czwartek, 10 grudnia 2009

187. Ten pierwszy raz....

Codziennie buszujemy w sieci i chyba wielu z nas nie wyobraża
sobie życia bez internetu. Podejrzewam,że niewielu z nas wie
o początkach internetu -o pierwszym e-mailu, wirusie kompute-
rowym, pierwszej społeczności online, emotikonie, pierwszej
wieloosobowej grze, pierwszej wyszukiwarce, przeglądarce, kame-
rze internetowej, o pierwszym blogu, transakcji na eBayu, wpisie
w Wikipedii, pierwszym filmie na YouTube. O tych "pierwszych
razach" wyczytałam w 47 nr FORUM(przedruk z The Guardian).

E-MAIL -pierwszy taki list został przesłany pod koniec 1971 roku
pomiędzy dwoma urządzeniami stojącymi obok siebie.Inżynier Ray
Tomlinson, który pracował nad systemem dzielenia zasobów kompu-
tera pomiędzy wielu użytkowników(system Tenex), połączył dwa
programy: Cpynet i SNDMSG, co umożliwiło wysłanie pierwszego
e-maila. Wykorzystał do tego prymitywną sieć Arpanet. Obmyślił
również format współczesnych adresów e-mailowych z symbolem @
oddzielającym nazwę użytkownika od nazwy jego komputera.

BLOG - niemal stuprocentowym kandydatem na pierwszego bloggera
jest amerykański dziennikarz, Justin Hall, który w 1994 roku,
na swojej stronie Justin's Links From The Underground prowadził
coś w rodzaju przewodnika po internecie.W niedługim czasie domi-
nującym tematem stało się życie osobiste Halla i jego różne
przygody i przemyślenia. Pojęcie "weblog" stworzył w grudniu
1997 roku Jorn Barger, a pózniej inny Amerykanin ,Peter Merholz
słowo to skrócił do "blog".

EMOTIKON - po raz pierwszy zaproponował używanie znaku ":-)"
Scott E.Fahlman na początku lat 80. Miał on oznaczać,że danej
wiadomości w sieci nie należy traktować zbyt poważnie.

WIRUS - pierwszy wirus o nazwie Creeper zainfekował sieć Arpanet
w 1971 roku. Stworzył go inżynier Bob Thomas.Zaatakowane maszyny
wyświetlały napis: "Jestem Creeper(pnącze):złap mnie,jeśli
potrafisz", ale nie uszkadzał żadnych danych.

ANTYWIRUS- pierwszy program antywirusowy został napisany jako
bezpośrednia odpowiedz na Creepera. Nazywał się Reaper (kosiarz)
i tak jak Creeper sam się powielał szerząc się w identyczny sposób
co wirus, a jednocześnie usuwał go z zainfekowanych maszyn.

GRA WIELOOSOBOWA- pierwsza wieloosobowa gra Multi-User Dungeon,
czyli Lochy dla Wielu Użytkowników była pierwszą tekstową grą
fantasy, wymyśloną przez dwóch programistów z Uniwersytetu Essex
już w 1978 roku. Umożliwiała interakcję graczom z całego świata.
Jej twórcy nie wiedzieli, że byli pierwsi, sądzili,że takich gier
są setki.

KAMERA INTERNETOWA -zaczęła działać w 1991 roku. Dwie grupy ba-
dawcze,zajmujące dwa odległe od siebie miejsca dzieliły jeden
express do kawy.Chcąc uniknąć bezowocnych wypraw po kawę zainsta-
lowali starą kamerę wycelowaną obiektywem w express i podłączyli
ją do wolnego komputera, a następnie napisali program, który
umożliwiał każdemu zainteresowanemu wyświetlenie na żywo obrazu
dzbanka.
Kawowa kamera działała aż do 2001 r,gdy wydział informatyki prze-
niósł się do nowego budynku.

YOUTUBE -to jeszcze dziecko, ma zaledwie 4 lata.W 2005 roku Chad
Hurley i Jawed Karim,byli pracownicy serwisu Pay Pal Steve Chen
umożliwili wszystkim dzielenie się krótkimi nagraniami video z in-
nymi użytkownikami.
Pierwszy film opublikowany na tej stronie w dniu 23 kwietnia 2005r
nakręcony przez Karima, został obejrzany już ponad 1,2 mln razy,
chyba tylko z powodu jego historycznego znaczenia.
To 18 sekundowa relacja pt."Me at the zoo" z wybiegu dla słoni
w ogrodzie zoologicznym w San Diego.

Jakie będą dalsze losy internetu - czas pokaże. Świat wchodzi w
kolejną fazę upowszechniania się szybkich sieci i dostępu szeroko-
pasmowego oraz nowych urządzeń.
Twórca systemu dostępu do informacji "www"(world wide web),Tim
Berners-Lee, pracuje teraz nad "siecią semantyczną", która ułatwi
odnajdywanie i łączenie wszystkiego, co ma postać cyfrową.
Czy wtedy każdy z nas stanie się częścią sieci a nie tylko jej
odbiorcą? Dla mnie to trochę przerażająca wizja. A może to piękna
perspektywa, kto wie?

39 komentarzy:

  1. O ja cie.... A ja pamiętam, jak mnie podpięli do internetu lat temu trzy, to bałam się wchodzić gdziekolwiek poza onetem (bo mi tak stronę startową ustawili) :)))
    Pierwszego maila okupiłam stresem równym pisaniu matury, a gg co chwila mi "wywalało" przez jakieś błędy. Już nie wspomnę, że nawet mi do głowy nie przyszło iż zacznę pisac bloga. I choć wiele spraw związanych z internetem dalej jest dla mnie wielką tajemnicą, wiele innych już sekretami na szczęście być przestało:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja pamietam komputer z czasow pierwszego roku studiow naszej corki. Patrzylismy w niego i uwazalismy go za osmy cud swiata a porownujac go do obecnych to on nic nie potrafil. Tak ze bez przesady duzo historii komputerowej powstalo za naszego zycia - jestesmy pierwszym pokoleniem komputerowym i powinni to zaznaczyc w annalach, co nie? Pozdrawiam, dobrego dnia.Margo4

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam internet, który tak jak wszystko znajdzie wielu przeciwników i zwolenników. Wszystko zależy od tego do jakich celów jest używany. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. internet jest fajny,dopóki nie zawładnie naszym życiem:)
    a ja się go kiedyś bałam!jak ognia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdy moja córka zaczęła liceum, to zaraz w I klasie mieli kurs komputerowy i w związku z tym mąż kupił komputer. Patrzyłam na to ustrojstwo jak ciele na malowane wrota, ale nawet nie wpadłam na to,że mogłabym pojąć " co i jak". Do dziś jest to dla mnie nieco tajemnicze urządzenie i najczęściej nie wiem o co mnie ono pyta, nawet jeśli to robi (teoretycznie ) po polsku.
    Miłego:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Margo, gdy pomyślę ile nowych rzeczy z zakresu techniki wydarzyło się właśnie za naszego życia, to aż strach mnie ogarnia, bo mam wrażenie że już jestem monstrualnie stara, skoro tyle nowości w tym czasie powstało.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj Nivejko, to że internet przestał być tylko dla naukowców zawdzięczamy hobbystom nieoficjalnie podpinającym się do systemu zastrzeżonego dla naukowców.1.01.94r istniały 623 strony internetowe i to był cały internet.
    Generalnie internet łączy ludzi i myślę,że to bardzo pozytywna cecha tej zabawy.
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj Mijko, ponoć od wszystkiego można się uzależnić, nawet od cukierków miętowych ssanych codziennie "na dobranoc". Ja kiedyś w ogóle nie zaglądałam do internetu, ale życie mnie do tego w końcu zmusiło.Nawet nie bolało;)
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmm, internet... a wczesniej my w autach przed mikrofonem Radia CB-wisieli.... Z antenami cudowali aby wywalczyc jak najwiekszy zasieg.... Moje najlepsze bylo Z lotniska Paris ORLY z stacja w Dani pogadac.... Przelom lat 80-90tych.. A dzis guziczek i se za wielkim stawem gadam i go nawet widze ....

    OdpowiedzUsuń
  10. anabel>>>> mientowe cukierki??? nie to nie dziala bo umrzesz na Kibelku.... Gonia jak pieron.

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj Disel chyba przgiąłeś za mocno. Choćbyś z dużym dopalaczem i w SSB pracował to jednak Paryż-Dania można było osiągnąć tylko na dobrej stacji KF z anteną rozwieszoną między wieżowcami.
    Co do komputerów to ja zaczynałem na 8 bitowym Atari a o necie w tym czasie leciał dopiero amerykański film "Gry wojenne". Pozdro!
    trocki

    OdpowiedzUsuń
  12. Moje zetknięcie z elektronika było w latach 70-tych.Tata kupił kalkulator BOLEK. Jest w domu do dziś. Atari widziałam, podziwiała, nie dotykałam. Kompa dotknęłam w 1990r, ale tylko podotykałam. Pracować na nich zaczęłam w 1995 i na początku była to czarna magia...tyle klawiszy...i do czego służą?....potem juz poszło.Interneta dotknęłam w 2002r i się zakochałam.To skarbnica wiedzy.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy brat kupił pierwszy komputer pomyślałam, że ma następną drogą zabawkę. Kompletnie mnie do niego nie ciagnęło!
    A potem w pracy mnie wysłali na kurs komputerowy.Mnóstwo niepotrzebnych rzeczy mnie na nim uczyli.
    A dzisiaj nie wyobrażam sobie życia bez kompa i internetu.

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj diesel, dziś chyba w dalszym ciągu sporo "tirowców" działa na CB- radio, bo szybko można przekazać ostrzeżenie i chyba wszyscy mają CB, a komputery to chyba nie wszyscy.
    Niewątpliwie komp to fajna rzecz, a internet daje duże możliwości porozumiewania się z tymi co za "wielką wodą", bez czekania tygodniami na list.
    Milego;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Cześć trocki, tak naprawdę życie zmusiło mnie do używania kompa w 2000 roku- e-maile to był jedyny sposób porozumiewania się z córką,
    która wyjechała na stałe z Polski. Ale wtedy też jakoś nie korzystałam z Internetu, nawet nie wiedziałam,że istnieje coś takiego jak blogi-dziś wydaje mi się to zabawne.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kasiu, czasem zazdroszczę maluchom- teraz nawet 3-latki potrafią obsługiwać komputer i jest to dla nich coś tak zwykłego, jak kiedyś dla nas drewniane klocki.Zresztą co tu dużo mówić- ulubione zabawki mojego 11-miesięcznego wnuczka to:popsuta komórka grająca jedna melodyjkę, stary pilot telewizyjny, stara klawiatura komputerowa.Zięć gdy coś robi na kompie to mały siedzi mu na kolanach, na stole leży klawiatura , a za nią laptop zięcia. I tak sobie chłopcy pracują. Dobrze,że zięć ma długie łapska (bo b.wysoki), więc może ten laptop leżeć poza zasięgiem łapek małego.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Neskavko, ja bardzo żałuję,że nie byłam na żadnym kursie komputerowym, wiele umiejętności działania na tym sprzęcie mi brakuje.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mnie najbardziej dawały "popalić" szkolenia - prezentacje komputerowe, na które nastała moda. Horror! Żeby klikać - jedne okulary, żeby widzieć co jest na olbrzymim ekranie zawieszonym na stojaku - drugie, a żeby mieć kontakt ze słuchaczami - bez okularów. Zamiast się skupiać na tym, co mówię, cała uwaga i energia szła w sprawy techniczne i prozaiczne czynności, by okularów nie pomylić. Dlatego z pełnym zrozumieniem podeszłam do tego, że na pewne stanowiska firmy wolały zatrudniać młodych ludzi z prezencją. Przekonałam się o tym, jak usiadłam po drugiej stronie sali na szkoleniu prowadzonym przez podobnego do mnie komputerowego okularnika. Śmiesznie to wyglądało z tej drugiej strony.

    Anabell, jak czuje się mąż?

    OdpowiedzUsuń
  19. alElluniu, z tymi okularami "do dali" i "do bliży" to naprawdę całkowity dyskomfort, znam ten ból.Najzabawniej, gdy w sklepie jakaś kupująca osoba prosi mnie o odczytanie maluśkich literek na jakimś produkcie, tłumacząc się,że ja mam okulary, a ona nie.I wtedy ja się muszę tłumaczyć,dlaczego nie mogę odczytać.
    A mąż czuje się kiepsko.Wypisali go z wysiękiem w osierdziu, wysiękiem w opłucnej co w połączeniu z jego POCHP daje duże trudności w oddychaniu.Do tego ma wszczepioną zastawkę mechaniczną serca, co oznacza,że do końca życia musi być na leku regulującym krzepliwość krwi, a jego dawkowanie zależy od wyniku krwi.Co tydzień trzeba robić takie badanie i nikogo nie interesuje jak daleko masz do lekarza i że pacjent o własnych siłach tam nie dojdzie.A ja muszę robić za pielęgniarkę- dwa razy dziennie mierzyć ciśnienie krwi, temperaturę, ważyć go, sprawdzać czy nie ma obrzęków, zmian na skórze, dawkować lekarstwa, wszystko zapisywać.I nikt się nawet nie zapytał,czy mam takie mozliwości-ciśnieniomierz, wagę elektroniczną, możliwość dowiezienia na pobranie krwi.28.b.m. mamy kontrolę kardiologiczna w Instytucie w Aninie, czyli tam, gdzie leżał. Mąż głównie siedzi, trochę chodzi po domu,robi ćwiczenia oddechowe.Dziś się dowiedziałam,że wysięki, jeśli się nie powiększą, to wchłoną się za ok. 4 miesiące.
    Z tą operacją serca to jak z folderem biura podróży-wszystko jest cudownie na etapie planowania, kłopot są dopiero wtedy, gdy uwierzysz w to, co jest w folderze.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja mam Internet od paru lat ale już nie wyobrażam sobie bez niego życia. I ja jestem ciekawa co dalej... Na pewno będzie ciekawie
    Meriam

    OdpowiedzUsuń
  21. Witaj Meriam, może będzie ciekawie, a może tylko przerażająco.
    Wolałabym nie doczekać chwili gdy będziemy sami "robić za komputer" i tylko nieliczni będą wspominać czasy, gdy do internetu wchodziło się przez "jakiś komputer".
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Rzeczywiście szybko przyswoiłam sobie te nowinki komputerowo-internetowe. W niektórych sprawach to nawet męża przegoniłam, choć są takie rzeczy których nie tykam w necie. Ale nie uświadamiałam sobie kiedy co wprowadzono i w jakich okolicznościach. Wierzę jednak, że w miarę rozwoju technologii informatycznej będę przyswajać i korzystać z niej.
    Nola

    OdpowiedzUsuń
  23. Witaj Nolu, to ja się przyznam bez bicia- nadal jestem komputerowa "noga".Może powinnam pójść na kurs?
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  24. oj, ja pamiętam pierwsze czaty, IRCe, nauke html-a... :D teraz zupełnie nie wyobrażam sobie, żeby Internet mógł ot tak, zniknąć!

    OdpowiedzUsuń
  25. Witaj Didżejko, nie sądzę żeby internet zniknął, ale może będzie internetowa łączność z całkowitym pominięciem komputera? Ciągła miniaturyzacja elektroniki postępuje.Skoro są czipy wielkości ziaren maku, a te większe ziaren ryżu,to może z czasem nas "oczipują i zaprogramują" i będziemy robili za urządzenie odbiorczo-nadawcze.Tylko nie jestem pewna, czy to będzie zabawne.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Świat już nawet nie idzie do przodu. On pędzi! Tylko czy jesteśmy w stanie nadążać?

    OdpowiedzUsuń
  27. Nivejko, mam wrażenie,że sporo osób nie nadąża z przyswajaniem tego natłoku informacji i wszystkich nowinek technicznych, stąd tyle różnego rodzaju zaburzeń w psychice i zachowaniu.Zostając w tyle człowiek zaczyna wpadać w stan permanentnej frustracji, co prowadzi do depresji.A może dla własnego dobra powinniśmy nieco "odpuścić", zwolnić, by spokojnie pożyć, a nie gonić wciąż do przodu z obłędem w oczach?
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  28. taaa, przez ten mój zakichany, wolny internet, dopiero teraz mogę umiescić komentarz!
    więc mogę napisać, że 12.12.2009 Beata po raz pierwszy pokonała prędkość swojego internetu wyprzedzajac go o godzinę! :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Witam,to dziwne ,chociaż sieć to złodziej czasu,,,przyzwyczaiłam się do tego'drania"

    OdpowiedzUsuń
  30. Witaj Beata, nie jesteś osamotniona, mój internet tez raczej nie ekspresowy.A dlaczego, gdy teraz na Ciebie "najechałam", to mi wyszło, że nie ma Twego bloga? Co to za cuda się dzieją?
    Milego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Witaj Izzo, okropny złodziej czasu z tego internetu, to fakt. Ale sympatyczny i nieraz pomocny- to też fakt.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Jest, jest, tylko tamtej notki nie ma:)

    OdpowiedzUsuń
  33. Beatko, właśnie sprawdziłam, jest OK
    Miłej niedzieli,:)

    OdpowiedzUsuń
  34. Internet jest wspaniałym wynalazkiem. Tylko straszliwy złodziej czasu,i straszliwie potrafi uzależniać, a to mi się już mniej podoba.

    OdpowiedzUsuń
  35. Miłej niedzieli!
    Uleczko, to uzależnienie całkiem przyjemne jest:)

    OdpowiedzUsuń
  36. Witaj Uleczko, bo ja wiem, czy uzależnia. Z całą pewnością pochłania czas, ale ja nie narzekam:)))
    Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Podobno uzależnia. Sama nie wiem czy jest moim nałogiem. Moze jeszcze nie...ale go lubię, lubię grzebać i wygrzebywać różne informacje. Wszystko idzie do przodu i chyba nie ma juz człowieka co ogania wszystko.Ogarniajmy wie to co nam potrzeba.

    OdpowiedzUsuń
  38. Witaj Kasiu, ja mam nadzieję,że sie jeszcze nie uzależniłam , ale mąż się śmieje,że gdy ostatnio chce nad czymś pomyśleć to włączam kompa i zaczynam układanie pasjansa, gapiąc się w ekran i nic nie widząc chyba, bo co chwile pokazuje się okienko z napisem "ten ruch jest niedozwolony".
    A buszować w internecie lubię, wolę to niż oglądanie bzdur w TV.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń