poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Nigdy więcej - IV

No tak o moim rozwodzie wie  chyba każde biuro turystyczne i pół miasta.
I żeby zadawał się z nieco mądrzejszymi babkami to pewnie do dziś nie
wiedziałabym, że mnie zdradzał niemal z każdą napotkaną na swej drodze kobietą.
Zdradzał, zapewne dlatego że mnie bardzo kochał, jak twierdził.
 Ja byłam  do kochania, a one tylko do seksu. I dziwił się, że ja tego nie rozumiem
i nie akceptuję.
Paweł, czuję się jakoś dziwnie, że nie znając mnie ani przez minutę, byłeś we
mnie zakochany.No może nie we mnie, ale w mojej podobiźnie.
To jakoś bardzo mi pochlebia ale też zdaję sobie sprawę z dwóch rzeczy- jestem
od  ciebie  dużo starsza i być może w realnym świecie nigdy nie spełniłabym
twych oczekiwań.
Nie dużo, Tereniu, nie  dużo, raptem 9 lat. Wiem, przecież się wcale nie znamy,
ale chyba nic nie stoi na przeszkodzie byśmy się poznali. Teraz przez rok będę
pracował w Warszawie, w przedstawicielstwie,  więc może  zgodzisz się na to,
żebyśmy się  spotykali i poznawali. W naszym wieku 9 lat to żadna różnica.
 No dobrze, niech ci będzie, że to żadna różnica, ale ja nie jestem dobrym
materiałem ani na kochankę ani na żonę- niemal wykrzyczała Teresa.
Paweł uśmiechnął się - a skąd wiesz jakiego materiału ja potrzebuję  na
żonę i kochankę?  Rozumiem, że nieudane małżeństwo wywróciło ci życie do
góry nogami, wcale mnie to nie dziwi.  Przez moje życie przewinęło się kilka
kobiet i teraz dobrze wiem czego oczekuję i co mogę i chcę dać kobiecie,
która pokocham i która mnie zaakceptuje i pokocha.
Ale ja nie mogę mieć dzieci- powiedziała Teresa.
No to co? Mnie nie zależy na pozostawieniu swego materiału genetycznego.
Jest całe mnóstwo dzieci które nie mają domu i można im ten dom zapewnić.
Paweł, czy ty na wszystko masz odpowiedź?
Nie,  na wszystko na pewno nie, ale to, że nie mam odpowiedzi dziś, nie znaczy
że nie będę jej miał jutro lub pojutrze.
Sama widzisz, wszystko się zmienia- dotychczas byłaś dla mnie tylko zdjęciem,
a teraz jesteś realną osobą! Często nasze marzenia kształtują naszą rzeczywistość.
Tylko musimy być cierpliwi.
Tylko i aż cierpliwi- dodała Teresa.
Mądry z  ciebie  facet a ja lubię mądrych facetów.  A teraz powiedz mi co to
za  sf w twoim życiu, czy też z twoim życiem?
No, jak ci opowiem to możesz nie chcieć mnie bliżej poznać. Jestem dzieckiem,
które miało dwóch ojców. Jeden mnie spłodził, drugi wychował jak własne, choć
dobrze wiedział czyim dzieckiem jestem. Teraz w Stanach byłem u mego ojca
biologicznego.
Historia jak z kiepskiego filmu - mama "zgrzeszyła" i zaszła w ciążę. Jej chłopak,
z którym zamierzali się pobrać, psim swędem załatwił sobie  zaproszenie do USA.
Chciał po prostu tam  ze dwa lata popracować, zarobić pieniądze, wrócić im ożenić
się z moją mamą.
Wyjechał stąd,  nie wiedząc, że jego dziewczyna jest w ciąży.Ona sama jakoś
długo o tym nie wiedziała, a potem zwierzyła się swemu przyjacielowi, który się
w niej podkochiwał. I ten się z nią ożenił.
Gdy zaczęły nadchodzić listy z USA  to je regularnie niszczył- jego siostra pracowała
na poczcie i zawsze jemu oddawała listy, które do nich nadchodziły od różnych
osób. Mój biologiczny ojciec  już tu nie wrócił, nie miał żadnej wiadomości  z Polski
od dziewczyny i założył  tam rodzinę.
Ale kłamstwo ma krótkie nogi i mama raz znalazła jakiś stary list z USA.
Nie zrobiła mężowi awantury, spisała adres, napisała do mego biologicznego
ojca list, opisując mu całą historię tak jak była. Przesłała też kilka moich zdjęć,
fotokopię mego aktu  urodzenia i co jakiś czas pisała mu o mnie.  Odpowiedzi
otrzymywała na adres swej przyjaciółki, tej pani, którą spotkałaś w zakładzie
odbierając zdjęcia. A tata założył mi konto w Banku Polskiej Kasy Opieki i przysyłał
na nie pieniądze, bym koniecznie  zrobił studia.
Gdy jeszcze studiowałem pojechałem po raz pierwszy do USA. Szok zupełny.Ojciec
kazał zrobić mi badania genetyczne   i  w sądzie złożył oświadczenie, że jestem
jego synem i tym samym jestem upoważniony do dziedziczenia po nim schedy.
Wprowadził mnie do grona  swych przyjaciół, dostałem wiele kontaktów i
zapewnienie, że zawsze mogę liczyć na pomoc jego i jego przyjaciół. I tak jest
do dziś. Bardzo przeżył śmierć mojej mamy. Można powiedzieć, że kochał dwie
kobiety  na raz - moją mamę i  swą żonę. A jego żona to bardzo miła kobieta, bez
problemu  przyjęła wiadomość, że jej mąż ma nieślubne dziecko, do którego się
oficjalnie przyznaje. Mam przyrodniego brata i siostrę. Lubimy się.
Jak widzisz historia niczym z "opowieści dziwnej treści". I co, nie będzie ci
ta wiedza przeszkadzała w poznawaniu mnie?
Teresa zamyśliła się - to nie jest sf tylko  ludzki dramat. A ty nadal chcesz
poznawać czy ta ze zdjęcia, wyśniona, wymarzona i ja to jedna i ta sama osoba?
Paweł roześmiał się - no jasne, że chcę! Chyba byłbym idiotą, gdybym  tego
nie chciał.
I choć bardzo, bardzo chciał ją objąć i przytulić - powstrzymał się.
Przypomniał sobie, jak kilka godzin wcześniej, w windzie,Teresa  drgnęła i
lekko odsunęła się od niego gdy ją cmoknął w policzek. Pomyślał wtedy, że
Teresa ma jakieś niemiłe skojarzenia.
Tereniu, musimy się pomału zbierać na tę kolację, stolik zamówiony czeka
na nas.
Teresa podeszła do okna - zobacz jak pada, jest obrzydliwie, pewnie nawet
pies nie chciałby wyjść z domu za potrzebą a ty chcesz byśmy teraz wyszli
i mokli?
Kolację to sobie  możemy zrobić  tutaj, jest z czego. a do Bristolu to się
wybierzemy gdy będzie lepsza pogoda. Zadzwoń do nich i odwołaj, proszę.
Telefon jest w drugim pokoju, książka telefoniczna  leży obok. Powiedz mi
tylko, czy jest jeszcze coś, oprócz ryb i placków, czego nie jesz.
Jem wszystko, nawet rybę,jeśli tylko nie jest smażona.Placków nie jem
głównie dlatego, że musiałbym je sam robić.  Ale zaczekaj na mnie z tym
robieniem kolacji, nie chcę byś ty sama wszystko robiła. Po 10 minutach
uporczywego telefonowania  wpadł na pomysł by zatelefonować raczej do
recepcji hotelu i przez nich odwołać rezerwację. I żeby mieć pewność, że
odwołają, cały czas posługiwał się językiem  angielskim.
W kuchni został zatrudniony przy ubijaniu na "bardzo sztywno" piany
z białek, i do zdjęcia niemal spod sufitu słoika z konfiturami domowej
roboty. W kilkanaście minut później pałaszowali omlet z wiśniami.
Paweł sam posprzątał po kolacji, Teresa postawiła na stole dzbanek herbaty,
małe śmieszne ciasteczka w kształcie zwierzątek, włączyła kinkiety i
nieco niespodziewanie dla siebie samej  powiedziała - opowiedziałeś mi
o sobie, więc chyba teraz ja powinnam ci opowiedzieć o sobie. Ale nie
licz na sensacje, to taka pospolita historia. Z tego co wiem to większość
rozwodów jest dlatego, że jedna strona zdradza drugą. Nie zastanawiałam się
nigdy dlaczego tak się dzieje.
Kiedyś wydawało mi się, że może przed ślubem zbyt mało się ludzie znali.
Ja rok przed ślubem mieszkałam ze swoim  byłym mężem. Pewnie jestem
po prostu głupia, ale nie wiedziałam, że on mnie zdradza.O tym, że robił to
regularnie jeszcze przed naszym ślubem dowiedziałam się dopiero wtedy gdy
wystąpiłam o rozwód. Na sprawie tłumaczył sądowi i mnie, że on mnie nadal
kocha, że z tamtymi innymi różnymi paniami to był tylko i wyłącznie seks.
A zdradzał bo miał wyższe potrzeby w tej materii niż ja.  Poza tym okazja
chyba czyni człowieka złodziejem - był przewodnikiem wycieczek a zawsze
się  na wycieczkach znajdują samotne panie. Ja nawet chodziłam do lekarza,
podejrzewałam że ze mną jest coś nie tak,  ale lekarz stwierdził, że ze mną
jest wszystko  w porzadku, tylko z nim raczej nie i chciał by on też przyszedł,
ale wtedy akurat zaczęły wydzwaniać różne  kobiety poszukując go i ja
zdecydowałam się na rozwód. Zwłaszcza po tym, gdy jedna wyraziła wielkie
zdziwienie, że ja nie jestem "osobą sprzątającą mieszkanie pana Jacka"
tylko jego żoną. Teraz to się umiem z tego śmiać bo zapewne ta biedaczka była
wielce rozczarowana moim byłym.
                                                   c.d.n.


3 komentarze:

  1. Obie historie są ciekawe, życie pisze różne scenariusze, ciekawa jestem, czy napisze też tym dwojgu, byłoby fajnie zamienić to sf i mały dramat w szczęście.

    OdpowiedzUsuń
  2. chwila wyczekiwania na szczęście - najpiękniejszy moment...:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale jaka to mecząca chwila...

    OdpowiedzUsuń