środa, 28 kwietnia 2021

To nie takie proste-15

 Pobyt przyjaciół  w Rogowie był bardzo udany. Plaża piękna, szeroka, jedzenie bardzo dobre, place zabaw dla dzieci, sporo rówieśników w zbliżonym wieku a do tego pogoda nieprzyzwoicie dobra - poza tym mieli cztery pokoje dwuosobowe, a ciężar opieki nad dziećmi spadł na panów. Jeździli często do pobliskiego Mrzeżyna  do znajomych Piotra, którzy mieszkali tam na kolonii oficerskiej. Przez Mrzeżyno przepływa i wpada do Bałtyku Rega. Po jej lewej stronie  była kolonia oficerska, do której należało drobne 5 kilometrów przepięknej, szerokiej, puściutkiej plaży i tyleż kilometrów nadmorskiego iglastego lasu. Po prawej stronie od ujścia Regi leżało "właściwe" Mrzeżyno przerażająco zatłoczone domami wczasowymi, domami z prywatnymi kwaterami, kioskami spożywczymi oferującymi ociekające  olejem placki, ryby, gofry, kurczaki  i Bóg wie co jeszcze. Plaża była zatłoczona koszmarnie,  a oni dostali przepustkę  i niemal codziennie przyjeżdżali po śniadaniu na tę puściuteńką plażę znajdującą się po lewej stronie Regi. Do  Ośrodka Wojskowego w Rogowie wracali na obiad i po obiedzie wychodzili na plażę należącą do ośrodka wojskowego. Po kolacji chłopcy przeważnie szaleli na placach zabaw, ojcowie grali w siatkówkę a Pat i Andżela  zastanawiały się nad sensem życia, a tak dokładnie to roztrząsały wady i zalety swoich mężczyzn, wliczając do tego grona i małolatów. 

Gdy Andżela  opowiedziała Patrycji o swoich przeżyciach związanych z porodem, Pat doszła do wniosku, że chyba naprawdę Wojtek ją przeogromnie kocha i jego mama o tym wie i dlatego załatwiła jej tę niedawno otwartą w Warszawie prywatną klinikę położniczą. Andżela wyraziła tylko nadzieję, że do końca października to może klinika nie splajtuje i Patrycja zdąży urodzić dziecko w ludzkich warunkach. 

Bardzo się śmiały, bo okazało się że ich mężczyźni są o siebie wzajemnie zazdrośni, bo Andżela podobnie oceniła atrakcyjność Wojtka jak Patrycja  Piotra. Gdy obaj zziajani, spoceni i ledwo żywi wrócili po trzygodzinnej grze w siatkówkę obie powiedziały- "chyba nam się coś zdawało" i znów wybuchnęły śmiechem. Oczywiście nie  wyjaśniły panom co je tak straszliwie rozśmieszyło.

Któregoś dnia pojechali do Kołobrzegu i tatusiowie wpadli na pomysł, by popłynąć statkiem na Hel. Dobrze, że wiecznie przezorne mamy  miały dla dzieci, mężów i siebie kurtki, bo na morzu  wcale nie było ciepło. I dobrze, że były to kurtki z kapturami. Oczywiście dzieciaki musiały zwiedzić na statku co tylko się dało, a jeden z bliźniaków oświadczył, że on to będzie marynarzem. Trochę się zmartwił, że wtedy rzadko będzie widywał swych rodziców i brata i gdy już pod wieczór powrócili do Kołobrzegu to nie był już taki pewny, że zostanie kiedyś marynarzem. 

Akurat w tym czasie powstawało fokarium w Helu ale jeszcze nie było czynne. Przy okazji wizyty w Helu dzieciaki poznały smak świeżo uwędzonych ryb. Nie tylko dzieciom one smakowały, dorosłym też i wszyscy ocenili, że takie ryby świeżo z wędzarni  a te, które można kupić w Warszawie w sklepie z rybami to dwie  zupełnie  różne bajki.

Andżela martwiła się, że gdy wyjdzie za Piotra będzie musiała szukać nowej pracy, ale tak naprawdę zamartwiała się na zapas, że Piotr będzie ją zdradzał, skoro z nią zdradził swą żonę. A wiesz dlaczego wcześniej się nie rozwiódł z żoną, choć dał dzieciom swoje nazwisko i płacił na nie pieniądze i to bez wyroku sądu? Nie wiem- powiedziała Andżela. No to porozmawiaj z nim o tym, tak zwyczajnie, spokojnie zapytaj. Powinnaś była to dawno zrobić.I powiedz mu też o swoich lękach, bo wydaje mi się, że oboje zbyt mało wiecie o sobie. A ty wiedziałaś wszystko o Wojtku? Tak, z czasem opowiedział mi wszystko, chociaż na pewno go to dużo kosztowało, bo nie stawiało go wcale w korzystnym świetle. Ale wiesz- to tak jak w starej piosence- "miłość ci wszystko wybaczy". Pomyśl też o chłopcach, oni Piotra bardzo kochają. I może porozmawiaj z nim o tym tu, na wakacjach, gdy nie ma głowy nabitej sprawami służbowymi. Sama wiesz, że im wyższe stanowisko służbowe tym więcej problemów, spraw i lawirowania by komuś nie podpaść i w nieoczekiwany sposób  nie zlecieć ze stołka.  

Ja po urlopie macierzyńskim i wychowawczym nie wrócę do Instytutu, jedno z nas musi odejść i to będę ja. Planowałam, że wrócę do pracy po roku, ale nie jestem pewna tego- dziecko będzie jeszcze maleńkie. Moi rodzice nie żyją a mama Wojtka już  leciwa, nie zostawię pod jej opieką  malutkiego dziecka na wiele  godzin. Poza tym jakby na to nie spojrzeć rodzice Wojtka już i tak nam ogromnie pomogli - wyszykowali dla nas mieszkanie w swoim domu i nie chcą od Wojtka wziąć  ani grosza. No i opłacili mi tę klinikę.

W dwa dni później gdy wracali ze  śniadania Andżela szepnęła na ucho Patrycji- pytałam i wiem. Gdy spacerowały pustą plażą w Mrzeżynie podczas gdy tatusiowie pod kierunkiem małolatów budowali zamek, Andżela powiedziała- właściwie to jestem twoją dłużniczką. I dobrze, że porozmawiałam bo to wygląda inaczej niż mi się wydawało.  To jednak nie było tak jak myślałam i od dziś będziemy sobie z Piotrem wszystko mówić, żeby się mnie lub jemu coś nie ubzdurało. No to dobrze, że będzie dobrze. Przestałaś się już bać? Tak. Pat, a ty wiedziałaś o tym? Nie i nie chcę znać szczegółów - ja tylko wiedziałam, że skoro Wojtek się z nim zaprzyjaźnił to nie jest to jakiś drań.  Wiesz, ja Piotra praktycznie nie znam, ale on należy do tej grupy ludzi na stanowiskach wobec których nikt nie używa słowa drań lub kanalia. Owszem, kiedyś tokował do ładnych kobiet, ale odkąd został ojcem to przestał. Ale widzę, że to typ z którym najwięcej można  osiągnąć czułością. Rozpieść go trochę, opłaci ci się to. Przypatrz się jego reakcji na  to, gdy do słowa tatusiu dziecko dodaje przymiotnik kochany. Czułe słowa i nieoczekiwane pieszczoty działają cuda. Jakie pieszczoty? No tego to ja nie wiem, to nie mój facet, ale najlepiej takie których skąpisz, albo których  dawno nie było, a wiesz, że sprawiły mu frajdę. I pamiętaj- to co daje wam obojgu dużą radość, rozkosz, przyjemność nie jest żadnym grzechem lub nieprzyzwoitością. Nie  może tylko zagrażać życiu lub zdrowiu którejś ze stron.

Gdy się myśli w przeddzień rozpoczęcia urlopu,że jest przed nami go miesiąc, czyli całe cztery tygodnie to wygląda to nieźle - ale potem dni  mijają nadspodziewanie szybko i nagle uświadamiasz sobie, że musisz się pakować i wracać do codzienności. W dniu powrotu z Rogowa Patrycja uświadomiła sobie, że do października to już wcale nie jest bardzo daleko. A poza tym to nieco znów jej przybyło w obwodzie.

W tydzień po powrocie miała kolejne  badanie kontrolne - tym razem żadne analizy nie  niepokoiły lekarza. Od koleżanki, która właśnie wróciła z Londynu dostała dwie pary spodni ciążowych wraz z  tunikami-spodnie  nie miały z  przodu na brzuchu  materiału, z którego były uszyte a ów brak uzupełniała elastyczna tkania, nieco grubsza na podbrzuszu ( tak jak w pasach ciążowych) i cieńsza w wyższej partii brzucha. Dzięki temu spodnie pięknie leżały na udach a tunika zasłaniała miejsce na brzuszek. Tuniki były też  ciekawie uszyte , bo  karczek kończył się pod biustem i od tego miejsca jedna tunika była lekko rozkloszowana, a druga pod  biustem lekko zmarszczona, Pięknie się układały na figurze i Patrycja była nimi zachwycona. Wojtek tylko lekko wybrzydzał, że mało ciążę widać, czym przyprawił wszystkie  panie o wielki śmiech.

Wojtek ciężko westchnął i powiedział - no to chyba muszę pojechać w jakąś delegację, ale wcale nie mam ochoty cię tu zostawiać. A Patrycja stwierdziła, że w najbliższą sobotę odwiedzą kilka komisów, zajrzą też do Pewexu i zobaczą co jest dokupienia. Ciepłe mięciutkie kocyki to już mama Wojtka zrobiła sama,  porobiła też cieplutkie mięciutkie  sweterki i tak naprawdę to Pat ma rację-wpierw trzeba  zobaczyć co jest na miejscu. 

W ramach myślenia o dziecku Wojtek wybrał się na strych i odnalazł kołyskę, którą wzgardziła Helena gdy się miał urodzić Adaś. A kołyska była naprawdę bardzo ładna, drewniana, pomalowana na  biało, a że stała cały czas bardzo starannie zapakowana, to wyglądała jakby była prosto ze sklepu. Miała też dopasowany  materacyk z włosia końskiego w bardzo ładnym dość grubym, ale miękkim pokrowcu, łatwym do zdejmowania i prania. Chłopcy od razu zanieśli kołyskę do sypialni i postawili koło łóżka należącego do...Wojtka. Wojtek się śmiał,że jeszcze  trochę a synowie wrobią go w produkcję mleka, by miał czym dziecinę karmić. A dziadek zwrócił wszystkim uwagę, że bieguny kołyski są wyklejone warstwą korka, by kołyska nie  hałasowała. Patrycja miała lepszy pomysł - rozsuniemy nasze łóżka i pomiędzy nimi wstawimy kołyskę- będziemy mieć do niej oboje dostęp.

Wojtek nieco cierpiał, bo nachodziły go wspomnienia i wyrzuty sumienia, jak mało interesował się swymi synami gdy się urodzili. On ich nie pragnął a teraz czeka z niecierpliwością na dziecko, przemawia do dzieciaczka, który jest jeszcze w  brzuchu matki, myśli co jeszcze przygotować. Patrząc się na Wojtka Patrycja domyślała się co się z nim dzieje i powiedziała- ja bym się jeszcze przeszła trochę po ogrodzie. Ta kołyska jest piękna ale na razie trzeba ją jeszcze w coś zapakować. 

Wojtuś, pójdziesz ze mną? A my też możemy? zapytał się Adam- oczywiście, chodź synku z nami. A ty Krzysiu też pójdziesz? Tak, też. Gdy wychodzili z domu w ogrodzie rozbłysły lampy z matowymi kloszami. Ojej, jak ślicznie - zachwyciła się Patrycja. Podeszła do rodziców i oboje ucałowała. Ale niespodzianka! Ale jeszcze nie wszystkie  zdążyłem zainstalować wyjaśniał ojciec. No to ci tato pomogę jutro po pracy, dobrze. My też możemy pomóc dziadkowi- stwierdził Adam. 

Krzyś zaraz przykleił się do Patrycji i powiedział- mama robi się coraz większa -  Patrycja  stwierdziła- chyba coraz grubsza, nic  a nic nie urosłam przecież. Mama, ale to lepiej brzmi! Wojtek pomału się uspokajał i myślał- ale teraz to mają przynajmniej prawdziwą matkę a ja kobietę, którą szaleńczo kocham.

Koło lamp wirowały nocne owady zwabione światłem. Czy wiecie chłopcy, że za tydzień zaczyna się szkoła? Obaj idziecie do nowych szkół, na szczęście  nie są daleko to raz, a dwa- będziecie wracać do domu, w którym będzie na was czekał obiad i nie będziecie jeść na stołówkach i to mnie bardzo cieszy powiedziała  Patrycja. I zawsze gdy przyjdziecie  ze szkoły macie się zapytać babci i dziadka, czy nie trzeba  im w czymś pomóc. A poza tym -zaczął Wojtek- przypominam wam obu byście nie zapominali o tych ważnych trzech słowach - proszę, dziękuję, przepraszam.  I to co nakaże babcia lub dziadek jest tak samo ważne jakbym to ja wam kazał. Rozumiecie? Tak tatusiu, rozumiemy- odpowiedzieli obaj.

Mamusiu, a wy już jutro idziecie do pracy? Tak, koniec wakacji dla nas.

No to wracamy do domu. Trzeba zjeść kolację, umyć się i spać. 

Mamo a ty naprawdę postawisz kołyskę między łóżkami? - dopytywał się Krzyś. Nie wiem, kochanie, może. Ale wtedy to  tata nie będzie cię mógł obejmować, żebyś dobrze spała. Bo tata cię zawsze obejmuje, no ale jak rozsuniesz łóżka i jeszcze będzie stała kołyska to nie da rady.  Masz rację Krzysiu, to jednak chyba  nie wstawię kołyski pomiędzy łóżka, bo bardzo lubię jak  tata mnie obejmuje. Mama, a co się nam urodzi?  Dziecko Krzysiu, dziecko, dwie rączki, dwie nóżki, główka i tułów. I będziemy je  kochać tak samo jak was. A takie dziecko to jest duże? Nieduże bo gdyby było duże to by się  matkom w  brzuchu nie  zmieściło. Krzysiu, w pokoju Adasia na regale jest Encyklopedia Zdrowia Rodziny - masz tam różne informacje o noworodkach, poczytaj sobie. Jeśli czegoś nie zrozumiesz możesz się zapytać babci albo nas gdy wrócimy po pracy.

Gdy wrócili do  domu Patrycja przytuliła się do Wojtka i powiedziała- no popatrz jakie mamy bystre dzieci - podpatrzyły jak z reguły sypiamy i jak dobrze wykoncypował, że wtedy nici z przytulania. Szalenie mi się to spodobało. I naprawdę cudownie, że nie będą jeść na świetlicy a w domu. Muszę się zorientować, czy aby nie trzeba wynająć kogoś do sprzątania przynajmniej raz w tygodniu, bo chata pełna ludzi się robi.

I nie myśl już o tym że się nimi nie  zajmowałeś gdy byli niemowlakami- już się zrehabilitowałeś. Było, minęło, trzeba żyć nadal. Każdy z nas ma na sumieniu jakieś niedoróby życiowe. Teraz jesteś dobrym  i mądrym ojcem, cudownym mężem dla mnie i dobrym synem dla rodziców. I to jest najistotniejsze.

                                                                       c.d.n.



4 komentarze: