niedziela, 24 czerwca 2012

259. Epilog

Z pomocą życzliwych  ludzi Pyza skończyła liceum, zdała maturę. Mimo ciężkiego w sumie dzieciństwa nie stała się zgryzliwą osobą, bo Makuka nauczyła ją jednej rzeczy -na zakończenie dnia robiła swego rodzaju rachunek sumienia- dziękowała w myślach za wszystko, co ją dobrego spotkało w ciągu dnia. Nawet za to,
że danego dnia udało się jej  ładnie zszyć rozprutą rzecz.
Rodzice Andrzeja wyjeżdżali na placówkę dyplomatyczną i Andrzej  zaproponował Pyzie, by się pobrali i pojechali razem z rodzicami, a tam, za granicą oboje będą studiować. Pyza jednak odmówiła - darzyła chłopaka naprawdę ciepłym uczuciem przyjazni, ale oboje wiedzieli, że to nie miłość. Pyza uważała, że
byłby to krok nieuczciwy wobec rodziców Andrzeja.
Po maturze Pyza poszła do szkoły Stenotypii i Języków Obcych - wychodziły z niej stewardessy i sekretarki. Po skończeniu szkoły podjęła pracę, o czym z radością poinformowała rodziców- od tej chwili stała się samodzielna. Wtedy kolejny raz pomógł jej ojciec Andrzeja - po prostu załatwił jej dobrą pracę.
Po kilku latach pracy Pyza dostała z pracy skierowanie na studia - było trochę ciężko, ale je ukończyła.
Życie uczuciowe Pyzy niemal nie istniało - praca i studia nie pozostawiały jej wolnego czasu na życie towarzyskie.  Śmiała się, że do łóżka to ona kładzie się  z podręcznikiem a nie z facetem. Raz nawet był
w jej życiu romans, ale przypadkiem Pyza odkryła, że nie jest jedyną kobietą w życiu człowieka z którym
się spotykała od roku. Ten przypadek bardzo nią wstrząsnął i wyostrzył ostrożność w kontaktach
z mężczyznami.
Utrzymywała kontakt z Andrzejem i jego rodzicami, lubiła ich i pamiętała jak bardzo jej pomogli w trudnych chwilach. Andrzej   nadal nie był związany z żadną kobietą, obojgu "coś" przeszkadzało w nawiązywaniu trwałych relacji z płcią  przeciwną.
Spotkali się w Pyzy 34 urodziny. Miało to być bardzo krótkie spotkanie, każde miało tego dnia  mnóstwo spraw do załatwienia. Andrzej następnego dnia  odlatywał do Australii. Ale oboje mieli tyle do omówienia, że spotkanie zakończyło się następnego dnia wspólnym śniadaniem, a Andrzej odwołał swój lot, tracąc
sporo pieniędzy.
Przez następne dwa miesiące Pyza chodziła jak we śnie. Postanowili się jednak pobrać, choć nie była
to ogromna namiętność od której motyle latają w brzuchu. Ale być może, że gdy się kogoś zna niemal od dziecka (przecież całowali się już mając po 14 lat) i cały czas przyjazni, to wygląda to inaczej.
Wzięli  ślub cywilny, Pyza wzięła z pracy 2 miesiące bezpłatnego urlopu, świeżo upieczony teść
pomógł w otrzymaniu paszportu i młodzi pojechali w podróż poślubną do Wiednia., bo tam Andrzej
ostatnio mieszkał.
Pyzie bardzo podobało się w Austrii. W Polsce nic jej nie trzymało. W rok pózniej  niańczyła córeczkę,
w dwa lata pózniej urodziła następną. Do Polski przyjeżdża raz do roku, nie spotyka się z rodzicami.
Teściów traktuje jak własnych rodziców, bo to oni jej naprawdę najwięcej pomogli.
O swoim małżeństwie mówi, że  nie było zawarte z szaleńczej miłości  a  z wielkiej przyjazni,  ale jest to
dobry, trwały związek, w którym oboje czują się bezpiecznie.

To opowiadanie to nie jest fikcja literacka, napisałam o jednej z moich dobrych koleżanek.
Początkowo  była przeciwna bym o tym pisała, ale z czasem zmieniła zdanie.Może dlatego, że
wytłumaczyłam jej, że przecież nadal zostanie anonimowa, a jej historia może przypadkiem komuś pomóc w życiu.

4 komentarze:

  1. Z pewnością, to bardzo wartościowa i mądra kobieta, potrafiła dokonywać słusznych dla siebie wyborów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna historia,
    Małżeństwa dzięki prawdziwej przyjaźni
    są najlepsze, najtrwalsze i najszczęśliwsze.
    Pyza to zrozumie jak będzie już starszą Panią :-)
    Szalona miłość jest fajna w książkach i filmach, ale zawsze źle się kończy...

    Życzę jej wszystkiego najlepszego :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę że takie oparte na faktach historie są najwartościowsze. Pięknie napisałaś, czuć, że to samo życie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się, że fakty zawsze zwyciężają w porównaniu do fikcji literackiej.
    Bardzo mi się podoba historia Pyzy i cieszę się, że po niezbyt łatwym dzieciństwie udało jej się wyrosnąć na pogodną i radosną osobę :)
    Życzę jej dalej powodzenia :)
    Dobrze, że napisałaś
    iw

    OdpowiedzUsuń