niedziela, 10 maja 2009

Klara cz.III

Klara przypomina sobie dzień, to była niedziela, gdy przyjechał do niej
teść z wiadomością, że Bianka ma zakażenie gruzlicze i w związku z tym
Klara powinna jak najprędzej wykonać badania kontrolne, bo pewnie i
ona jest zarażona. Klara ,tak jak wtedy czuje dziwny ucisk w żołądku,
boi się, ale energicznie zaprzecza- to niemożliwe, skąd? Teść
spogląda na nią ze smutkiem i mówi -przecież Twój ojciec jest chory a
razem przez jakiś czas mieszkaliście. Nie poszła od razu na badania -
bała się a jednocześnie nie wierzyła, że mogła się zarazić. Wreszcie
zrobiła badania -wyniki były złe, nawet bardzo złe, miała duże zmiany
w płucach.
Następne kilka lat Klara wspomina jak koszmarną mozaikę ułożoną
z pobytów w szpitalu, miesięcy spędzonych w kolejnych sanatoriach,
strachu, bólu i samotności pośród tak samo ciężko chorych ludzi.
W jednym z sanatoriów nawiązała romans z żonatym pacjentem.
Wiedziała, że jest żonaty, ale oboje tak bardzo potrzebowali bliskości
i ciepła, że nie zastanawiała się nad konsekwencjami. Sanatoryjny
romans zaowocował ciążą , której z powodu toczącej ją choroby nie
można było usunąć. Współsprawcy minęła miłość, zresztą za trzy
miesiące wracał "do cywila". Do chwili rozwiązania Klara była w sana-
torium, potem przewieziono ją do szpitala gruzliczego, gdzie powiła
syna. Znów Klara znalazła się w tragicznej sytuacji. Ojciec już nie żył,
brat był zajęty własnymi sprawami (rozwodził się z Angielką), ona
była bez pracy i środków do życia, na domiar złego znów gorączkowała.
Klara nie pamięta kto, ale ktoś jej doradził, by oddała dziecko do
domu małego dziecka, a sama znów zgłosiła się na leczenie. Przed
oczami Klary przesuwają się kolejne 4 lata leczenia - nowe leki oraz
decyzja o wykonaniu odmy. Unieruchomione płuco wreszcie zaczęło
się goić.
Klara przypomina sobie dzień, w którym pojechała do synka. Miał
4 lata i wogóle jej nie znał, tak jak i ona jego. Ale jak wszystkie dzieci
z domu dziecka łaknął ciepła i pieszczot. Klara pamięta te wszystkie
maluchy tulące się do niej. Była bliska płaczu, więc szybko załatwiła
formalności i wróciła z małym do Warszawy.
Miała pracę, była wyleczona, znalazła dla małego przedszkole i.....
przypomniała sobie, że ma nastoletnią córkę. Przez te wszystkie
lata nie mogła się z nią widywać, ale teraz postanowiła wybrać się
do teściów, by przedstawić im swoje nowe dziecko i pewną
propozycję.
c.d.n
anabell

20 komentarzy:

  1. Anabell, z prawdziwym zainteresowaniem przeczytałam te trzy części. Podobają mie się bardzo takie opowieści z przeszłości, zwłaszcza osadzone w realiach okupacji. Mało kto sobie uświadamia jak wojna skomplikowala ludziom życie. No i jakże autentyczne to tlo obyczajowe, rzeczywiście warunkach przedwojennych, gdy kobiety najcżęściej nie pracowaly, młode dziewczyny rozglądały sie za mężem. PRL jednak przeorała obyczajowość.
    Z zaciekawieniem będę czytac, ja, będą jeszcze dalsze cżęści
    Maria Dora

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Mario, mam wrażenie,że wiele osób, zwłaszcza tych urodzonych po wojnie nie zdawało sobie sprawy, jak bardzo wojna zmieniła ludzi,a zwłaszcza osoby,które w tym czasie były młodszymi nastolatkami.Padały autorytety moralne, dorastanie było expresowe, ale nie wiem, czy było to z korzyścią dla zainteresowanych.Ciąg dalszy będzie," puszczę" odcinki jeden po drugim, łatwiej wtedy ogarnąć całość.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam,czytam.
    Hasło: Beardom.
    PS. Mnie się bardzo podobają owe hasła, niektóre są piękne!

    OdpowiedzUsuń
  4. Klara faktycznie nie ma lekko, choc wiele z tego co robi mi się nie podoba, dobrze, że zajęła się synkiem.
    Meriam

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej Neskavko, to jakieś nowe hobby? To hasło to jakieś takie angielsko-polskie, no nie?
    Naczytasz się jeszcze, Klara miała , w pewnym sensie, bogate życie.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz Meriam, Klara miała niewątpliwie jedna cechę-wpierw coś robiła, a potem dorabiała do tego teorię.Nie mogłabym żyć z kims takim pod jednym dachem.Właściwie wszystko, czego sie dotknęla to knociła.Talent samorodny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wciągnęła mnie ta historia, Anabell:) Czekam na dalsze części, bardzo jestem ciekawa, co stanie się z Klarą. Nie podoba mi się, to co robiła, jak egoistycznie patrzała na świat. Ale życie ją ciężko doświadczyło. Masz rację, wielu z nas nie rozumie, jak bardzo życie zmieniała wojna...

    OdpowiedzUsuń
  8. To bardzo ciekawa opowieść Anabell.

    Ileż różnych ludzkich losów naznaczyła swym piętnem okupacja.
    Ileż ludzi całkowicie zmieniła, ileż dzieci uczyniła dorosłymi.

    Pamiętam opowieści babci o swoim synu, który zginął za zagranie na klarnecie Warszawianki...
    Pamiętam opowieści mamy, której na rękach córeczka umierała, bo lekarstwa nie można było zdobyć...
    Choć opowieści mojej rodziny są zupełnie innej natury, Twoja 'Klara', jak przez mgłę, przywołała je we mnie...

    OdpowiedzUsuń
  9. Anabell, zapraszam Ciebie i wszystkich Twoich Gości do Afryki na 'setkę' z poczęstunkiem.
    Link do bloga afrykańskiego "Tak było... i tak jest" umieściłam w profilu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Są tacy ludzie. Wydaje im się,że wszystko im wolno, ale konsekwencje ,no z tym to mają problemy. W brew pozorom teraz jest takich cała masa. Uleczka

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawa historia i dość zaskakująca, mam nieodparte wrażenie, że Klara boi się uczuć, miłości, tego co gdzieś w głebi serca pożąda. Chyba ułożyła sobie wizje świata, tego jak ma wyglądać jej młodość, małżeństwo, macierzyństwo... A gdy rzeczywistość odbiega od jej wizji, ona ucieka od tego. Potem wraca skruszona, może pogodzona z tym, że życie bajką nie jest?

    OdpowiedzUsuń
  12. alElluniu, dziękuję za zaproszenie, z chęcią skorzystam. Do poczytania,:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak alElluniu, wojna miała wpływ na wiele aspektów naszego życia i kaleczyła ludzi pod względem psychiki.
    Miłego. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Fakt, Uleczko, bezmyślnych lub lekkomyślnych jest wciąż na pęczki.
    Mnie do szału doprowadza myslenie z gatynku : "jakoś to będzie".
    Pozdrawiam, :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiktorio, a mnie sie wydaje,że Klara za szybko stała się dorosła fizycznie, a cała jej psychika do tego nie dorosła. I być może,że niewiele wyniosła z domu.
    Pozdrawiam, )

    OdpowiedzUsuń
  16. Witaj Roztrzepańcu, czasami nie zdajemy sobie sprawy,że wojna niesie za sobą nie tylko straty "namacalne" , takie jak smierć,utratę wszelkich dóbr, nędzę, ale prowadzi do wielu zmian w obyczajowości w zbyt dużym tempie,do czego wiele osób nie było przygowowanych.Długo nie mogłam pojąć, jak w tym czasie można było brac ślub, płodzić dzieci, zakochiwać się.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytaj Ewutku, czytaj, chociaż to nic wesołego, za co przepraszam
    Miłego:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Oj, Klara chyba bardzo późno dorośnie. Bo mam nadzieje, że jednak zakończenie będzie dobre, nie wielki "happy end", ale takie, gdzie wszyscy dogadaja się, Klara z dziećmi, a one ze sobą.
    Nola

    OdpowiedzUsuń
  19. W pewnym sensie z wiekiem nieco dorosła, ale pewnych spraw nijak nie mogła zrozumieć.Do końca życia nie rozumiała swej córki i tego,że ona miała do niej żal.

    OdpowiedzUsuń