poniedziałek, 3 czerwca 2019

Bardzo samotne wakacje - X

Rano Mesut i Bożena pojechali samochodem do Antalyi, stamtąd polecieli do Ankary.
W tym czasie Lukas i Barbara niespiesznie zjedli śniadanie i przygotowali wspólnie picie,
 jedzenie i wszystko co im może być potrzebne na pikniku i pojechali na przystań.
Taklowanie poszło nawet dość sprawnie, przy zamocowywaniu silnika pomógł jakiś
znajomy chłopak i około 10 rano wyruszyli w rejs- wpierw na silniku, potem już na żaglu.
Gdy dopłynęli na miejsce okazało się , że ktoś już ich uprzedził, więc popłynęli dalej.
Barbara  zawiadywała  fokiem, potem dostąpiła zaszczytu sterowania i obsługi grota,
ale gdy powiał nieco silniejszy wiatr powróciła do foka. Popłynęli dalej i znaleźli jeszcze
mniejszą zatoczkę,  pomiędzy dwiema skałkami. Tym razem trzeba było łódkę wepchnąć
nieco na plażę a także unieść silnik by nie połamała się śruba.
Popływali, pobiegali nieco by się osuszyć, wypili kawę i zaczęli snuć plany.
Kochanie, a gdzie byś chciała mieszkać po ślubie?
To my jeszcze nie jesteśmy po ślubie? Bo to co my wyprawiamy normalni ludzie wyprawiają
właśnie po ślubie, w podróży poślubnej.
Lucas zaczął się śmiać.  Kochanie, ja pytam całkiem poważnie, musimy pewne sprawy
ustalić już teraz. Chociażby to, gdzie będzie ślub, dokąd chcesz pojechać w podróż poślubną
no i gdzie będziemy po ślubie mieszkać.
Barbara zamyśliła się - wiesz co, ja bym wolała tu wziąć ślub. Nie wyobrażam sobie ślubu
w Polsce, zwłaszcza, że ja nie chcę ślubu kościelnego, chcę tylko cywilny, w urzędzie. Tym
sposobem uniknę nielubianych ciotek i gadania, że nie biorę ślubu kościelnego  a na dodatek
wychodzę za mąż nie za Polaka. Z mojej strony będzie tylko mama. Podróż poślubna -
pojadę po prostu tam gdzie ty będziesz chciał. Byle nie do krainy lodu i śniegu. Do Wenecji
też nie.
Może być Stambuł, Malta, Majorka a może Paryż, a może Alpy.
A gdzie będziemy po ślubie mieszkać? Naprawdę nie umiem odpowiedzieć na to pytanie,
wciąż  jest  za mało danych. Przecież to zależy od tego gdzie Ty będziesz miał dobrą pracę.
I nie mam bladego  pojęcia gdzie i jaką pracę ja znajdę.
Lucas, a ty chcesz, żebyśmy mieli dzieci?
Kochanie, koniecznie, najlepiej  dwoje, chłopca i dziewczynkę.
Ooo to dopiero będą mieszańce jak mówi twoja mama -  dzieci "wielogenowe" -holendersko-
turecko- polskie.
A co będzie jak będą dwie  dziewczynki?
Żaden problem, liczbowo w porządku. Chciałbym po prostu żebyśmy mieli dwoje dzieci.
Kochanie, nawet nie wiesz jak bardzo bym chciał, żebyśmy już byli małżeństwem! Barbara
zaśmiała się - a co z tym okresem narzeczeństwa, poznawania się, dopasowywania itp?
Chcesz go ominąć?
Chciałbym, ale zdaję sobie sprawę z tego, że będziesz miała wiele spraw do załatwienia
i nieco czasu na to zejdzie. Bo biurokracja króluje w ludzkim życiu, niezależnie od  kraju.
Optymalnie to byłoby, gdybym zrobił w Polsce  jeden semestr MBA, wzięlibyśmy szybko
ślub, a drugi semestr zrobiłbym w Holandii i tam byśmy mieszkali. W Amsterdamie mamy
dom.
Mieszkalibyśmy w jednym domu z mamą i Elizą. Pomyślmy i o tym. Mama uczyłaby cię
holenderskiego. Polubiła cię. Już się martwi co ty biedna tu będziesz robić zimą, bo tu zimą
dużo pada. Zima to pora deszczowa.
Wiesz, koniec pikniku, trzeba  płynąć z powrotem , wiatr się wzmaga i napływają chmury.
Ubierz bluzę dżinsową bo zmarzniesz na łodzi. A jak wejdziesz do łodzi, to wytrzyj się do
sucha ręcznikiem i owiń się moją koszulą flanelową jak spódnicą, żebyś się nie przeziębiła.
Wyraźnie  pogoda się zmienia. To normalne we wrześniu.Pewnie już wieczorem popada.
Gdy wsiadali do samochodu zaczęły padać pierwsze krople, gdy podjechali pod dom to już
lało.
No, jest niedobrze, bo nie mamy w domu nic do jedzenia, tak mi się zdaje- stwierdził Lukas.
Wiesz,  nie zaglądałam do różnych szafek, ale może jednak coś tam jest.
Jeśli naprawdę nic nie ma to jak zdejmę to mokre bikini i założę coś suchego i spodnie,
to możemy przecież wyjść do restauracji. Ale jedyne  co było w szafce to był ryż. No to
zakładamy sztormiaki i w drogę, zarządziła Barbara. Najlepiej na grilla. Lubię te kawałki
mięsa pieczone na blasze i te warzywka. Przynajmniej wiem co jem. I wiesz co, chyba
musimy się wybrać do marketu na jakieś zakupy, nie da się żyć samymi krakersami i kawą,
zresztą już się kończą.
Wizyta w markecie dostarczyła obojgu wielu wrażeń, bo Lukas nigdy nie robił zakupów
żywnościowych w markecie, z kolei Barbara nie miała pojęcia o kuchni tureckiej i o
nazwach różnych potraw. Nazwy potraw to Lukas nawet znał, ale nie miał pojęcia jakie
są składniki danej potrawy. Umiał tylko powiedzieć czy to zna i lubi czy nie.
Z tego wszystkiego Barbara kupiła 20 jajek, mrożony pilaw jarski i pilaw z wołowiną
i coś co na obrazku wyglądało jak polskie gołąbki, 2 paczki mrożonych frytek i
mrożone kawałki kurczaka z warzywami, torebkę mielonej ciecierzycy, butelkę
mleka.
Lukas był pełen podziwu dla jej inwencji, bo jego umiejętności kucharskie zaczynały
się i kończyły na zaparzeniu kawy w ekspresie lub w termosie.I jakimś cudem wiedział,
że do ekspresu nie sypie się cukru z przyprawami, a do termosu można.
Pogoda nadal była marna, już nie lało tylko siąpiło, więc ruszyli do domu, a Lukas
nie ukrywał, że najbardziej pożądanym przez niego miejscem jest sypialnia. Prawdę
mówiąc to i Barbara odczuwała niedobór snu, więc postanowili wziąć cieplutki
prysznic i zakopać się pod kocem. Po wielu  gorących dniach spadek temperatury do
+22 stopni odczuwali jak dotkliwe zimno. W pół godziny po powrocie do domu
oboje spali snem mocno, niczym zmęczone rozrabianiem dzieciaki.
Około 21,00 obudził ich dzwonek telefonu. To telefonował z Ankary  Mesut donosząc
im radośnie że spokojnie  dolecieli do Ankary, jutro ma poumawiane spotkania, Bożenie
podoba się Ankara, a na jutro, na czas gdy będzie zajęty, zarezerwował jej wizytę
w salonie piękności co zajmie jak nic ze 4 godziny a on będzie spokojny, że nie będzie
się nudziła-sauna, masaże, nawilżanie, oczyszczanie, manikiur i jeszcze fryzjer. A tak
w ogóle czy ma im coś przywieźć z Ankary, będą z powrotem pojutrze około godz. 16,00.
Barbara zamówiła więc dla siebie dżinsy, podała rozmiar i kolor. W Ankarze co prawda
nie padało, ale też nie było zbyt ciepło i Bożena kupiła sobie sweter, więc Mesut od
razu zapytał się czy może i dla Barbary kupić  sweter bo się będzie ochładzać.
Gdy skończyli rozmawiać Barbara powiedziała, że Mesut potrafi rozpieszczać kobiety
i chyba Bożena mu w dużym stopniu przesłoniła świat.
Lukas spoważniał- też to tak widzę, ale jednocześnie jest niezmiernie szczęśliwy. Gdy
umarła ciocia to myśleliśmy że targnie się na życie.
Kochanie, coś czuję, że ja chyba też polecę z Tobą do Warszawy bo perspektywa
pozostania bez Ciebie na jakiś czas po prostu mnie przeraża, aż mi braknie oddechu.
Lucas, przecież nie możesz rzucić wszystkiego z dnia na dzień! Bądź poważny!
Ależ ja jestem poważny i mówię poważnie! Wezmę ze sobą wszystkie moje
potrzebne dokumenty, może w Antalyi jest jakiś tłumacz przysięgły turecko polski to
mi wszystko przetłumaczy. Poza tym mam  wszystkie swoje dokumenty po angielsku,
więc też je wezmę. I łatwiej mi będzie na miejscu załatwiać to MBA niż pisać,
telefonować itp.
Kochanie, a może zjemy jakąś kolację? Pójdziemy do mamy, co ją ucieszy, opowiem
tacie o swym najnowszym pomyśle i przy okazji zjemy kolację.
To zadzwoń wpierw do mamy, nie wypada tak wpadać bez uprzedzenia!
Kochanie, to nasza mama, słyszałaś- możesz wpadać do niej o każdej porze dnia
i nocy, tak jak ja.Chodź, oni pewnie właśnie jedzą kolację. Tylko załóż spodnie
i bluzę, nie jest ciepło.
Barbarze lekko szczęka opadła ze zdziwienia, ale szybko ubrała się i w 10 minut
później dotarli na miejsce. Witani byli tak, jakby dotarli tu z wyprawy na  Biegun
Północny. Została nagle "naszą kochaną dziewczynką", bohaterką, która poprzez
ulewę (mżyło) do nich dotarła. I nagle zdała sobie sprawę z faktu, że nawet jej
własna matka nie okazywała jej tyle serdeczności i ciepła co matka Lukasa.
Dopytywała się, czy  Barbara ma ze sobą jakieś ciepłe rzeczy. Liza przyniosła
jej ciepłe kapcie, by rozgrzała zmoczone deszczem stopy. Zaraz zostali nakarmieni,
napojeni i dowiedzieli się, że najlepiej będzie, gdy dziś zostaną na noc tutaj, przecież
pokój  Lukasa jest nadal jego pokojem, więc "biedne dzieci" nie będą się pętać po
deszczu. Barbarze wydawało się, że śni, bo wszystko było tak bardzo różne od
rzeczywistości którą znała dotychczas.
Lukas, uszczypnij mnie, bo mam wrażenie, że śnię, powiedziała cichutko. Ale
zamiast uszczypnięcia Lukas ją pocałował.  Oczywiście Lukas nie odmówił sobie
przyjemności opowiedzenia, że byli razem na zakupach, powiedział co kupili, że
"Kochanie" znalazła w domu rzeczy o których on  nie miał pojęcia, że są.
Na koniec stwierdził, że on też poleci z nią do Polski, by załatwić na miejscu sprawę
studiów MBA.
Ku zdziwieniu Barbary przeciw temu pomysłowi nikt nie zaprotestował, wszyscy widać
uznali, że wie co robi.
Gdy po północy poszli z Lukasem do jego pokoju (przedtem znów była wyściskana
i wycałowana) na łóżku leżała piżama dla Lukasa  a dla niej frywolna koszulka na
ramiączkach, a na poduszce leżała gałązka róży. Lucas obejrzał koszulkę i spytał- a to do
ozdoby pościeli jest?  Wole cię nagą- i odłożył piżamę i koszulkę na krzesło.
Kochanie, jesteś pierwszą i ostatnią kobietą, która będzie tu spała. Kocham cię.
I wszyscy tu cię kochają. Nie płacz, głuptasku, wszyscy cię kochamy a ja najwięcej!
Chodź, weźmiemy prysznic, tu obok jest łazienka, za tymi drzwiami.
W łazience stały dwa kubeczki ze szczotkami do mycia zębów, granatowy i różowy.
Lukas na moment wyszedł i wrócił z opakowaniem tabletek mówiąc - jedno opakowanie
odholowałem, żeby było tutaj,wiedziałem,że uda mi się  tu z tobą przenocować! Pewnie
jeszcze nie jeden raz tu zanocujemy po rodzinnej kolacji. Kocham cię, jak wariat!
O świcie, gdy Barbara jeszcze spała zatelefonował do wujka, by ten zrobił i jemu
rezerwację na samolot do Warszawy.
                                                    c.d.n.









4 komentarze:

  1. ufff ale się dzieje :-) przeczytałam ciurkiem i czekam na dalszy ciąg historii :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wakacyjny upał potrafi przyspieszyć bieg wydarzeń! :)))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Lato sprzyja miłości, ot co;)

    OdpowiedzUsuń