sobota, 2 lutego 2013

Dziwne lustro, cz.VII

W ciągu kilku następnych dni Jaga chodziła jak zaczadzona. Niemal codziennie widywała się z Bogdanem.
Gdy ją obejmował i przytulał, przestawała natychmiast myśleć  - było jej cudownie, beztrosko. Marzyła,
by było tak zawsze.
Wybrała się do adwokata, złożyła pozew rozwodowy, o czym powiedziała oczywiście Bogdanowi.
Zapytał się jej tylko, czy aby wszystko dobrze przemyślała, by  lawina wydarzeń, które potem
mogą nastąpić, nie zrobiła jej krzywdy. Ale Jaga była pewna, że to najlepsze rozwiązanie, choć
doskonale wiedziała, że nie ma własnego mieszkania, a to, w którym mieszkali jest mieszkaniem
służbowym Alberta. Była zdecydowana wrócić do rodzinnego miasta, tam podjąć pracę na całym
etacie i wynająć jakiś nieduży pokój.
 Bogdan jej powiedział, że on wtedy wystąpi  o przeniesienie służbowe, by być blisko niej, ale nim on dostanie przeniesienie to może upłynąć wiele miesięcy, poza tym nie wiadomo jak długo będzie trwała sprawa rozwodowa, a dopóki się nie zakończy, nie będą mogli razem wynająć mieszkania.
Ale do Jagi niewiele z tego dotarło.
Gdy tylko Albert wrócił z delegacji, siłą powstrzymała się,  by mu zaraz "na dzień dobry" nie powiedzieć
o tym, że ona złożyła pozew o rozwód. Zrobiła to następnego popołudnia.
Albert popatrzył na nią jak na wariatkę. Spokojnie poprosił o wyjaśnienia. Jaga zaczęła wyliczankę -
było w niej o tym, że ma dość jego popijania, póznych powrotów i wpychania się do jej łóżka gdy jest
nietrzezwy, że nie wierzy w jego miłość do niej i dzieci, skoro nie chce zaprzestać tych pijackich spotkań,
było i o tym, że na samą myśl o zbliżeniu z nim robi się jej niedobrze,  że żałuje, że zamiast usunąć tę pierwszą ciążę  zdecydowała się na ślub. Na koniec wytoczyła najcięższy argument - kocha innego i
zdradziła go z innym.
Albert słuchał tego wszystkiego w milczeniu, potem powiedział - "ja nie dam ci rozwodu, mamy
dwoje dzieci, czy pomyślałaś o nich? nie dopuszczę do tego, by ktoś obcy wychowywał moich synów.
A to, że mnie zdradziłaś nie ma wielkiego znaczenia - to tylko fizyczna strona zagadnienia."
Potem ubrał się i wyszedł z mieszkania- nawet drzwiami nie trzasnął- pozostawiając Jagę w stanie
całkowitego osłupienia.
Przez następne 3 dni nie rozmawiali ze sobą.  Czwartego dnia, gdy Jaga była w pracy, około
południa przyjechał do niej dowódca Alberta. Prosił by natychmiast z nim pojechała do jednostki,
bo jej mąż ma jakieś złe zamiary. Pobrał broń, a potem zamknął się w swoim gabinecie. Na pytanie
magazyniera, czy idzie na strzelnicę, Albert zaprzeczył i powiedział - nie, po co? Po prostu mi broń potrzebna.
Wyglądał na tyle dziwnie, że magazynier pobiegł zaraz do przełożonego.Dowódca wiedział, że Albert
ma u siebie w sejfie ostrą amunicję. Ruszył czym prędzej do  gabinetu Alberta, zapukał, ale Albert powiedział, żeby mu teraz nie przeszkadzać, bo musi  coś przemyśleć.
Dowódca przyjaznil się prywatnie z Bogdanem i zapewne wiedział o  romansie i o tym, że Jaga
chce rozwodu . Skojarzył wszystko razem i pojechał po Jagę.
Po drodze zastanawiali się jak  wejść do gabinetu. Jaga wymyśliła, że naciśnie klamkę i gdy drzwi
będą nadal zamknięte, przez drzwi powie, że trzeba natychmiast jechać do dzieci, bo młodszy synek
miał wypadek I tak właśnie zrobiła. Albert otworzył drzwi z klucza, dowódca wyminął go i  pędem
wpadł  do gabinetu.
Na biurku leżała  załadowana broń  i list, który Albert pisał do Jagi. Dowódca porwał broń i szybko
opuścił gabinet.
Jaga była bliska omdlenia. Powiedziała Albertowi, że jeżeli nie przeszkadza mu fakt, że go zdradziła, ona wycofa pozew rozwodowy. Ma tylko jedną prośbę  - żeby jak najszybciej stąd wyjechali.
Nie zobaczyła się już z Bogdanem - nie miała na to siły i odwagi. Wysłała tylko do niego list, w którym
wyraziła nadzieję, że on zrozumie, że w tej sytuacji nie mogła podjąć innej decyzji - nie mogłaby nigdy
 być szczęśliwa z kimkolwiek, wiedząc, że to z jej powodu Albert targnął się na swe życie.
Wszystkie te wydarzenia nadszarpnęły zdrowie Jagi.  Z początku dopadła ją depresja, potem powróciła
silna anemia i Jaga znów wiele tygodni chorowała.  Albert musiał zacząć udzielać się w domu, spotkania z kolegami były już tylko sporadyczne.
Albert nigdy nie wspomniał o tym, że Jaga miała romans.Pogodził się nawet z faktem, że od tamtego
czasu byli "białym małżeństwem". Jaga nie zastanawiała się  czy miał w związku z tym jakieś romanse -
nawet jeśli miał to był na tyle dyskretny, że ona nic o tym nie wiedziała.
Jaga nigdy więcej nie widziała się z Bogdanem, nie korespondowała też  z nim, nigdy nie rozmawiała ze
swymi ówczesnymi znajomymi na jego temat. Nie wie nawet czy on jeszcze żyje.
Swoje małżeństwo Jaga określa w ten sposób - "razem zle i bez siebie niedobrze".
Dziwne lustro wisi teraz na ścianie w pokoju Jagi. Często zasiada przed nim i czeka na to, co w nim
zobaczy.
Ale lustro jakoś odmawia współpracy  - wciąż widać w nim tylko starą, zmęczoną kobietę.

8 komentarzy:

  1. Dlaczego kobiety muszą podejmować decyzje dla dobra czyjegoś?
    Faceci jakoś nie są skorzy do poświęceń...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasna, mam wrażenie, że kobiety są z natury bardziej odpowiedzialne i empatyczne.Poza tym zawsze mnie zastanawia jak wielki wpływ na całe życie może mieć jedna zła decyzja. Przecież gdyby nie to, że za wcześnie zaszła w ciążę i wyszła za mąż, prawdopodobnie inaczej potoczyłoby się jej życie. Ale Jaga w tym wszystkim znalazła dwa jasne punkty - poznała miłość a resztę życia spędza obok porządnego w gruncie rzeczy człowieka. Bo Albert to bardzo kulturalny facet i miły. Poza tym doszła do wniosku, że znacznie gorzej by się czuła, gdyby kiedyś musiała powiedzieć swym dzieciom, że ojciec popełnił samobójstwo z jej powodu.Z perspektywy czasu wie, że byłby to dla niej zbyt duży ciężar. A ja się czasem zastanawiam, czy to był tylko szantaż moralny z jego strony, czy naprawdę chciał się zastrzelić.
      Ale swoich przemyśleń na ten temat nie powiedziałam Jadze.
      Miłego, ;)

      Usuń
  2. Jakoś to życie kaleczy ludzi, miała szansę na szczęście, wbita w poczucie winy resztę życia spędzi w zgryzocie.Czyż nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Mamon, ona nie ma wyrzutów sumienia, że miała ten romans.Dzięki niemu poczuła się pożądaną i kochaną kobietą.Większość kobiet na jej miejscu pociągnęłoby ten romans przez jakiś czas i dopiero wtedy podjęłyby decyzję o rozwodzie gdyby to trwało dłużej i dawało dobre rokowania na przyszłość.A może romans umarłby naturalną śmiercią?. Ona uważała, że uczciwiej jest się wpierw rozejść, bo kocha innego.Nie wiadomo jak długo by to trwało, może nie znalazłaby w tym człowieku nic więcej oprócz dobrego seksu? Oni mało się znali, a on, jak każdy facet wychodził ze skóry, bo był na etapie tokowania. Ale zostaje pytanie, które mnie lekko intryguje - czy Albert rzeczywiście chciał się zastrzelić? Jaga żyje wspomnieniami tych niewielu dni pełnych seksu i uniesień. Myślę, że może to nawet niezle mieć takie wspomnienia niż nie mieć ich wcale i żyć w przekonaniu, że seks to jest coś co nie daje żadnej frajdy i jest tylko przykrym obowiązkiem małżeńskim.
      Miłego, ;)

      Usuń
  3. Tak ciekawie opisałaś historię miłości i małżeństwa i walki wewnętrznej kobiety która gdy ma wybrać po zastanowieniu, zawsze wybierze dobro dzieci i poświęci się dla nich. A przecież wcześniej podjęła już decyzję rozwodu. Czas pokazuje, czy dobrze wybrała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu, trudno powiedzieć czy to był dobry czy zły wybór.Wybrała niewątpliwie dobro dzieci.Albert przystał na wszystkie jej warunki bez szemrania. Ale chyba dość ciężko jest żyć wciąż samej sobie tłumacząc, że postąpiło się słusznie, bo dzieci, bo nie uniosłaby ciężaru ewentualnej śmierci samobójczej Alberta. Obiektywnie jest to dobre małżeństwo, ale jak to w życiu - rzadko kiedy odbiór obiektywny pokrywa się z subiektywnym.
      Miłego, ;)

      Usuń
  4. Czułam, że Albert namiesza, tak po prostu z męskiej ambicji. Nie przypuszczałam jednak, że się posunie do tak drastycznego kroku. Staram się zrozumieć Jagę, bo w życiu dokonujemy wyborów niezrozumiałych dla innych, a i dla nas samych...też. Życie zaskakuje nas, a my zaskakujemy....scenariusze życiowe jeszcze dobitniej. Pozdrawiam i wiele serdeczności oraz uścisków przesyłam!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Smutne zakończenie, naznaczone strachem i rezygnacją małżeństwa nie mogą być szczęśliwe. Niestety najczęściej podobnie kończą się takie historie w życiu.

    OdpowiedzUsuń