Oj Anabell to serdecznie współczuję w tym trudnym dla was czasie ,jestem myślami z wami . Trzymam kciuki za poprawę zdrowia męża pozdrawiam serdecznie i mocno przytulam
Kochani, dziękuje Wam wszystkim za słowa otuchy. Żyję w zawieszeniu, między domem a szpitalem i jakoś trudno mi nawet trzezwo myśleć.Po tej pierwszej operacji są komplikacje i pewnie trzeba będzie drugi raz operować.Decyzja w tej sprawie powinna zapaść w końcu nadchodzącego tygodnia.Jestem przerażona tym wszystkim, bo nawet lekarze nie mówią o tym z optymizmem. Miłego dla Was, ;) P.S. To co skasowałam, to była jakaś reklama, chyba baterii słonecznych.
Walentynkowe pozdrowienia Anabell dla Ciebie i dla Twojego Małżonka. Trzymam dla Was kciuki ,ale nikt przecież nie wie jaka choroba w naszym życiu ma być tą ostatnią, lekarze też nie. Optymistycznie myśleć i już.Uściski serdeczne
Aniu, mocno ściskam i wierzę, że ta nadzieja nie będzie jeszcze zimna długo. Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Anabell...
OdpowiedzUsuńOj Anabell to serdecznie współczuję w tym trudnym dla was czasie ,jestem myślami z wami . Trzymam kciuki za poprawę zdrowia męża pozdrawiam serdecznie i mocno przytulam
OdpowiedzUsuńAnabell, trzymam kciuki za twoją nadzieję. Życzę, aby wszystko zakończyło się pomyślnie. Najserdeczniej pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMaria Dora
Anabell--> Nie pozwol tej nadzei umrzec, nadzieja jest bardzo potrzebna. Trzymam kciuki i zycze najlepszego!!
OdpowiedzUsuńDroga Anabell - i ja zycze pomyslnego obrotu spraw, wierze ze tak bedzie. Pomyslnych wiesci!
OdpowiedzUsuńMargo4
Bez nadziei ani rusz. Mocno ściskam i trzymam kciuki za Was oboje. Buziaki
OdpowiedzUsuńWiem, że to banalne, ale jestem myślami z Tobą...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńtrzymaj się..mocno ściskam.
OdpowiedzUsuńMoże spróbujesz wykrzesać nadzieję? Ona pomaga, naprawdę.
OdpowiedzUsuńJestem i wspieram dobrą myślą.
alElla
życzę dużo cierpliwości i sił
OdpowiedzUsuńAnabell, trzymaj się, na pewno dasz radę. Czekam.
OdpowiedzUsuńNola
Kochani, dziękuje Wam wszystkim za słowa otuchy. Żyję w zawieszeniu, między domem a szpitalem i jakoś trudno mi nawet trzezwo myśleć.Po tej pierwszej operacji są komplikacje i pewnie trzeba będzie drugi raz operować.Decyzja w tej sprawie powinna zapaść w końcu nadchodzącego tygodnia.Jestem przerażona tym wszystkim, bo nawet lekarze nie mówią o tym z optymizmem.
OdpowiedzUsuńMiłego dla Was, ;)
P.S.
To co skasowałam, to była jakaś reklama, chyba baterii słonecznych.
Walentynkowe pozdrowienia Anabell dla Ciebie i dla Twojego Małżonka. Trzymam dla Was kciuki ,ale nikt przecież nie wie jaka choroba w naszym życiu ma być tą ostatnią, lekarze też nie. Optymistycznie myśleć i już.Uściski serdeczne
OdpowiedzUsuńGłowa do góry. Wszystko ułoży się pomyślnie.
OdpowiedzUsuńGospo38
Witaj Anabell.
OdpowiedzUsuńZajrzałam tu po raz pierwszy...
Myśl tylko, że musi się udać.
Jeśli musisz, nocą płacz do poduszki (to przynosi ulgę - z autopsji)
W dzień bądź silna.
Dasz radę!
Ściskam.
A może nie będzie tak źle... Nie martw się na zapas. Lekarze teraz postraszeni pozwami o odszkodowania, to na wszelki wypadek się asekurują.
OdpowiedzUsuńhej Anabell! mam nadzieje, ze ciagle jest nadzieja! czekam az wrocisz. sciskam cieplutko, trzymajcie sie dzielnie!
OdpowiedzUsuńZatem dołączam do trzymających kciuki :)
OdpowiedzUsuńAnabell droga, daj znak, co u Ciebie? Może @, jeśli na blogu nie możesz?
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się!
Trzymam za Ciebie kciuki!!!
OdpowiedzUsuńwojtek
Do tych wagoników z ciepłymi słowami i wsparciem, doczepiam także swój, nie mniej wypełniony tym co najlepsze dla Ciebie w tym czasie!
OdpowiedzUsuńPS: Po zimie, świat staje się weselszy!
czas między szpitalem a domem czasami bywa za krótki a czasami rozciąga się i klei...ale najważniejsze, żeby był
OdpowiedzUsuń