czwartek, 5 maja 2016

Nie ma dymu bez ognia-epilog

Następnego dnia Julia z trudem powstrzymała się od zatelefonowania do
Lenki i opowiedzenia  jej o wszystkim. W końcu doszła do wniosku, że nie
ma o czym mówić, bo Marek zamilkł jakby zupełnie głos stracił.
Następnego wieczora miała wybrać się z Romkiem na wernisaż, więc
odwiedziła wpierw kosmetyczkę, by nieco odświeżyć urodę, potem fryzjera
i manikiurzystkę, wszak zapewne  będzie się z kimś witać, więc dłoniom
też przyda się niewielka rewitalizacja. 
Przed wernisażem mieli się spotkać na obiedzie w klubie, potem pójść tradycyjnie na kawę do Europejskiego.
Przed wyjściem z domu Julia zostawiła na kuchennym stole kartkę dla
Marka, z informacją, że  wróci pózno, bo jedzie na wernisaż w towarzystwie
znajomych.
Właściwie to była bardzo  zdziwiona swoim spokojem po odkryciu, że Marek
jest z kimś związany. Postanowiła, że Lence opowie o wszystkim gdy już
dogada się z Markiem co do dalszej ich przyszłości.
Nie chciała znowu wysłuchiwać "a nie mówiłam" jak i pytań retorycznych
"po co z nim tyle lat siedzisz, po co brałaś  ślub" i tym podobnych. 
W czasie obiadu  Roman co jakiś czas zerkał na Julię- wyglądała naprawdę 
świetnie, tylko w jej oczach czaił się jakiś smutek.
Czy ty aby nie jesteś zmęczona- zapytał z troską?
Nie, nie skądże, trochę mnie tylko głowa boli, ale wezmę proszek i przejdzie.
Ale nie będę piła kawy, tylko wezmę sok pomarańczowy, a potem  może
kawałek podejdziemy piechotą, to mi przejdzie całkiem.
Nie pójdziemy piechotą, jestem dziś samochodem i dziś pójdziemy do Victorii,
a nie do Europejskiego, na ich parkingu zostawiłem samochód. A proszek wez od razu i popij wodą mineralną, nie jakimś sokiem.
Po obiedzie i kawie, wypitej tylko przez Romka, pojechali w stronę Żoliborza,
co bardzo zdziwiło Julię, bo wernisaż miał być gdzieś na Starym Mieście.
Ej, a dokąd my właściwie jedziemy?- zapytała. 
Romek roześmiał się- korzystam z okazji i porywam cię do parku, żeby cię
głowa przestała boleć. W parku nie będzie spalin, trochę pospacerujesz,
trochę pogrzejemy ławkę i lepiej się poczujesz.  
I rzeczywiście, delikatna troska Romka, powolny spacer po parku i kilka
komplementów na temat jej wyglądu, odgoniły smutek i lekki ból głowy. 
Julia nieco panikowała przed tym wernisażem, a w kilka minut po wejściu
ogarnęło ją lekkie zdumienie. 
Wiesz - wyszeptała do ucha  Romana - tak to i ja mogłabym  malować.
Tylko miałabym pewnie problem z zatytułowaniem tych dzieł. Czy ich
autor jest projektantem glazury?
Roman parsknął śmiechem- nie, ale może całe dnie spędza w różnych
pomieszczeniach wyłożonych kafelkami.  Zobaczysz, za rok zapewne będą
jego bazgroły wisieć w Zachęcie, facet  jest obrotny.
Chodz, muszę się z kimś przywitać.Tylko nie  zemdlej, przedstawie cię jako
swoją narzeczoną. Julię zaczęło skręcać ze śmiechu. Podeszli do kilku
osobowej grupki i Roman faktycznie przedstawił ją jako swoją narzeczoną.
Julia nie mogła wyjść ze zdziwienia, że na wernisażu jest tyle osób, że
wciąż  błyskają flesze , bo wiszące obrazy to były różne wersje kafelków,
raz ułożone perspektywicznie, innym razem był to widok z góry. Niektóre
kafelki były prostokątne , ale większość była kwadratowych.
Julia, zostawię cię na trzy minuty  samą, muszę kogoś ścignąć, przepraszam.
A Ty kieruj się pomaleńku w stronę wyjścia, przystając po drodze przed
tymi dziełami.
Zgodnie z wytycznymi przesuwała się w kierunku wyjścia z sali , ze dwa razy
ktoś błysnął jej  fleszem po oczach i nim dotarła do końca już wrócił Roman.
Chodz, zaraz zrozumiesz skąd taki spęd i pociągnął ją do sąsiedniej sali
gdzie stał długi stół  "z wyżerką", jak określił Roman. Widzisz, jak ktoś chce zdobyć popularność dysponując niewielkim talentem, to musi potrząsnąć
kiesą. Patrz, są tartinki z łososiem, całe góry różnych sałatek i gdy tylko
padnie hasło,"zapraszamy do sąsiedniej sali na przekąskę", cała ta hałastra
tu wpadnie i w trzy minuty zostaną na stole tylko puste półmiski. 
Idziemy,  zleciłem już komuś  napisanie sprawozdania z tej imprezy , ja tylko
to potem sprawdzę i odpalę mu jego dolę.
I trzymając Julię pod rękę poprowadził ją do wyjścia, defilując przed nosami tych, z którymi się uprzednio witali.
W samochodzie wyjaśnił Julii, że ta "blond  żyleta" to była jego ostatnia żona. 
Młoda i ładna- skomentowała Julia. I strasznie  wredna, zostawiła psa, którego
sama kupiła przed laty - uzupełnił Roman.
Pojechali jeszcze do Wilanowa na lody by w jakiś miły sposób zakończyć ten
wieczór.
Potem Roman podwiózł Julię w pobliże jej domu i jak zwykle umówili się na telefon.
                                                         *****
 Gdy dotarła do mieszkania, Marek wyszedł ze swego pokoju i jak zwykle
cmoknął ją na powitanie  w policzek.Tego zdawkowego cmokania Julia
serdecznie nie lubiła, ale dopiero teraz, pierwszy raz zaprotestowała uchylając
się w bok.
Marek otworzył usta, jakby coś chciał powiedzieć, ale zrezygnował. Usiadł
przy stole w kuchni i chwilę potem zapytał się  czy będzie coś  jadła lub piła.
Julia wyjaśniła mu, że nie jest głodna bo już tam, na wernisażu jadła.
Ale chętnie posłuchałaby co Marek ma jej do powiedzenia. W końcu miał całą
dobę na zebranie myśli. 
Jula, a ty masz kogoś? -zapytał cichutko.  
Julia popatrzyła na niego jak na głupiego. Jaaa??? Skąd ci to przyszło do
głowy? Nie mam ochoty na  żadnego faceta, bo bycie z kimś jest związane
z seksem, a ja, dzięki tym wszystkim przeżyciom jestem aseksualna.
No, bo gdybyś kogoś miała, to byśmy się rozstali. A tak nie powinienem  cię
zostawić samej- kontynuował Marek.
Julia  przyjrzała mu się uważnie. Wiesz, doceniam twą troskę ale chyba będzie 
lepiej dla nas obojga, gdy się rozstaniemy.
Zamienimy to mieszkanie na dwa mniejsze, podzielimy się majątkiem ruchomym i sprawa będzie załatwiona
Ale co Michaś na to powie- Marek miał wyraznie rozpacz w głosie.
Julia i na to miała gotową odpowiedz: Michaś już od dawna jest Michałem,   
nasz rozwód w niczym mu kariery nie złamie. Po prostu powiesz mu, że
kochasz inną kobietę i że nasz związek zawsze był nieco kulawy, więc nie
ma sensu by dalej to ciągnąć. 
Jutro zadzwonię do koleżanki, której mąż jest prawnikiem, umówimy się 
u niego w kancelarii i wszystko razem omówimy. 
Nie jesteśmy jedynymi, którzy rozwodzą się po wielu latach od  ślubu.
A teraz idę spać, zmęczona jestem tym wszystkim. Nie zapomnij jutro
odebrać garnituru z pralni.
                                                     *****
W trzy miesiące pózniej Julia i Marek byli po rozwodzie. Aby nie pozostawiać
żadnych niedomówień, podział majątku był dokonany sądownie.
Marek zostawił sobie domek nad morzem i samochód, Michał zrobił ze swego
mieszkania darowiznę na rzecz swego ojca, a  Julia została w  mieszkaniu
czteropokojowym.
Stosunki towarzyskie pozostały między nimi nadal poprawne, prawie serdeczne.
                                                    *****
Lenka dostała ze zdziwienia nowych zmarszczek mimicznych. Była mocno
zdziwiona  tempem przeprowadzenia całej sprawy i chyba  z powodu tego
zdziwienia wypaplała całą sprawę Romanowi.
Roman, z którym Julia nadal się spotykała nie zdradzał się z tym, że  już wie. Czekał, aż Julia sama mu o tym powie.
Od Julii dowiedział się o tym wszystkim kilka miesięcy pózniej, gdy któregoś
dnia wręczył Julii dwa jej portrety- jeden robiony ołówkiem, drugi - olejem.
Portret  robiony ołówkiem był jego dziełem, olejny- któregoś z kolegów,
zawodowych malarzy. 
Obydwa były robione z fotografii, które powstały w trakcie wernisażu "malarza  miłośnika glazury".
W rok pózniej, Julia i Roman  zostali "pełnowymiarowymi" kochankami, ale
Julia  nie chciała po raz drugi wychodzić za mąż.
                                                KONIEC   
 
 
   

5 komentarzy:

  1. No coz...wlasciwie mozna sie bylo spodziewac takiego zakonczenia.
    Ciekawy zwiazek tych dwojga ludzi...
    Pozdrawiam Anabell

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszesz, czyta się bardzo dobrze :-)
    Pozdrawiam serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
  3. I żyli długo i szczęśliwie. Przyjemnie się czytało, dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasami mam wątpliwości, czy w życiu może ułożyć się całkiem szczęśliwie. Zawsze coś włazi w drogę, jak nie ktoś to choroba albo wypadek. Na szczęście do Ciebie, autorki mam zaufanie i nie muszę kombinować. Całe szczescie, że choć nasza bohaterka znalazła właściwego partnera na resztę życia. Ono tak szybko ucieka...

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedno zawsze mi się podoba w Twoich historiach - że dobrze się kończą. W życiu nie każdy znajduje drugą, lepszą dla siebie połówkę.

    OdpowiedzUsuń