wtorek, 29 grudnia 2020

Zimowa eskapada-VI

 W następną niedzielę w sytuacji wystawowego psa znalazł się Michał. W sobotę przed południem  Mirka zadzwoniła do swych rodziców i zapowiedziała się na niedzielne popołudnie. Gdy już się mama nazachwycała faktem, że dziecko wróciło, Mirka powiedziała, że przywiozła sobie z Egiptu narzeczonego. Jak to?- głos mamy wyrażał nie tyle stan zdziwienia co szczerego przerażenia - to Egipcjanin?  
Mamo, Egipcjanin to też człowiek, tam są tacy sami ludzie jak u nas.  Mamcia odetchnęła z ulgą  - dobrze, że to nie  Arab. Mirka parsknęła śmiechem - nie, nie Arab, Beduin. Spodoba  ci się, oni są naprawdę bardzo ładni. 
No to jutro będę u was ze swoim  Beduinem. I nie szykuj jedzenia, będziemy już po obiedzie.
Czy wiesz, że jesteś straszliwie złośliwa? - po co powiedziałaś, że jestem Beduinem?-Michał nie krył swego zdziwienia.
Po prostu dlatego, że gdybym tego nie powiedziała, to przez najbliższe pół godziny musiałabym odpowiadać na sto głupich pytań. A tak to ma  zagwozdkę, zaraz będzie szukać w encyklopedii wiadomości o  Beduinach. Poza tym ucieszy się na twój widok, że nie jesteś ani Arabem, ani Beduinem lub Murzynem. 
Moja mama jest ukrytą rasistką, taki typowy dla naszego kraju model. 
Na pokaz to mówi, że nie ma nic przeciwko innym rasom, ale nigdy nie  wydałaby córki za mąż za obcokrajowca, nawet  białego, a już o odmiennym kolorze skóry to po jej trupie. Ale według niej, ona nie ma nic przeciwko innej rasie. 
A tak naprawdę dla niej liczy się kolor skóry i narodowość wpisana w dowód czy też w paszport, a nie to jakim naprawdę jest człowiekiem.
Mam nadzieję, że upiecze  dla nas swój popisowy sernik, nieprzyzwoicie  smaczny.
Licz się z tym, że poznasz też moją babcię, która zapyta się zaraz a z których to Sz. jesteś rodem. A potem doda, że skoro cię wybrałam, to znaczy, że jesteś dobrym człowiekiem. 
Przez lata nauki w szkole po lekcjach szłam do babci, żebym nie siedziała przypadkiem sama w domu, więc  nie przyprowadzałam do  domu koleżanek, by nie musiały się zastanawiać nad pytaniem   z których to  Kowalskich są rodem. 
W niedzielne popołudnie, gdy tylko weszli do mieszkania rodziców, Mirka  dokonała prezentacji mówiąc: 
to jest Michał Sz.,  z tych właściwych Sz., Polak, warszawiak z Mokotowa, 180 cm wzrostu. Znamy się od dawna, ale dopiero teraz odkryłam, że się nadaje na narzeczonego i męża. 
W Egipcie byłam pod jego opieką. I mieszkaliśmy tam w  jednym pokoju. I nie jestem w ciąży. Uśmiechnęła się do mamy i dodała - to koniec wywiadu. 
I przypominam wam, że ja już mam skończone 26 lat. A Michał już  28, ale tylko jeszcze przez kilka dni.
Mama z lekka oprzytomniała i poprosiła by jednak przeszli do pokoju. Dalej poszło jak po maśle, na stole wylądował maminy sernik, tata zapytał Michała ukradkiem jak on wytrzymuje z jego córką, na co usłyszał, że się Michał  nad tym nie zastanawia, ale ją po prostu kocha. 
Michał wspomniał, że chcieliby się jak  najprędzej pobrać, Mirka dodała, że ślub będzie gdy tylko Michał obroni dyplom, co Michał uzupełnił stwierdzeniem, że on nie widzi przeszkód by był wcześniej. 
Babcia stwierdziła, że jeśli się naprawdę kochają, to niech się pobierają, bo jej wnusia to mądra kobieta i złego by nie wybrała. I ona już im daje swoje błogosławieństwo.
Po trzech godzinach rozmowy o niczym istotnym Mirka zarządziła odwrót. Następnego dnia  jechała na 8,30 do pracy. A  Michał planował wypad do Krakowa  razem z ojcem ( a dokładnie to potrzebował ojcowskiego samochodu) by przywieźć do
Warszawy cały stos potrzebnych mu do pisania pracy notatek, książek jak i również
ubrań, bo "egipski zimowy zestaw" był jednak zbyt przewiewny na warszawskie warunki klimatyczne. 
Planował powrót w środę lub czwartek, więc Mirka dała mu drugą parę kluczy od mieszkania, by nie musiał celować z powrotem na ściśle określoną godzinę.
Mirka ze zdziwieniem odkryła, że gdy tylko wyszła z pracy zaczęło jej brakować Michała. I że samotna kolacja kiepsko smakuje. I łóżko było takie zimne i puste. Około
północy obudziła ją melodyjka komórki - nieco przytłumiony głos Michała tłumaczył, że on nie potrafi bez niej zasnąć, że następnego dnia też ma spotkanie z promotorem i że ich ślub powinien być nim obroni pracę dyplomową. 
Rano Mirka odkryła, że nadal trzyma w dłoni swój telefon.
Gdy w środę Mirka wróciła po pracy do domu, czekał na nią Michał i...obiad. 
Obiad był dziełem jego mamy, która kazała by wpierw przyjechali do niej po obiad. Mirka była szczerze wzruszona i zaraz po obiedzie  kazała by Michał połączył ją ze swą mamą i bardzo serdecznie jej podziękowała i wyznała, że to była dla  niej ogromna niespodzianka.
Przyjęła też zaproszenie na niedzielne spotkanie przy kawie.
Tego wieczoru Michał był cały czas niemal przyklejony do Mirki i bardzo wcześnie zakończyli dzień - i łóżko znów było właściwych wymiarów i całkiem ciepłe.
Jadąc w niedzielę do rodziców Michała Mirka kupiła gloksynię dla jego mamy. Michał
zrzędził, że u mamy i tak są pełne parapety kwiatów lecz Mirka stwierdziła- ale tego
u niej nie widziałam. 
Zresztą co się denerwujesz, przecież z nimi nie mieszkasz. I nie zapomnij zapytać się o tę szafę co kiedyś ci nie pasowała wymiarem w Krakowie. 
Kwiatek został przez oboje rodziców przyjęty entuzjastycznie -  byli miłośnikami
kwitnących kwiatów doniczkowych.  
Ojciec natychmiast wybrał się z Michałem do piwnicy, szafa  rzeczywiście była i nadal
starannie firmowo zapakowana. Umówili się, że następnego dnia ojciec ją przywiezie do domu Mirki i razem z Michałem ją złożą i będzie stała w przedpokoju, w którym wręcz było na nią miejsce.
Temat szafy pociągnął za sobą następny - gdzie będą mieszkać. No bo na razie to mieszkają  we własnościowym M-3 Mirki. Michał czeka na własnościowe M-5 na 
Ursynowie, zwanym przez złośliwych Pustynią Błędowską. Budynek nawet już nieco wychynął z ziemi, czyli są gotowe piwnice. Mirka z kolei wycofuje  najszybciej jak można pieniądze od developera, u którego już sporą sumę ulokowała, bo jeden ze znajomych prawników ją ostrzegł, że mogą być kłopoty, więc niech prędko wyciąga z powrotem pieniądze, czyli odzyska 25 tysięcy dolarów. 
Jak wycofa swoje, to powie o tym jeszcze dwóm znajomym osobom. Na razie tylko ona jedna się wycofała, więc jest szansa, że odzyska te pieniądze. Gdy je odzyska wpuści sprawę jeszcze koleżankom, które też  tam umoczyły trochę pieniędzy. 
Ważne jest by "wyciekać" pojedynczo, wtedy są większe szanse na odzyskanie pieniędzy.
Michał poruszył znów sprawę terminu ślubu - on naprawdę chce jak najszybciej. Mirka zrobiła poważną minę i powiedziała - rozumiem, zapewne jesteś w ciąży-  i zaraz parsknęła śmiechem. 
A potem powiedziała - cały luty mam sesję, ale jeśli się upierasz to możemy zaraz po sesji. Pasuje ci?  Tak i ma luz - odpowiedział.  Jak mi dasz swoją metrykę to mogę nawet jutro nasze dokumenty  złożyć. 
Powinnam mieć.
No dobrze- mama usiłowała uporządkować nieco dyskusję.
Weźmiecie ślub i co - może zrobimy jakieś przyjęcie ślubne, skoro nie chcecie wesela?
Możemy zamówić w którejś restauracji. 
Odpada - Mirki babcia na pewno nie  wysiedzi w restauracji a i na dłużej nie można jej
zostawić samej w domu - uświadomił rodziców Michał. Ale nie ma problemu byście się z rodzicami Mirki nie wybrali razem na obiad a my z Mirą posiedzimy razem z  babcią. Babcia powiedziała nam, że skoro się kochamy to powinniśmy się pobrać.
I że mamy jej błogosławieństwo.
Gdy  wracali do  domu Mirka stwierdziła, że jeszcze jest kilka spraw do załatwienia, których ona nie jest w stanie załatwić przed sesją, bo ma jeszcze mnóstwo nauki i tak naprawdę ten ślub powinien być pod koniec marca. Powinni poznać ze sobą swych rodziców. Ponieważ stanęli okoniem wobec pomysłu wesela to będą musieli zaprosić i jego i jej rodziców na ten ślub   cywilny. Muszą , gdy już będą znali termin ślubu a tym
samym jego miejsce, poprosić dwóch świadków - płeć obojętna, byle byli pełnoletni.
Ponieważ ślub cywilny to sprawa krótka babcię zostawią pod opieką sąsiadki, którą babcia zna i kojarzy.
To poznanie się rodzin to chyba zrobi się w domu rodziców Mirki, ona wszystko kupi, pomoże matce w gotowaniu, albo zamówi do domu catering. Porozmawia z koleżanką, bo ona zawsze tak robi, gdy musi przyjąć bardziej oficjalnych gości. Są dwie techniki - catering z obsługą lub bez obsługi . Ten  bez obsługi jest  tańszy. Ale zdaniem koleżanki to jest super  rozwiązanie i jak się dobrze policzy to wcale nie jest jakaś  wygórowana  cena. Jak bierzesz catering z obsługą  to cię nawet mycie  zastawy po jedzeniu  nie interesuje.
Michał, a dlaczego tak ci się  spieszy do tego ślubu? Na ogół to dziewczynom się spieszy, nie facetom. O co w tym wszystkim chodzi?
Chodzi o to, że od spotkania z promotorem wiem, że na pewno nie zdążę obronić pracy w czerwcu. Facet wyjeżdża na cały maj i kawałek czerwca i nawet nie będę miał z nim kontaktu. I to jest nie fair,  bo ja mam pracę jeszcze w toku. Dobrze, że chociaż zostawił mi kontakt do swego kolegi z WATu i mam z nim spotkanie w przyszłym tygodniu. Nie wykluczam, że on mnie przejmie. Ale to wszystko może mnie okropnie opóźnić. Powiedziałem o tym ojcu. Nie umiałem ukryć swego rozczarowania i wściekłości. Ma to przynajmniej jedną dobrą stronę- nie będę musiał jeździć do Krakowa. I jeśli się temu nowemu spodoba moja praca to może załapię się na etat w Warszawie u niego. I nie wykluczam, że  będę robił nieco inny temat, po prostu konstruował coś nowego, czyli cały wysiłek włożony w tą pracę diabli wezmą.
A skoro nie będę jeździł do Krakowa to zabiorę stamtąd moje rzeczy i mieszkanie wynajmę. Po rozmowie z tym profesorem z WAT dam ogłoszenie albo o sprzedaży tamtego  mieszkania albo o wynajmie. Na szczęście ojciec ma moje notarialne upoważnienie do wynajmu lub sprzedaży tego mieszkania, więc będzie mógł to za
mnie  załatwić.
Pomogę  ci z tą sesją, mogę cię nawet przepytywać i zajmę się domem - zakupy, sprzątanie, obiady.
No chyba, że nie chcesz takiego nieudacznika za męża. 
Takiego nieudacznika to chcę , ale nie chcę męża, który będzie cokolwiek przede mną ukrywał. Powinieneś mi to powiedzieć od razu, sam, a nie zmuszać mnie do tego bym
zachodziła w głowę co się dzieje. Już u rodziców zauważyłam, że coś się wydarzyło, zadałam ci nawet  pytanie  skąd ci tak pilno do ślubu, a ty słowem nie pisnąłeś nic na ten temat.
Kocham cię, ale jeśli stale będziesz coś przede mną ukrywał, może mi nie starczyć miłości.
Wiem, że to cię nie pocieszy, ale bardzo wielu studentów ma właśnie takie problemy, bo promotor też człowiek i mogą mu się zdarzyć różne zawirowania życiowe, które rykoszetem dotykają studentów.
Profesor, u którego moja koleżanka złożyła swoją pracę licencjacką tak mniej więcej po miesiącu  poinformował ją, że nie może nigdzie znaleźć jej pracy, ale będzie nadal szukał. W tydzień później jakoś ją odnalazł. Zawieruszyła mu się- jak to ślicznie określił.
Michał przepraszał Mirkę, kajał się i solennie przyrzekł, że nigdy już niczego nie  będzie ukrywał, bo Mirka ma wyraźnie argusowe oko.
Następnego dnia miał same dobre  wiadomości - po pierwsze będzie  pracował, po drugie temat który będzie  realizował  będzie również tematem pracy dyplomowej. A jego nowy szef będzie jego promotorem. Pracę zacznie od 1 marca.
Podobno góra z górą się nie zejdzie ale człowiek z  człowiekiem  jak najbardziej.
Mirka zarządziła, że spotkanie rodziców odbędzie  się w końcu stycznia, dała Michałowi namiary  na firmę cateringową, powiedziała by wybrał odpowiednie menu.
I w ostatnią sobotę stycznia  doszło do owego spotkania. Mirka była w mieszkaniu swoich rodziców, a Michał miał przyholować swoich rodziców. 
Przybyli punktualnie. Mirka otworzyła im drzwi mieszkania, z pokoju czym prędzej wyszli jej  rodzice by powitać  gości i......nagle obie matki stanęły jak wryte- Boże Święty wykrzyknęła matka Mirki- Marycha! O Jezu, nieco cieńszym głosem zapiała matka Michała- Kaśka! I obie matki rzuciły się sobie w ramiona. Obaj mężowie, oraz Mirka i Michał stali i wytrzeszczali oczy. 
Po chwili okazało się, że obie panie chodziły kiedyś razem do szkoły podstawowej. 
Ale numer - stwierdziła Mirka. Stała z Michałem w kuchni i nakładała jedzenie na talerze, Michał  zanosił do pokoju. Mężowie koleżanek z podstawówki , zagłuszeni
całkowicie przez swe "połówki" przeszli "na ty" by im było raźniej,  babcia nieco
zdezorientowana zajęła się w końcu konsumpcją, podobnie jak Michał i Mirka i zupełnie pominięci mężowie. Najczęściej używanym zwrotem było "a pamiętasz", a
Mirka stwierdziła, że warto posłuchać, bo obie  panie chyba nie były bardzo grzecznymi panienkami i często w szkole rozrabiały. Oprzytomniały nieco przy deserze i kawie. Głównie po to by się wspólnie dziwić, że spotkały się po latach i że ich dzieci się poznały a na dodatek niedługo wezmą ślub. I jakie dziwne te dzieci - nie chcą ani
ślubu kościelnego ani wesela. Bo każda z nich miała, jak należy, suknię z welonem i 
wesele do białego rana.
Mirka  zaprowadziła do pokoju babcię, która już nieco przysypiała, rozebrała, ubrała w nocną bieliznę, umyła, położyła do łóżka i zapaliła maleńką nocną lampkę.  Pod drzwiami pokoju czekał na nią Michał. Chodź, bo twoja mama snuje jakieś dziwaczne
plany, a moja słucha  jak zaczarowana. Trzeba obie sprowadzić na ziemię. Mirka weszła do pokoju, podeszła do matki i szepnęła - wyhamuj, bo wpadniesz w poślizg, 
już położyłam babcię  do łóżka. 
A potem ze słodkim uśmiechem powiedziała : kochane mamy- my już jesteśmy dorośli i choć doceniamy to co dla nas zrobiliście, to nie możecie nam życia układać. Już nie możecie nam narzucać swoich poglądów i upodobań. O tym jak będzie  wyglądał nasz
ślub, nasze wspólne życie będziemy decydować tylko my dwoje - Michał i ja.  I byłoby
 dobrze moja mamo, gdybyś do swej koleżanki nie mówiła per "Marycha" bo to dość niebezpieczne słowo w dzisiejszych czasach , oznacza zakazany miękki narkotyk. Mama Michała ma piękne imię Maria, a więc może być Marysią, Marysieńką,  nawet Marylą, ale nie "Marychą".  A tak w ogóle to co kto chce do picia- może być kawa, herbata  czarna lub owocowa, a może sok pomarańczowy? Michał, zbierz  zamówienia, ja idę wstawić wodę. Za chwilę do kuchni wszedł Michał, pokazał jej kartkę co sobie rodzice zażyczyli i tuląc Mirkę  w objęciach powiedział- kocham cię przeogromnie, a mój ojciec pogratulował twojemu ciebie! A moja matka to się niedługo da za ciebie
pokroić  bez znieczulenia!

                                                        c.d.n.
   
             








4 komentarze: