 - samochód wolnego człowieka, czyli biały dodge challenger R/T
z rejestracją OA 5599, stan Kolorado. Kojarzycie?- to film, który stał
się kultowym filmem hippisów. Sama go obejrzałam ze 4 razy. To
"Znikający Punkt". W zdjęciach wykorzystano aż 5 aut.
Nr 5 - samochód zabójca - zabójczo czerwony plymouth z 1958 roku
przez którego właściciel traci rozum i ginie. To był film "Christine."
Nr 6 - pojazd superbohatera -czyli batmobil będący połączeniem
hammera, lamborghini i amerykańskich myśliwców, wyposażony w
dwa browningi, mogący okrywać się kuloodpornym pancerzem,
rozpoznający właściciela, miotający małe bomby, a w ostatniej wersji
miał nawet 2 armaty. Oczywiście, był to pojazd Batmana.
Nr 7 - wehikuł czasu - to DeLoreanDMC-12, produkowany w Irlandii.
Widzieliśmy go w filmie "Powrót do przyszłości".
Nr 8 - samochodzik homo sovieticus, czyli WAZ 2101 żiguli, o którym
opwiada film "Kopiejka". Historia samochodu, który przez 36 lat
zmienił 13 właścicieli -od członka Biura Politycznego do oligarchy.
Nr 9 - myślący samochód, czyli lexus 2054 z filmu "Raport mniej-
szości". Wyposażony był w sensor rozpoznający DNA właściciela,
reagujący na głos, zmieniający kolor, samooczyszczający się, samo-
naprawiający, samotankujący i samoparkujący. Marzenie, nie
samochód, prawda?
Nr10 - niezniszczalna bryka psychopaty, czyli czarny chevrolet nova
z 1970r, z rejestracją JIZ-109. Grał w filmie Quentina Tarantino
"Grindhouse: Death Proof". Pomimo specjalnych wzmocnień, po
zabiciu czterech bohaterek samochód nie przetrwał.
anabell
wg "Russkij Rieportior"

22 komentarze:

  1. A zdezelowana, przerdzewiała renówka łapie się na które miejsce?
    Nitager

    OdpowiedzUsuń
  2. A czarna wołga porywająca dzieci, zapomniałaś? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć Nitager, mam podejrzenie,że renówka nigdy nie awansowała do tytułu auta kultowego.Mam wrażenie,kino francuskie nie wylansowalo zadnego filmu z samochodem nieomal w roli głównej. To jest główna przyczyna.Ale renówkami dobrze się jeżdziło.Ja wprawdzie głównie eksploatowałam fiaty, bo były tańsze od renówki.Ale kochałam swego fiata unoorginalnego włoskiego, gdy juz mus był, by sprzedac, to mię łzy kręciły, naprawdę.
    Miłego,:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześc Czarny Ptaku, a o jakim filmie piszesz, jakoś nie pamiętam takiego z czarną wołgą porywającą dzieci.Tego filmu "kopiejka" tez nie widziałam, ale ponoc był fajny, bo przez cały czas to żiguli jest remontowane.Mój brat miał kiedys cos takiego, ale krótko.Strasznie paliwożerny wóz.
    Miłego:)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja koniecznie musze sie doedukowac "znikajacym punktem". zadziwiajace, ze jeszcze go nie widzialam! wszak w glebi duszy jestem hipiska;) a tak poza tym, to samochody w ogole ale to w ogole mnie nie kreca. ani zadne inne gadzety. nic materialnego w kazdym razie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj shyJa,ten znikający punkt był fajnie zrobiony, i chyba nawet lepiej mi sie go oglądało gdy juz znalam treść.Dobrze, że w telewizorku mozna to sobie od czasu do czasu obejrzec. Nasz sąsiad, pan bliżej 80 wiosny życia niż 70tej, ma na tablicy rejestracyjnej napis "znikający punkt", co mnie zawsze śmieszy.Mnie kręci samochód jako gadżet typowo użytkowy a poza tym lubię jeżdzić.Zrobiłaś cos nowego?
    Och, ten Budda.....
    Miłego,:)

    OdpowiedzUsuń
  7. O, tyle tych znanych filmowych aut, a jeszcze są, czy może były syrenki, z filmu "Kochajmy syrenki". Polecam je bo w nim utrwalono cudowną już niestety inaczej wyglądającxa plażę nad Jeziorem Krzywym w Olsztynie.
    Pozdrawiam gorąco. Nola

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj Nolu, niestety ów film z udziałem naszej syrenki nie wyszedł nigdy poza ekrany polskich kin i ani film, ani samochód nie załapali się do tytułu "kultowy".
    Czy zauważyłas,że wszelkie zmiany mające uatrakcyjnic dotychczasowe plaże przynoszą odwrotne efekty? A może ja mam "staromodny" gust.
    Miłego Nolu:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czyżby to jeszcze echo wielkanocnego dnia z samochodem w roli głównej?Uleczka

    OdpowiedzUsuń
  10. Ech, to ja nawet nie wymienię nazwy mojego zardzewiałego grata, bo nijak nie można go zaliczyć do kultowych. Mam nawet wątpliwości, czy ktokolwiek może go nazywać samochodem.
    Gospo38

    OdpowiedzUsuń
  11. Uleczko, nic nie wiem o wielkanocnym dniu z samochodem w roli głównej, ja nie oglądałam w święta TV.Wzięłam te informacje z rosyjskiej gazety.Wogóle b.rzadko oglądam TV, czasem jakis film na Ale kino i kilka programów Discovery i Animal Planet.Jestem okropnie do tyłu z TV.Oczywiście oglądam jeszcze Euro Sport i na Polsacie F1. I więcej juz chyba nic. Miłego Uleczko, :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć Gospo, ja też mam wózek nie kultowy, gorzej, bo jeszcze go spłacam.A te poprzednie to były fiaty, a więc też żaden kultowy wózek, za to świetnie korodujący.Gdyby ktoś nakręcił film o tym jak rdza zżera samochód, to chyba pierwsze miejsce wziąłby polonez, a drugie fiat.Ja uwaażąm, ze tak naprawdę to wszystko jedno jaki ten samochód, byle sie nie psuł i jeżdził.Oczywiście lubie oglądać wozy o ładnej linii, ale nie marzę o zadnym komkretnym.
    Miłego,:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Są też kultowe rowery. Tak mi się przypomniało. Pewnie wielu Polaków pamięta radziecki welocyped o słodkiej nazwie URAL. Sam taki miałem 25 lat temu i wzruszam się na wspomnienie.
    Kurczę, jaki ja muszę być stary piernik, skoro już ćwierć wieku temu jeździłem na rowerze.
    Gospo38

    OdpowiedzUsuń
  14. Hihi Anabell,to ten widoczek z Twojego okna Uleczka p.s.telewizję prawie ja prawie wcale

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie przesadzaj Gospo, miałes wtedy 13 lat, jest to wiek słuszny, by pedałować na rowerze. Ja wogóle w wieku dziecięco-mlodzieżowym nie miałam roweru i przeżyłam. Wtedy dziewczyny ta knie smigały na 2 kółkach.Ale jeżdziłam jako pasażer skuterem, umierając ze strachu, ale częściej z zimna.Chłopak wyciskał z tego skutera ostatni dech,żeby zaimponować, a ja zdychałam ze strachu.

    OdpowiedzUsuń
  16. Uleczko, który widoczek z mojego okna? Coś nie zassałam

    OdpowiedzUsuń
  17. Samochody pana Bonda zawsze mnie fascynowały:) Full wypas, jak by poweidział jeden z polityków z niedalekiej przeszłości:D Sama nie posiadam i jakoś bezpieczniej czuję się w komunikacji miejskiej od pewnego czasu, ale gdyby mnie tak ktoś chciał przewieźć takim bondowskim cackiem, to czemu nie.... :)
    Pozdrawiam:)
    P.S.
    Uleczce pewnie chodzi o ten piękny van zięcia sąsiadki, który chciał sie pochwalić nowycm autkiem, tylko coś mu to nie wyszło:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Czy ty Anabell czytasz w oryginale ten "Russkij Rieportior"? Mnie ta nazwa śmieszy bardzo:) Z tych wszystkich samochodów chciałam mieć DeLoreana, kiedy byłam mała, łatwo zrozumieć dlaczego:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Witaj anabell, no proszę a ja oglądam film i na ogół nie zwracam uwagi na samochód, chyba że jest jakiś demoniczny, jak ciężarówka w "Pojedynku na szosie" czy jeszcze wcześniejsze ciężarówki w "Cenie strachu", albo np. taka "Christine".
    Mnie z kolei dopadł katar, w głowie mi trochę szumi, też nie nastraja mnie to wesoło. a jeszcze obawiam się ze to może być połączone z alergia na pylenie i tak się będzie ciągnąć.
    Pozdrawiam
    Maria Dora

    OdpowiedzUsuń
  20. Witaj Mario, współczuje Ci serdecznie.Próbowałaś łykać sudafet lub cirrus? Dla mnie to są cudowne leki, bo masz po zażyciu 1 tabletki spokój z katarem przynajmniej na6-8 godzin.Na alergiczny tez pomaga, a kupić mozna bez recepty.Wogóle strasznie współczuję tym osobom, które mają alergie na cokolwiek.Ja mam na streptomycynę ,ale na szczęście tego nie daje sie na co dzień:)) i na chlor w basenie, więc nie chadzam na chlorowane baseny.Osobiście nienawidzę kataru, bo w 60% kończy sie u mnie infekcja zatok szczękowych i muszę paść się antybiotykami. Zdrowia Ci życzę Mario,:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Anabell, ja Ciebie chyba mianuję na głównego blogowego znawcę samolotowo-samochodowego, a także eksperta farmacji.
    Matko kochana, toż Ty na wszystkie choroby sypiesz z rękawa nazwami lekarstw.
    A żeby się z mojej niewiedzy w tej dziedzinie pośmiać, to napiszę, jak kiedyś szukałam w googlach nazwy, którą użyłaś w blogu. Chodziło o sposób na wesołość, żeby stosować prozak. Pomyślałam, że to jakieś coś w stylu joga, aerobik...
    No i znalazłam, że to tabletki :)))

    Kliczki słonecznie! Wiosna cudna! Wiosna radosna! Maj za pasem!

    alElla

    PS. Dzisiaj kod czerwony. Trudno, też ładny kolor :)))

    OdpowiedzUsuń
  22. Oj, alElluniu, ja mam po prostu dobra pamięć i dużo czytam i prace domowe zminimalizowałam,zeby mi czasu za dużo nie zabierały.Do samochodów mam podejście czysto użytkowe, ja lubie prowadzić i dla mnie jazda z W-wy do Jastarni nie wymaga żadnego przystawania, robie to 1 skokiem.Medycyną interesowałam się od dziecka, bo cholernie chorowałam, trzeba wroga poznać.Samoloty-lubię jako środek transportu, podniecajamnie lotniskowce, jak te maszyny ląduja na pokładzie- no super sprawa, jestem pełna podziwu.F-1 dla mnie troche za szybko jeżdzą, ale chyba chciałabym kiedys pojeżdzić po torze, tak ze 180/ godz.Szybciej nie, balabym sie. Jechalam kiedys 150, ale na zwyklej szosie to za szybko, za duze ryzyko.
    Kliklik:)

    OdpowiedzUsuń