środa, 3 marca 2021

Wszystko jest......7

Po wyjściu pana Kazimierza Julita rzuciła w przestrzeń pytanie: i co teraz? Zjemy obiado- kolację i pójdziemy na spacer- stwierdził Andrzej. Z całą pewnością żółta willa jest dla nas dwojga zbyt duża. To ty będziesz musiała podjąć decyzję czy  chcesz byśmy mieszkali z twoimi rodzicami pod jednym dachem, jeśli oczywiście taka dziwna zamiana doszłaby do skutku. To dom dla dużej rodziny. I utrzymanie go będzie  naprawdę nieźle kosztować- niestety nie tylko forsy ale i nakładu pracy. 

Julita ciężko westchnęła- no właśnie, też tak pomyślałam. Poza tym to bardzo lubię to nasze mieszkanie. A jeśli  idzie o moich rodziców -  jak coś się zacznie źle dziać to wtedy będziemy działać. Myślę, że na razie niech wszystko idzie tak jak jest. Poza tym nie mamy żadnej gwarancji, że za kilka lat ktoś  nie przyczepiłby się do takiej zamiany mieszkania -sto sześć metrów bez dopłaty na ponad trzysta metrów. Bo na moje oko to tam chyba tyle jest, a nawet jeśli jest mniej, to przecież jest kwestia  całego tego kawałka ziemi, na której to jest.  I niezależnie od tego, z którymi rodzicami byśmy tam mieszkali, to trzeba by zrobić drugą łazienkę.  A gdy sobie pomyślałam ile by to było sprzątania to mnie aż strach obleciał. Na razie, jak sam mówisz poprawiło mi się, a ja już się nauczyłam kontrolować tempo wchodzenia na schody, nawet mnie to przestało męczyć. 

Ale zauważyłam, że koniecznie powinieneś iść do okulisty bo chyba coś się dzieje z twoim wzrokiem.  Z moim wzrokiem? O co chodzi,  czegoś nie zauważyłem? Nowej bluzki czy sukienki czy szpilek? O, to to zawsze zauważasz- ale mówisz, że jestem ładna a to nie jest prawda. Popatrz na to zdjęcie i podsunęła mu pod oczy swoje zdjęcie paszportowe. Andrzej zaczął się  śmiać- zawsze się zastanawiam jak oni mogą człowieka rozpoznać z tych zdjęć. Zobacz moje, wyglądam jakbym był przynajmniej Mulatem i to skazanym za rozbój bo akurat byłem wtedy opalony. 

Zatelefonuję jutro do pana Kazimierza i powiem mu o naszej decyzji. I doradzę, żeby dał ogłoszenie do agencji nieruchomości. Wtedy obfotografują chałupę od środka  i z zewnątrz i może znajdzie się ktoś chętny. Chodź na spacer, wezmę tę jego kartkę i włożę w tę plastikową koszulkę. Może ktoś się skusi.  Bo lokalizacja jest wszak dobra. 

Słoneczko, jutro jadę do pracy dopiero na  godzinę czternastą,  masz coś dla mnie do roboty w domu? Może  jakieś pranie wstawić? Nie, za mało jeszcze. Spacer nie za bardzo się im udał, bo zaczął padać deszcz. więc wrócili do domu. Słoneczko, a kto sypiał w tej służbówce? Tak zwana służąca, czyli przynieś, podaj, pozamiataj, ugotuj, pozmywaj. No ale to było  jeszcze przed wojną. Teraz do tego wszystkiego służą żony. A raz za karę ja tam spałam, tylko nie pamiętam co zrobiłam. I bardzo mi się podobało. A więc kara była całkiem chybiona, śmiał się Andrzej.

Julita stanęła przed lustrem, powykrzywiała się trochę sama do siebie i  zamarudziła- włosy mam za długie, coraz więcej tego szczotkowania, chyba je jednak zetnę na takie do ramion. Andrzej szybciutko odebrał jej szczotkę, posadził na krześle i zabrał się za  delikatne rozczesywanie a potem szczotkowanie. Kochanie, gdy je podetnę na takie do ramion, to nie będę musiała wstawać 20 minut wcześniej, żeby się rano uczesać. Skoro ty jutro idziesz na 14,00 to będziesz wracał około  20,00, to ja mogę  pójść do fryzjera. Zobaczysz, jak ładnie będę wyglądać. Do pracy będę się tak czesać jak kiedyś gdy jeszcze chodziłam do szkoły. Pamiętasz? Tylko zamiast związywać je wstążką  zepnę je klamrą. Nie pamiętam. Nie pamiętasz jak odkryłeś, że całowanie mnie w ucho powoduje, że się do  ciebie przytulam? Naprawdę? Muszę wypróbować czy to jeszcze działa-śmiał się Andrzej, który wszystko pamiętał co się wiązało z Julitą. 

Wszystko co robisz na mnie działa i to tak, że najchętniej spędziłabym z tobą w pozycji horyzontalnej na przeróżnych pieszczotach resztę swego życia. Aż się zastanawiam czy ten chirurg mi tam czegoś nie wszczepił, jakiejś odmiany damskiej wiagry.No wszczepił ci, dwie rureczki, które idealnie zarosły i ten fakt  bezkarności daje ci taką swobodę i chęć korzystania z seksu. Każdy psycholog ci to powie. 

Jeśli masz jeszcze jakiś  urlop, to moglibyśmy gdzieś pojechać. Jacek mi coś nadawał na ten temat. Jutro jestem w Instytucie, to może coś więcej mi powie. Urlopu to mam nawet chyba jeszcze ze dwa tygodnie. To tak jak ja, stwierdziła Julita. A on jedzie z tą, z którą był na naszym ślubie czy już ma następną? Nie wiem, mnie to obojętne, ja jadę z tobą. Dla mnie to mógłby nawet z facetem jechać. To jego broszka z kim jedzie i z kim sypia. Jacek nie wygląda na takiego co by jeździł z facetem. A ty, Słoneczko, myślisz, że to widać tak jak jakąś ułomność fizyczną? Pan Kazimierz jest gejem i co, widziałaś to? odczułaś?  Zwyczajny, bardzo inteligentny i kulturalny facet. A skąd wiesz? Kiedyś go spotkałem w Empiku, poszliśmy na kawę. To nie była rozmowa pacjenta z lekarzem, chociaż na tematy medyczne.

Fakt, nie przyszłoby mi to do głowy. Pewnie dlatego, że raz oglądałam paradę  gejów i naruszyła ona moje odczucia estetyczne. Nie uważam co prawda nagości za coś nieprzyzwoitego. Ale nie da się ukryć, że pomarszczone lub nadmiernie utuczone ciało osoby mocno wiekowej, obcej, nie budzi we mnie pozytywnych odczuć. Uwielbiam natomiast twoje  nagie ciało, choć nie da się ukryć, że od razu mam przeogromną ochotę na pieszczoty i dalsze konsekwencje. Ale ponieważ jesteśmy razem i  się kochamy, to wiem, że i za 20 lat będę je tak samo pozytywnie odbierać jak teraz.Widok obcych, starych, nagich ciał budzi we mnie smutek, że mija nasza uroda, że wszystko tak krótko trwa. 

Andrzej a co ty czujesz gdy masz wiekową pacjentkę? Przecież ja teraz a ja  w osiemnastym roku życia to cieleśnie dwie zupełnie dwie różne Julity. Co pomyślałeś gdy  tak stałam w gabinecie do połowy goła? Nie myślałem, tylko powtarzałem sobie w myśli- nie skompromituj się,   jest pacjentką, a tak naprawdę jedyne co miałem na myśli to żeby cię wycałować i przytulić. Otrzeźwiałem nieco, gdy posłuchałem jak ci serduszko się trzepocze. A nie pomyślałeś, że to może na twój widok tak we mnie trzepocze? Nie, bo to było takie "książkowe trzepotanie", które mnie przeraziło. A poza tym nie przesadzaj- ty 18 lat wcześniej a teraz to niemal żadna różnica, bo nie byłaś w ciąży, nie rodziłaś. Nadal jesteś niesamowicie atrakcyjna. Do kogo Słoneczko  dzwonisz? Do Ireny, że się jutro  spóźnię, że będę około południa.

Kilka dni później Andrzej dowiedział się, że za tydzień ma obronę pracy. Spojrzał na skład  Komisji i jęknął - no chyba mnie żywcem pogrzebią. Pokazał Jackowi skład komisji a ten się tylko roześmiał- przecież to jest towarzystwo wzajemnej adoracji- każdy z nich ma swoich doktorantów i w tym składzie zapewne  najczęściej się spotykają i na pewno się lubią albo wręcz przyjaźnią i nikt drugiemu doktoranta nie będzie utrącał. Poza tym napisałeś naprawdę dobrą i ciekawą pracę. Nie denerwuj się. Gdybyś kolego był do dupy, to nasz naczelny by ciebie do pracy nie wziął. I mogę się założyć, że już twój promotor zadbał, by wszyscy wiedzieli, że tu pracujesz. A jak na razie tu matołów nie ma. Może nie wszyscy są mili i w stu procentach kulturalni, ale fachowo są w porządku. Nie powiem, że lubię  chamów, ale jeśli cham wie i potrafi prawidłowo rozwiązać problem to mogę to przeżyć. Co nie znaczy, że stanę się jego przyjacielem.  A po obronie przywieź na  badania Julitę. Szkoda, że jest twoją  żoną, bo z wielką chęcią sam bym się z nią ożenił.Na razie nie spotkałem babki i do łóżka i do żeniaczki. Bo do łóżka znacznie łatwiej znaleźć -stwierdził Andrzej- śmiałeś się ze mnie a ja coś o tym wiem. Oboje z Julitą zaliczyliśmy przecież wpierw nieudane  związki.

O tobie to wiedziałem, ale o tym, że Julita też zaliczyła taką wpadkę- nie wiedziałem. No to teraz wiesz. Miała tak udane małżeństwo, że po pierwszej aborcji poleciała bez wiedzy męża na  laparotomię, bo albo by bez przerwy rodziła albo skrobała. No ale tego faktu to on nie wyrobił i wzięli rozwód, bo zdaniem Julity facetowi ubliżał fakt, że dziecko musiałoby być efektem in vitro.  A jak teraz ta sprawa u was wygląda?- przepraszam, że pytam, ale jako kardiolog twej żony chciałbym wiedzieć. Ja za żadnym dzieckiem nie tęsknię, Julita twierdzi  że też nie, ale jako jej kardiolog wybadaj tę sprawę. Nie mniej chirurg, który ją operował był dobry w swym fachu - skutecznie i bez powikłań, jajniki nadal prawidłowo działają, tylko jajowody w100% niedrożne.  A kto u nas był taki odważny? Nie u nas, ona wtedy żyła w innym kraju. Andrzej, ty ją chyba ogromnie kochasz?! Bez chyba - jest dla mnie wszystkim. Ale my się znamy od dziecka, a tak dokładnie od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Jackowi z lekka szczęka opadła a potem z pełną powagą powiedział- zazdroszczę ci, naprawdę. I od dziś będę na nią spoglądał jak na własną siostrę, która wyszła za mąż za mego najlepszego przyjaciela.

Zgodnie z przewidywaniem Jacka obrona pracy doktorskiej poszła jak  kaszka manna z malinami - padły raptem dwa pytania, drugie chyba tylko po to, by każdy z członków komisji mógł dla zdrowia otworzyć usta i mówiąc przewentylować swe płuca. I tym sposobem musiał Andrzej zmienić swą pieczątkę.

Julita z tej okazji zarządziła małe przyjątko- zaprosili Jacka z "kim chce przyjść" i rodziców Julity. Nieco niezwykły  był tort- prostokątny z czekoladową polewą, na której była skopiowana jego nowa pieczątka, ale ponieważ cukiernik miał spory problem ze zrobieniem jej w postaci jadalnej była zrobiona z bezpiecznego dla kontaktu z  żywnością tworzywa i przed krojeniem tortu wylądowała na specjalnej podstawce obok.  Potem Julita umieściła ja na stałe nad biurkiem Andrzeja. Jacek przyszedł z Sylwią, która towarzyszyła mu na ślubie Julity i Andrzeja.

Spędzili za stołem kilka godzin, czas płynął szybko, a Jacek i Andrzej opowiadali przeróżne śmieszne historie z życia medyków. A Andrzej opowiedział o tym, jak to nagle odkrył, że jego pacjentką na rejonie jest jego pierwsza miłość. 

Po południu tego dnia przesłał swym rodzicom zeskanowaną swoją pieczątkę. I wiadomość, że doktor Andrzej R. wraz z małżonką raczej nie przylecą jednak do Nowej Zelandii, ale oczekują rodziców u siebie.

                                                                             c.d.n.


5 komentarzy: